Siedziałem przy niej sztywno, bo niby co ja mam zrobić? Nie mam daru
pocieszania, umiem tylko jeszcze bardziej. Zżerała mnie ciekawość, więc
podszedłem do niej i zapytałem o co chodzi...
- Eeee... - rozglądałem się nerwowo do koła.
Ona nadal płakała na moim ramieniu. Chciałem się nieco odsunąć, lecz nie umiałem się wyswobodzić.
- Reika... - zacząłem. - Nie umiem pocieszać, więc
pozwól mi odejść. To nie moja bajka. - próbowałem być opanowany, ale
najchętniej odepchnąłbym ją i odszedł bez wyrzutów sumienia.
< Reika? >