Przeszedłem obok brata jakby go nie było.
- Eeeeej, co to za kultura?
- Spadaj, idę do Costy
- Ojejku, a kto to ta Costa? Pewnie słodka klaczka która rzyga tęczą i sra motylkami...
- Przed chwilą z nią rozmawiałeś
Nagle przede mną ,,wyrosła'' Costa.
- To jest Costa.
Klacz popatrzyła się na niego z wyrzutem
- Nie sra motylkami ani nie rzyga tęczą. A jak coś ci się nie podoba to wypie**** skur****
Podszedłem do brata i szepnąłem na ucho:
- Upsss.... wpadka. Sorki, ale Costy nie zaliczysz. Ona jest dziewicą i dziewictwo straci kiedy chce i z kim chce.
- Chodź kochanie - powiedziałem do Costy i wróciłem z nią do domu...
< The worst? >