Rozejrzałam się niespokojnie dokoła. Martwiłam się moimi wrogami... Mam
ich tu mało, wręcz w ogóle, ale te trzy klacze... Co się stanie, to się
stanie.
- Musimy najpierw poszukać dogodnego miejsca. - odparłam po chwili
zastanowienia. - Pierwszą noc możemy spędzić u moich znajomych, albo już
teraz szukać domu.
Uśmiechnął się promiennie, a ja odwzajemniłam gest.
- Tylko wiesz... - mój wzrok stał się zabiegany. - Tu nie ma jak u nas,
jaskiń i naturalnych schronień. Tu są stawiane domy, normalne jak u
ludzi. Wszystkie konie z tego stada mają moc zmiany w człowieka, a gdy
już raz zobaczy się, jak żyje człowiek, nie chce cię inaczej mieszkać.
Przynajmniej w niektórych przypadkach. Tutaj stawia się konkretne domy,
nie jakieś nie wiadomo jakie mieszkanka malutkie. - tłumaczyłam.
- No a klinika? Jest w jaskini.
- Jaskinia lepiej chłodzi, niż dom i nie jest tam duszno, nigdy. Jeśli
chcesz, możemy sami postawić sobie dom. To proste. Musimy tylko iść do
architekta i narysować swoje plany. Klika godzin i po sprawie. To jak
wolisz?
< Valentino? >