Odbiegliśmy od ogiera.
- Żartowniś tak? - spytałem.
Kiwnęła głową. Byłem wściekły na niego. Śmiał kiedyś ubliżać mojej Laurze.
- E ty! Dowcipniś!
Podniósł się.
- Zabawimy się z nim? - wyszeptałem do Laury.
Stanęliśmy na środku wolnej przestrzeni, a ja zacząłem go obrażać.
Wściekł się i zaszarżował na nas. Zrobiliśmy unik i zaśmialiśmy się,
gdy ten się zatoczył. Otrząsnął się i zawrócił ku nam.
- Jak śmiesz! Alfy kazały jej wrócić. Nic nie poradzisz kochasiu.
- Poradzę! - odkrzyknąłem - I nie zwyczajny kochasiu, a partnerze tej cudownej klaczy - ukłoniłem się do Laury.
Ogier znów zaszarżował. Tym razem miał mniej szczęścia i rąbnął w drzewo.
Laura dokończ