Dziś prima-aprylis. Komu by tu zrobić psikusa... dojrzałam klacz tinker idącą dróżką. Kiedy szła obok mnie, podstawiłam jej nogę. Ta klacz mi kogoś przypominała... moją rodzinę.
-O, Iph... dawno cię nie widziałam... i dobrze. Nienawidzę cię.
-Naides, nie jest ci wstyd, że uciekłaś do jakiegoś szejka? I zostawiłaś rodzinę?
-Nie twoja sprawa.
Nahle sobie wszystko przypomniałam. Nie chciałam iść przez lodowiec, więc uciekłam na pustynię. Przywiązałam ją do drzewa i tak ją zostawiłam. Słyszałam tylko jej płacz.
(Kto znajdzie Ipheriss?)