- No to się już poznałyście. Na nas już czas. - powiedziałem ze sztucznym uśmiechem do Andrey i pociągnąłem klacz za sobą.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała
- No... nie przepadam za jej ,, żartami '' - zaśmiałem się
- Ojej, ty mój malutki, przewrażliwieńcu - zażartowała i dała mi całusa
- Nie jestem przewrażliwieńcem
- Oj, jesteś, jesteś - powiedziała i wbiegła na mnie, wtedy kiedy
skupiłem się na czymś innym. Przytuliła się do mnie, a ja poleciałem na
plecy i tak przytuleni przeturlaliśmy się trochę po łące. Jak
skończyliśmy się turlać, ona się na mnie położyła i nie chciała wstać.
( Mariss? )