Niedawno przybyłem do stada dzikich gór. Codziennie bawiłem się i
pasłem. Nudziło mi się teraz więc poszedłem poszukać towarzystwa.
Wiosna do nas przybyła, nad głową wysoko latały bociany. Na drzewach
ptaszki wiły gniazdka podśpiewując przy tym. W wodzie rybki pływały.
Komary przy łbie latały, sarenka z małą sarenką przez drogę skakały.
Wszystko do życie się budziło! Poczułem zapach ślicznych kwiatków.
Przystanąłem i przykucnęłam by lepiej poczuć ten zapach. To był krokus.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i ruszyłem dalej. Śpiewałem z ptakami,
nawet ładnie mi to szło. Nagle usłyszałem z tyłu siebie stukot kopyt.
Odwróciłem się napięcie. W moją stronę biegła jakaś klacz. Przystanąłem
po raz drugi.
-Witaj jestem Jaspers- przywitałem się uprzejmie-A ty?- zapytałem. Klacz milczała i chciała ruszyć dalej. Zatrzymałem ją
Lara?