Wyszedłem bo , aż mi się nie dobrze robiło na te ich miłe słóweczka . Razem z Flow błąkaliśmy się . Tak bez celu i trasy . Co chwilę spotykaliśmy obce miziające się konie . Normalnie do głowy można dostać . Zamknąłem oczy i cym prędzej biegłem przed siebie i szczerze mówiąc to nie było dość rozsądne biec przez las z zamkniętymi oczami . No koniec z końców wleciałem na jakiegoś konia . Była to Laura .
- Boże przepraszam ! Nic ci nie jest ?
- Nie ... Auł !
- Co jest ?
- Bardzo mnie noga boli .
- Czekaj ci pomogę ...
Wziąłem klacz na grzbiet i zaniosłem do jej domu .
- Bardzo cię przepraszam .
- Okey nic się takiego nie stało ...
- Jak dobrze ...
Laura dokończ