Zjedliśmy wspólne śniadanie.
- Nie mam do nich siły - powiedziałem do Laury.
Uśmiechnęła się.
- Dorastają - pocałowała ich w czoła.
- Lecimy sie przejść - powiedzieli na raz i wybiegli.
- Z Luną sie jeszcze dogaduje, ale do Taspana nie mam siły.
- Och przestań. Dajesz radę.
- Jak mam ciebie - pocałowałem ją - To jakoś idzie - uśmiechnąłem sie - Chodź. My też sie przejdźmy.
<Laura?>