- Nie nakręcaj się tak. - mówiłam nadal się śmiejąc. - Mnie nikt od
początku nie lubił i raczej nie polubi. Nikt się ze mną nie kontaktował z
własnej woli. Jestem jednym z najstarszych koni w stadzie, a co za tym
idzie, uważa się mnie za starucha. - odparłam obojętnie.
- No a to g*wniane oprowadzanie? - zapytała podnosząc brwi.
- Sama sobie połaziłam po terenach. - wyminęłam ją i ruszyłam nad brzeg.
- Nigdy nikomu nie ufaj. Każdy jest fałszywy. Ja i ty też.
< Atari? >