Wstałem wcześnie rano. Przyczołgałem się do kuchni. Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy to była karteczka.
,, Chyba trochę ci się zaspało. Costa jest ze mną. Nie odbierzesz mi jej teraz!!! Twój tajemniczy wróg'' Od razu pomyślałem, że to Killer. Ale to nie mógł być on. On by nie zrobił takiego czegoś. Pobiegłem szybko ( tak prędkością światła ) żeby obejrzeć całe stado. Costy nie było. Wystraszyłem się. I to bardzo. Moje serce zaczęło szybciej bić, a ja spanikowałem. Jednak ogarnąłem się i wiedziałem, że muszę szukać. Poszedłem więc w stronę lasu - tam, gdzie podpowiadała mi intuicja. Poczułem zapach Costy. Ten jeden, jedyny w swoim rodzaju. Podążyłem więc za nim. Kawałek dalej na ścieżce było widać ślady kopyt. Kiedy już miałem za nimi iść, na moje nieszczęście się rozpadało... - SHAAANNTIII! - usłyszałem głos. Zza krzaków wyszedł Killer. - Killer? - Co? - Szukasz Shanti? - No, a co ty tu robisz? - Costa zginęła... - Jprdl.. widać, że ktoś chciał nam zrobić na złość Szukaliśmy więc razem. Po godzinie łażenia usłyszeliśmy krzyk. - One są w wąwozie! - powiedział Killer - Jakim wąwozie? Nie zdążyłem nic powiedzieć, a Killer już był daleko. Podgoniłem więc go. Widać było, że ogier się męczy, a dla mnie był to truchcik. Killer jednak był bardzo wytrzymały. Po 30 min. dotarliśmy na miejsce. Było tylko widać krew i ślady kopyt. - O BOŻE! - ZA ŚLADAMI! - WRZASNĄŁEM Nie czekałem wtedy na Killera. Pobiłem wtedy swój rekord. Ledwo wyrabiałem między drzewami. Nogi zaniosły mnie nad wodospad. Tam siedział The worst end, a u jego nóg leżała związana Shanti i Costa. Oby dwie były zziębnięte ( nadal padało ) i całe we krwi. Były dosłownie pocięte. Wtedy przyteleportowałem Killera. Szybko, bez chwili zastanowienia ruszyliśmy na The worst end'a. Zepchnąłem go do wodospadu, a Shanti i Costę teleportowaliśmy do Anothera. Byliśmy zmęczeni. Klacze były poranione, zmęczone i zziębnięte. Miały połamane niektóre kości ( Costa lewą, tylną nogę, a Shanti żebro ). Kiedy Another opatrzył każdą z klaczy weszliśmy z Killerem tam, gdzie leżały. Shanti przytuliła się do Killera, a od Costy dostałem buziaka... - Boże, Costa. Co on ci zrobił... To ten the worst end? Costa rozpłakała się - Costa, co on ci zrobił? Mi możesz powiedzieć... - Nie... ja - ledwo łapała oddech - nie jestem już... dziewicą... - Jezu! COSTA! TO PRZEZ NIEGO? Klacz skinęła głową... - JA GO ZABIJĘ! < Costa? > |
|