Łaziłem bez celu po odludziach, sam, bez nikogo. I rozmyślałem nad tym,
co zrobiłem. Czułem się z tym okropnie, straciłem najważniejsze dla mnie
rzeczy, rodzine, przyjaciół...Teraz wiem że nikt mnie na oczy nie
chciał widzieć. Odnalazłem jakąś starą jaskinie przypominającą w środku
mały okrągły pokoik. Wszedłem do niego, a wejście zamurowałem. Na linii
mojego wzroku położyłem jedno zdjęcie, zdjęcie z wszystkimi członkami
stada. Postanowiłem zostać tu tyle, aż nie usłysze szukającej mnie
zgrai. Wtedy wyjde z jaskini i wysłucham werdyktu alf, albo zostane w
jaskini do końca życie, czyli chyba wieczność...