Jak zwykle przechadzałem się tam i z powrotem. Wiatr letko wiał, a
słońce świeciło. Był dziś prima-aprilis więc miałem ochotę zrobić komuś
psikusa. Wykopałem na drodze dołek i zakryłem go liścia mi. Słysząc
stukot kopyt ujrzałem biegnącą klacz rasy pinto. Schowałem się za
krzakami. Klacz wpadła do dołka. Wyskoczyłemi i krzyknąłem
-Prima-Aprilis!- wrzasnąłem i spojrzałem w dół.
-Fajny mi prima-aprilis!
-Nazywam się Jaspers- powiedziałem i wyciągnąłem ją z dołka śmiejąc się.
Lady Lien?