Uśmiechnąłem się do siostry i podszedłem do stwora. Jego paszcza
rozdziawiła się szeroko. Ślina ściekała na ziemię, a kły błyszczały
groźnie.
- Ej ty!
Ryknął potwornie i ruszył do na mnie. Zaśmiałem się i skopałem go gdy
przebiegał obok. Uniosłem się na skrzydłach i zacząłem atakować z
powietrza. Stwór szybko sie zmęczył i padł zakrwawiony i posiniaczony.
Ja też nie uszedłem bez obrażeń. Skrzydło mi krwawiło. A na brzuchu
miałem wielkie rozcięcie. Jednak nie przejąłem się tym.
- To teraz szybko dalej! - krzyknąłem do siostry - Dla Dergassi!
Luna dokończ