Poszedłem
na cmentarz, by posprzątać na grobie Andrey. Zerwałem kilka kwiatów i
włożyłem w wazonik. Stanąłem bez ruchu i pomodliłem się.
- Cześć - odezwał się znajomy głos - O! Hej! - powiedziałem zaskoczony. Przede mną stała Costa - Widzę, że posprzątałeś. - Owszem. Jak mógłbym zapomnieć - uśmiechnąłem się - Dziękuję. - To ja cię zostawię samą. Cześć! - Cześć! Poszedłem do jaskini. Wieczorem postanowiłem wybrać się na spacer. Na plaży zobaczyłem jakiegoś dziwaka. Miał skrzydła i róg i był czarny. Dzi-wak. Strasznie wyglądał. I do tego stał z Costą! Stali pod drzewem i rozmawiali. Nagle to dziwadło zaczęło całować Costę. Klacz się wyrywała, jednak to coś nie chciało przestać. Szybko podbiegłem i kopnąłem to coś z całej siły w ten głupi łeb. Oczywiście - poleciała krew. Pomogłem Coście wstać. - Dziękuję - powiedziała - Jak mógłbym cię zostawić w takiej sytuacji? Ogier leżał - Trzymaj się od niej z daleka, rozumiesz? < Knight? > |
|