czwartek, 6 marca 2014

Od Vanessy

Siedziałam i wygrzewałam się w promieniach zimowego słońca. Nudziło mi się, więc wstałam i poszłam na spacer. Przechodząc obok jeziora przystanęłam by się napić, popijając wodę usłyszałam ciche kroki za sobą,
Odwróciłam się ale nic nie zauważyłam. Po za śladami kopyt prowadzących do lasu. Ruszyłam w stronę lasu, za śladami. Doszłam do małego wodospadu, był tam jakiś koń. Nie widziałam jaki bo schowałam się za krzakami by mnie nie zobaczył. Ulecza chyba swoją ranę. Zatrzepotałam skrzydłem a koń odbiegł. Nie będę za nim biegać, polecę. Wzbiłam się w powietrze i poszybowałam za biegnącym koniem. Nie widziałam go, biegłam za jego śladami. Był już zmęczona, wzięłam głęboki oddech. Zamiast za śladami konia ruszyłam na pustynie napełnić energię. Kiedy naładowałam siły powróciłam do poszukiwania konia. Ale znowu coś mnie odciągnęło. Był to lśniący obiekt, chyba kryształ. Wzięłam go i popatrzałam dalej. Było ich więcej. Ruszyłam ich szlakiem zbierając je po drodze. Ujrzałam ślady kopyt. Tych samych. Pewnie koń poszedł tędy!
Dość długo wędrowałam. Zapadł już zmrok. Nie miałam gdzie się podziać.
Ujrzałam jaskinię, schowałam się w niej. Poszłam spać

Nowy Dzień

Zamiast obudzić mnie słoneczne promienie zimowego słońca, usłyszałam ryczenie. Otworzyłam oczy i wstałam. Z niechęcią poszłam sprawdzić co się dzieje. Kiedy wyszłam z jaskini ujrzałam wielkiego i potężnie ryczącego niedźwiedzia. Zaczął mnie atakować. Z trudem unikałam jego ataków. Zranił mnie, z ostatnich wysiłków ominęłam poleciałam. Doleciałam na tereny naszego stada.
-Coś się stało?- zapytał ogier.-Jesteś ranna- powiedział.
-A nic się nie stało- dodałam nie odwracając się.
-To czemu gonisz mnie cały ranek?-spytał.
-Eeeeeeee.......nieważne- odparłam i odwróciłam się by zobaczyć kto to jest.

Jakiś ogier dokończy?