środa, 25 września 2013

Od Shadow'a

Postanowiłem trochę pospacerować po innych terenach. Poszedłem do Andrey
- Cześć, Andrea!
- Cześć Shadow!
- Mogę opuścić teren naszego stada?
- Dlaczego?
- Chcę popatrzeć na inne miejsca.
- No, dobrze.
Poszedłem więc w drogę. Za górami był step, co mnie bardzo zdziwiło, no ale cóż. Poszedłem trochę dalej. Zauważyłem w oddali konie. Pobiegłem do nich.
- Witajcie!- powiedziałem
Konie nie odpowiedziały
-Halo?
Rumaki nadal milczały. Nagle coś ukuło mnie w zad. Zacząłem dziwnie się czuć i po chwili zemdlałem. Obudziłem się na łące. Ależ tam była ładna i soczysta trawa. Ale gdzie ja byłem? Poza tym, miałem coś dziwnego na pysku. Jakiś sznurek! Pobiegłem trochę dalej, a tam zauważyłem płot! Uwięzili mnie ludzie! Podszedł do mnie jakiś facet i powiedział do mnie
- No, no, no, ale mamy zdobycz. Będziemy cię ujeżdżać. Na 100% masz w sobie wielki talent. Na drugi dzień zagonił mnie do małego konta i do sznurka tego który miałem na głowie przypiął drugi sznurek. To było straszne! Próbowałem się wyrwać, ale wiedziałem, że to na nic. Koleś był silniejszy ode mnie. Nie chciałem używać magii, wiedziałem, że jak się dowie, że jestem magiczny to będzie mnie męczył jeszcze bardziej. Przywiązał mnie do jakiegoś metalowego czegoś na bardzo krótkim sznurku. Przyniósł jakiś duży kawałek skóry, szmatkę i jakieś posklejane paski.
Najpierw położył mi szmatę na grzbiecie. Próbowałem ją zrzucić, ale na nic. Później rzucił mi na plecy duży kawał skóry. Był bardzo ciężki! Następnie zapiął mi coś pod brzuchem. Bardzo zarzucałem łbem. To bolało! Później założył mi te paski na pysk i włożył coś metalowego do pyska, a to nie było fajne. Wziął bat do ręki. Wskoczył na mnie. Zacząłem stawać dęba i brykać, ale to nic nie pomagało. Próbowałem się położyć, ale za każdym razem ten koleś kopał mnie po brzuchu. Kiedy się uspokoiłem zaczął szturchać mnie po brzuchu. Nie wiedziałem co mam robić. Powiedział tylko
- Kłus!
A ja nie wiedziałem o co mu chodzi z tym kłusem. Uderzył mnie z całej siły batem! Ał! Stanąłem dęba i zacząłem cwałować. On jednak pociągnął za sznurki i myślałem, że urwie mi pysk, złamie szczękę lub jeszcze coś gorszego. Zahamowałem. Przeszedłem do stępa. Koleś znów szturchnął mnie nogami i walnął batem. Przeszedłem do kłusa. On jakoś się dziwnie unosił w tym kawałku skóry, który nazywał siodłem. Paski zaś nazywał ogłowiem, a szmatę czaprakiem. Miałem też wytok.
Koleś znów szturchnął mnie nogami i batem. Zacząłem galopować.
- Zaraz na ciebie znowu wsiądę.
Koleś zszedł ze mnie, poluzował mi pasek pod brzuchem i zapiął do metalowego czegoś.
Zaczął układać duże pnie, jakoś tak bardzo proste równo. Co jeden jego krok. Drugie ułożył trochę inaczej. Ustawił przeszkody.
- Już na ciebie wsiadam
Powiedział i wskoczył na mnie. Ja na to zacząłem brykać, ale jak zwykle to nic nie dało. Kazał mi kłusować. Przeszedłem przez belki. Koleś mnie poklepał, nie wiem co to miało znaczyć, ale mnie poklepał. Teraz zagalopowałem i kazał mi przejechać belki w galopie.
Na koniec musiałem skoczyć. Przeszkoda była dość niska. Około 70 cm. Zdecydowałem wbiec w przeszkodę. Koleś non-stop przed przeszkodą dosłownie KOPAŁ mnie nogami i uderzał palcatem. Gdy zbliżałem się do przeszkody uderzył mnie palcatem z całej swojej siły, a ja wbiegłem w przeszkodę. Koleś nie odpuścił. Ułożył przeszkodę jeszcze raz. Musiałem przeskoczyć. Koleś przed przeszkodą kopnął mnie nogami, uderzył palcatem i krzyknął
-Hop!
Ja skoczyłem.
Koleś podwyższył przeszkodę o 20 cm. Teraz miała 90cm. Znów skoczyłem. Koleś znów mnie poklepał.
Teraz podwyższył o 10 cm. Miała 1 m. Przeskoczyłem. Koleś powiedział
- Pięknie skaczesz! Chyba ułożę ci 1,50cm
I tak zrobił. Również skoczyłem.
- Jeszcze ładniej. Spróbujmy 2 m.
Ułożył 2 metry i skoczyłem jeszcze ładniej.
- Pięknie.
Tym razem dał mi marchewkę
-Próbujemy 2m 50?
Ułożył, a ja skoczyłem. Pochwalił mnie
- Dawaj 3 m
Ułożył a ja skoczyłem
- 4 m
Skoczyłem! Na prawdę! Byłem z siebie dumny.
- Wow! Spróbujmy 6,50 cm
Teraz musiałem użyć magii
Skoczyłem! Koleś spadł
- Wow! Koniku, jaki ty masz talent! Na dzisiaj dam ci spokój. Chłop rozsiodłał mnie i wypuścił na padok. Oh, niepotrzebnie chciałem gdzieś iść! Masakra!
CDN...