Ćwiczyłam w swojej jaskini czarną magię na wielkim, włochatym pająku, kiedy z zewnątrz dobiegł mnie głos Ipheriss:
-Atari, chodź tu szybko!
- Już idę! - odkrzyknęłam, po czym zdębiałam - Kajlal Al Shaqab, to ty?!
- Ati... To nie możliwe! - powiedział cały czas zdziwiony lecz szczęśliwy.
Ipheriss odchrząchnęła.
- Ykhym, może powiecie skąd się znacie?
- Ach, no tak, Atari powiedz jej. - rzekł zmieszany Kahil.
- No więc... Od czego by tu zacząć... Może od siebie. - podjęłam wątek. -
Mówiłam ci już, że długo wędrowałam i w czasie poszukiwań stada
spotkałam tego obecnego tutaj. Wyczułam jego żądzę krwi, więc
postanowiłam zgodzić się na jego prośbę i nauczyłam go umiejętnie
posługiwać się jego własnym umysłem, oczywiście mam ma myśli zabijanie
myślą. Ale jeśli chciał się nauczyć tej mocy, musiał najpierw sam jej
doświadczyć.
Spojrzałam na bliznę na jego grzbiecie.
- Niezbyt dobrze wspominam to wydarzenie - przyznał Ogier z kwaśną miną.
- Mam tylko nadzieję, że praca nie poszła na marne. Proszę, tam jest wiewiórka - wskazałam miejsce na gałęzi.
Ipheriss mimowolnie odwróciła się tyłem do zwierzęcia. Może i słusznie,
bo Kahil Al Shaqab najpierw, powoli, rozkoszując się zapachem krwi,
odciął jej uszy, a następnie wyrwał zęby.
- A teraz zabij - nakazałam.
Ogier szybko spełnił moje polecenie; już po ułamku sekundy wiewiórka leżała martwa na ziemi.
- Bardzo dobrze - pochwaliłam - Oby tak dalej.
<Kahil Al Shaqab? Ipheriss?>