Gdy skończyłem, Luna uśmiechnęła się dziwnie.
- Dergassi co? - szturchnęła mnie.
W odpowiedzi uśmiechnąłem się tylko.
- Ale zniknęła i się nie odezwała więcej. Będę musiał jej poszukać.
- Koniecznie - dokuczała mi siostra.
Potem wstaliśmy razem.
- Nudzi mi się. Dopadnijmy jakiegoś nieostrożnego człeka na terenach stada i sie nim pobawmy - uśmiechnąłem się podle.
- Czemu nie - odparła
Chwile później bawiliśmy się okrutnie z wielkim facetem. . To jest coś
co lubię. Facet piszczal jak małe dziecko, a ja i siostra śmialiśmy się
głośno. Kopaliśmy go i takie tam. Byliśmy cali w jego krwi. Gdy padł z
wycieńczenia odgryzaliśmy mu palce. U rak i nóg. Ciągnęliśmy za włosy i
łamaliśmy kości, aż uszło z niego życie, a my umazani krwią i
szczęśliwi zakopaliśmy go w ziemi. Szliśmy tak raźno, aż nie wpadliśmy
na jakąś klacz. Była dość duża. Spojrzała na nas i uśmiechnęła się.
- Po zabawie co? - spojrzała na plamy krwi.
Kiwnęliśmy głowami. Jeszcze raz zmierzyła mnie wzrokiem.
- Jak się nazywasz młody?
- Taspan.
- To ty zadawałeś się z moja córką? Z Dergassi? - spytała dość spokojnie.
- Tak, bawiłem się z nią. Lubie ja.
Siostra szturchnęła mnie z uśmiechem.
<Drasilmare? Luna?>