-Dobranoc.- Odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Całą noc nie spałam, przewracałam się z boku na bok. Wiedziałam, że nie
tylko ja cierpię na bezsenność tego dnia, bo co parę chwil słyszałam
westchnienia Horana. Wstałam z łóżka koło dziewiątej. Zrobiłam poranna
toaletę i poszłam do kuchni.
- Co chcesz na śniadanie ?- Zapytałam
- Obojętnie.- Rzucił bez wyrazu.
- Czyli będą naleśniki z serem i z owocami.
- Może być.- Powiedział, a ja zabrałam się za robienie naleśników. Po
piętnastu minutach wszystko było na stole gotowe do zjedzenia.
Usiedliśmy do stołu. Horan wydawał się nie obecny, ciągle patrzył w
jeden punkt.
- Horan ?
- Tak.- Powiedział wyrywając się z zamyślenia.
Wstałam od stołu podeszłam bliżej i pocałowałam go w policzek.
- Wiem, że nic z tego nie będzie, bo kochasz Felicitę, ale zrób coś dla mnie?
- Co ? - Zapytał zdezorientowany
- Pójdziesz teraz i będziesz błagał na kolanach Felicite, żeby Ci
wybaczyła.- Powiedziałam, a ogier spojrzał na mnie i powiedział.
- Dobrze.
Horan wyszedł z jaskini i nie wracał przez jakieś sześć godziny. Po tym czasie wrócił ze zwieszonym łbem.
- I jak ?
- Nic tylko nawrzeszczała na mnie.
- Wiesz co jesteś jednym wielkim dupkiem!!!- Wrzasnęłam. Ogier popatrzył na mnie z szokowany.
- To że na Ciebie na krzyczała, nie oznacza, że Cię nie kocha. Mogłeś
stać tyle pod jej drzwiami, aż by Cię nie wpuściła w dzień i w nocy, w
deszcz i śnieg. Mogłeś ją złapać i pocałować, a ty zamiast to zrobić
uciekłeś jak najdalej, żeby zrozumiała, że przyjąłeś to i nie będziesz o
nią walczył. Jesteś jednym wielkim tchórzem!!!!!- Powiedziałam.
- Dziękuje Ci Melodio, ale to nic nie da.- Powiedział
- Jak chcesz. Tylko ty tracisz czas nie ja.
- A tak w ogóle czemu nie masz chłopaka ?
- Bo żaden się mną nie interesuje.- Powiedziała, a ogier zmierzył mnie wzrokiem i nic nie powiedział.
- Podrzucisz mnie do szpitala, mam jedną sprawę do Another'a.
- Jasne, a ja w tym czasie pojadę do Killera muszę z nim pogadać.
- Ok.
Wyjechaliśmy, kiedy auto horana z niknęło za zakrętem przy szpitalu,
ruszyłam w stronę domu Felicity. Po piętnastu minutach doszłam, co
zazwyczaj zajmowało mi siedem. Zapukałam, a po chwili drzwi się
otworzyły i stanęła w nich Felicita.
- Hej.- Powiedziałam.
- Cześć.
- Mogę wejść mam do ciebie jedna sprawę.
- Jasne.
Weszłam i usiadłam na kanapie, a obok mnie Felicita.
- Więc tak chodzi o Horana. Po pierwsze on bardzo Cie kocha i nie
spojrzy na żadną inną klacz. Wiem bo sama próbował, ale się nie złość.
Po drugie o n przez Ciebie nie może spać, jest ciągle nie obecny, znowu
pije i bije się to w końcu go wykończy. On Cię kocha, ale jest zbytnim
idiotą, aby walczyć o Ciebie.
- Ale..
- Żadne "ale" on Cię kocha. Nie pozwól stracić taki skarb.
Klacz się nie odzywał tylko siedziała na kanapie zamyślona.
- To może ja już sobie pójdę, a ty to przemyśl. - Powiedziałam, wyszłam i
skierowałam się w stronę szpitala. Akurat kiedy doszłam auto Horana
wyłoniło się za zakrętu.
- Hej i jak?- Powiedziałam i spojrzałam, na ogiera, który patrzył na
mnie jakby chciał powiedzieć, że "Znalazłem dla Ciebie kogoś idealnego"
- Dobrze powiem Ci w domu.
- Ok. Powiedziałam, a ogier ruszył. Po kilku chwilach byliśmy przed
domem. Kiedy weszliśmy ja usiadłam na kanapie, a Horan zrobił to samo.
- Słuchaj, weźmiesz tamte kwiaty z wazonu i pójdziesz do Felicity i będziesz tam stał, póki Cie nie wpuści.
- Dobra.- Ogier wstał i poszedł po kwiaty, zmierzał ku wyjściu, ale zatrzymał się w drzwiach.
- Znaleźliśmy dla ciebie partię idealną.
- Kogo ?- Zapytałam.
Horan