Piękna pełnia. Chmury powoli przemykały po niebie raz na jakiś czas
zasłaniając księżyc. Niebo było granatowo-czarne i ustrojone w miliony
gwiazd. Słońce niedawno zaszło, choć teraz nie widać było, że
kiedykolwiek się tu pojawiło. Kwiaty pozamykały swoje pąki, a zwierzęta
ułożyły się do snu. Jednak w ciemnościach widać było świecące się oczy
różnych stworzeń. Raz na jakiś czas między krzakami przemykał lis. W
lesie buszowało też kilka innych nocnych stworzeń: jeże, myszy,
sowy..oraz ja. Otoczony ciemnościami ruszyłem przed siebie. Co jakiś
czas przebiegałem przez jakieś płytkie strumyki. Chłodna, czarna, bystra
woda obmywała mi kopyta. O północy przystanąłem na krótki odpoczynek.
Zdrzemnąłem się na chwilę, a po przebudzeniu napiłem wody i ruszyłem
żywym kłusem dalej. Nad ranem krajobraz widocznie się zmienił. Na
horyzoncie widać było piękne wysokie góry, które jednak nie zapraszały
do zwiedzania. Ich szczyty były pokryte warstwami śniegu, które odbijały
promienie wschodzącego słońca. Znalazłem spokojne miejsce i tam
zasnąłem. W nocy nie odczuwałem zbytnio skutków długiej wędrówki, jednak
za dnia dawały się one we znaki. Gdy ponownie otworzyłem oczy był późny
ranek. Postanowiłem przejść się kawałek, aby zobaczyć gdzie dotarłem.
Nie miałem zamiaru na razie opuszczać tego terenu. Wydawało się być tu
przyjemnie. Jednak kilka kroków od miejsca mojego spoczynku zobaczyłem
białą klacz jednorożca przez to przypominała mi trochę moją matkę.
-Widzę, że spotykam jedną z przedstawicielek mistycznej rasy.-zagadałem
-Jestem pewna, że tam skąd przybyłeś było pełno takich jak ty...
-Właściwie to tylko moja matka i brat. Mam na imię Knight. Jestem wojownikiem z północnego kontynentu.
-Costa, przywódczyni Stada Mroku.
-Stada powiadasz? No cóż... wiem, że mogę prosić teraz o zbyt dużo, jednakże czy pozwoliłabyś mi dołączyć?
Costa?