Leniwe popołudnie, coraz bardziej czuć jesień. Deszcz deszcz deszcz, depresyjna pogoda. Nudy, nudy, nudy...
Ktoś puka do moich drzwi. Zrywam się by otworzyć, jeszcze na szybko ogarnęłam grzywę w lustrze. Z poślizgiem docieram do drzwi i je otwieram.
- No Hello
- O Killer, a co ty tu ...
Nie dokończyłam, a Killer już mnie całował
I nagle obudził mnie dzwonek, leniwym krokiem podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Już myślałam, że to Killer, ale był to Avenger.
- Hej, można ?
- Yyy... Tak, tak wejdź. Przepraszam za bałagan, ale spałam sobie i tak trochę nie znalazłam czasu by posprzątać
- Spoko
- Proszę rozgość się, coś do picia?
- Tak, wodę
- Coś chciałeś? Bo tak to nikt mnie nie odwiedza
Avenger
sobota, 17 października 2015
Od Costy CD opo Sonaty
- Nie no spoko, ja nie mam czasu, ale Killer będzie musiał go znaleźć- Uśmiechnęłam się złośliwie
- Ale nie chce się narzucać
- Spokooojnie
Poszłam z Sonatą do Killera
- Puk puk
- Wejść - Odezwał się zachrypnięty głos
W salonie na sofie siedział Killer i popijał whisky, wzrok miał utkwiony w okno.
- Przeszkadzamy?-Spytała Sonata
- Oczywiście, że tak. Tylko on nam tego nie powie prawda?- Odpowiedziałam na pytanie Sonaty
- I wypijmy za to- Powiedział Killer podnosząc szklankę w geście toastu. Upił trochę i niemal się krztusząc skierował wzrok na nas- Napijecie się czegoś?
- Nie dziękuję - Odpowiedziałam ponuro- Ale Sonata pewnie się czegoś napije, a jak już tak miło ją przywitałeś to możesz oprowadzić po stadzie i takie tam pierdoły. To ja lecę heyy
Sonata
- Ale nie chce się narzucać
- Spokooojnie
Poszłam z Sonatą do Killera
- Puk puk
- Wejść - Odezwał się zachrypnięty głos
W salonie na sofie siedział Killer i popijał whisky, wzrok miał utkwiony w okno.
- Przeszkadzamy?-Spytała Sonata
- Oczywiście, że tak. Tylko on nam tego nie powie prawda?- Odpowiedziałam na pytanie Sonaty
- I wypijmy za to- Powiedział Killer podnosząc szklankę w geście toastu. Upił trochę i niemal się krztusząc skierował wzrok na nas- Napijecie się czegoś?
- Nie dziękuję - Odpowiedziałam ponuro- Ale Sonata pewnie się czegoś napije, a jak już tak miło ją przywitałeś to możesz oprowadzić po stadzie i takie tam pierdoły. To ja lecę heyy
Sonata
czwartek, 15 października 2015
Od Avenger'a CD opo Costy
Całą noc nie spałem. Kłusowałem sobie po terenach stada. Większość czasu
spędziłem na wzgórzu. Z tam tond miałem widok na callllusieńkie nasze
tereny. Byłem też w jednym takim klubie...Wróciłem do domu nad ranem.
Nie zdążyłem wejść do jaskini gdy usłyszałem zimny, oschły głos
Killer'a.
-Cześć. - Mruknął. - Skąd wiesz o urodzinach Costy?
Odwróciłem się i widząc ogiera odechciało mi się spać.
-No...To długa historia. - Odpowiedziałem mu i zniknąłem w głębi jaskini. Killer od razu pojawił się obok.
-Gadaj. - Powiedział nerwowo i przycisnął mnie do ściany.
-No dobra...Zaglądnąłem do jej umysłu. - Wydusiłem z siebie. - I idź już...
Ogier mnie puścił. Przed wyjściem z jaskini spojrzał na mnie i powiedział :
-Nie startuj do niej. A nawet jeśli ci się uda pamiętaj, że długo nie pożyjesz.
Przemyślałem sobie jego słowa. Wcale nie startuję do Costy. Ja...Bo...Nie wiem co to za uczucie. Ale gdy jestem przy niej czuje się...Wolny..Tak jakbym nie czuł gruntu. Po prostu latał...I nie, nie posłucham się Killerka. To, że jest silniejszy nie znaczy, że będzie mi czegoś zabraniał. Jest tylko wojownikiem, a jego moce dorównują mocom Costy. Postanowiłem że się do niej przejdę.
Costa?
-Cześć. - Mruknął. - Skąd wiesz o urodzinach Costy?
Odwróciłem się i widząc ogiera odechciało mi się spać.
-No...To długa historia. - Odpowiedziałem mu i zniknąłem w głębi jaskini. Killer od razu pojawił się obok.
-Gadaj. - Powiedział nerwowo i przycisnął mnie do ściany.
-No dobra...Zaglądnąłem do jej umysłu. - Wydusiłem z siebie. - I idź już...
Ogier mnie puścił. Przed wyjściem z jaskini spojrzał na mnie i powiedział :
-Nie startuj do niej. A nawet jeśli ci się uda pamiętaj, że długo nie pożyjesz.
Przemyślałem sobie jego słowa. Wcale nie startuję do Costy. Ja...Bo...Nie wiem co to za uczucie. Ale gdy jestem przy niej czuje się...Wolny..Tak jakbym nie czuł gruntu. Po prostu latał...I nie, nie posłucham się Killerka. To, że jest silniejszy nie znaczy, że będzie mi czegoś zabraniał. Jest tylko wojownikiem, a jego moce dorównują mocom Costy. Postanowiłem że się do niej przejdę.
Costa?
środa, 14 października 2015
Od Killera
Byłem z Vivene już jakiś czas, ale chyba to nie była klacz dla mnie. Okey jest mroczna, ale nie ma tego czegoś co by mnie przy niej zatrzymało na zawsze. Pomimo związku dalej miałem ochotę na inne klacze, jak by mi Vivene nie wystarczała. Przecież tak nie może być bym jako zajęty ogier odwiedzał kluby nawet pięć razy w tygodniu. Może po prostu do siebie nie pasujemy? Tylko jak jej to teraz powiedzieć, by nie uznała, że traktuję ją jak ofiarę losu, albo jak zwykłą dzi*kę. Muszę pobiegać po lesie i pomyśleć.
- Wróciłem skarbie! - Obwieściłem wchodząc do mojego apartamentu
- To dobrze, bo chciałam z tobą pogadać- Oho co się stało, że Vivene chce ze mną pogadać
- Daj mi chwilę, ogarnę się tylko
Poszedłem pod prysznic by zmyć z siebie pot.
Wchodzę do salonu, a Vivene patrzy przez okno na tereny stada. Wyrwałem ją moim przyjściem z zamyślenia.
- Co chciałaś?
- Musimy porozmawiać
- To już wiem, ale coś konkretnego?
- Pewnie sam widzisz co jest między nami
Usiadłem wraz z Vivene na sofie.
- Nooo niby co?
- Taka napięta atmosfera...
- Co? Nie, zdaje ci się
- Killer czy ty mnie jeszcze w ogóle kochasz?- No super, a myślałem, że mam trochę czasu do tej rozmowy
- Vivene serio mu...- Przerwała mi
- Oczywiście, że nie. Przepowiednia się sprawdza...
- Jaka przepo... aaaa ta. Vivene serio? Wiesz no już nie czuje do ciebie tego samego uczucia co kiedyś
- O ile w ogóle je czułeś
- Weź już przestań
- Nie no spoko możemy się rozstać tak na spokojnie bez spin, co ty na to? - Say what?! Serio tak łatwo poszło
- Nie jesteś jakoś zła?
- Nie.. Wiedziałam o tym już dłuższy czas, ale myślałam, że może się zmienisz. Niestety ty się nigdy nie zmienisz, jesteś typem samotnika. Zmieni cię jedynie prawdziwa miłość... Dobra ja już sobie przyszykowałam moją starą jaskinię
- Jeśli czegoś ci zabraknie to daj znać
- Dam sobie radę. Żegnaj
Zamknąłem za Vivene drzwi i nadal nie wierząc w to co się stało przeszedłem się po moim apartamencie. Zabrała wszystko co do niej należało. Poczułem, że znowu żyje...
- Wróciłem skarbie! - Obwieściłem wchodząc do mojego apartamentu
- To dobrze, bo chciałam z tobą pogadać- Oho co się stało, że Vivene chce ze mną pogadać
- Daj mi chwilę, ogarnę się tylko
Poszedłem pod prysznic by zmyć z siebie pot.
Wchodzę do salonu, a Vivene patrzy przez okno na tereny stada. Wyrwałem ją moim przyjściem z zamyślenia.
- Co chciałaś?
- Musimy porozmawiać
- To już wiem, ale coś konkretnego?
- Pewnie sam widzisz co jest między nami
Usiadłem wraz z Vivene na sofie.
- Nooo niby co?
- Taka napięta atmosfera...
- Co? Nie, zdaje ci się
- Killer czy ty mnie jeszcze w ogóle kochasz?- No super, a myślałem, że mam trochę czasu do tej rozmowy
- Vivene serio mu...- Przerwała mi
- Oczywiście, że nie. Przepowiednia się sprawdza...
- Jaka przepo... aaaa ta. Vivene serio? Wiesz no już nie czuje do ciebie tego samego uczucia co kiedyś
- O ile w ogóle je czułeś
- Weź już przestań
- Nie no spoko możemy się rozstać tak na spokojnie bez spin, co ty na to? - Say what?! Serio tak łatwo poszło
- Nie jesteś jakoś zła?
- Nie.. Wiedziałam o tym już dłuższy czas, ale myślałam, że może się zmienisz. Niestety ty się nigdy nie zmienisz, jesteś typem samotnika. Zmieni cię jedynie prawdziwa miłość... Dobra ja już sobie przyszykowałam moją starą jaskinię
- Jeśli czegoś ci zabraknie to daj znać
- Dam sobie radę. Żegnaj
Zamknąłem za Vivene drzwi i nadal nie wierząc w to co się stało przeszedłem się po moim apartamencie. Zabrała wszystko co do niej należało. Poczułem, że znowu żyje...
wtorek, 13 października 2015
Od Sonaty CD opo Killera
- Ok, rozumiem, że dużo nowych oni Cie o to pyta - uśmiechnęłam się
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to męczące
Pożegnałam się z ogierem i pokłusowałam znaleźć jakichś przywódców, jak doradził Killer.
Kłusowałam aż do znudzenia.
Nagle zobaczyłam klacz. Przykuła moją uwagę bo nie wyglądała na zwykłego członka stada a na potomka przywódców, czy raczej samego przywódcę stada Mroku.
- Cześć, ym... to ty jesteś przywódczynią stada Mroku? Nazywam się Sonata - nie za bardzo wiedziałam jak się przywitać
- Tak, jestem Costa - odparła klacz - a o co chodzi?
- Killer kazał mi poszukać przywódczyni, ale nie o to konkretnie mi chodzi. Chciałam się zapytać gdzie mogłabym nocować i czy ktoś mógłby mnie oprowadzić po terenie stada - poprosiłam
- Ale jeśli nie masz czasu to nic nie szkodzi, przecież jesteś przywódczynią i musisz się zajmować sprawami stada, jego członkami i różnymi rzeczami. Na pewno musisz na przykład pisać notatki o stanie zapotrzebowania czy coś w tym stylu...- klacz dała mi znak żebym skończyła już nawijać
- Ojej....przepraszam, jestem dzisiaj troszkę spięta - położyłam uszy na szyi
( Costa? )
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to męczące
Pożegnałam się z ogierem i pokłusowałam znaleźć jakichś przywódców, jak doradził Killer.
Kłusowałam aż do znudzenia.
Nagle zobaczyłam klacz. Przykuła moją uwagę bo nie wyglądała na zwykłego członka stada a na potomka przywódców, czy raczej samego przywódcę stada Mroku.
- Cześć, ym... to ty jesteś przywódczynią stada Mroku? Nazywam się Sonata - nie za bardzo wiedziałam jak się przywitać
- Tak, jestem Costa - odparła klacz - a o co chodzi?
- Killer kazał mi poszukać przywódczyni, ale nie o to konkretnie mi chodzi. Chciałam się zapytać gdzie mogłabym nocować i czy ktoś mógłby mnie oprowadzić po terenie stada - poprosiłam
- Ale jeśli nie masz czasu to nic nie szkodzi, przecież jesteś przywódczynią i musisz się zajmować sprawami stada, jego członkami i różnymi rzeczami. Na pewno musisz na przykład pisać notatki o stanie zapotrzebowania czy coś w tym stylu...- klacz dała mi znak żebym skończyła już nawijać
- Ojej....przepraszam, jestem dzisiaj troszkę spięta - położyłam uszy na szyi
( Costa? )
czwartek, 1 października 2015
Od Costy CD opo Avenger's
Co? Jak on się dowiedział o urodzinach... Przeraża mnie to, przecież nikt nie wie oprócz mnie Killera i rodziny.
Obudziło mnie pukanie do drzwi, u progu stał Killer z kamienną miną.
-Wzywałaś mnie
- Tak? A no tak, ale jakieś cztery godziny temu
- Eee.. no aha
- Co tak długo
- Im mniej wiesz tym lepiej śpisz słońce, to co zaprosisz mnie do środka czy mam jak bałwan stać w progu?
- Jasne wchodź, przepraszam jeszcze śpię
- Oj to śpij dalej mogę czekać
- Nieee
- A może jednak?
- Może potem, teraz musimy pogadać
- Słucham
- Mianowicie, czy ty mówiłeś komuś o moich urodzinach?
- Yyy... nie
- To jakim cudem Avenger o nich wie?
- A bo ja wiem, nie jestem wszechwiedzący, ani wszechwidzący
- Ahh szkoda
- A no też żałuję
- Dobra to wszystko
- Ahmmm
- Emmm... chcesz coś do picia?
- Herbatę poproszę
- Herbata, jasne. Zaraz wracam
Krzątałam się w kuchni, a Killer w tym czasie podziwiał widok zza okna. Ciekawe skąd Avenger wie... to jest cholernie podejrzane. Zamyśliłam się tak nad tym tematem
- Bu !
- AA! Killer ! Ja tu z wrzątkiem stoję, a ty minie straszysz. Jesteś poważny?!
- A nie
- Właśnie widzę
Cały dzień spędziłam z Killerem, oglądaliśmy filmy, graliśmy w gry, a nawet upiekliśmy ciasto. Jak nigdy nie pieczę ciast tak mnie nagle przy nim naszło, za to przy tym mieliśmy kupę śmiechu. Wieczorem jakoś nieśpieszno mu było do domu, więc nocował u mnie.
Avenger's
Obudziło mnie pukanie do drzwi, u progu stał Killer z kamienną miną.
-Wzywałaś mnie
- Tak? A no tak, ale jakieś cztery godziny temu
- Eee.. no aha
- Co tak długo
- Im mniej wiesz tym lepiej śpisz słońce, to co zaprosisz mnie do środka czy mam jak bałwan stać w progu?
- Jasne wchodź, przepraszam jeszcze śpię
- Oj to śpij dalej mogę czekać
- Nieee
- A może jednak?
- Może potem, teraz musimy pogadać
- Słucham
- Mianowicie, czy ty mówiłeś komuś o moich urodzinach?
- Yyy... nie
- To jakim cudem Avenger o nich wie?
- A bo ja wiem, nie jestem wszechwiedzący, ani wszechwidzący
- Ahh szkoda
- A no też żałuję
- Dobra to wszystko
- Ahmmm
- Emmm... chcesz coś do picia?
- Herbatę poproszę
- Herbata, jasne. Zaraz wracam
Krzątałam się w kuchni, a Killer w tym czasie podziwiał widok zza okna. Ciekawe skąd Avenger wie... to jest cholernie podejrzane. Zamyśliłam się tak nad tym tematem
- Bu !
- AA! Killer ! Ja tu z wrzątkiem stoję, a ty minie straszysz. Jesteś poważny?!
- A nie
- Właśnie widzę
Cały dzień spędziłam z Killerem, oglądaliśmy filmy, graliśmy w gry, a nawet upiekliśmy ciasto. Jak nigdy nie pieczę ciast tak mnie nagle przy nim naszło, za to przy tym mieliśmy kupę śmiechu. Wieczorem jakoś nieśpieszno mu było do domu, więc nocował u mnie.
Avenger's
Od Killer CD opo Sonaty
- Killer - Przedstawiłem się z ukłonem - Uh dość ciekawym jednorożcem jesteś
- A co we mnie takiego ciekawego?
- Dość ciekawe znamiona na perłowej bieli, jeszcze potrójny róg. Heh, podoba mi się
- Okey...
- Co cię tu sprowadza?
- Ciekawość, pragnienie nowej przygody
-Ouu... poszukiwacz przygód się znalazł, a tak naprawdę?
- Nie wiem czegoś szukam
- Na przykład stada?
- Mhm
- O nie, nie zaprowadzę cię do przywódcy bo to jest ciągle. Po prostu idź w stado i sama się domyśl kto jest jak wysoko w hierarchii
Sonata
- A co we mnie takiego ciekawego?
- Dość ciekawe znamiona na perłowej bieli, jeszcze potrójny róg. Heh, podoba mi się
- Okey...
- Co cię tu sprowadza?
- Ciekawość, pragnienie nowej przygody
-Ouu... poszukiwacz przygód się znalazł, a tak naprawdę?
- Nie wiem czegoś szukam
- Na przykład stada?
- Mhm
- O nie, nie zaprowadzę cię do przywódcy bo to jest ciągle. Po prostu idź w stado i sama się domyśl kto jest jak wysoko w hierarchii
Sonata
niedziela, 27 września 2015
Od Avenger'a CD opo Costy
-No...Szczerze mówiąc to chyba nie...- Spojrzałem się na nią. Ciekawe
czemu pyta? Nie mogłem się powstrzymać, od ponownego pytania :
-A czemu pytasz?
Costa spojrzała na mnie z poirytowaniem.
-Bo po prostu.
Zbliżyłem się do niej i powiedziałem na ucho :
-Jest taka jedna, która skradła moje serce. Może kiedyś zrozumie że to ona? Nie wiem...Na prawdę nie wiem. - Powiedziałem i rozpłynąłem się. Pojawiłem się w swojej jaskini. Ciemnej, jak zwykle. Założyłem na siebie "torbę" i pokłusowałem do znajomej nimfy. Ona ładnie mnie uczesała i umyła. Moja czarna sierść połyskiwała w słońcu. Skoczyłem jeszcze raz do sklepu.
-Cześć, poproszę naszyjnik. - Uśmiechnąłem się.
Kupiłem takie cudo :
-A czemu pytasz?
Costa spojrzała na mnie z poirytowaniem.
-Bo po prostu.
Zbliżyłem się do niej i powiedziałem na ucho :
-Jest taka jedna, która skradła moje serce. Może kiedyś zrozumie że to ona? Nie wiem...Na prawdę nie wiem. - Powiedziałem i rozpłynąłem się. Pojawiłem się w swojej jaskini. Ciemnej, jak zwykle. Założyłem na siebie "torbę" i pokłusowałem do znajomej nimfy. Ona ładnie mnie uczesała i umyła. Moja czarna sierść połyskiwała w słońcu. Skoczyłem jeszcze raz do sklepu.
-Cześć, poproszę naszyjnik. - Uśmiechnąłem się.
Kupiłem takie cudo :
Troszkę mnie to kosztowało, ale to nic. Szybko znalazłem się pod jaskinią Costy. Wszedłem do środka.
-Cześć Costa. - Uśmiechnąłem się.
-Hejka.
-Mam coś dla ciebie, z okazji urodzin. - Powiedziałem i wyciągnąłem z torby naszyjnik.
-Jaki ładny! Skąd wiedziałeś o moich urodzinach? - Zapytała podejrzliwie.
-Wiesz...mam swoje źródła.
Costa lekko mnie przytuliła, lecz po chwili odsunęła się jak poparzona.
-No..Ekhem...Mam dużo roboty. Przyjdź później. - Mruknęła.
-No okej. - Rzuciłem na odchodne.
Costa?
-Cześć Costa. - Uśmiechnąłem się.
-Hejka.
-Mam coś dla ciebie, z okazji urodzin. - Powiedziałem i wyciągnąłem z torby naszyjnik.
-Jaki ładny! Skąd wiedziałeś o moich urodzinach? - Zapytała podejrzliwie.
-Wiesz...mam swoje źródła.
Costa lekko mnie przytuliła, lecz po chwili odsunęła się jak poparzona.
-No..Ekhem...Mam dużo roboty. Przyjdź później. - Mruknęła.
-No okej. - Rzuciłem na odchodne.
Costa?
sobota, 26 września 2015
Od Sonaty
Kłusowałam sobie spokojnie polną dróżką. Patrzyłam na wschodzące słońce.
Jego promienie oświetlały moją sylwetkę ogrzewając mnie ciepłym dotykiem.
Jako, że była wczesna pora miałam nadzieję, że wszyscy w stadzie śpią.
- Cześć, jesteś tu nowa? - usłyszałam głos za mną
Przestraszyłam się i odbiegłam trochę w przód.
- Nie bój się, przecież nie chcę Cie skrzywdzić - powiedział
- Wybacz...przyzwyczaiłam się do samotności....nie sądziłam, że ktoś się do mnie odezwie, a zwłaszcza o tej porze - odparłam ochłonąwszy
- Jesteś tu nowa?
- Raczej nie było takiego samego konia jak ja przede mną - powiedziałam przewracając oczami ale zaraz zmieniłam temat - a ty co tu robisz tak wcześnie? I wyjdź z tych krzaków, nie mogę Cie dostrzec. Jestem Sonata, a ty?
( jakiś ogier dokończy? może być też klacz )
Jego promienie oświetlały moją sylwetkę ogrzewając mnie ciepłym dotykiem.
Jako, że była wczesna pora miałam nadzieję, że wszyscy w stadzie śpią.
- Cześć, jesteś tu nowa? - usłyszałam głos za mną
Przestraszyłam się i odbiegłam trochę w przód.
- Nie bój się, przecież nie chcę Cie skrzywdzić - powiedział
- Wybacz...przyzwyczaiłam się do samotności....nie sądziłam, że ktoś się do mnie odezwie, a zwłaszcza o tej porze - odparłam ochłonąwszy
- Jesteś tu nowa?
- Raczej nie było takiego samego konia jak ja przede mną - powiedziałam przewracając oczami ale zaraz zmieniłam temat - a ty co tu robisz tak wcześnie? I wyjdź z tych krzaków, nie mogę Cie dostrzec. Jestem Sonata, a ty?
( jakiś ogier dokończy? może być też klacz )
Nowy Członek
Płeć : klacz
Wiek : 2 lata
Rasa : Krew arabska z domieszką krwi błękitnej morskiej syreny
Cechy charakteru :
Sonata na ogół jest oschła ale potrafi być miła , chętnie się zaprzyjaźnia.
Podczas walki : silna, wytrwała, nie da się pokonać
Rodzina : Ojciec był ogierem arabskim czystej krwi, jej matka zaś najprawdziwszą syreną morską po której odziedziczyła moceHistoria : Sonata zaraz po urodzeniu została zesłana na ziemię gdzie opiekował się jej ojciec. Każdego dnia szkoliła swoje umiejętności aż dorosła i przemieniła swoje moce w czyste złoto. Pewnego dnia postanowiła opuścić swoje dawne stado i udała się na wędrówkę w poszukiwaniu innego. Znalazła Stado Dzikich Gór, ale ze względu na swoje pochodzenie, nie wie czy ktoś ją zaakceptuje.
Partner : kto by chciał takiego odmieńca
Nadzwyczajne umiejętności : Sonata jako, że jest córką syreny potrafi wytworzyć falę dźwiękową która zależy od jej chęci :
- hipnotyzująca
- uderzająca
- ponaddźwiękowa
Może zamienić się też w syrenę, która podwaja jej dotychczasową siłę.
Właściciel : Luna♫
czwartek, 20 sierpnia 2015
Od Costy CD opo Avenger'a
Dziwna sytuacja... Killer może zastraszać Avenger'a? Niby coś słyszałam, niby nie. Czemu Killerowi tak na tym zależy? Przecież wyjaśniliśmy sobie wiele spraw, jesteśmy tylko przyjaciółmi. Ja mu pomagam przy związku, a on pomagał mi przy moim zauroczeniu, które potoczyło się jak potoczyło. Musze może mniej rozmawiać z Killerem.
***Kilka tygodni później***
Dzień jak każdy inny, nudny, smutny, pusty... Postanowiłam iść biegać lecz moje plany pokrzyżowała telepatyczna wiadomość od Killera
=hej, czemu się nie odzywasz kochanie?
= hej? a jakoś tak
= co tam?
=w sumie to nic
= wiesz podobasz mi się
=serio?
=tak
=ale lol ja jestem brzydka
=co ty gadasz jesteś seksowna
=przestań bo się rumienie
=mrr... musisz przy tym świetnie wyglądać
=no nie wiem
=a ja wiem
= tak po za moimi rumieńcami, to co u ciebie?
=a po staremu
...
***
Tak rozmawialiśmy całe dnie, aż pewnego wieczoru ...
=hej myszko
=hej misiu, co tak długo się nie odzywałeś?
=a byłem na wypadzie z kolegami
=mhmm
=no i wiesz chciałbym cię przytulić i powiedzieć...
=i powiedzieć ...?
=no wiesz
=może i wiem, ale chce byś to powiedział sam, bo może się mylę
=i powiedzieć, że cię
=że cię ?
= Kocham Cię, tak bardzo chciałbym ci to wyszeptać do ucha
=eee... chyba przemawia przez ciebie alko
=nie? to tylko 4-5 piw
a przemawia moje serce
=wydaje ci sie
=nie
=wow nie wiem co powiedzieć
=czemu?
=bo to nie może być prawda
= ale jest
Ku*wa kocham cię!
***gdy wytrzeźwiał***
= możesz mi wyjaśnić wczorajsze wyznania?
=nie ma co wyjaśniać
= jak nie?
=to nic takiego
=fajnie.. czyli tak sobie dla śmiechu?
=nie
=to co? gubię się
=nie gub się
= to powiedz o co chodzi
=może kiedyś
= kiedy ?
=zobaczymy
***
= hej jak tam kolejna impreza?
= a świetnie, porozmawiałem szczerze z dwiema osobami
= tak? i co też im mówiłeś, że je kochasz?
=nie... lol
=te kocham cie było kłamstwem?
=nie wiem
=jak to nie wiesz?
=no nie wiem
=ohhh...pa
Tak jakoś musiałam się nauczyć żyć z tym wszystkim co się dowiedziałam. Cud, że nie zwariowałam... tu mówi, że mu się podobał i mnie kocha tu, że nie wie. Po prostu postanowiłam z tym nic nie robić, może samo się rozwiąże, może sobie kogoś znajdę i zapomnę, albo rozpie**oli mnie od środka i będę sama jak zawsze, do tego z rozwalonymi myślami.
Biegałam po lesie by się rozładować, nagle ktoś biegł równo ze mną.
- hej ?
- no wreszcie mnie zauważyłaś
-długo tak ze mną biegniesz?
-no dość długo
-przepraszam, że cię nie zauważyłam
-nie no spoko
-co tam? podoba ci się w stadzie?
-tak, bardzo, a powiedz mi co się stało, że tak już nie widzę przy tobie Killera?
-a nie no nic, tylko ja nie mam czasu na spotkanie z nim
- nie utrzymujecie już kontaktu?
- nie no czasem rozmawiamy telepatycznie - taaa czasem, raczej całe dnie nawet teraz, ale mu o tym oczywiście nie powiem
- aha
- jak już się za klimatyzowałeś w stadzie to pewnie poznałeś jakieś klacze, może masz jakąś na oku?
-czemu pytasz?
- tak jakoś ostatnio jestem ciekawską duszyczką- nie wiem czemu o to go pytam, po prostu chce wiedzieć i tyle
Avenger'a
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
Nowy członek
Imię: Shadow
Płeć: ogier
Wiek: 10 lat
Rasa: koń fryzyjski
Cechy charakteru: na ogół : pomocny, odważny, zwinny, mądry, chytry, szybki, szalony, romantyczny, przystojny
podczas walki Shadow: agresywny, waleczny, śmiały, nie daje wygrać, nie jest ostrożny oraz jest bezlitosny
Rodzina: Rodzina umarła gdy wybuchł pożar ( będzie w historii )
Historia: Gdy Shadow był małym źrebakiem bardzo lubił się wymykać. Lecz pewnego razu gdy wracał z nocnego spaceru zauważył .... że w jego rodzinnym domu ( na jakiejś polanie ..) było bardzo jasno. Więc tam po galopował , lecz gdy tam dotarł zobaczył że jego rodzina nie żyje. Shadow gdyż nikogo innego nie miał postanowił że będzie się mścił na tych co mu to zrobili !!!
Partner: nie chce mieć
Nadzwyczajne umiejętności: cofanie w czasie, Rozpływanie się( jak cień) , kontrolowanie myśli-konie
Płeć: ogier
Wiek: 10 lat
Rasa: koń fryzyjski
Cechy charakteru: na ogół : pomocny, odważny, zwinny, mądry, chytry, szybki, szalony, romantyczny, przystojny
podczas walki Shadow: agresywny, waleczny, śmiały, nie daje wygrać, nie jest ostrożny oraz jest bezlitosny
Rodzina: Rodzina umarła gdy wybuchł pożar ( będzie w historii )
Historia: Gdy Shadow był małym źrebakiem bardzo lubił się wymykać. Lecz pewnego razu gdy wracał z nocnego spaceru zauważył .... że w jego rodzinnym domu ( na jakiejś polanie ..) było bardzo jasno. Więc tam po galopował , lecz gdy tam dotarł zobaczył że jego rodzina nie żyje. Shadow gdyż nikogo innego nie miał postanowił że będzie się mścił na tych co mu to zrobili !!!
Partner: nie chce mieć
Nadzwyczajne umiejętności: cofanie w czasie, Rozpływanie się( jak cień) , kontrolowanie myśli-konie
Nowy członek
Imię: Winter Fly
Płeć: ♀ klacz
Wiek: 2 lata
Rasa: koń Andaluzyjski-pegaz
Cechy charakteru: na ogół: miła, lubiana, mądra, przebiegła, dzika, podczas walki: zacięta, skupiona
Rodzina: Sky-ojciec , Woter Fly -matka , Singer-brat
Historia: urodziłam się w powietrzu.
Partner: szukasz Spartana
Nadzwyczajne umiejętności: umiem zabić wzrokiem, Super rżenie które ogłusza przeciwnika, mam wyrastające skrzydła
Od Avenger'a CD opo Costy
Właśnie odbywałem swoją zabójczo daleką drogę do domu. Najlepiej pewnie
byłoby się teleportować, albo coś. No, chciałem trochę pobyć sam. Muszę
być ostrożny i nie mogę aż tak dużo przebywać i rozmawiać z Costą. Jest
wyjątkowa...Nie dziwię się Killer'owi że tak się o nią denerwuje i
interesuje. Może i ma te wyższe stanowisko...Ale luj z tym! Nie chodzi o
ważność...Chodzi o charakter. To, co ma się w środku. Szedłem i nuciłem
swoją ulubioną piosenkę.
Pod jej koniec wpadłem na kogoś. To był Killer. Obok niego Costa...Ech, ja to mam szczęście.
-Costa, zaczekaj tu. Mam do pana sprawę. - Killer spojrzał na mnie spod byka. - Chodź.
Poszliśmy za kamień.
-Killer, nic do ciebie nie mam. Nie chcę walczyć.
-Nie o to mi chodzi...-Przewrócił oczami.
-To o co?
-Jeśli myślisz, że Costa tak łatwo się ci da to chyba cię boli głowa. Masz nawet nie próbować. - Pogroził mi.
-Nie wiem o czym mówisz. Ja...Nic do niej nie czuje. Po prostu ją lubie i traktuje jak znajomą. Nic więcej rozumiesz?! - Powiedziałem głośno.
-Przymknij się. Nie chcesz chyba pogorszyć swojej reputacji co? A więc...Lepiej abyś trzymał się od niej z daleka. - Mruknął i odszedł.
Nie chcę mieć problemów. W wielu stadach nie potrafiłem sobie ułożyć życia, a teraz gdy żyje mi się spokojnie...dobrze, to ktoś musi mi przeszkodzić pogróżkami. Ha! Nie rozumiem...Jeśli tak mu na niej zależy to czemu nie będą razem?
-Coś się stało? - Zapytała Costa przerywając moje rozmyślenia. Odskoczyłem jak poparzony.
-Nooo....Nie nic. - Zacząłem kopać w ziemi.
-Widzę, że coś się dzieje. Killer coś mówił?
-Nie, na prawdę Costa nie musisz się tak o mnie martwić. Po prostu nie mam humoru i tyle. A Killer miał do mnie sprawę po między nami dwoma. Okej?
-Nie martwie się o ciebie. - Fuknęła. - Po prostu muszę wiedzieć jako przywódczyni jaka jest atmosfera pomiędzy członkami mojego stada.
-To atmosfera jest normalna, wszystko ci powiedziałem...
-Nie wszystko. - Uśmiechnęła się.
-Od kiedy ty taka wesoła?
-Może odkąd...nie nie ważne. - Przybrała poważną minę.
-Heh, w razie czego będę w swojej jaskini. - Powiedziałem i ruszyłem w swoją stronę.
Costa
Pod jej koniec wpadłem na kogoś. To był Killer. Obok niego Costa...Ech, ja to mam szczęście.
-Costa, zaczekaj tu. Mam do pana sprawę. - Killer spojrzał na mnie spod byka. - Chodź.
Poszliśmy za kamień.
-Killer, nic do ciebie nie mam. Nie chcę walczyć.
-Nie o to mi chodzi...-Przewrócił oczami.
-To o co?
-Jeśli myślisz, że Costa tak łatwo się ci da to chyba cię boli głowa. Masz nawet nie próbować. - Pogroził mi.
-Nie wiem o czym mówisz. Ja...Nic do niej nie czuje. Po prostu ją lubie i traktuje jak znajomą. Nic więcej rozumiesz?! - Powiedziałem głośno.
-Przymknij się. Nie chcesz chyba pogorszyć swojej reputacji co? A więc...Lepiej abyś trzymał się od niej z daleka. - Mruknął i odszedł.
Nie chcę mieć problemów. W wielu stadach nie potrafiłem sobie ułożyć życia, a teraz gdy żyje mi się spokojnie...dobrze, to ktoś musi mi przeszkodzić pogróżkami. Ha! Nie rozumiem...Jeśli tak mu na niej zależy to czemu nie będą razem?
-Coś się stało? - Zapytała Costa przerywając moje rozmyślenia. Odskoczyłem jak poparzony.
-Nooo....Nie nic. - Zacząłem kopać w ziemi.
-Widzę, że coś się dzieje. Killer coś mówił?
-Nie, na prawdę Costa nie musisz się tak o mnie martwić. Po prostu nie mam humoru i tyle. A Killer miał do mnie sprawę po między nami dwoma. Okej?
-Nie martwie się o ciebie. - Fuknęła. - Po prostu muszę wiedzieć jako przywódczyni jaka jest atmosfera pomiędzy członkami mojego stada.
-To atmosfera jest normalna, wszystko ci powiedziałem...
-Nie wszystko. - Uśmiechnęła się.
-Od kiedy ty taka wesoła?
-Może odkąd...nie nie ważne. - Przybrała poważną minę.
-Heh, w razie czego będę w swojej jaskini. - Powiedziałem i ruszyłem w swoją stronę.
Costa
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Polecam
Lubisz czytać opowiadania, albo książki początkujących młodych autorów?
Mam coś dla ciebie, blog na którym zamieszczam twórczość mojej przyjaciółki Katry. Coś innego niż zwykła książka, coś innego niż zwykły blog...
Mam coś dla ciebie, blog na którym zamieszczam twórczość mojej przyjaciółki Katry. Coś innego niż zwykła książka, coś innego niż zwykły blog...
Zapraszam do czytania i oceniania ;)
czwartek, 30 lipca 2015
Od Spery
Z końca świata poznam te tereny - wróciłam do stada. Oczywiście podczas
lądowania musiałam się wywalić - cała ja. Na moje szczęście nikt nie
zauważył mojego powrotu. Otrzepałam się z brudu i wyruszyłam w drogę do
mojej jaskini. Została mi przydzielona, jednak nic w niej nie było - nie
miałam czasu na zajmowanie się nią. A może po prostu nie chciałam się
nią zajmować? W każdym razie - zajmę się nią. Ale teraz mam inne rzeczy
do załatwienia. Wróciłam co prawda wcześniej niż miałam zamiar, jednak
nie było potrzeby zostawania dłużej w miejscu, w którym nie ma się nic
do roboty. Zużyłam spory zapas leków, więc czas zrobić nowe. Wyszłam z
jaskini i zauważyłam Black Night'a. Leki mogę zrobić później
- Hej, Black Night! - Ogier odwrócił się w moją stronę
<Black Night? Kara za niedokończenie ostatniego Opka ;P>
- Hej, Black Night! - Ogier odwrócił się w moją stronę
<Black Night? Kara za niedokończenie ostatniego Opka ;P>
piątek, 24 lipca 2015
Od Avalon CD opo Killera
Oburzyła mnie lekko postawa ogiera.
- Gdzie Ci tak śpieszno?
- Muszę coś załatwić.
Nie lubiłam kiedy ktoś coś przede mną ukrywał. Wściekłym wzrokiem spojrzałam na Killera po czym odeszłam wiedząc że nie ma sensu kontynuować rozmowy. Zabrałam się do galopu i pobiegłam gdzie mi instynkt podpowiadał. No cóż, skleroza nie boli i zapomniałam tym razem spytać się chociaż o drogę... Na szczęście bardzo szybko trafiłam na pastwisko gdzie od niego łatwizną było odnaleźć jaskinię Alfy. Rozglądałam się jeszcze wokół siebie. Wiele koni gapiło się na mnie podejrzliwie. Nic dziwnego, w końcu nie jestem stąd... Szłam powoli by niczego nie przegapić. Pewna siebie po chwili przyśpieszyłam. Nagle usłyszałam cichy stukot kopyt tuż za mną. Odwróciłam się gwałtownie. Była to siwa klacz z długim pięknym rogiem. Groźnie na mnie popatrzała.
- Kim jesteś i czego chcesz?!
- Szukam stada. Sądząc bo tych koniach wydaje mi się że dobrze trafiłam. Wiesz gdzie spotkam Alfę?
- Ja nią jestem. A więc chcesz do nas dołączyć?
Zaskoczyła mnie lekko odpowiedź klaczy. Pewnie wiele osób z szacunkiem się ukłoniło, mi na to miast to nie zbyt odpowiada. Nawet schylić łbem nie zamierzam.
- Tak.
- Dobrze więc. - wskazała kopytem jakąś jaskinie - Tam będziesz spać. Jakie tu zasady panują to już musisz się dowiedzieć od jakiegoś członka. Ja nie mam czasu...
Klacz szybko znikła mi z oczu a ja powoli kierowałam się w kierunku wskazanej jaskini. Pomyślałam sobie o tych zasadach... Na co mi zasady, nie będą mi rozkazywać jak mam żyć! Spać mi się nie chciało a nikogo nie znałam. Wybrałam się więc na spacer po lesie. Nie wiedziałam czy należy on do stada ale szczerze to mało mnie to obchodziło.
- Gdzie Ci tak śpieszno?
- Muszę coś załatwić.
Nie lubiłam kiedy ktoś coś przede mną ukrywał. Wściekłym wzrokiem spojrzałam na Killera po czym odeszłam wiedząc że nie ma sensu kontynuować rozmowy. Zabrałam się do galopu i pobiegłam gdzie mi instynkt podpowiadał. No cóż, skleroza nie boli i zapomniałam tym razem spytać się chociaż o drogę... Na szczęście bardzo szybko trafiłam na pastwisko gdzie od niego łatwizną było odnaleźć jaskinię Alfy. Rozglądałam się jeszcze wokół siebie. Wiele koni gapiło się na mnie podejrzliwie. Nic dziwnego, w końcu nie jestem stąd... Szłam powoli by niczego nie przegapić. Pewna siebie po chwili przyśpieszyłam. Nagle usłyszałam cichy stukot kopyt tuż za mną. Odwróciłam się gwałtownie. Była to siwa klacz z długim pięknym rogiem. Groźnie na mnie popatrzała.
- Kim jesteś i czego chcesz?!
- Szukam stada. Sądząc bo tych koniach wydaje mi się że dobrze trafiłam. Wiesz gdzie spotkam Alfę?
- Ja nią jestem. A więc chcesz do nas dołączyć?
Zaskoczyła mnie lekko odpowiedź klaczy. Pewnie wiele osób z szacunkiem się ukłoniło, mi na to miast to nie zbyt odpowiada. Nawet schylić łbem nie zamierzam.
- Tak.
- Dobrze więc. - wskazała kopytem jakąś jaskinie - Tam będziesz spać. Jakie tu zasady panują to już musisz się dowiedzieć od jakiegoś członka. Ja nie mam czasu...
Klacz szybko znikła mi z oczu a ja powoli kierowałam się w kierunku wskazanej jaskini. Pomyślałam sobie o tych zasadach... Na co mi zasady, nie będą mi rozkazywać jak mam żyć! Spać mi się nie chciało a nikogo nie znałam. Wybrałam się więc na spacer po lesie. Nie wiedziałam czy należy on do stada ale szczerze to mało mnie to obchodziło.
czwartek, 23 lipca 2015
Od Exile'a CD opo Soni i Veritaem
- Chodźmy , chyba ,że wolisz zostać? - powiedziałem pytająco.
- Może lepiej gdybyśmy poszli. - odparła
- Patrz jestem smokiem! - zażartowałem dmuchając , a z mych ust wydobyła się para wodna.
- Ja też! - zrobiła to samo co ja.
Po chwili galopowaliśmy , dwie smukłe końskie postacie uciekały przed deszczem , pomyślałem. Byliśmy na rozstaju dróg.
- To do zobaczenia - zarżałem i pobiegłem na swoje tereny zza pleców było jeszcze słychać ciche parsknięcie "cześć". Zatrzymałem się , bo lekko ssało mnie w żołądku , popatrzyłem przed siebie i ujrzałem czarną klacz niczym noc , jedynie co wyróżniało się z karej maści sami to biały znak na głowie.
- Witaj - odrzekłem spokojnie i z opanowaniem. - Jestem Exile , a ty?
<Veritaem?>
- Może lepiej gdybyśmy poszli. - odparła
- Patrz jestem smokiem! - zażartowałem dmuchając , a z mych ust wydobyła się para wodna.
- Ja też! - zrobiła to samo co ja.
Po chwili galopowaliśmy , dwie smukłe końskie postacie uciekały przed deszczem , pomyślałem. Byliśmy na rozstaju dróg.
- To do zobaczenia - zarżałem i pobiegłem na swoje tereny zza pleców było jeszcze słychać ciche parsknięcie "cześć". Zatrzymałem się , bo lekko ssało mnie w żołądku , popatrzyłem przed siebie i ujrzałem czarną klacz niczym noc , jedynie co wyróżniało się z karej maści sami to biały znak na głowie.
- Witaj - odrzekłem spokojnie i z opanowaniem. - Jestem Exile , a ty?
<Veritaem?>
środa, 22 lipca 2015
Nowy członek
Imię:Makadamia
Płeć:♀
Wiek: 4 lata
Rasa: Arab
Cechy charakteru: na ogół: miła dla przyjaciół Dla nie znajomych agresywna NIE ZNAJOMI TO ZŁO
podczas walki: agresywna bardzo agresywna do potęgi 10
Rodzina: Myśli że brat Spartan i może przyrodnia siostra gdzieś tam mieszka
Historia: Rodzice mnie rozpieszczali więc uciekłam
Partner: Może ale na razie NIE NIE NIEEEEEEEEE
Nadzwyczajne umiejętności: czytanie w myślach, super szybkość, super lasso
Właściciel: Daisy12345678
Nowy członek
Płeć: ♂
Wiek: 2 lata
Rasa: Mustang
Cechy charakteru: na ogół: Na co dzień jest miły, przyjazny i romantyczny. Podczas walki jest agresywny może zaatakować nawet członka swojego stada.
Rodzina: Nie zna rodziny ale czuje że nie długo członek jego rodziny dojdzie do stada
Historia: Jako źrebak został porzucony na pastwę losu. Rodzice go nie kochali. Był sam aż do swoich urodzin. Wtedy złapał go człowiek. Próbował do ujeździć ale mu się nie udało. Ale po jakimś czasie poddał się. Człowiekowi się udało. Lecz po jakimś czasie uciekł i po 12 dniach znalazł się w stadzie.
Partner: Na razie brak ale może kiedyś.
Nadzwyczajne umiejętności: Super szybkość, super siła, teleportacja
Właściciel: Kot Tom
niedziela, 19 lipca 2015
Od Soni CD opo Exile'a
- Pewnie! - powiedziałam energicznie.
Oboje ruszyliśmy galopem. Z początku biegliśmy równo lecz ogier zaczął mnie powoli wyprzedzać. Mimo wszystko walczyłam do samego końca. Ogier wygrał dosłownie o kilka milimetrów ale nie zależało mi na zwycięstwie tylko na dobrej zabawie. Fajnie było dla odmiany trochę zaszaleć. Oboje staliśmy i trochę dyszeliśmy ale uśmiechy nie znikały z naszych ust. Poszliśmy do strumyka żeby trochę się schłodzić. Gdy zanurzyłam pysk w chłodnej wodzie od razu mnie orzeźwiła. podniosłam lekko łeb i spojrzałam na pijącego Exile'a. Dobrze że trochę się rozluźnił.
Zamoczyłam prawo kopyto w wodzie i lekko ochlapałam zdziwionego ogiera. Popatrzył na mnie pytająco lecz po moim łobuzerskim uśmiechu zobaczył że zrobiłam to specjalnie. ogier obejrzał teren ze wszystkich stron tak jakby nie chciał żeby ktoś go zobaczył po czym gdy najmniej się tego spodziewałam również mnie ochlapał. Spojrzałam na niego i zobaczyłam ten sam uśmiech;
- A więc tak... - powiedziałam przygotowując się do bitwy na wodę.
- Nie wiem o co ci chodzi. - Powiedział również się szykując.
- Ta kiś cwaniak... Dobra! Wojna! - krzyknęłam po czym zaczęliśmy oboje się chlapać.
Jednak szybko skończyliśmy zabawę bo robił się powoli wieczór a nie chcieliśmy się przeziębić, zwłaszcza że woda była chłodna a powietrze zaczęło być dużo chłodniejsze. Dzisiejsza noc będzie trochę zimniejsza niż zwykle. Zaczęliśmy się kierować powoli do naszych jaskiń gdy nagle w oddali usłyszeliśmy przeraźliwy huk a niebo bardzo się rozjaśniło. nadciągała potężna burza.
< Exile? Niestety nie najlepsze bo też mam niestety problemy :/ >
Oboje ruszyliśmy galopem. Z początku biegliśmy równo lecz ogier zaczął mnie powoli wyprzedzać. Mimo wszystko walczyłam do samego końca. Ogier wygrał dosłownie o kilka milimetrów ale nie zależało mi na zwycięstwie tylko na dobrej zabawie. Fajnie było dla odmiany trochę zaszaleć. Oboje staliśmy i trochę dyszeliśmy ale uśmiechy nie znikały z naszych ust. Poszliśmy do strumyka żeby trochę się schłodzić. Gdy zanurzyłam pysk w chłodnej wodzie od razu mnie orzeźwiła. podniosłam lekko łeb i spojrzałam na pijącego Exile'a. Dobrze że trochę się rozluźnił.
Zamoczyłam prawo kopyto w wodzie i lekko ochlapałam zdziwionego ogiera. Popatrzył na mnie pytająco lecz po moim łobuzerskim uśmiechu zobaczył że zrobiłam to specjalnie. ogier obejrzał teren ze wszystkich stron tak jakby nie chciał żeby ktoś go zobaczył po czym gdy najmniej się tego spodziewałam również mnie ochlapał. Spojrzałam na niego i zobaczyłam ten sam uśmiech;
- A więc tak... - powiedziałam przygotowując się do bitwy na wodę.
- Nie wiem o co ci chodzi. - Powiedział również się szykując.
- Ta kiś cwaniak... Dobra! Wojna! - krzyknęłam po czym zaczęliśmy oboje się chlapać.
Jednak szybko skończyliśmy zabawę bo robił się powoli wieczór a nie chcieliśmy się przeziębić, zwłaszcza że woda była chłodna a powietrze zaczęło być dużo chłodniejsze. Dzisiejsza noc będzie trochę zimniejsza niż zwykle. Zaczęliśmy się kierować powoli do naszych jaskiń gdy nagle w oddali usłyszeliśmy przeraźliwy huk a niebo bardzo się rozjaśniło. nadciągała potężna burza.
< Exile? Niestety nie najlepsze bo też mam niestety problemy :/ >
sobota, 18 lipca 2015
Od Killera CD opo Avalon
- Jak większość , w sumie sam bym na pierwszy rzut oka nie spostrzegł, że jest zamieszkana. Tylko tak całkiem przypadkiem jest połączona z tą willą - Powiedziałem zmęczony ćwiczeniami na prywatnej siłowni.
- Masz wille ?
- Taaa...
Zaczęła mnie męczyć ta rozmowa i chciałem ją jak najszybciej zakończyć.
- Idę jak coś wiesz gdzie mnie szukać
- Nawet nie wiesz jak się nazywam
- Ehhhh jak ?
- Avalon
- Aha mogę iść bo naprawdę muszę coś zrobić
Avalon
- Masz wille ?
- Taaa...
Zaczęła mnie męczyć ta rozmowa i chciałem ją jak najszybciej zakończyć.
- Idę jak coś wiesz gdzie mnie szukać
- Nawet nie wiesz jak się nazywam
- Ehhhh jak ?
- Avalon
- Aha mogę iść bo naprawdę muszę coś zrobić
Avalon
piątek, 17 lipca 2015
Od Exile CD opo Sonia
Nie wiedziałem zbytnio jak zareagować , ale nie mogłem już raczej
dołączyć do światłości , decyzja była podjęta. W Stadzie Mroku jednak i
tak był mój dom. Wolałem zostać.
- A co byś chciała teraz porobić?
- No nie wiem..
- Może... hm... wyścig?
- W sumie , czemu nie.
Nazbieraliśmy różnych gałęzi , średniawych kamieni i pokładaliśmy to w przeszkody.
- To jak biegniemy? - spytałem patrząc na Sonię.
< Sonia? Brak weny i problemy>
- A co byś chciała teraz porobić?
- No nie wiem..
- Może... hm... wyścig?
- W sumie , czemu nie.
Nazbieraliśmy różnych gałęzi , średniawych kamieni i pokładaliśmy to w przeszkody.
- To jak biegniemy? - spytałem patrząc na Sonię.
< Sonia? Brak weny i problemy>
Od Avalon
Dość długo szukałam miejsca gdzie będę mogła żyć na stałe aż do śmierci.
Wtedy nagle ujżałam jakieś dziwne miejsce. Podchodziłam coraz szybciej
aż stwierdziłam że to dobre miejsce by tu się osadzić. Mała skromna
jaskinia... Na razie musi mi to wystarczyć... Byłam zmęczona przez
podróż więc szybko zasnęłam w nowym miejscu.
***
Obudziłam się czując czyiś cień na moim karku. Okazało się że był to ogier. Przestraszyłam się lekko ale zaraz wyszłam z jaskini.
- Coś się stało? - zapytałam
- To moja jaskinia. - odparł ogier
- Przepraszam, nie wiedziałam. - powiedziałam z wielkim błyskiem w oczach.
< Killer? Nowi będą chyba cię zamęczać opowiadaniami ;3 >
***
Obudziłam się czując czyiś cień na moim karku. Okazało się że był to ogier. Przestraszyłam się lekko ale zaraz wyszłam z jaskini.
- Coś się stało? - zapytałam
- To moja jaskinia. - odparł ogier
- Przepraszam, nie wiedziałam. - powiedziałam z wielkim błyskiem w oczach.
< Killer? Nowi będą chyba cię zamęczać opowiadaniami ;3 >
środa, 15 lipca 2015
Nowy Członek
Płeć: ♀ Klacz
Wiek: 4 lata
Rasa: koń andaluzyjski
Cechy charakteru: na ogół: Avalon lubi psocić. Często ją ponosi nawet za bardzo. Uwielbia przelew krwi dlatego też jest wojowniczką jednakże nigdy w życiu nie zabiłaby nikogo no chyba że była by taka konieczność... Ogólnie nie jest "zwykłą" klaczą o mrocznej duszy jak inne... Ona raczej jest flirciarą która kocha ryzyko i zabawę. Jeśli wpadnie jej jakiś ogier w oko nie da za wygraną, jednakże musi sprawdzić czy gdzieś się nie kręci lepszy... Nienawidzi kłamców i natarczywych koni choć sama taka czasem jest. podczas walki: Przy każdej lepszej okazji zabija każdego. Nawet jeśli zabije kogoś ze stada przez przypadek nie zrazi się tym i będzie kontynuować dzieło.
Rodzina: Matka: Zekora Ojciec: Tajfun Siostra: Shantii
Historia: Avalon od początku nie miała łatwego życia... Matka uciekła zostawiając niedoświadczonego ojca w rękach dzieci. Ten upodobał sobie strasznie Shantii tylko dlatego że jak była mała to jadła mlecze... Na Avalon zawsze krzyczał wieczorami a nawet bił że nie jest jak siostra. Że nie jest tą głupią tylko mądrzejszą.... Kiedy tylko starała się przeciwstawić ojciec bił ją do nieprzytomności. Młoda klacz miała dość swojej nierozgarniętej rodziny. Gdy w nocy chciała uciec siostra przyłapała ją i zaczęła wrzeszczeć na całą jaskinię. Ojciec wstał, co zrobił? Zaczął ją bić jak nigdy dotąd. Nad ranem Avalon nie mogła wstać z posłania. Shantii biegała radośnie po łące... Avalon rosła i rosła w siłę. W końcu przeciwstawiła się ojcu. Uderzyła go kopytem w oko po czym zabrała się do ucieczki. Wtedy naskoczyła na nią Shantii. W życiu nie myślała że przyjdzie jej walczyć z siostrą i ojcem... Bitwa była zacięta. Kiedy nagle dostrzegłam biegnącego z zakrwawionym okiem ojca wyjęłam sztylet i jednym ruchem zabiłam siostrę. Zajęło to trochę czasu ojcu dzięki czemu Avalon mogła uciec. Biegła tak szybko i długo że nie wiele koni dałoby radę tyle przebiec... Kiedy nareszcie była tam gdzie ojciec by jej w życiu nie znalazł postanowiła odpocząć w pobliskiej jaskini. Obudziła się rano czując obcy cień na karku. Był to jakiś ogier. Zaprowadził ją do stada gdzie postanowiła pozostać...
Partner: Jeśli upodoba się jej jakiś to nie da za wygraną.
Nadzwyczajne umiejętności: Jest szybsza niż wiatr, potrafi oczarowywać ogierów,
Właściciel: Alicja153
Od Veritaem
Leżałam w swojej jaskini. Nagle zobaczyłam zupełnie obcego mi konia.
Wyglądał na zaniepokojonego. Rozglądał się uważnie. Na szczęście mnie
nie dostrzegł. Śledziłam każdy jego nawet najdrobniejszy ruch. Dla pewności postanowiłam iść za jego śladami. Wiatr przyniósł mi wieść, że
gdzieś na terenach stada krąży szpieg wrogiego dla nas stada.
Stwierdziłam, że to właśnie on. Przedzierał się szybko przez chaszcze i za zarośla. Szłam za nim bardzo ostrożnie, by mnie nie usłyszał. W końcu
doszedł do granicy naszego stada. Musiałam coś wymyślić, żeby go
zatrzymać. Nie czekałam długo. Wszedł w jeden z korytarzy wąwozu. Widać,
że to amator, bo ten prowadził do ślepego zaułka. Pobiegłam górą. Kiedy
doszedł do końca zeskoczyłam i zagrodziłam mu drogę.
-Co tu robisz? -zapytałam złowrogo.
-Na pewno nie to co ty! -odpowiedział nieznajomy. Była to klacz. Srokata.
-Skąd jesteś? Gadaj!
-Nic ci nie powiem! -klacz próbowała przejść.
Nagle ziemia pod jej kopytami zapadła się w 3-metrowy dół.
-Teraz będziesz mówić? -zapytałam szyderczo.
-A ty, z jakiego stada jesteś?
-Stado Dzikich Gór.
-Aaa... -uśmiechnęła się jakoś dziwnie.
-Zaprowadzisz mnie do swojego stada!
Poszłam za klaczą. Milczała jak grób. W końcu uciekła mi do swojego przywódcy. Właśnie rozmawiał:
-Dobra, zbudujcie sieci, rozwiesimy je na szpiegów Gór. -tylko tyle usłyszałam.
Potem podeszła do niego znana mi już klacz. Przywódca wysłał kilka koni za mną. Jednak nie dogonili mnie. Cała w błocie wróciłam do swojej jaskini. Umyłam się, nareszcie wyglądałam jakoś normalnie. Potem zastanawiałam się jeszcze chwilę. Narysowałam małą mapę, jak trafić na tereny wrogiego stada.
-Cóż, jest się szpiegiem, to się ryzykuje. -powiedziałam do siebie.
-Co tu robisz? -zapytałam złowrogo.
-Na pewno nie to co ty! -odpowiedział nieznajomy. Była to klacz. Srokata.
-Skąd jesteś? Gadaj!
-Nic ci nie powiem! -klacz próbowała przejść.
Nagle ziemia pod jej kopytami zapadła się w 3-metrowy dół.
-Teraz będziesz mówić? -zapytałam szyderczo.
-A ty, z jakiego stada jesteś?
-Stado Dzikich Gór.
-Aaa... -uśmiechnęła się jakoś dziwnie.
-Zaprowadzisz mnie do swojego stada!
Poszłam za klaczą. Milczała jak grób. W końcu uciekła mi do swojego przywódcy. Właśnie rozmawiał:
-Dobra, zbudujcie sieci, rozwiesimy je na szpiegów Gór. -tylko tyle usłyszałam.
Potem podeszła do niego znana mi już klacz. Przywódca wysłał kilka koni za mną. Jednak nie dogonili mnie. Cała w błocie wróciłam do swojej jaskini. Umyłam się, nareszcie wyglądałam jakoś normalnie. Potem zastanawiałam się jeszcze chwilę. Narysowałam małą mapę, jak trafić na tereny wrogiego stada.
-Cóż, jest się szpiegiem, to się ryzykuje. -powiedziałam do siebie.
Od Soni CD opo Exile'a
- Nie musisz mnie za nic przepraszać. - powiedziałam spokojnym tonem.
Ogier na mnie spojrzał już trochę łagodniej. Lecz i tak czułam że jest spięty. Uśmiechnęłam się do niego a on lekko odwzajemnił uśmiech choć zaraz zniknął.
- Widzisz... - zaczęłam. Ja też przeżyłam piekło w moim poprzednim stadzie. Co prawda jest to trochę inna historia ale równie bolesna jak twoja... albo nawet bardziej bolesna od twojej... Cóż! Przynajmniej mi się obecnie tak wydaje. Jednak jest małe podobieństwo jeśli chodzi o nasze historie.
- Co takiego niby? - zapytał znowu lekko podniesionym głosem.
- Bo widzisz... Moje rodzinne stado bardzo się zmieniło gdy władzę przejął inny ogier w stadzie. Wszyscy byli torturowani. Zwłaszcza ja i mój młodszy brat oraz siostra. Pewnego dnia moja matka została wzięta do tortur po tym jak wstawiła się za inną klaczom lecz nie przeżyła tych tortur po tym jakie obrażenia jej zadano... Po jej śmierci krótko po tem uciekłam ze stada pozostawiając rodzeństwo same. Zamiast im także pomóc uciekłam jak jakiś tchórz nieoglądający się za siebie! Słyszałam ich krzyki za mną lecz mimo wszystko uciekłam i zostawiłam ich w tym piekle. Słyszałam plotki że niby tez uciekli i dołączyli do innych stad ale jak każda plotka... to w większości kłamstwo.
- Sporo przeżyłaś. - powiedział nagle ogier.
- Ta... jednak mimo wszystko demony mojej przeszłości i tak mnie ścigają. - powiedziałam wbijając wzrok w ziemię.
- Prawdę powiedziawszy moje też... - powiedział nagle po czym spojrzałam na ogiera a on na mnie.
- Posłuchaj Exile. Może i źle postąpiliśmy w przeszłości ale w przyszłości postąpimy inaczej. Dużo lepiej i odważniej. Nie oceniaj siebie tak surowo! Jesteś dobrym koniem z bolesnymi i strasznymi przeżyciami... ale nie zapominaj że w twoim sercu tli się jeszcze dobro. - powiedziałam po czym się lekko uśmiechnęłam i na koniec dodałam:
- Nie tylko ty się źle oceniasz.... - powiedziałam lecz lekki uśmiech nie zniknął z kącików moich ust.
Ogier z początku nic ni mówił jakby chciał sobie to wszystko na spokojnie poukładać więc cierpliwie czekałam na reakcje ogiera.
< Exile? Może nie najlepsze :/ >
Ogier na mnie spojrzał już trochę łagodniej. Lecz i tak czułam że jest spięty. Uśmiechnęłam się do niego a on lekko odwzajemnił uśmiech choć zaraz zniknął.
- Widzisz... - zaczęłam. Ja też przeżyłam piekło w moim poprzednim stadzie. Co prawda jest to trochę inna historia ale równie bolesna jak twoja... albo nawet bardziej bolesna od twojej... Cóż! Przynajmniej mi się obecnie tak wydaje. Jednak jest małe podobieństwo jeśli chodzi o nasze historie.
- Co takiego niby? - zapytał znowu lekko podniesionym głosem.
- Bo widzisz... Moje rodzinne stado bardzo się zmieniło gdy władzę przejął inny ogier w stadzie. Wszyscy byli torturowani. Zwłaszcza ja i mój młodszy brat oraz siostra. Pewnego dnia moja matka została wzięta do tortur po tym jak wstawiła się za inną klaczom lecz nie przeżyła tych tortur po tym jakie obrażenia jej zadano... Po jej śmierci krótko po tem uciekłam ze stada pozostawiając rodzeństwo same. Zamiast im także pomóc uciekłam jak jakiś tchórz nieoglądający się za siebie! Słyszałam ich krzyki za mną lecz mimo wszystko uciekłam i zostawiłam ich w tym piekle. Słyszałam plotki że niby tez uciekli i dołączyli do innych stad ale jak każda plotka... to w większości kłamstwo.
- Sporo przeżyłaś. - powiedział nagle ogier.
- Ta... jednak mimo wszystko demony mojej przeszłości i tak mnie ścigają. - powiedziałam wbijając wzrok w ziemię.
- Prawdę powiedziawszy moje też... - powiedział nagle po czym spojrzałam na ogiera a on na mnie.
- Posłuchaj Exile. Może i źle postąpiliśmy w przeszłości ale w przyszłości postąpimy inaczej. Dużo lepiej i odważniej. Nie oceniaj siebie tak surowo! Jesteś dobrym koniem z bolesnymi i strasznymi przeżyciami... ale nie zapominaj że w twoim sercu tli się jeszcze dobro. - powiedziałam po czym się lekko uśmiechnęłam i na koniec dodałam:
- Nie tylko ty się źle oceniasz.... - powiedziałam lecz lekki uśmiech nie zniknął z kącików moich ust.
Ogier z początku nic ni mówił jakby chciał sobie to wszystko na spokojnie poukładać więc cierpliwie czekałam na reakcje ogiera.
< Exile? Może nie najlepsze :/ >
poniedziałek, 13 lipca 2015
Nowy członek
Płeć: ♀
Wiek: 1 rok i 8 miesięcy
Rasa: Koń pełnej krwi angielskiej (pegaz)
Cechy charakteru: na ogół: skryta, tajemnicza, niedostępna. Uwielbia ryzyko lecz w granicach rozsądku. Mimo młodego wieku bardzo inteligentna., podczas walki: spokojna, opanowana, często smutna.
Rodzina: Matka, Ojciec, Siostra Oudrey
Historia: Dwie siostry. Jedna piękniejsza od drugiej. Różnią się tylko maścią. Co zwabiło je na złą stronę? Od małego były nie do wytrzymania. Nie bawił się z nikim. Kochały za to niszczyć. Pewnego dnia miarka isę przebrała i obie zostały wygnane. Jednak blixniąt nikt nie rozłączy. Zawsze były razem i razem dotarły tu.
Partner: Szuka
Nadzwyczajne umiejętności: Tworzy sny oraz krajobraz senny, zatrzymuje czas, kiedy walczy jej skrzydła płoną na niebiesko.
Właściciel: aleksis9
Od Veritaem CD opo Killer'a
Popatrzyłam na odlatującego Killer'a. Odwróciłam się i poszłam w stronę
lasu. Przechadzałam się jeszcze chwilę. Potem zmieniłam zdanie. Tym
razem poszłam w kierunku najbliższych gór. Wspinałam się po stromych
zboczach. W końcu ujrzałam zarośniętą jaskinię. Wielu pewnie by jej nie dostrzegło bo była obrośnięta bluszczem i mchem. Weszłam do niej.
Było tam sucho, nawet przyjemnie. Zaczął padać deszcz z błyskawicami.
Jeszcze chwilkę oglądałam piękne błyski, a potem położyłam się w kącie.
Było już ciemno, więc poszłam spać.
niedziela, 12 lipca 2015
Od Killer'a CD opo Veriraem
-Jak chcesz to możesz - Trochę zdziwiło mnie pytanie bo jednak wszyscy od razu mówią Killer bez pytania
- Dzięki
- Wiesz ja będę musiał się zmywać ...
- Aha ... okey
- Nom to do zobaczenia
- Do zobaczenia - Odpowiedziała powoli
Trochę mi głupio było zostawiać Veriraem, ale obiecałem Vivene, że nie będę długo biegać dziś. Heh i tak w sumie nie biegałem, ale co tam najwyżej pobiegam u siebie na bieżni.
Ostatni raz spojrzałem na nową i zmieniłem się w pegaza by odlecieć jak najszybciej i nie spotkać Costy
<Veriraem >
- Dzięki
- Wiesz ja będę musiał się zmywać ...
- Aha ... okey
- Nom to do zobaczenia
- Do zobaczenia - Odpowiedziała powoli
Trochę mi głupio było zostawiać Veriraem, ale obiecałem Vivene, że nie będę długo biegać dziś. Heh i tak w sumie nie biegałem, ale co tam najwyżej pobiegam u siebie na bieżni.
Ostatni raz spojrzałem na nową i zmieniłem się w pegaza by odlecieć jak najszybciej i nie spotkać Costy
<Veriraem >
Od Veriraem CD opo Killer'a
-Myślę, że to nie będzie konieczne. Jestem zmęczona. Może po prostu zapytam: Mogę dołączyć do stada? -zapytałam.
-Tak, pewnie! -uśmiechnął się ogier.
I ja uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. Cieszyłam się, że nareszcie znalazłam swoje miejsce. Czy dobre to się okaże, ale wydaje mi się, że jest tu sympatycznie.
-Możesz mnie oprowadzić po terenach strada?
-Jasne. Choć. Najpierw pokażę ci tereny stada Mroku.
-To macie tu stado Mroku i...? -przerwałam mu.
-I stado Światła.
-Od czego zależy do którego stada się trafi?
-Głównie od charakteru.
-A ja?
-Zdaje mi się, że właśnie do -odpowiadał cierpliwie.
-Acha, no to idziemy? -zadałam pytanie retoryczne.
Poszliśmy nad jezioro. Rozglądnęłam się uważnie. Nad taflą wody unosiła się mgła.
-To nawiedzone jezioro. -wyjaśnił
-Widać, że nawiedzone. -nastała chwila ciszy. -Killer? Yyy, mogę ci mówić po imieniu? -zapytałam po dłuższym czasie.
<Killer?>
-Tak, pewnie! -uśmiechnął się ogier.
I ja uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. Cieszyłam się, że nareszcie znalazłam swoje miejsce. Czy dobre to się okaże, ale wydaje mi się, że jest tu sympatycznie.
-Możesz mnie oprowadzić po terenach strada?
-Jasne. Choć. Najpierw pokażę ci tereny stada Mroku.
-To macie tu stado Mroku i...? -przerwałam mu.
-I stado Światła.
-Od czego zależy do którego stada się trafi?
-Głównie od charakteru.
-A ja?
-Zdaje mi się, że właśnie do -odpowiadał cierpliwie.
-Acha, no to idziemy? -zadałam pytanie retoryczne.
Poszliśmy nad jezioro. Rozglądnęłam się uważnie. Nad taflą wody unosiła się mgła.
-To nawiedzone jezioro. -wyjaśnił
-Widać, że nawiedzone. -nastała chwila ciszy. -Killer? Yyy, mogę ci mówić po imieniu? -zapytałam po dłuższym czasie.
<Killer?>
sobota, 11 lipca 2015
Od Killer'a CD opo Veritaem
- Killer , miło poznać - Uśmiech nie schodził mi z pyska, no nie powiem jest na czym zawiesić oko
- Rozumiem, że to twoje miejsce .. ale jestem strasznie zmęczona i gdybyś pozwolił mi się tu na chwileczkę zatrzymać byłabym ci bardzo wdzięczna.
Veritaem faktycznie wyglądała na zmęczoną, więc zgodziłem się by odpoczęła. Tak rozmawialiśmy i od słowa do słowa dowiedziałem się, że urodziła się jak ja na wolności. Opowiadała też o tym jak wrogie stado zabrało ją z dala od rodziny i wykorzystywało do ciężkich prac.
- I teraz tak sobie chodzisz sama po świecie ?
- Tak
- To trochę niebezpieczne
- Wiem, ale nie zamierzam tak długo
- W jakim sensie ?
- Słyszałam, że gdzieś w tych okolicach jest stado . Nie duże, ale bardzo gościnne, może bym do niego dołączyła
- A jak się nazywa ?
- Kurcze zapomniałam- Klacz wyglądała na zażenowaną , ale po chwili ją oświeciło - Wiem! To było stado gór dzikich
- Heh, a nie przypadkiem stado dzikich gór ?
- O! Właśnie tak, wiesz może gdzie są ich tereny ?
- Hyh przebywasz na nich
- I należysz do tego stada ?- Oczywiście to było pytanie retoryczne i nie dając mi odpowiedzieć wstała radosna- Zaprowadzisz mnie do przywódcy ?
- No niby tak, ale w sumie możesz to ze mną załatwić
- Aha kumam ty jesteś zastępcą
- Można tak powiedzieć. Oczywiście jeśli nie chcesz ze mną to mogę cię zaprowadzić do Costy, naszej przywódczyni
<Veritaem >
- Rozumiem, że to twoje miejsce .. ale jestem strasznie zmęczona i gdybyś pozwolił mi się tu na chwileczkę zatrzymać byłabym ci bardzo wdzięczna.
Veritaem faktycznie wyglądała na zmęczoną, więc zgodziłem się by odpoczęła. Tak rozmawialiśmy i od słowa do słowa dowiedziałem się, że urodziła się jak ja na wolności. Opowiadała też o tym jak wrogie stado zabrało ją z dala od rodziny i wykorzystywało do ciężkich prac.
- I teraz tak sobie chodzisz sama po świecie ?
- Tak
- To trochę niebezpieczne
- Wiem, ale nie zamierzam tak długo
- W jakim sensie ?
- Słyszałam, że gdzieś w tych okolicach jest stado . Nie duże, ale bardzo gościnne, może bym do niego dołączyła
- A jak się nazywa ?
- Kurcze zapomniałam- Klacz wyglądała na zażenowaną , ale po chwili ją oświeciło - Wiem! To było stado gór dzikich
- Heh, a nie przypadkiem stado dzikich gór ?
- O! Właśnie tak, wiesz może gdzie są ich tereny ?
- Hyh przebywasz na nich
- I należysz do tego stada ?- Oczywiście to było pytanie retoryczne i nie dając mi odpowiedzieć wstała radosna- Zaprowadzisz mnie do przywódcy ?
- No niby tak, ale w sumie możesz to ze mną załatwić
- Aha kumam ty jesteś zastępcą
- Można tak powiedzieć. Oczywiście jeśli nie chcesz ze mną to mogę cię zaprowadzić do Costy, naszej przywódczyni
<Veritaem >
Od Black Night'a
Wstałem rano chcąc przytulić Rose. Ta odepchnęła mnie lekko więc
powtórzyłem czynność. Ta jeszcze raz to zrobiła ale tym razem mocniej.
- Zostaw mnie w spokoju...
Pomyślałem że to chwilowe i wyszedłem z jaskini. Klacz leżała bezczynnie ale widać yło że jest radosna. Więc skąd to zachowanie? Postanowiłem pójść do znajomych. Nic nie poprawia humoru jak szczera rozmowa z przyjacielem i wspólne spędzanie czasu... Kiedy po południu udałem się do partnerki by z nią spędzić resztę dnia. Miałem nadzieję że już nie będzie się zachowywać jak rano... Podszedłem do niej i ucałowałem ją w czółko. Ta stała niewzruszona aż w końcu się odezwała.
- Gdzie byłeś?
- Ze znajomymi...
- Już mnie nie kochasz? Znajomi są ode mnie ważniejsi?
- Gadasz bzdury! Dzisiaj rano miałaś zły humor więc postanowiłem dać ci spokój...
- Ale mnie nie zdradzasz? - powiedziała to takim tonem i spojrzała zabójczym wzrokiem że zbladłem.
- Nie! Skąd ci przyszedł taki pomysł do głowy?!
- Nie wiem. - odrzekła klacz i położyła się w jaskini. Zerwałem jabłko z pobliskiej jabłoni. Usiadłem koło Rose i wręczyłem jej podarunek. Ta obwąchała lekko jabłko po czym je odrzuciło.
- Nie lubisz jabłek? - zdziwiłem się
- Lubię... Ale inne... Em.. zielone... Jestem zmęczona, idę spać.
- Dobranoc
- Echem.... Ta...
Tego już za wiele... Ona mnie traktuje jak psa na krótkiej smyczy. Nie pozwolę się tak traktować! Myślałem że jest wyjątkowa... Że to ta jedyna... Chyba się pośpieszyłem z tą decyzją... No trudno... Jutro z nią o tym pogadam... Już nie wypada iść do znajomych... Pójdę spać, najwyżej będzie środek nocy i pooglądam gwiazdy...
***
Obudziłem się rano. Klacz już nie spała. Chodziła głodna wokół drzewa próbując zerwać jabłka. A wczoraj mówiła że ich nie lubi... Cicho obserwowałem klacz. W końcu wyszedłem widząc trud Rose. Kiedy mnie zauważyła podskoczyła wysoko zrywając jabłko. Ugryzła kawałek bym nie widział i szybko wyrzuciła jabłko gdzieś daleko.
- Podobno ich nie lubisz...
- Bo nie lubię.
- To po co je zrywałaś? To marnotrawstwo...
- Bo się nudziłam. Niech cię to nie martwi.
- Rose, musimy poważnie porozmawiać...
- No co chcesz? - zapytała tak niechętnie przewracając oczami że wyglądała jakby zaraz miała zemdleć.
- Chodzi o nas... Ja już tak dłużej nie mogę, zry.... - jeszcze raz zastanowiłem się nad tym, nie będę mógł tego odwrócić ale nie mogę tego dłużej ciągnąć. - Zrywam z tobą.
- Co?! Nie możesz ze mną zerwać!!!
- Mogę.
- Nie, bo... bo... Ja z tobą zrywam!
- Za późno.
- Nie prawda!
- Skończmy temat. Z nami koniec. - powiedziałem i odleciałem do swojej dawnej jaskini.
- Zostaw mnie w spokoju...
Pomyślałem że to chwilowe i wyszedłem z jaskini. Klacz leżała bezczynnie ale widać yło że jest radosna. Więc skąd to zachowanie? Postanowiłem pójść do znajomych. Nic nie poprawia humoru jak szczera rozmowa z przyjacielem i wspólne spędzanie czasu... Kiedy po południu udałem się do partnerki by z nią spędzić resztę dnia. Miałem nadzieję że już nie będzie się zachowywać jak rano... Podszedłem do niej i ucałowałem ją w czółko. Ta stała niewzruszona aż w końcu się odezwała.
- Gdzie byłeś?
- Ze znajomymi...
- Już mnie nie kochasz? Znajomi są ode mnie ważniejsi?
- Gadasz bzdury! Dzisiaj rano miałaś zły humor więc postanowiłem dać ci spokój...
- Ale mnie nie zdradzasz? - powiedziała to takim tonem i spojrzała zabójczym wzrokiem że zbladłem.
- Nie! Skąd ci przyszedł taki pomysł do głowy?!
- Nie wiem. - odrzekła klacz i położyła się w jaskini. Zerwałem jabłko z pobliskiej jabłoni. Usiadłem koło Rose i wręczyłem jej podarunek. Ta obwąchała lekko jabłko po czym je odrzuciło.
- Nie lubisz jabłek? - zdziwiłem się
- Lubię... Ale inne... Em.. zielone... Jestem zmęczona, idę spać.
- Dobranoc
- Echem.... Ta...
Tego już za wiele... Ona mnie traktuje jak psa na krótkiej smyczy. Nie pozwolę się tak traktować! Myślałem że jest wyjątkowa... Że to ta jedyna... Chyba się pośpieszyłem z tą decyzją... No trudno... Jutro z nią o tym pogadam... Już nie wypada iść do znajomych... Pójdę spać, najwyżej będzie środek nocy i pooglądam gwiazdy...
***
Obudziłem się rano. Klacz już nie spała. Chodziła głodna wokół drzewa próbując zerwać jabłka. A wczoraj mówiła że ich nie lubi... Cicho obserwowałem klacz. W końcu wyszedłem widząc trud Rose. Kiedy mnie zauważyła podskoczyła wysoko zrywając jabłko. Ugryzła kawałek bym nie widział i szybko wyrzuciła jabłko gdzieś daleko.
- Podobno ich nie lubisz...
- Bo nie lubię.
- To po co je zrywałaś? To marnotrawstwo...
- Bo się nudziłam. Niech cię to nie martwi.
- Rose, musimy poważnie porozmawiać...
- No co chcesz? - zapytała tak niechętnie przewracając oczami że wyglądała jakby zaraz miała zemdleć.
- Chodzi o nas... Ja już tak dłużej nie mogę, zry.... - jeszcze raz zastanowiłem się nad tym, nie będę mógł tego odwrócić ale nie mogę tego dłużej ciągnąć. - Zrywam z tobą.
- Co?! Nie możesz ze mną zerwać!!!
- Mogę.
- Nie, bo... bo... Ja z tobą zrywam!
- Za późno.
- Nie prawda!
- Skończmy temat. Z nami koniec. - powiedziałem i odleciałem do swojej dawnej jaskini.
piątek, 10 lipca 2015
Od Spery
Spakowałam tylko to, co najpotrzebniejsze - bandaże, leki przeciwbólowe,
Oraz leki znieczulające. Skoro stado Ojca się zmieniło, to ktoś musi
podszkolić medyków, ktoś musi się tym zająć. Przypomniała mi się moja
rozmowa z Black Night'em. Dopiero teraz zrozumiałam, jak ważne są
marzenia i dążenie do tego, aby się kiedyś spełniły. Do spełnienia moich
marzeń nie potrzeba wiele. Black Night'a nie znam zbyt długo, jednak
wzbudził moją sympatię i mam nadzieję, że jest szansa na to, że
zostaniemy przyjaciółmi. Jednak najpierw zajmę się przeszłością po to,
żeby bez żadnego problemu rozpocząć moją przyszłość - nową przyszłość,
która z dawnymi czasami nie będzie miała nic wspólnego.
Postanowiłam wystartować znad jeziora. Zanim dotarłam na miejsce mijałam wiele koni, jednak nikt z nich nie był mi znany. Poznam ich, kiedy tylko wrócę. Do tego czasu czekajcie na mnie - mam sprawy do załatwienia.
<Wyjeżdżam na wakacje i nie będzie mnie 16/17.08 więc nie piszcie do mnie opków. Black Night wbijaj i pisz cd poprzedniego opka (nie tego). Jeżeli ktoś chce żebym dokończyła opka, to poczekasz na odpowiedź do 18/19.08 (Zaraz po powrocie tego nie zrobię)>
Postanowiłam wystartować znad jeziora. Zanim dotarłam na miejsce mijałam wiele koni, jednak nikt z nich nie był mi znany. Poznam ich, kiedy tylko wrócę. Do tego czasu czekajcie na mnie - mam sprawy do załatwienia.
<Wyjeżdżam na wakacje i nie będzie mnie 16/17.08 więc nie piszcie do mnie opków. Black Night wbijaj i pisz cd poprzedniego opka (nie tego). Jeżeli ktoś chce żebym dokończyła opka, to poczekasz na odpowiedź do 18/19.08 (Zaraz po powrocie tego nie zrobię)>
Od Veritaem
Biegłam spokojnie przez las. Od czasu do czasu zatrzymywałam się
podziwiając malownicze krajobrazy. Było tu pięknie! Trawa była tu
soczysta, a woda w potokach i rzekach przynosiła ochłodę. Od kilku dni
szukałam stada, albo chociaż przyjaznych miejsc, w których mogłabym
zostać na dłużej. Na razie niczego takiego nie spotkałam. Chociaż ten
las wydawał mi się zamieszkany przez inne konie. Tak czy tak zatrzymałam
się przy jeziorze. Napiłam się chłodnej wody bo byłam zmęczona ciągłym
biegiem. Nagle usłyszałam jakiś szelest. Odwróciłam się. Był tam jakiś
koń. Przyglądnęłam się mu uważnie. Wiedziałam, że nie wszystkie konie są
mile nastawione, więc dla pewności cofnęłam się ostrożnie. Wiatr mówił,
że nie mam się czego bać. Uśmiechnęłam się lekko do nieznajomego.
-Jestem Veritaem. A ty, skąd jesteś i co tu robisz? - zapytałam niepewnie.
<Ktoś?>
-Jestem Veritaem. A ty, skąd jesteś i co tu robisz? - zapytałam niepewnie.
<Ktoś?>
sobota, 4 lipca 2015
Nowy członek
Stado: Mroku
Imię: Veritaem lub Verit
Płeć: klacz
Wiek: 4 lata
Rasa: Mustang
Cechy charakteru: na ogół: Na co dzień jest miła, choć nie lubi rozmów z innymi. Chce jednak zawierać nowe przyjaźnie i mieć przy sobie kogoś komu może zaufać. Dzika, kocha wolność. Jest sprawiedliwa i odważna. Ma dar mowy, którego nie chce marnować i używa go w obronie innych.
podczas walki: Jest bezlitosna, szydercza. Zawsze sprawiedliwa i każdemu daje wyrok na jaki zasłużył.
Rodzina: Ma siostrę, ale rozstanie dzieli je od najmłodszych lat.
Historia: Urodziła się na wolności, jako w pełni dziki koń. Cieszyła się wolnością przez długi czas. Nie wiedziała co to ludzie i wiodła spokojne życie między swoim stadem. Jednak ten piękny sen musiał się w końcu skończyć. Zaczęła się wojna o jedną z gór w której mieścił się olbrzymi skarbiec. Należał do jej stada, ale inne przywłaszczyło sobie cały ten teren. Był jeden warunek – ktoś albo się poświęci, albo drugie stado zaatakuje. Nikt się nie poruszył, wszyscy chcieli krwi i walki. Ale ona jedyna wyszła z pomiędzy innych. Wrogie stado zabrało ją z dala od rodziny. Wykorzystywali ją do najcięższych prac. W ten sposób zyskała siłę i zwinność. Lecz po roku spędzonym w niewoli zapomniała kim naprawdę jest. Wygnali ją za zdradę i to właśnie tu postanowiła odnaleźć swoje prawdziwe powołanie.
Partner: Nie planuje, ale może…
Nadzwyczajne umiejętności:
Czyta z gwiazd, pogody.
Słucha płynącej wody i wiatru.
Właściciel: apples
Płeć: klacz
Wiek: 4 lata
Rasa: Mustang
Cechy charakteru: na ogół: Na co dzień jest miła, choć nie lubi rozmów z innymi. Chce jednak zawierać nowe przyjaźnie i mieć przy sobie kogoś komu może zaufać. Dzika, kocha wolność. Jest sprawiedliwa i odważna. Ma dar mowy, którego nie chce marnować i używa go w obronie innych.
podczas walki: Jest bezlitosna, szydercza. Zawsze sprawiedliwa i każdemu daje wyrok na jaki zasłużył.
Rodzina: Ma siostrę, ale rozstanie dzieli je od najmłodszych lat.
Historia: Urodziła się na wolności, jako w pełni dziki koń. Cieszyła się wolnością przez długi czas. Nie wiedziała co to ludzie i wiodła spokojne życie między swoim stadem. Jednak ten piękny sen musiał się w końcu skończyć. Zaczęła się wojna o jedną z gór w której mieścił się olbrzymi skarbiec. Należał do jej stada, ale inne przywłaszczyło sobie cały ten teren. Był jeden warunek – ktoś albo się poświęci, albo drugie stado zaatakuje. Nikt się nie poruszył, wszyscy chcieli krwi i walki. Ale ona jedyna wyszła z pomiędzy innych. Wrogie stado zabrało ją z dala od rodziny. Wykorzystywali ją do najcięższych prac. W ten sposób zyskała siłę i zwinność. Lecz po roku spędzonym w niewoli zapomniała kim naprawdę jest. Wygnali ją za zdradę i to właśnie tu postanowiła odnaleźć swoje prawdziwe powołanie.
Partner: Nie planuje, ale może…
Nadzwyczajne umiejętności:
Czyta z gwiazd, pogody.
Słucha płynącej wody i wiatru.
Właściciel: apples
piątek, 3 lipca 2015
Od Exile'a CD opo Soni
- BO widzisz za te wszystkie lata tu jest rekompensata! Zraniłem
wystarczającą ilość osób, nie pomogłem mojemu stadu , zmarli przeze
mnie! - powiedziałem wciąż jeszcze z lekko wysokim tonem.
- Ale.... - zaczęła Sonia.
- Może nie powinienem tu dołączyć .... jeszcze może kogoś zranię....- wymamrotałem bo znowu usłyszałem w oddali rozpaczliwe wołanie o pomoc mojej rodziny. Powoli ruszyłem na tereny stada mroku , nie wiem czy Sonia za mną szła. Myślałem nad tym ,że jestem wyrzutkiem , nigdy nie ułożę sobie życia. Powinienem nie pozwolić by ktoś mógł choć trochę się do mnie przywiązał. Gdy się ocknąłem byłem w miejscu granic Stada Mroku i Stada Światłości. Spojrzałem się za siebie, ujrzałem Sonię. Najwyraźniej mam zaburzenia emocjonalne. Odwróciłem się do niej całym ciałem.
- Przepraszam... głupio wyszło ... - powiedziałem chropowatym głosem.
< Sonia , brak weny , ciąg dalszy ;(>
- Ale.... - zaczęła Sonia.
- Może nie powinienem tu dołączyć .... jeszcze może kogoś zranię....- wymamrotałem bo znowu usłyszałem w oddali rozpaczliwe wołanie o pomoc mojej rodziny. Powoli ruszyłem na tereny stada mroku , nie wiem czy Sonia za mną szła. Myślałem nad tym ,że jestem wyrzutkiem , nigdy nie ułożę sobie życia. Powinienem nie pozwolić by ktoś mógł choć trochę się do mnie przywiązał. Gdy się ocknąłem byłem w miejscu granic Stada Mroku i Stada Światłości. Spojrzałem się za siebie, ujrzałem Sonię. Najwyraźniej mam zaburzenia emocjonalne. Odwróciłem się do niej całym ciałem.
- Przepraszam... głupio wyszło ... - powiedziałem chropowatym głosem.
< Sonia , brak weny , ciąg dalszy ;(>
środa, 1 lipca 2015
Od Spery CD opo Black Night'a
O czym marzę? Pytanie nie sprawiło mi większej trudności
- Marzę o gronie przyjaciół, którzy zostaną ze mną na dobre i na złe. W sumie ni musi to być grono. Nawet jeden przyjaciel wiele by dla mnie znaczył.
- Nie miałaś nigdy przyjaciół?
Ogier zdawał się być zdziwiony
- Zanim tu dołączyłam należałam do stada, w którym nie znano słów litość, miłość, przyjaźń. Przywódca dążył do tego, aby stworzyć idealną armię, którą podbije cały świat. Teraz wiem, że nawet gdyby udało mu się stworzyć armię idealnych żołnierzy, to nie podbiłby co najmniej jednego miejsca - Stada Dzikich Gór
Ogier uśmiechnął się
- Nie spodziewałbym się po tobie takiej przeszłości
- Mówi się trudno i idzie się dalej
Ja również się uśmiechnęłam
- Teoretycznie też dwie poznane osoby przedstawiają się sobie
Dawno się nie śmiałam nawet tak cicho jak teraz
- Spera jestem
- Black Night
Spojrzeliśmy w migoczące wody
- A ty masz jakieś marzenie?
Nie ukrywam, iż zaciekawiła mnie jego osoba
<Black Night?>
- Marzę o gronie przyjaciół, którzy zostaną ze mną na dobre i na złe. W sumie ni musi to być grono. Nawet jeden przyjaciel wiele by dla mnie znaczył.
- Nie miałaś nigdy przyjaciół?
Ogier zdawał się być zdziwiony
- Zanim tu dołączyłam należałam do stada, w którym nie znano słów litość, miłość, przyjaźń. Przywódca dążył do tego, aby stworzyć idealną armię, którą podbije cały świat. Teraz wiem, że nawet gdyby udało mu się stworzyć armię idealnych żołnierzy, to nie podbiłby co najmniej jednego miejsca - Stada Dzikich Gór
Ogier uśmiechnął się
- Nie spodziewałbym się po tobie takiej przeszłości
- Mówi się trudno i idzie się dalej
Ja również się uśmiechnęłam
- Teoretycznie też dwie poznane osoby przedstawiają się sobie
Dawno się nie śmiałam nawet tak cicho jak teraz
- Spera jestem
- Black Night
Spojrzeliśmy w migoczące wody
- A ty masz jakieś marzenie?
Nie ukrywam, iż zaciekawiła mnie jego osoba
<Black Night?>
wtorek, 30 czerwca 2015
Od Black Night'a CD opo Spery
Zauważyłem dość drobną siwą klacz.
- Nic nie szkodzi. - powiedziałem miło
Klacz się lekko uśmiechnęła ale po chwili spoważniała.
- Ty chyba jesteś tu jeszcze nowa... - zapytałem nieśmiało
- Tak jakby... Jestem tu już trochę.
- No trudno... Znasz już wszystkie tereny stada?
- Tak, znaczy może jeszcze nie byłam tylko na Moście Życzeń...
- No to super! To jak, idziemy?
- Em... No dobrze.
Poszliśmy więc na Most Życzeń. Na miejscu ja i klacz spoglądaliśmy na szumiącą wodę. Po chwili uniosłem łeb i spojrzałem na klacz.
- Wiesz że tu spełniają się marzenia?
Klacz zwróciła na mnie wzrok zaciekawiona.
- A o czym ty marzysz? - zapytałem dość ciekawski
< Spera? >
- Nic nie szkodzi. - powiedziałem miło
Klacz się lekko uśmiechnęła ale po chwili spoważniała.
- Ty chyba jesteś tu jeszcze nowa... - zapytałem nieśmiało
- Tak jakby... Jestem tu już trochę.
- No trudno... Znasz już wszystkie tereny stada?
- Tak, znaczy może jeszcze nie byłam tylko na Moście Życzeń...
- No to super! To jak, idziemy?
- Em... No dobrze.
Poszliśmy więc na Most Życzeń. Na miejscu ja i klacz spoglądaliśmy na szumiącą wodę. Po chwili uniosłem łeb i spojrzałem na klacz.
- Wiesz że tu spełniają się marzenia?
Klacz zwróciła na mnie wzrok zaciekawiona.
- A o czym ty marzysz? - zapytałem dość ciekawski
< Spera? >
Od Silver Golda
Od zawsze czułem że moje miejsca jest gdzieś indziej, tylko gdzie? Niby
mam tu Sonię ale tylko ją... Wiem że równie jej jak i mi będzie ciężko
się po tym pozbierać jednakże muszę to zrobić. Poszedłem do alfy
poinformować ją o wszystkim by nie robić im problemów gdyby mieli mnie
później szukać. W sumie wątpię czy ktokolwiek by za mną tęsknił albo
chociaż zauważył moją nieobecność... Może Black.... Poszedłem jeszcze do
niego się pożegnać a następnie padło na Sonię. Stanąłem przy jej jaskini
i zastanawiałem się co mam jej powiedzieć. W końcu zapukałem do niej.
- Tak? - usłyszałem klacz która zaraz wynurzyła się z jaskini. - A, to ty Silver. Chodź do środka!
Mówiła cała radosna. Ucałowała mnie w policzek i zaprowadziła na sam środek jaskini.
- Sonia... Muszę ci o czymś ważnym powiedzieć... - zacząłem przerażony
- Coś się stało? - zdziwiła się klacz
- Odchodzę ze stada...
Sonia przez chwile gapiła się na mnie jakbym chciał ją zamordować.
- Odchodzisz? Ale jak to?
- To stado... Jest tu świetnie i w ogóle ale nie tu moje serce przynależy...
- Rozumiem cię.. - uśmiechnęła się lekko
- Naprawdę?
- Tak! Już teraz odchodzisz?
- Tak, właśnie miałem ci o tym powiedzieć i odejść
- No dobrze... To chociaż odprowadzę cię do granicy
- Dziękuję - odparłem i ruszyliśmy ku niej. Na miejscu jeszcze raz przytuliliśmy się do siebie po czym szybko zacząłem galopować by cierpieć dłużej. Rozmyślałem nad celem. Może tamta farma to jest to? Tamci ludzie wydawali się być miłymi... Spróbuję, dam im szansę. Najwyżej ucieknę jak wtedy. Po całych myślach tak przyśpieszyłem że aż czułem jak kopyta mi płoną. Mam tylko nadzieję że Sonia znajdzie kogoś na kogo zasługuje...
- Tak? - usłyszałem klacz która zaraz wynurzyła się z jaskini. - A, to ty Silver. Chodź do środka!
Mówiła cała radosna. Ucałowała mnie w policzek i zaprowadziła na sam środek jaskini.
- Sonia... Muszę ci o czymś ważnym powiedzieć... - zacząłem przerażony
- Coś się stało? - zdziwiła się klacz
- Odchodzę ze stada...
Sonia przez chwile gapiła się na mnie jakbym chciał ją zamordować.
- Odchodzisz? Ale jak to?
- To stado... Jest tu świetnie i w ogóle ale nie tu moje serce przynależy...
- Rozumiem cię.. - uśmiechnęła się lekko
- Naprawdę?
- Tak! Już teraz odchodzisz?
- Tak, właśnie miałem ci o tym powiedzieć i odejść
- No dobrze... To chociaż odprowadzę cię do granicy
- Dziękuję - odparłem i ruszyliśmy ku niej. Na miejscu jeszcze raz przytuliliśmy się do siebie po czym szybko zacząłem galopować by cierpieć dłużej. Rozmyślałem nad celem. Może tamta farma to jest to? Tamci ludzie wydawali się być miłymi... Spróbuję, dam im szansę. Najwyżej ucieknę jak wtedy. Po całych myślach tak przyśpieszyłem że aż czułem jak kopyta mi płoną. Mam tylko nadzieję że Sonia znajdzie kogoś na kogo zasługuje...
poniedziałek, 29 czerwca 2015
Od Spery
Przechadzałam się po stadzie. Lubię spacery - nie ukrywam. Nadal byłam
delikatnie zdołowana, moją samotnością, ale już nie aż tak jak kiedyś.
Rozglądałam się po okolicy - takich widoków mało na całym świecie.
Zawędrowałam do lasu. Z torby wypadło czarne pióro ojca - byłam do niego
zbyt przywiązana, żeby nie zauważyć jego braku. Szybko je podniosłam.
Podnosząc łeb zauważyłam, że mój cieć przykrywa inny - znacznie większy.
- Ostatnim razem nie byłaś taka ładna - znałam ten głos
- A ty ostatnim razem zmieniłeś zdanie na mój temat, tato. Skąd ty tutaj - dopowiedziałam po chwili przerwy. Nie mogłam pozbierać myśli
- Ze stada. Arid został obalony - nasze stado stało się naprawdę wspaniałe i...
- Tato - nie przywykłam do mówienia tak do kogokolwiek - nie mogę. Tu jest mój nowy dom tu mam... Właściwie to nie mam przyjaciół ale...
- Tak, wiem. Ale jakoś sobie poradzisz. Twoja matka mówiła tak samo - uśmiechnął się i posmutniał za razem. Odwzajemniłam to uczucie. Lecz stało się coś, czego bym się nie spodziewała - z oka mojego ojca popłynęła łza.
- Mi też jej brakuje mimo, iż nawet jej nie znałam. - czułam, jakbym też miała się zaraz rozbeczeć
- Nie o to mi chodzi. Jesteś moją jedyną pamiątką po niej, a ja cię tak najzwyczajniej odrzuciłem. Nie powinienem...
- Wiele jest rzeczy których nie powinniśmy - przerwałam mu - A kto stwierdził, że powinien obalić Arida? - zmieniłam temat
- Cały lud. Zaczynał naprawdę przesadzać. Nie chcę o tym mówić. Jestem tu po to, żeby cię przeprosić. Należą ci się przeprosiny. Na mnie już czas. Moi poddani czekają. Jakby co, wiesz jak do nas trafić? - Do nas... Moi poddani... Mój ojciec obalił Arida. Naprawdę się zmienił.
- Kiedyś wpadnę was odwiedzić - uśmiechnęłam się w stronę ojca
- Na mnie czas - wzbił się powietrze tym razem jednak nie zostawił pióra, a kilka włosów z ogona.
Wplecenie ich w warkoczyk na grzywie zajęło mi trochę czasu, ale podołałam temu zadaniu. Zamyślona kierowałam się w stronę jeziora, wpadłam jednak na konia
- Wybacz - rzuciłam lekko spłoszona
<Black Night?>
- Ostatnim razem nie byłaś taka ładna - znałam ten głos
- A ty ostatnim razem zmieniłeś zdanie na mój temat, tato. Skąd ty tutaj - dopowiedziałam po chwili przerwy. Nie mogłam pozbierać myśli
- Ze stada. Arid został obalony - nasze stado stało się naprawdę wspaniałe i...
- Tato - nie przywykłam do mówienia tak do kogokolwiek - nie mogę. Tu jest mój nowy dom tu mam... Właściwie to nie mam przyjaciół ale...
- Tak, wiem. Ale jakoś sobie poradzisz. Twoja matka mówiła tak samo - uśmiechnął się i posmutniał za razem. Odwzajemniłam to uczucie. Lecz stało się coś, czego bym się nie spodziewała - z oka mojego ojca popłynęła łza.
- Mi też jej brakuje mimo, iż nawet jej nie znałam. - czułam, jakbym też miała się zaraz rozbeczeć
- Nie o to mi chodzi. Jesteś moją jedyną pamiątką po niej, a ja cię tak najzwyczajniej odrzuciłem. Nie powinienem...
- Wiele jest rzeczy których nie powinniśmy - przerwałam mu - A kto stwierdził, że powinien obalić Arida? - zmieniłam temat
- Cały lud. Zaczynał naprawdę przesadzać. Nie chcę o tym mówić. Jestem tu po to, żeby cię przeprosić. Należą ci się przeprosiny. Na mnie już czas. Moi poddani czekają. Jakby co, wiesz jak do nas trafić? - Do nas... Moi poddani... Mój ojciec obalił Arida. Naprawdę się zmienił.
- Kiedyś wpadnę was odwiedzić - uśmiechnęłam się w stronę ojca
- Na mnie czas - wzbił się powietrze tym razem jednak nie zostawił pióra, a kilka włosów z ogona.
Wplecenie ich w warkoczyk na grzywie zajęło mi trochę czasu, ale podołałam temu zadaniu. Zamyślona kierowałam się w stronę jeziora, wpadłam jednak na konia
- Wybacz - rzuciłam lekko spłoszona
<Black Night?>
niedziela, 28 czerwca 2015
Od Soni CD opo Exile'a
Patrzyłam przez chwilę w taflę wody zastanawiając się czy naprawdę ten
most spełnia wszystkie życzenia? Zapytałam samom siebie. Zazwyczaj nie
wierzyłam w takie bzdury ale postanowiłam spróbować... " Chciałabym w
końcu znaleźć kogoś komu naprawdę na mnie zależy " powiedziałam sobie w
myślach. Nie wiedziałam czy się to spełni ale cóż! Popatrzyłam na ogiera
który mi się przyglądał. Odruchowo zapytałam:
- Coś się stało? - zapytałam z troskom.
- Nie nic... - powiedział dla odczepnego.
- No dobrze. Nie będę więcej pytać skoro nie chcesz o tym mówić... - powiedziałam po czym dałam znać ogierowi że możemy iść dalej.
Im dłużej przebywałam z Exilem to tym bardziej dziwiło mnie że jest w stadzie mroku... Nie był taki zły... A może mi się wydawało? Nie... On różnił się od reszty koni ze stada mroku. Tamte unikały przeważnie koni ze stada światłości a Exile był dla mnie nawet miły. Dziwiło mnie to więc postanowiłam zapytać:
- Exile? Mogę cie o coś spytać? - zapytałam trochę niepewnie.
- A o co? - zapytał zwracając wzrok na mnie.
- Dlaczego jesteś w stadzie mroku? Nie jesteś aż taki mroczny jak ci się zdaje...
- Co masz na myśli? - zapytał lekko podnosząc ton głosu.
- Exile... Ja cię nie atakuję! Po prostu chce powiedzieć że chyba za surowo siebie oceniasz. Jesteś miły a na dodatek widzisz piękno niektórych miejsc na naszych terenach a to znaczy że nie jesteś tak mroczny jak konie ze stada mroku, które przeważnie nie znoszą bądź nie dostrzegają takich rzeczy jak ty! - powiedziałam patrząc mu w oczy. Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam mówiąc mu to ale po prostu wydawało mi się że oceniał tak siebie bo coś kiedyś zdarzyło się strasznego w jego życiu... Nie jestem wścibska ale po prostu nie mogłam jakoś uwierzyć że jest aż tak okrutny za jakiego się podawał.
< Exile? >
- Coś się stało? - zapytałam z troskom.
- Nie nic... - powiedział dla odczepnego.
- No dobrze. Nie będę więcej pytać skoro nie chcesz o tym mówić... - powiedziałam po czym dałam znać ogierowi że możemy iść dalej.
Im dłużej przebywałam z Exilem to tym bardziej dziwiło mnie że jest w stadzie mroku... Nie był taki zły... A może mi się wydawało? Nie... On różnił się od reszty koni ze stada mroku. Tamte unikały przeważnie koni ze stada światłości a Exile był dla mnie nawet miły. Dziwiło mnie to więc postanowiłam zapytać:
- Exile? Mogę cie o coś spytać? - zapytałam trochę niepewnie.
- A o co? - zapytał zwracając wzrok na mnie.
- Dlaczego jesteś w stadzie mroku? Nie jesteś aż taki mroczny jak ci się zdaje...
- Co masz na myśli? - zapytał lekko podnosząc ton głosu.
- Exile... Ja cię nie atakuję! Po prostu chce powiedzieć że chyba za surowo siebie oceniasz. Jesteś miły a na dodatek widzisz piękno niektórych miejsc na naszych terenach a to znaczy że nie jesteś tak mroczny jak konie ze stada mroku, które przeważnie nie znoszą bądź nie dostrzegają takich rzeczy jak ty! - powiedziałam patrząc mu w oczy. Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam mówiąc mu to ale po prostu wydawało mi się że oceniał tak siebie bo coś kiedyś zdarzyło się strasznego w jego życiu... Nie jestem wścibska ale po prostu nie mogłam jakoś uwierzyć że jest aż tak okrutny za jakiego się podawał.
< Exile? >
czwartek, 25 czerwca 2015
Od Exile
I tak nie miałem nic , a nic ciekawszego do roboty więc wyraziłem zgodę.
Klacz chyba lekko się uradowała. Zaczęliśmy wędrówkę. Stępem ruszyliśmy
, ale po chwili spytałem.
- Gdzie idziemy? - klacz najwyraźniej tego nie przemyślała.
- Chciałbyś nad.. - nie zdążyła dokończyć.
- Most życzeń? - przerywając , zaproponowałem.
- Możemy - odparła.
Pokłusowaliśmy nad wybrane miejsce.
Klacz szturchnęła mnie i zarżała.
- Nie przesadzaj , jest tu ładnie.
- Niech ci będzie.
Chwilę patrzyłem w taflę wody. Widziałem swoje odbicie. Wzrok po chwili skierowałem ku klaczy , też przyglądała się zbiornikowi. Nic nie zrobiłem w tej sprawie , może... wymawia jakieś życzenie? Nie wiem , nie wierze w takie banały , moja przeszłość mnie zepsuła i prze nią jestem taki.... taki no mroczny.
<Sonia? Sorki też brak weny>
- Gdzie idziemy? - klacz najwyraźniej tego nie przemyślała.
- Chciałbyś nad.. - nie zdążyła dokończyć.
- Most życzeń? - przerywając , zaproponowałem.
- Możemy - odparła.
Pokłusowaliśmy nad wybrane miejsce.
***
- Jest tutaj całkiem , całkiem - rozejrzawszy się po miejscu.Klacz szturchnęła mnie i zarżała.
- Nie przesadzaj , jest tu ładnie.
- Niech ci będzie.
Chwilę patrzyłem w taflę wody. Widziałem swoje odbicie. Wzrok po chwili skierowałem ku klaczy , też przyglądała się zbiornikowi. Nic nie zrobiłem w tej sprawie , może... wymawia jakieś życzenie? Nie wiem , nie wierze w takie banały , moja przeszłość mnie zepsuła i prze nią jestem taki.... taki no mroczny.
<Sonia? Sorki też brak weny>
środa, 24 czerwca 2015
Od Costy CD opo Avenger'a
- Jak to jest urodzić się w niewoli ? -Spytałam bardzo zaciekawiona
- Jak ? Strasznie ... Nie pamiętasz ?
- Czego ?
- No źrebięcych lat
- Pamiętam
- To czemu pytasz ? Chwila ty urodziłaś się na wolności ?
- No tak
- Szczęściara
- Czy ja wiem
- Tam by cie bili za to, że chcesz do mamy czy akurat teraz pobiegać ...- Spojrzał smutny na mnie - A jak to jest urodzić się na wolności ?
- Fajnie .... Bardzo się nudzisz bo najczęściej jesteś jedynym źrebakiem, a jak już jest inny to ja nie mogłam się z nim za bardzo bawić bo jako Alfa muszę przestrzegać zasad i takie tam. Chociaż od czasu do czasu pozwoliła mi mama na zabawę z innymi.
- Ale jeszcze miałaś wtedy sio...
- Siostrę ? Hah tak miałam, ale potem jej już nie było. Ja poszłam w swoją stronę ona w swoją ... Tak narodziła się pomiędzy nami nienawiść.
- Przykre
- No bardzo - Uśmiechnęłam się do niego grzebiąc kopytem w piasku
- Oho zobacz kto idzie
- Killer ?
- Jak ?
- Nie pytaj ... jak masz do czynienia z potężną magią poznasz go na kilometr . On emituje takie pole
- Ty pewnie też
- Niestety ...
Killer podszedł do nas spokojnie i lekko mnie przytulił, nie spuszczał jednak Avenger'a z oka.
- Co tam ? O czym gadacie ? - Spytał normalnie
- O niczym już skończyliśmy ...- Odpowiedział Avenger i oddalił się
- Nie podoba mi się , że z nim się zadajesz
- A ty co mój tata?
- Nie, ale mogę nim być .... Jeśli wiesz co mam na myśli
- Brr.... Idę do siebie idziesz ?
- Oczywiście
- Nie no pójdę do siebie... Dam ci spokój
- Oj jakiś ty miły
Killer podszedł bardzo blisko i przyparł mnie do ściany
- Nie chce byś z nim rozmawiała ... Jeszcze sobie coś ubzdura i go będę musiał zabić
- No nie ... Możesz być spokojny po za tym nie jestem małym źrebakiem
- Mam nadzieje, że też on się u ciebie nagle nie pojawi
- A co zazdrosny ?
- Ja? Nigdy tylko nie lubię jak ktoś chce mi zabrać taki smaczny kąsek . Dobra idę - Na pożegnanie mnie pocałował
Boże co ja robię ... Czemu Killer to robi ? Nie mogę pozbierać myśli ...
Avenger
- Jak ? Strasznie ... Nie pamiętasz ?
- Czego ?
- No źrebięcych lat
- Pamiętam
- To czemu pytasz ? Chwila ty urodziłaś się na wolności ?
- No tak
- Szczęściara
- Czy ja wiem
- Tam by cie bili za to, że chcesz do mamy czy akurat teraz pobiegać ...- Spojrzał smutny na mnie - A jak to jest urodzić się na wolności ?
- Fajnie .... Bardzo się nudzisz bo najczęściej jesteś jedynym źrebakiem, a jak już jest inny to ja nie mogłam się z nim za bardzo bawić bo jako Alfa muszę przestrzegać zasad i takie tam. Chociaż od czasu do czasu pozwoliła mi mama na zabawę z innymi.
- Ale jeszcze miałaś wtedy sio...
- Siostrę ? Hah tak miałam, ale potem jej już nie było. Ja poszłam w swoją stronę ona w swoją ... Tak narodziła się pomiędzy nami nienawiść.
- Przykre
- No bardzo - Uśmiechnęłam się do niego grzebiąc kopytem w piasku
- Oho zobacz kto idzie
- Killer ?
- Jak ?
- Nie pytaj ... jak masz do czynienia z potężną magią poznasz go na kilometr . On emituje takie pole
- Ty pewnie też
- Niestety ...
Killer podszedł do nas spokojnie i lekko mnie przytulił, nie spuszczał jednak Avenger'a z oka.
- Co tam ? O czym gadacie ? - Spytał normalnie
- O niczym już skończyliśmy ...- Odpowiedział Avenger i oddalił się
- Nie podoba mi się , że z nim się zadajesz
- A ty co mój tata?
- Nie, ale mogę nim być .... Jeśli wiesz co mam na myśli
- Brr.... Idę do siebie idziesz ?
- Oczywiście
***
- Jak chcesz to możesz zostać- Nie no pójdę do siebie... Dam ci spokój
- Oj jakiś ty miły
Killer podszedł bardzo blisko i przyparł mnie do ściany
- Nie chce byś z nim rozmawiała ... Jeszcze sobie coś ubzdura i go będę musiał zabić
- No nie ... Możesz być spokojny po za tym nie jestem małym źrebakiem
- Mam nadzieje, że też on się u ciebie nagle nie pojawi
- A co zazdrosny ?
- Ja? Nigdy tylko nie lubię jak ktoś chce mi zabrać taki smaczny kąsek . Dobra idę - Na pożegnanie mnie pocałował
Boże co ja robię ... Czemu Killer to robi ? Nie mogę pozbierać myśli ...
Avenger
Od Soni Cd opo Exile'a
Ach! Musiałam zobaczyć to nieszczęsne serce i od razu przypomniał mi się
Sliver! Wiedziałam że długo mnie będzie to jeszcze trzymać ale nie
zamierzałam chować głowy w piasek. Chciałam iść naprzód! Zobaczyłam że
ogier nagle przestał patrzeć w niebo. Ja też w końcu zniżyłam łeb i
patrzyłam na niego. Był tej samej maści co ja więc mnie to bardzo
zdziwiło. Nie zawsze spotyka się dwa konie tak rzadkiej maści w jednym
stadzie.
- Idę dalej pospacerować... Chcesz dołączyć? - zapytałam i się uśmiechnęłam.
Ogier przez chwilę myślał nad moją propozycjom. Ciekawiło mnie czy się przejdzie. Rzadko kiedy konie ze stada mroku spacerowały z końmi ze stada światłości. No ale cóż! Jak kto woli. W końcu ogier się odezwał:
- W sumie... czemu nie. - powiedział.
Nie mogłam uwierzyć że się zgodził! Nawet mnie to ucieszyło bo co bym robiła sama przez resztę dnia? A tak mogłam z kimś porozmawiać. We dwójkę zawsze raźniej niż samemu.
< Exile? Chwilowy brak weny >
- Idę dalej pospacerować... Chcesz dołączyć? - zapytałam i się uśmiechnęłam.
Ogier przez chwilę myślał nad moją propozycjom. Ciekawiło mnie czy się przejdzie. Rzadko kiedy konie ze stada mroku spacerowały z końmi ze stada światłości. No ale cóż! Jak kto woli. W końcu ogier się odezwał:
- W sumie... czemu nie. - powiedział.
Nie mogłam uwierzyć że się zgodził! Nawet mnie to ucieszyło bo co bym robiła sama przez resztę dnia? A tak mogłam z kimś porozmawiać. We dwójkę zawsze raźniej niż samemu.
< Exile? Chwilowy brak weny >
Od Avenger'a CD opo Costy
-Wyluzuj się, odpocznij. - Uśmiechnąłem się lekko.
-Uważaj bo się ciebie posłucham. - Mruknęła.
-To może inny plan?
-No dawaj. - Położyła uszy po sobie.
-Chodźmy pobiegać.
-CO? Zmęczona jestem, kopyta mnie bolą. - Warknęła.
-Ale spokojnie. Costa. Ja gonie, ty uciekasz. - Zacząłem się śmiać.
-Jakoś nie mam ochoty na uciekanie przed tobą, bo i tak mnie nie dogonisz. A poza tym jak to będzie wyglądało?
-Normalnie. - Przekręciłem łeb.
-No. - Przewróciła oczami. - Albo zboczone, albo dziecinne.
Trudno ją namówić na cokolwiek. Uparta ona jest. Ale mi to nie przeszkadza.
-No dobra, jak wolisz. Odpocznij sobie...A ja pójdę po...-Nie dokończyłem bo mi przerwała.
-Zamknij się! Po nikogo nie pójdziesz. - Powiedziała. - Możemy iść na spacer po terenach....
*Po drodze*
Piękne te nasze tereny! Nawet nie wiedziałem o nich wszystkich. Dużo chodzenia...Ale wytrzymałem. Przy jeziorze, Costa wepchnęła mnie do zimnej wody. Dopełznąłem na brzeg.
-No wiesz co? Zaraz ty tam wpadniesz.
-Napewno...
W tej chwili, złapałem mocno za jej nogę i klacz wylądowała w wodzie.
-TY!!! - Krzyknęła.
-Na T to tramwaj staje. - Uśmiechnąłem się złowieszczo.
-A na dzyn dzyn odjeżdża i co?!
-No nic. Niech sobie odjeżdża.
Costa ponuro popatrzyła się na mnie.
-Co ty masz na plecach? - Zapytała.
-Bliznę po bacie. Gdy byłem źrebakiem oberwałem batem za próbę ucieczki. Ale i tak uciekłem. No i mam to do końca życia. - Wyszedłem z wody, wytrzepałem się ale Costa znów mnie do niej wrzuciła.
Costa?
-Uważaj bo się ciebie posłucham. - Mruknęła.
-To może inny plan?
-No dawaj. - Położyła uszy po sobie.
-Chodźmy pobiegać.
-CO? Zmęczona jestem, kopyta mnie bolą. - Warknęła.
-Ale spokojnie. Costa. Ja gonie, ty uciekasz. - Zacząłem się śmiać.
-Jakoś nie mam ochoty na uciekanie przed tobą, bo i tak mnie nie dogonisz. A poza tym jak to będzie wyglądało?
-Normalnie. - Przekręciłem łeb.
-No. - Przewróciła oczami. - Albo zboczone, albo dziecinne.
Trudno ją namówić na cokolwiek. Uparta ona jest. Ale mi to nie przeszkadza.
-No dobra, jak wolisz. Odpocznij sobie...A ja pójdę po...-Nie dokończyłem bo mi przerwała.
-Zamknij się! Po nikogo nie pójdziesz. - Powiedziała. - Możemy iść na spacer po terenach....
*Po drodze*
Piękne te nasze tereny! Nawet nie wiedziałem o nich wszystkich. Dużo chodzenia...Ale wytrzymałem. Przy jeziorze, Costa wepchnęła mnie do zimnej wody. Dopełznąłem na brzeg.
-No wiesz co? Zaraz ty tam wpadniesz.
-Napewno...
W tej chwili, złapałem mocno za jej nogę i klacz wylądowała w wodzie.
-TY!!! - Krzyknęła.
-Na T to tramwaj staje. - Uśmiechnąłem się złowieszczo.
-A na dzyn dzyn odjeżdża i co?!
-No nic. Niech sobie odjeżdża.
Costa ponuro popatrzyła się na mnie.
-Co ty masz na plecach? - Zapytała.
-Bliznę po bacie. Gdy byłem źrebakiem oberwałem batem za próbę ucieczki. Ale i tak uciekłem. No i mam to do końca życia. - Wyszedłem z wody, wytrzepałem się ale Costa znów mnie do niej wrzuciła.
Costa?
wtorek, 23 czerwca 2015
Od Exile'a Cd opo Soni
Ruszyłem jednym kopytem naprzód. Klacz przyglądała mi się.W końcu ja coś powiedziałem.
- Witaj, jak się nazywasz? - odgarnąłem grzywkę po przez ruch łbem.
- Ja Sonia, a ty? - powiedziała jakby nieśmiało.
- Exile - odparłem patrząc na ziemię - Co cię tu sprowadza?
- Wybrałam się na spacer i cię spotkałam - powiedziała z intonacją.
- Aha... - zerknąłem w niebo zauważyłem chmurę w kształcie galopujących koni - Patrz!
Klacz na znak spojrzała w niebo i uśmiechnęła się , chyba zauważyła.
- A tam! - wzdychnęła. Też popatrzyłem we wskazane miejsce i była to chmura w kształcie serca więc spuściłem wzrok na ziemię , taa miłość , pomyślawszy z pod łba wzrok skierowałem ku Soni.
<Sonia?>
- Witaj, jak się nazywasz? - odgarnąłem grzywkę po przez ruch łbem.
- Ja Sonia, a ty? - powiedziała jakby nieśmiało.
- Exile - odparłem patrząc na ziemię - Co cię tu sprowadza?
- Wybrałam się na spacer i cię spotkałam - powiedziała z intonacją.
- Aha... - zerknąłem w niebo zauważyłem chmurę w kształcie galopujących koni - Patrz!
Klacz na znak spojrzała w niebo i uśmiechnęła się , chyba zauważyła.
- A tam! - wzdychnęła. Też popatrzyłem we wskazane miejsce i była to chmura w kształcie serca więc spuściłem wzrok na ziemię , taa miłość , pomyślawszy z pod łba wzrok skierowałem ku Soni.
<Sonia?>
niedziela, 21 czerwca 2015
Od Soni
Ostatnio dołączyło dużo nowych koni do SDG lecz ja nie byłam tym
specjalnie zainteresowana. Najwięcej koni dołączyło do stada mroku co
mnie lekko przerażało. Nie rozumiałam zbyt tamtych koni ale mimo
wszystko byłam dla nich miła bo oni pewnie też przeżyli swoje w życiu
dlatego tacy byli... Nieważne. Spacerowałam samotnie po Pomocnym Lesie
żeby ukoić moje ro zgalopowane myśli. Ostatnio Sliver się do mnie nie
odzywał i do tej pory nie odzywa więc pewnie ze mną zerwał... pomyślałam
sobie lecz zaraz potrząsnęłam głową i odgoniłam od siebie tamte myśli.
Bolało mnie zachowanie Silvera ale cóż! Jak widać to nie mój czas...
Może kiedyś się znajdzie ktoś kto na prawdę mnie zechce? Pytałam samom
siebie.Najciężej mi było ukoić ból w sercu. Tak! To zdecydowanie było
trudniejsze niż myślałam. Niestety takie jest życie. Zatrzymałam się po
czym spojrzałam w niebo. Promienie słońca przedzierały się przez gęstą
warstwę liści na drzewach tworząc piękny widok. Pomocny Las jako jedyny
koił mój ból i niedorzeczne myśli. Zastanawiałam się dlaczego ale i tak
nie poznałam odpowiedzi i pewnie nie poznam. Ten las krył w sobie wiele
tajemnic. Miałam już cztery lata lecz wydawało mi się nadal jakbym miała
rok bądź dwa lata. Nagle na mojej drodze pojawił się jakiś ogier. Był
maści bułanej z końcówkami czarnych nóg. Grzywa i ogon także były
czarne. Przyznam że był interesujący. Przyjrzałam się mu bliżej. Jego
ciało mówiło że jest dobrze zbudowany i wytrzymały jak i silny. Lekko go
kojarzyłam. Mianowicie należał do stada mroku... Którego unikałam. Jak
już wcześniej mówiłam nie za bardzo lubiłam ogiery... Chodzi mi o to ze
się ich bałam i miałam do tego pełne prawo po tym co przeszłam w życiu. A
raczej jakie krzywdy mi wyrządziły... Nieważne. Nagle ogier mnie
dostrzegł a ja lekko się w tedy wzdrygnęłam. Patrzyła na mnie lekko
znienawidzonym wzrokiem mimo iż mnie w ogóle nie znał... Stałam w
miejscu jak slup i czekałam na ruch ogiera.
< Exile >
< Exile >
Od Spery CD opo Lilii
Miałam wyrzuty sumienia. Tamta klacz była chyba nowa - nie kojarzę jej
jakoś. Byłam dla niej wredna, ale sama nie miałam najlepszego dnia.
Zdałoby się przeprosić. Klacz biegnąca w popłochu zostawiła za sobą
dosyć widoczne ślady, które prowadziły nad jezioro. Gdy znalazłam się na
miejscu wcześniej spotkana klacz piła wodę z jeziora. Zagadałam więc.
- Wybacz, że cię wcześniej pogoniłam. To nie w moim stylu - klacz nie spodziewała się mnie - lekko się wzdrygnęła - Czasami lepiej zacząć od nowa - co nie? - uśmiechnęłam się - Spera jestem. Tutejszy medyk. A ty to...?
<Lilia>
- Wybacz, że cię wcześniej pogoniłam. To nie w moim stylu - klacz nie spodziewała się mnie - lekko się wzdrygnęła - Czasami lepiej zacząć od nowa - co nie? - uśmiechnęłam się - Spera jestem. Tutejszy medyk. A ty to...?
<Lilia>
piątek, 19 czerwca 2015
Od Lilii
Obudziłam się i poszłam zwiedzać okolicę. Najpierw poszłam do pięknego
miejsca zwanego Świetlistą puszczą tam usłyszałam jak małe roślinki się
ze sobą kłóciły. Co chwilę słyszałam takie coś ''to przez ciebie''.
Podeszłam do nich i zapytałam się co się stało. One wszystkie zaczęły
krzyczeć a ja zobaczyłam tam o wiele dalej od nich złamaną gałąź u
młodej brzuski która płakała pogalopowałam do drzewka. Wiedziałam że ją
to boli dlatego uzdrowiłam ją.
Pobiegłam dalej ale się zgubiłam zobaczyłam konia którego nigdy nie widziałam podeszłam i zapytałam się o drogę a tam ten koń odparł radź sobie sama. Przestraszyłam się i pokłusowałam jeszcze dalej znalazłam się nad jeziorem. Nie muszę tego ukrywać ale gdy jestem za długo na słońcu robi mi się słabo, dlatego podeszłam pod drzewo i położyłam się. Taką metodę jak byłam mała stosowała moja mama. Gdy zrobiło mi się trochę lepiej poszłam napić się wody.
<ktos>
Pobiegłam dalej ale się zgubiłam zobaczyłam konia którego nigdy nie widziałam podeszłam i zapytałam się o drogę a tam ten koń odparł radź sobie sama. Przestraszyłam się i pokłusowałam jeszcze dalej znalazłam się nad jeziorem. Nie muszę tego ukrywać ale gdy jestem za długo na słońcu robi mi się słabo, dlatego podeszłam pod drzewo i położyłam się. Taką metodę jak byłam mała stosowała moja mama. Gdy zrobiło mi się trochę lepiej poszłam napić się wody.
<ktos>
czwartek, 18 czerwca 2015
Nowy członek
Imię:Lilia
Płeć:klacz
Cechy charakteru: na co dzień miła, nadopiekuńcza, cierpliwa, podczas walki- bez litosna
Wiek:2 lata
Rasa: arab
Rodzina: matka- Figa, Ojciec- Leopard
Historia: Żyłam w stadzie, wszystko było w porządku lecz zostałam wygnana ponieważ ogier który mnie kochał przez to, że nie kochałam go powiedział przywódcy że zdradziłam stado w końcu wygnano mnie. Ale pewnego dnia zauważyłam stado które mnie przyjęło.
Partner: szuka
Płeć:klacz
Cechy charakteru: na co dzień miła, nadopiekuńcza, cierpliwa, podczas walki- bez litosna
Wiek:2 lata
Rasa: arab
Rodzina: matka- Figa, Ojciec- Leopard
Historia: Żyłam w stadzie, wszystko było w porządku lecz zostałam wygnana ponieważ ogier który mnie kochał przez to, że nie kochałam go powiedział przywódcy że zdradziłam stado w końcu wygnano mnie. Ale pewnego dnia zauważyłam stado które mnie przyjęło.
Partner: szuka
Nadzwyczajne umiejętności: uzdrawia rośliny, rozmawia z roślinami, bardzo szybko biega
Właściciel: natalka011
Właściciel: natalka011
niedziela, 14 czerwca 2015
Od Spery
Wstać, czy nie? Piękna pogoda, ale nie chce mi się. Mimo wszystko pogoda
wzięła górę - podniosłam się. Stwierdziłam, że spacer dobrze by mi
zrobił. Po drodze widziałam sporo koni, ale żaden z nich nie zwracał na
mnie uwagi. Jestem tu obca, niechciana - zrodziła się myśl w mojej
głowie. Zazwyczaj natychmiast bym ją stamtąd wyrzuciła, ale nie tym
razem. Chciałabym znaleźć kogoś, kto by ze mną porozmawiał, pośmiał się.
Zwiesiłam łeb i udałam się w stronę lasu na poszukiwanie ziół
nadających się na leki - wciąż miałam ich niewiele i musiałam uzupełnić
zapasy. Zbierając zioła zastanawiałam się, co, lub kto był wtedy w
krzakach. Jestem pewna, że ktoś tam był. A może nie jestem? Sama nie
wiem. Oderwałam się na chwilę od zbierania ziół i spojrzałam na gałąź
drzewa - zauważyłam tam dwa ptaki - chyba parę. Szczerze mówiąc,
zazdroszczę im. Czego? Przyjaźni, miłości. W sumie to nie do końca wiem
czego - jestem specjalistą od ziół - nie zwierząt. Podniosłam się - nie
zauważyłam nawet kiedy nastał wieczór. Wzniosłam się w niebo. Zioła omal
nie wypadły mi z torby. Byłam daleko od stada, jednak z powietrza dużo
lepiej widać okolicę i dużo szybciej można dotrzeć w oddalone miejsce,
toteż powrót zajął mi może z dziesięć minut. Stwierdziłam. Zaparzyłam
wody i zaczęłam gotować zioła. Po kilku godzinach były gotowe, a ja
naprawdę zmęczona. Czym? Szczerze mówiąc sama nie wiem, ale byłam. Mimo
iż byłam zmęczona długo jeszcze nie mogłam zasnąć - patrzyłam w gwiazdy -
sama. Chociaż kto wie? Może w zupełnie innym miejscu ktoś obserwuje tą
samą gwiazdę co ja? Nie rozmyślałam nad tym długo - znów usłyszałam
jakiś szelest liści za sobą. Nie przykuł on jednak mojej uwagi tak, jak
ten poprzedni. Zignorowałam go i usnęłam.
nowy członek
Imię: Gabrielle
Płeć: klacz ♀
Wiek: 7 lat
Rasa: nieznana
Cechy charakteru: szalona , miła , tajemnicza , zamknięta w sobie , uparta , uczynna , pomocna , cicha , spokojna , samotniczka , sprytna , inteligentna , romantyczka ,
Rodzina: Nie pamięta i nie chce pamiętać
Historia: Z dzieciństwa pamięta jedynie ból i samotność. Błąkała się po świecie , aż dotarła tutaj.
Partner: nie myślała o tym...
Nadzwyczajne umiejętności: panowanie nad ogniem , panowanie nad nocą , panowanie nad naturą
Właściciel: 1234567.J
Płeć: klacz ♀
Wiek: 7 lat
Rasa: nieznana
Cechy charakteru: szalona , miła , tajemnicza , zamknięta w sobie , uparta , uczynna , pomocna , cicha , spokojna , samotniczka , sprytna , inteligentna , romantyczka ,
Rodzina: Nie pamięta i nie chce pamiętać
Historia: Z dzieciństwa pamięta jedynie ból i samotność. Błąkała się po świecie , aż dotarła tutaj.
Partner: nie myślała o tym...
Nadzwyczajne umiejętności: panowanie nad ogniem , panowanie nad nocą , panowanie nad naturą
Właściciel: 1234567.J
piątek, 12 czerwca 2015
Od Exile
Galopowałem sobie to tu , to tam nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nagle
się zatrzymałem i ... pochłonęły mnie te chwile ulotne... z mej
przeszłości. Stałem tak i widziałem dym... rozpaczliwe rżenie ,
bezradność... otrząsnąłem się z koszmarnych myśli i pobiegłem przed
siebie.. Galopując to znów cwałując kopyta zaniosły mnie w dal od ów
miejsca. Lekko przymrużone oczy od wiatru zauważyły postać , postać
klaczy. Powstrzymując swe nogi od dalszego biegu, przyjrzałem się
klaczy. Dostrzegłem siwą sierść klaczy i zaciemnione chrapy. Klacz chyba
mnie dostrzegła bo już galopowała ku mnie.
- Cześć - powiedziałem miło, nawet nie wiem dlaczego...
- Witaj - odpowiedziała - Ja jestem Praise, a ty?
- Ja jestem Exile , miło mi, a zresztą nazywaj mnie jak chcesz...
<Praise?>
- Cześć - powiedziałem miło, nawet nie wiem dlaczego...
- Witaj - odpowiedziała - Ja jestem Praise, a ty?
- Ja jestem Exile , miło mi, a zresztą nazywaj mnie jak chcesz...
<Praise?>
czwartek, 11 czerwca 2015
Od Costy CD opo Avenger'a
- Szczerze ? Nie
- Czyli nie ma nikogo ?
- Nie no coś ty , albo takie gbury jak ja , albo świętoszki schowane
- Yhy
- To naprawdę duży wybór
Ruszyłam w stronę swojej jaskini , a Avenger za mną
- Wiesz jesteś jedynym koniem który rozmawia ze mną
- Ohh jaki zaszczyt
- Zgrywasz się ?
- Nie po prostu jestem przybita nie mam ochoty na nic
- A to mam na to pomysł
- Taaa ? Niby jaki
Avenger
- Czyli nie ma nikogo ?
- Nie no coś ty , albo takie gbury jak ja , albo świętoszki schowane
- Yhy
- To naprawdę duży wybór
Ruszyłam w stronę swojej jaskini , a Avenger za mną
- Wiesz jesteś jedynym koniem który rozmawia ze mną
- Ohh jaki zaszczyt
- Zgrywasz się ?
- Nie po prostu jestem przybita nie mam ochoty na nic
- A to mam na to pomysł
- Taaa ? Niby jaki
Avenger
Od Avenger'a CD opo Costy
Posłałem klaczy tajemnicze spojrzenie. Przytaknąłem, ominąłem ją i
poszedłem w swoją stronę. Po drodze mijałem wiele koni, które nie były
miło nastawione. Teleportowałem się do domu. Usiadłem na kanapie i
odpaliłem telewizor. Resztę dnia tak przesiedziałem .
Jakieś dwa ogiery toczyły walkę przed jaskinią przywódczyni. Przewróciłem oczami i podbiegłem do nich.
-Co wy do cholery robicie? - Warknąłem.
-Nie twoja sprawa czarnuchu. - Mruknął jeden.
Wzruszyłem ramionami i skierowałem się do sklepu. Tam zobaczyłem Costę. Coś kupiła.
-Cześć. - Powiedziałem.
-Witaj...
-Co robisz?
-Idę do domu.
-A nie znasz kogoś z kimś da się normalnie porozmawiać? - Zapytałem.
Costa
Jakieś dwa ogiery toczyły walkę przed jaskinią przywódczyni. Przewróciłem oczami i podbiegłem do nich.
-Co wy do cholery robicie? - Warknąłem.
-Nie twoja sprawa czarnuchu. - Mruknął jeden.
Wzruszyłem ramionami i skierowałem się do sklepu. Tam zobaczyłem Costę. Coś kupiła.
-Cześć. - Powiedziałem.
-Witaj...
-Co robisz?
-Idę do domu.
-A nie znasz kogoś z kimś da się normalnie porozmawiać? - Zapytałem.
Costa
Od Spery
Zbieram zioła w lesie - nic ciekawego. W oddali zauważam szeroką rzekę.
Nad rzekami rośnie masa ziół - czemu miałabym tam nie zajść. Podchodzę
do krystalicznie czystej rzeki. O dziwo wkoło nie ma ani jednego zioła
czy też rośliny. Postanowiłam się napić, ale nie cieszyłam się długo
czystą wodą. Dostrzegłam, iż już nie piję ze strumienia wody, a ze
strumienia krwi. Wyplułam krew i podniosłam łeb znad rzeki. Wypływała
ona ze sporych skał, lecz nigdy wcześniej nie widziałam na nich martwego
ptaka czy królika, a co dopiero byłego sojusznika. Widok był okropny -
rozszarpany na miliony kawałków leżał, a z każdego miejsca w jego ciele
wypływała krew. Stwierdziłam, że to pewnie robota wilków, które jak się
okazało stały teraz za mną. Obróciłam się. Para Wilków z zakrwawionymi
pyskami rzucała się do mnie. Unikałam ataków jak mogłam. Uciekałam od
nich tyłem czego skutkiem było to, iż wpadłam do przepaści. Skąd
przepaść? Wcześniej była tam rzeka - rzeka krwi. Spadałam w przepaść
sparaliżowana. Nie mogłam rozłożyć skrzydeł. Spadałam coraz niżej i
niżej.
W tym momencie obudziłam się - ten koszmar męczył mnie odkąd zostałam wygoniona ze stada. Przysnęłam nad jeziorem - zasypiało mi się lepiej niż budziło. Podniosłam się z ziemi.
- Pięknie tu - szepnęłam do siebie.
Usłyszałam za sobą szelest - ktoś tam był. Jednakże kiedy dotarłam do tamtego miejsca zastałam pustkę - żadnej żywej duszy. Wróciłam więc do drzemki - tym razem bez przykrych koszmarów
W tym momencie obudziłam się - ten koszmar męczył mnie odkąd zostałam wygoniona ze stada. Przysnęłam nad jeziorem - zasypiało mi się lepiej niż budziło. Podniosłam się z ziemi.
- Pięknie tu - szepnęłam do siebie.
Usłyszałam za sobą szelest - ktoś tam był. Jednakże kiedy dotarłam do tamtego miejsca zastałam pustkę - żadnej żywej duszy. Wróciłam więc do drzemki - tym razem bez przykrych koszmarów
poniedziałek, 8 czerwca 2015
Od Killera CD opo Costy
Impreza powoli się rozkręcała, a Costy nie było . Trochę mnie to dziwi ... jakim cudem się oparła takiej pokusie ?
- Witaj ....
- Hej Vivene , jak się bawisz ?
- Dobrze ,a ty ?
- Całkiem
- Szkoda ci teraz tej kasy na sale ?
- Nieee... wiesz , że to dla mnie grosze
- To co jest ?
- Dostałem wezwanie i muszę lecieć
- To leć ja popilnuje
- Dziękuje
Szybko wybiegłem z sali i wzbiłem się w chmury. Po chwili stałem pod drzwiami Costy.
- Mogę wejść ?
- Yhyyy
- Super
- Nie musisz zrywać z Vivene
- Coś się stało ?
- Mam doła
- Ojjj ... daj mi chwile
Wyczarowałem lody filmy kocyk i więcej rzeczy z zestawu na doła. Przytuliłem Costę i zaczęliśmy oglądać filmy .
- Witaj ....
- Hej Vivene , jak się bawisz ?
- Dobrze ,a ty ?
- Całkiem
- Szkoda ci teraz tej kasy na sale ?
- Nieee... wiesz , że to dla mnie grosze
- To co jest ?
- Dostałem wezwanie i muszę lecieć
- To leć ja popilnuje
- Dziękuje
Szybko wybiegłem z sali i wzbiłem się w chmury. Po chwili stałem pod drzwiami Costy.
- Mogę wejść ?
- Yhyyy
- Super
- Nie musisz zrywać z Vivene
- Coś się stało ?
- Mam doła
- Ojjj ... daj mi chwile
Wyczarowałem lody filmy kocyk i więcej rzeczy z zestawu na doła. Przytuliłem Costę i zaczęliśmy oglądać filmy .
Nowy członek
Imię: Exile
Płeć: Ogier ♂
Wiek: 4 lata
Rasa: Mustang
Cechy Charakteru: na ogół: Exile jest szczery , aż do bólu. Często się zamyśla. Udaje mu się czasami skłamać , ale to są bardzo nieliczne wyjątki. Uwielbia się droczyć. Zamknięty w sobie , z lekką nienawiścią patrzy na obce mu konie , wynika to z jego przeszłości. Podczas walki: Jest zabójczo żądny krwi , morderczy, zabija z zimną krwią , ale jego sposób jest bardzo bolesny i drastyczny , nikt nie chciałby na sobie tego poczuć. Potrafi odnaleźć czułe miejsca przeciwnika.
Rodzina: Ojciec - Figaro (R.I.P) Matka - Lovely (R.I.P)
Historia: Urodził się w Europie , jako dziki i wolny koń , całemu stadu żyło się dobrze i nie było na co narzekać. Jego ojciec był przewodnikiem stada , Exile miał go zastąpić gdy dorośnie. Jako półtoraroczny koń , oddalił się trochę od pasącego się stada, wraz ze swym kolegą MilWay'em. Nagle przy miejscy w którym pasła się rodzina młodego konia zaczął na niebie widnieć dym , niedługo można było dostrzec ogień chłonący las. Wraz z kolegą uciekli. Po pożarze postanowili zobaczyć , czy coś zostało z tego strasznego zdarzenia, ale gdy tam dotarli , wszytko co było i m znane , gdzie się wychowali było w opłakanym stanie. Drzewa czarne , spalone , bez liście , ziemia również upieczona przez ogień... wszystko obróciło się w popiół. Exil załamał się w sobie i uciekł z ów miejsca. Zostawiając przyjaciela i przeszłość za sobą , galopował przez 5 nocy i dni , szukając nowego miejsca na nowe życie. Jednak takowego nie znalazł. Błąkał się bardzo długo , nikt nie może tego określić ile to dokładnie trwało , aż znalazł swoje miejsce i jest to te stado...
Partner: Szuka...
Nadzwyczajne umiejętności: Umie zniknąć w danej chili i ukazać się w innym miejscu. Potrafi czytać w myślach.
Właściciel: Fiord15
Płeć: Ogier ♂
Wiek: 4 lata
Rasa: Mustang
Cechy Charakteru: na ogół: Exile jest szczery , aż do bólu. Często się zamyśla. Udaje mu się czasami skłamać , ale to są bardzo nieliczne wyjątki. Uwielbia się droczyć. Zamknięty w sobie , z lekką nienawiścią patrzy na obce mu konie , wynika to z jego przeszłości. Podczas walki: Jest zabójczo żądny krwi , morderczy, zabija z zimną krwią , ale jego sposób jest bardzo bolesny i drastyczny , nikt nie chciałby na sobie tego poczuć. Potrafi odnaleźć czułe miejsca przeciwnika.
Rodzina: Ojciec - Figaro (R.I.P) Matka - Lovely (R.I.P)
Historia: Urodził się w Europie , jako dziki i wolny koń , całemu stadu żyło się dobrze i nie było na co narzekać. Jego ojciec był przewodnikiem stada , Exile miał go zastąpić gdy dorośnie. Jako półtoraroczny koń , oddalił się trochę od pasącego się stada, wraz ze swym kolegą MilWay'em. Nagle przy miejscy w którym pasła się rodzina młodego konia zaczął na niebie widnieć dym , niedługo można było dostrzec ogień chłonący las. Wraz z kolegą uciekli. Po pożarze postanowili zobaczyć , czy coś zostało z tego strasznego zdarzenia, ale gdy tam dotarli , wszytko co było i m znane , gdzie się wychowali było w opłakanym stanie. Drzewa czarne , spalone , bez liście , ziemia również upieczona przez ogień... wszystko obróciło się w popiół. Exil załamał się w sobie i uciekł z ów miejsca. Zostawiając przyjaciela i przeszłość za sobą , galopował przez 5 nocy i dni , szukając nowego miejsca na nowe życie. Jednak takowego nie znalazł. Błąkał się bardzo długo , nikt nie może tego określić ile to dokładnie trwało , aż znalazł swoje miejsce i jest to te stado...
Partner: Szuka...
Nadzwyczajne umiejętności: Umie zniknąć w danej chili i ukazać się w innym miejscu. Potrafi czytać w myślach.
Właściciel: Fiord15
czwartek, 4 czerwca 2015
Nowy członek
Imię: Spera
Płeć: ♀ Klacz
Wiek: 3 lata
Rasa: Koń arabski
Cechy Charakteru: ogólnie Spera jest towarzyska i pomocna. Pomaga tam, gdzie jest potrzebna, tam gdzie może a zdarza się też, że tam, gdzie nie powinna. Wyczynem jest wyprowadzić ją z równowagi - jest bardzo opanowana.
Spera unika walki, ale gdy już jest zmuszona do walki stara się kierować rozsądkiem i sprytem - nigdy nie była mięśniakiem. Raczej nie zdarza się jej zabijać - uważa, że jest od tego, aby nie tworzyć ran, a je leczyć.
Rodzina: Ojciec imieniem Ira została w poprzednim stadzie, a matka - Fide - Zmarła kilka godzin po porodzie
Historia: Spera urodziła się w czasach wojny. W stadzie nie było medyka - jesteś słaby czyli nie jesteś potrzebny - brzmiało motto stada. Od pierwszych chwil było wiadomo, że nie jest stworzona do walki i, że przez resztę życia nie będzie miała matki - zmarła kilka godzin po porodzie. Ojciec nie troszczył się od tego czasu o Sperę. Wychowała ją stara klacz, która ni doczekał nawet jej pierwszych urodzin - zmarła ze starości około miesiąc przed nimi. Od tej pory Spera była zdana na siebie. Nie nadawała się do walki, więc gdy tylko sierżant to odkrył wyrzucił ją ze stada. Jej ojciec był generałem, lecz jak już wcześniej wspomniałam, nie obchodził go los córki. Spera wygoniona ze stada potajemnie leczyła rannych w lesie niedaleko stada. Poznała właściwości leczniczych ziół, więc wiedziała jak leczyć rany. W stadzie znano ją jako leśnego ducha. Leśny duch według przywódcy stada był przeszkodą na drodze stworzenia idealnej armii. Wyśledzona przez szpiega Spera musiała zmierzyć się z silnymi wojownikami z jej byłego stada - wynik walki był przesądzony - nie miała z nimi szans, więc starała się bronić rannych, aby ich nie zabito. W pewnym momencie Jeden z wojowników wymierzył na wpół przytomnej Sperze silnego kopniaka. Uderzyła grzbietem o drzewo, a z jej torby wypadły wszystkie zioła i leki, które stworzyła. Czekając na śmierć zobaczyła, że ląduje przed nią czarny, ogromny pegaz - skądś znała ten kształt ciała. Zanim jednak sobie przypomniała zemdlała. Jak długo była nie przytomna? Nikt nie wie. Obudziła się w soczystej trawie - zielonej - nie w kolorze miedzi spowodowanym krwią a naokoło niej dostrzegła swoją torbę, a za nią czarne pióro - pióro, ze skrzydła jej ojca. Wkoło było pełno ziół - idealnych na maści przeciwbólowe. Po wyleczeniu się włóczyła się po okolicy przez pewien czas. Dzięki tej włóczędze znalazła nowy, lepszy dom - Stado Dzikich Gór.
Partner: Spera nie szuka miłości na siłę, aczkolwiek chciałaby odnaleźć kiedyś swoją drugą połówkę
Nadzwyczajne umiejętności: Bardzo sprawnie porusza się w powietrzu, Zna właściwości wielu ziół, Może wskrzesić umarłego, jednakże kosztuje to ją jej własne życie
Właściel: kler77
Płeć: ♀ Klacz
Wiek: 3 lata
Rasa: Koń arabski
Cechy Charakteru: ogólnie Spera jest towarzyska i pomocna. Pomaga tam, gdzie jest potrzebna, tam gdzie może a zdarza się też, że tam, gdzie nie powinna. Wyczynem jest wyprowadzić ją z równowagi - jest bardzo opanowana.
Spera unika walki, ale gdy już jest zmuszona do walki stara się kierować rozsądkiem i sprytem - nigdy nie była mięśniakiem. Raczej nie zdarza się jej zabijać - uważa, że jest od tego, aby nie tworzyć ran, a je leczyć.
Rodzina: Ojciec imieniem Ira została w poprzednim stadzie, a matka - Fide - Zmarła kilka godzin po porodzie
Historia: Spera urodziła się w czasach wojny. W stadzie nie było medyka - jesteś słaby czyli nie jesteś potrzebny - brzmiało motto stada. Od pierwszych chwil było wiadomo, że nie jest stworzona do walki i, że przez resztę życia nie będzie miała matki - zmarła kilka godzin po porodzie. Ojciec nie troszczył się od tego czasu o Sperę. Wychowała ją stara klacz, która ni doczekał nawet jej pierwszych urodzin - zmarła ze starości około miesiąc przed nimi. Od tej pory Spera była zdana na siebie. Nie nadawała się do walki, więc gdy tylko sierżant to odkrył wyrzucił ją ze stada. Jej ojciec był generałem, lecz jak już wcześniej wspomniałam, nie obchodził go los córki. Spera wygoniona ze stada potajemnie leczyła rannych w lesie niedaleko stada. Poznała właściwości leczniczych ziół, więc wiedziała jak leczyć rany. W stadzie znano ją jako leśnego ducha. Leśny duch według przywódcy stada był przeszkodą na drodze stworzenia idealnej armii. Wyśledzona przez szpiega Spera musiała zmierzyć się z silnymi wojownikami z jej byłego stada - wynik walki był przesądzony - nie miała z nimi szans, więc starała się bronić rannych, aby ich nie zabito. W pewnym momencie Jeden z wojowników wymierzył na wpół przytomnej Sperze silnego kopniaka. Uderzyła grzbietem o drzewo, a z jej torby wypadły wszystkie zioła i leki, które stworzyła. Czekając na śmierć zobaczyła, że ląduje przed nią czarny, ogromny pegaz - skądś znała ten kształt ciała. Zanim jednak sobie przypomniała zemdlała. Jak długo była nie przytomna? Nikt nie wie. Obudziła się w soczystej trawie - zielonej - nie w kolorze miedzi spowodowanym krwią a naokoło niej dostrzegła swoją torbę, a za nią czarne pióro - pióro, ze skrzydła jej ojca. Wkoło było pełno ziół - idealnych na maści przeciwbólowe. Po wyleczeniu się włóczyła się po okolicy przez pewien czas. Dzięki tej włóczędze znalazła nowy, lepszy dom - Stado Dzikich Gór.
Partner: Spera nie szuka miłości na siłę, aczkolwiek chciałaby odnaleźć kiedyś swoją drugą połówkę
Nadzwyczajne umiejętności: Bardzo sprawnie porusza się w powietrzu, Zna właściwości wielu ziół, Może wskrzesić umarłego, jednakże kosztuje to ją jej własne życie
Właściel: kler77
Play Lista
Tak tak wiem coś się zrobiło z playlistą i czasem nie chce puścić dźwięku, najlepiej daną piosenkę suwaczkiem przewinąć na początek. Jeśli to nie zadziała to przejść do następnej piosenki, a potem wrócić do wybranej. Bardzo was przepraszam za utrudnienia, ale coś zrypałam XD Zdarza się .
PzDrO
DarCia
Od Costy
Jak się czuje? Świetnie ... rozdarta na dwa światy. Czy się komuś żaliłam? Nie ... Bo? Kto by mnie niby chciał słuchać ? Hah takiej przemądrzałej klaczy z humorkami, podłym charakterem... do tego zmiennym jak pogoda. Z jednej strony świetnie z drugiej do dupy, ale nikogo to przecież nie interesuje bo ważne jest ich dobro, ale tak czy inaczej wszyscy są nieszczęśliwi. Chwile szczęścia mijają szybko, a na ich miejscu pojawia się smutek. Nie potrafimy się cieszyć z nawet tak głupich rzeczy jak obudzenie się... tam gdzieś na świecie ktoś mógł zasnąć z nadzieją przebudzenia się rano, ale życie co do niego miało inne plany i go zabrano. Ktoś żyje w biedzie i cieszy się każdego dnia życia, a my mając wszystko jesteśmy nadal smutni. Czy nie warto to zmienić? Cieszyć się z każdego oddechu, założyć różowe okulary i patrzeć na świat z pozytywnym nastawieniem. Pomagać by też innym było lepiej. Fakt faktem, że każdemu nie dogodzisz, ale mały gest może odmienić całe życie chociaż jednej osoby, a to już powód do radości. Tak trzeba się otworzyć! Albo być mną i nadal się smucić .....
- Costa ?
- Czego Killer ?
- Chce zrobić taką imprezę dla całego stada, ale potrzebuje twojej zgody
- Zgoda
- Tak bez niczego ?
- Gdybym Ci zabroniła i tak byś ją zrobił. Prawda ?
- Tak !
- No więc właśnie
- Coś nie tak ?
- A na co wygląda ?
- Komu mam strzelić w pysk ?
- Życiu
- Oj Costa ...
- Nie chce pocieszenia
- No, ale tak nie można
- Jak nie chcesz bym ci zrobiła krzywdę to zjeżdżaj stąd !
- Okey już spokojnie
- Nie mam zamiaru być spokojna !
- A ja nie mam zamiaru cie widzieć smutnej
- To wyjdź !!!
- Nie mógłbym spokojnie pójść wiedząc w jakim jesteś stanie
- To idź niespokojnie, nie interesuje mnie to
- I mam tak po prostu sobie wyjść ?
- Tak !
- Nie ma takiej opcji
- A jaka jest
- Taka - Killer płynnym krokiem się do mnie zbliżył i zaczął całować...
- Przestań ... nie chce
- Kłamiesz
- Może i chce, ale ty masz ...
- Walić to !
Jego namiętne pocałunki powoli zaczęły schodzić w dół i dół ....
- A Vivene - Powiedziałam łamiącym się głosem z rozkoszy
- Teraz jej tu nie ma, jesteś ty
- Achhh...- Wyrwało mi się pod wpływem jego intensywnego dotyku
Nagle przestał ... zrobił trzy szybkie kroki w tył i spoglądał na mnie pożądającym wzrokiem. Cała się trzęsłam z podniecenia.
- Hymm.... to mam iść ? - Spytał uwodzicielskim głosem
- Nie....
- Ale odejdę
- Czemu ?
- Bo uwielbiam się z tobą bawić... Jak przyjdziesz na imprezę do mnie to pomyślę o dalszym ciągu
- Mhh!
- Nie ma tak dobrze
- Ale nie chce wychodzić
- To możesz zostać ... ale to będzie dla ciebie za wielki ból ... Z tęsknoty przyjdziesz, będziesz udawać niedostępną, ale nie ze mną te gierki. Potem dostaniesz zimny prysznic bo się tobą nie zajmę na oczach całego stada. Zawiedziona wrócisz do domu, a ja przyjdę i już nie będziesz myśleć o gierkach tylko się na mnie rzucisz i to wszystko wykonam bez mocy specjalnej.
- Zobaczymy !
- Jeśli będzie jak ja mówię pozwolisz mi na wszystko
- A jeśli przegrasz ?
- Zerwę z Vivene i będę twoim podwładnym ...
- Stoi ...
- Do zobaczenia na imprezie
- Oby nie ...
Killer wychodząc jeszcze posłał mi tajemniczy uśmiech po czym jego mina przybrała jak zwykle kamienny wyraz.
- I co ja teraz zrobię ? Bardzo chce wygrać, ale moja przegrana jest kusząca...
Opadłam na ziemię z bezradności... Czemu akurat ja ? Pewnie interesuje go przywództwo... Bo co we mnie takiego? Jestem dziwna, brzydka .... a on taki idealny. Z jednej strony agresywny w swój sposób, szaleńczo przystojny, oszałamiająco przystojny. Każda by chciała oddać życie za jedną noc z nim. No, a on od długiego czasu się za mną ugania. Tylko gdy mi zaczyna zależeć to mu nie, to choreeeeeee! Ale za nic nie pójdę ...
Killer dokończ
- Costa ?
- Czego Killer ?
- Chce zrobić taką imprezę dla całego stada, ale potrzebuje twojej zgody
- Zgoda
- Tak bez niczego ?
- Gdybym Ci zabroniła i tak byś ją zrobił. Prawda ?
- Tak !
- No więc właśnie
- Coś nie tak ?
- A na co wygląda ?
- Komu mam strzelić w pysk ?
- Życiu
- Oj Costa ...
- Nie chce pocieszenia
- No, ale tak nie można
- Jak nie chcesz bym ci zrobiła krzywdę to zjeżdżaj stąd !
- Okey już spokojnie
- Nie mam zamiaru być spokojna !
- A ja nie mam zamiaru cie widzieć smutnej
- To wyjdź !!!
- Nie mógłbym spokojnie pójść wiedząc w jakim jesteś stanie
- To idź niespokojnie, nie interesuje mnie to
- I mam tak po prostu sobie wyjść ?
- Tak !
- Nie ma takiej opcji
- A jaka jest
- Taka - Killer płynnym krokiem się do mnie zbliżył i zaczął całować...
- Przestań ... nie chce
- Kłamiesz
- Może i chce, ale ty masz ...
- Walić to !
Jego namiętne pocałunki powoli zaczęły schodzić w dół i dół ....
- A Vivene - Powiedziałam łamiącym się głosem z rozkoszy
- Teraz jej tu nie ma, jesteś ty
- Achhh...- Wyrwało mi się pod wpływem jego intensywnego dotyku
Nagle przestał ... zrobił trzy szybkie kroki w tył i spoglądał na mnie pożądającym wzrokiem. Cała się trzęsłam z podniecenia.
- Hymm.... to mam iść ? - Spytał uwodzicielskim głosem
- Nie....
- Ale odejdę
- Czemu ?
- Bo uwielbiam się z tobą bawić... Jak przyjdziesz na imprezę do mnie to pomyślę o dalszym ciągu
- Mhh!
- Nie ma tak dobrze
- Ale nie chce wychodzić
- To możesz zostać ... ale to będzie dla ciebie za wielki ból ... Z tęsknoty przyjdziesz, będziesz udawać niedostępną, ale nie ze mną te gierki. Potem dostaniesz zimny prysznic bo się tobą nie zajmę na oczach całego stada. Zawiedziona wrócisz do domu, a ja przyjdę i już nie będziesz myśleć o gierkach tylko się na mnie rzucisz i to wszystko wykonam bez mocy specjalnej.
- Zobaczymy !
- Jeśli będzie jak ja mówię pozwolisz mi na wszystko
- A jeśli przegrasz ?
- Zerwę z Vivene i będę twoim podwładnym ...
- Stoi ...
- Do zobaczenia na imprezie
- Oby nie ...
Killer wychodząc jeszcze posłał mi tajemniczy uśmiech po czym jego mina przybrała jak zwykle kamienny wyraz.
- I co ja teraz zrobię ? Bardzo chce wygrać, ale moja przegrana jest kusząca...
Opadłam na ziemię z bezradności... Czemu akurat ja ? Pewnie interesuje go przywództwo... Bo co we mnie takiego? Jestem dziwna, brzydka .... a on taki idealny. Z jednej strony agresywny w swój sposób, szaleńczo przystojny, oszałamiająco przystojny. Każda by chciała oddać życie za jedną noc z nim. No, a on od długiego czasu się za mną ugania. Tylko gdy mi zaczyna zależeć to mu nie, to choreeeeeee! Ale za nic nie pójdę ...
Killer dokończ
wtorek, 26 maja 2015
Od Costy CD opo Avenger'a
- Hymm... Coś często na siebie wpadamy , nie uważasz ? - Spytałam
- Na to wygląda
- Słyszałam co nie co o tobie
- Co takiego ?
- Różnie cię przedstawiali ... Jedni z dobrej strony drudzy z złej , ale żeby było jasne tu masz czyste konto i nie spieprz sobie tego - Powiedziałam groźnie
- A co jak jednak ?
- To nie chciałabym być w twojej skórze
Hymmm... Dość ciekawy ogier ciekawe jak długo wytrzyma
Avenger's
- Na to wygląda
- Słyszałam co nie co o tobie
- Co takiego ?
- Różnie cię przedstawiali ... Jedni z dobrej strony drudzy z złej , ale żeby było jasne tu masz czyste konto i nie spieprz sobie tego - Powiedziałam groźnie
- A co jak jednak ?
- To nie chciałabym być w twojej skórze
Hymmm... Dość ciekawy ogier ciekawe jak długo wytrzyma
Avenger's
poniedziałek, 25 maja 2015
Od Avenger'a CD opo Costy
Jeszcze przez chwilę dziwnie wpatrywałem się w ogiera. Klacz od razu
gdzieś poszła, więc nie miałem szans aby zapytać o co chodziło.
-Jestem Avenger. - Powiedziałem.
-Killer. - Rzucił mi mordercze spojrzenie po czym szykował się do skoku. Odsunąłem się uniakając ciosu. Teleportowałem się nad rzekę. Po chwili poczułem na swojej skórze czyjś wzrok. Gwałtownie się odwróciłem i ujrzałem białą klacz. Tą, co wcześniej. Westchnąłem i powiedziałem :
-Co tu robisz?
-Nic...-Powiedziała wyłaniając się zza krzaków.
-Nie wiesz czy gdzieś jest jakieś stado? - Zapytałem oschle.
-Jest...-Burknęła.
-A gdzie przywódca?
-Przed tobą. - Przewróciła oczami.
-Aha...A mogę dołączyć?
-Jasne że możesz, tylko uważaj na Killer'a. Nie przepada za innymi ogierami...- Powiedziała i zniknęła. Szybko pobiegłem do lasu. Zaczęło się ściemniać więc położyłem się pod najbliższym drzewem. Rano obudził mnie czyjś głos. Były to dwie klacze przechodzące obok. Szybko uciekłem i na wzniesieniu zobaczyłem tą przywódczynię.
Costa
-Jestem Avenger. - Powiedziałem.
-Killer. - Rzucił mi mordercze spojrzenie po czym szykował się do skoku. Odsunąłem się uniakając ciosu. Teleportowałem się nad rzekę. Po chwili poczułem na swojej skórze czyjś wzrok. Gwałtownie się odwróciłem i ujrzałem białą klacz. Tą, co wcześniej. Westchnąłem i powiedziałem :
-Co tu robisz?
-Nic...-Powiedziała wyłaniając się zza krzaków.
-Nie wiesz czy gdzieś jest jakieś stado? - Zapytałem oschle.
-Jest...-Burknęła.
-A gdzie przywódca?
-Przed tobą. - Przewróciła oczami.
-Aha...A mogę dołączyć?
-Jasne że możesz, tylko uważaj na Killer'a. Nie przepada za innymi ogierami...- Powiedziała i zniknęła. Szybko pobiegłem do lasu. Zaczęło się ściemniać więc położyłem się pod najbliższym drzewem. Rano obudził mnie czyjś głos. Były to dwie klacze przechodzące obok. Szybko uciekłem i na wzniesieniu zobaczyłem tą przywódczynię.
Costa
niedziela, 24 maja 2015
Od Costy
- Dzień Dobry ! - Jakaś smoczyca mnie budzi
- Nieee... nie wstaje
- Costa musisz , stado cię potrzebuje . Po za tym kraina smoków nie jest zbyt miła dla koni ...
- No , ale nikt mnie tu nie może skrzywdzić
- Nawet jak jesteś naszą Panią znajdzie się jakiś buntownik , który jednak będzie chciał przejąć władzę .
- No już okey ... wrócę do siebie
- Odprowadzę cię
- Nie trzeba
- Costa...
- Zostań !
- Tak jest
Wstałam z niechęcią i poleciałam wysoko w chmury gdzie można znaleźć ukojenie . Stado jakoś sobie radziło gdy mnie nie było . Killer i Vivene sobie wiją gniazdko , wiele innych koni też znalazło drugą połówkę i są szczęśliwi .
- Oo... a kogo ja tu widzę . Gdzie to się było ? - Zagaja Killer
- Nie interesuj się !
- A co ty taka groźna ?
- Jak chcesz wrócić do swojej niuni to się po prostu zamknij !
- Bo co ?- Killer pojawił się przede mną
Bez zbędnej gadaniny zaatakowałam go . Z wielką prędkością zaczęliśmy spadać w dół , cały czas okładałam Killera .
- Heh ... Co tak słabo ?
- Grrr
Nagle uderzamy z impetem o ziemie przed jakimś koniem .
- Weź się odczep !!!!!!
- Oj Costa chyba jest zła
- Aaa!!!!!
Wkurzona odeszłam od nich ...
Avenger
- Nieee... nie wstaje
- Costa musisz , stado cię potrzebuje . Po za tym kraina smoków nie jest zbyt miła dla koni ...
- No , ale nikt mnie tu nie może skrzywdzić
- Nawet jak jesteś naszą Panią znajdzie się jakiś buntownik , który jednak będzie chciał przejąć władzę .
- No już okey ... wrócę do siebie
- Odprowadzę cię
- Nie trzeba
- Costa...
- Zostań !
- Tak jest
Wstałam z niechęcią i poleciałam wysoko w chmury gdzie można znaleźć ukojenie . Stado jakoś sobie radziło gdy mnie nie było . Killer i Vivene sobie wiją gniazdko , wiele innych koni też znalazło drugą połówkę i są szczęśliwi .
- Oo... a kogo ja tu widzę . Gdzie to się było ? - Zagaja Killer
- Nie interesuj się !
- A co ty taka groźna ?
- Jak chcesz wrócić do swojej niuni to się po prostu zamknij !
- Bo co ?- Killer pojawił się przede mną
Bez zbędnej gadaniny zaatakowałam go . Z wielką prędkością zaczęliśmy spadać w dół , cały czas okładałam Killera .
- Heh ... Co tak słabo ?
- Grrr
Nagle uderzamy z impetem o ziemie przed jakimś koniem .
- Weź się odczep !!!!!!
- Oj Costa chyba jest zła
- Aaa!!!!!
Wkurzona odeszłam od nich ...
Avenger
sobota, 23 maja 2015
Nowy członek
Płeć: Ogier
Wiek: 4 lata
Rasa: Mieszaniec
Cechy charakteru: na ogół: No to się rozpiszemy...Avenger za zwyczaj trzyma się z dala od wszystkich, a jeśli już kogoś spotka to nie rozmawia długo tylko idzie sobie tam...gdzie nikogo nie ma. Są 4 etapy znajomości u niego. W pierwszym, będziesz tylko zwykłym koniem, na którego nie zwraca większej uwagi. Brak szacunku. W drugim etapie, będziesz znanym przez niego koniem, z którym już trochę ufniej może przebywać. W trzecim jednak, dostaniesz możliwość skracania jego imienia. Będzie darzył cię szacunkiem i stanie się o wiele milszy, weselszy i przyjacielski. Czwarty etap, to ten w którym będzie normalnie z tobą rozmawiał. Pozwoli ci na głębsze poznanie i spokojnie rozmowy bez zmieniania tematu. A dodatkowy...bardzo rzadki etap to tryb "best friend" lub zauroczenie. Będzie częściej z tobą przebywał, śmiał się...Będzie wesoły i miły, a nawet (dla klaczy) romantyczny i szarmancki. To chyba tyle o nim...
podczas walki: Yyyyy...No to teraz tak. Podczas walki często atakuje z zaskoczenia. Nie ratuje tych "innych" tylko zajmuje się swoimi sprawami. Nawet czasem zabiera się za te ważniejsze cele.
Rodzina: Brak.
Historia: Uuuu...U niego jest trochę inaczej...Normalniej? Może i tak. Avenger, koń urodzony w niewoli. Miał iść na rzeź, ale uciekł. Złapano go do hodowli, ale też uciekł. Całe życie uciekał? Można by tak powiedzieć, ale z tond uciekać nie musi.
Partner: Jeśli nawet byłby zakochany, to musisz wiedzieć jedno - Avenger ma się do miłości mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu.
Nadzwyczajne umiejętności:
-Teleportacja
-Latanie bez skrzydeł
-Czytanie w myślach.
Właściciel: MałySzaryCzłowiek
czwartek, 21 maja 2015
Od Killer CD opo Vivene
-Ooo... a to mamusia przyjedzie ?
- Nie
- Ktoś przyjdzie na śniadanie ?
- Nie , przecież tylko są dwa talerze
- Hymm... Jakaś rocznica ?
- Nie - Vivenie posmutniała - Nie mogę już z chłopakiem śniadanka zjeść ?
- No to zjedzmy
Hymmm... czy nie powiedziałem tego trochę za olewające ? Kurcze , a jak ona to zauważyła ? Nie chciałem ...
Vivene
- Nie
- Ktoś przyjdzie na śniadanie ?
- Nie , przecież tylko są dwa talerze
- Hymm... Jakaś rocznica ?
- Nie - Vivenie posmutniała - Nie mogę już z chłopakiem śniadanka zjeść ?
- No to zjedzmy
Hymmm... czy nie powiedziałem tego trochę za olewające ? Kurcze , a jak ona to zauważyła ? Nie chciałem ...
Vivene
wtorek, 19 maja 2015
Koniec Budowy
Dobra opowiadania dodaje normalnie , formularze co tydzień w weekendy . Playlista jest tworzona , propozycje piosenek na PW do Darcia 3 .
Pzdro Darcia ;P
sobota, 9 maja 2015
BUDOWA
Darciu, proszę cię abyś nie dodawała żadnych postów czy coś.
Postanowiłam odbudować blog przy pomocy własnych zdolności graficznych.
Przepraszam, że tak was zaniedbałam.
~Anorii
PS. Mam w planach odbudowe SDG pod względem nie tylko graficznym, ale też "aktywnościowym".
Postanowiłam odbudować blog przy pomocy własnych zdolności graficznych.
Przepraszam, że tak was zaniedbałam.
~Anorii
PS. Mam w planach odbudowe SDG pod względem nie tylko graficznym, ale też "aktywnościowym".
wtorek, 5 maja 2015
Od Rose
Nie wiedząc gdzie się podziewa Night. Poszłam sobie na spacer nad rzekę
usłyszałam jakieś zwierzę... , albo konia... zresztą nie wiem. Nagle
tajemnicza postać znikła.
Postanowiłam przebiec się po zielonych terenach stada. W pomocnym lesie kwitły tulipany i powoli rosły jabłka. Jako ostatni element mojego biegu uznałam cmentarz. Na nagrobkach były dziwnie znane mi napisy. Na jednym z nich pisało '' R.I.P Lucy Smith 05.12.1999r''. Coś mi to przypominało. Nie wiedziałam co... Słysząc przeraźliwe dźwięki uciekłam szybko nad jezioro. Słysząc szelest spytałam drżącym głosem.
- Kkto tto? - spytałam drżącym głosem
< Ktoś? >
Postanowiłam przebiec się po zielonych terenach stada. W pomocnym lesie kwitły tulipany i powoli rosły jabłka. Jako ostatni element mojego biegu uznałam cmentarz. Na nagrobkach były dziwnie znane mi napisy. Na jednym z nich pisało '' R.I.P Lucy Smith 05.12.1999r''. Coś mi to przypominało. Nie wiedziałam co... Słysząc przeraźliwe dźwięki uciekłam szybko nad jezioro. Słysząc szelest spytałam drżącym głosem.
- Kkto tto? - spytałam drżącym głosem
< Ktoś? >
sobota, 2 maja 2015
Od Soni cd opo Silvera Golda
- No...W sumie czemu nie... - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Ten ucieszył się na moją odpowiedź i również się uśmiechnął po czym oboje szliśmy do jego jaskini.
Noc była ciepła. A świetliki wszędzie latały i rozjaśniały trochę ciemną gwieździstą noc... Trzymałam się blisko Silvera bo trochę bałam się takich ciemności a po za tym i tak nie wiedziałabym gdzie mam iść... W końcu dotarliśmy na miejsce... Jego jaskinia była nieco większa od mojej lecz było w środku o wiele przytulniej niż u mnie... A może było tak samo? Tylko no... Silver tam był:3 Puścił mnie przodem i weszłam do jaskini ogiera.
Położyłam się bo już nie mogłam ustać na nogach... Byłam bardzo zmęczona. Spojrzałam na Silvera który nagle położył się obok mnie...
< Silver Gold? >
- Ten ucieszył się na moją odpowiedź i również się uśmiechnął po czym oboje szliśmy do jego jaskini.
Noc była ciepła. A świetliki wszędzie latały i rozjaśniały trochę ciemną gwieździstą noc... Trzymałam się blisko Silvera bo trochę bałam się takich ciemności a po za tym i tak nie wiedziałabym gdzie mam iść... W końcu dotarliśmy na miejsce... Jego jaskinia była nieco większa od mojej lecz było w środku o wiele przytulniej niż u mnie... A może było tak samo? Tylko no... Silver tam był:3 Puścił mnie przodem i weszłam do jaskini ogiera.
Położyłam się bo już nie mogłam ustać na nogach... Byłam bardzo zmęczona. Spojrzałam na Silvera który nagle położył się obok mnie...
< Silver Gold? >
Od Silver Golda CD opo Soni
Spojrzałem na świecące gwiazdy. Po chwili opuściłem wzrok i przyglądałem się oczarowanej blaskiem Soni.
- Ale pięknie... - westchnęła nagle
- Tak, może lepiej już wracajmy? - zapytałem nagle
Klacz tylko pokiwała głową. Ruszyliśmy w kierunku naszych jaskiń. Kiedy każdy musiał już iść w swoją stronę stanąłem niepewnie po czym zapytałem się Soni.
- Może... Pójdziemy do mnie? -
Klacz spojrzała nie pewnie ale zaraz się uśmiechnęła.
< Sonia? >
- Ale pięknie... - westchnęła nagle
- Tak, może lepiej już wracajmy? - zapytałem nagle
Klacz tylko pokiwała głową. Ruszyliśmy w kierunku naszych jaskiń. Kiedy każdy musiał już iść w swoją stronę stanąłem niepewnie po czym zapytałem się Soni.
- Może... Pójdziemy do mnie? -
Klacz spojrzała nie pewnie ale zaraz się uśmiechnęła.
< Sonia? >
Od Soni cd opo Shine
- Ta... no.. Bo ja i Silver jesteśmy parą.... Jeszcze nie tak
oficjalnie... ale jesteśmy... - powiedziałam i lekko się zarumieniłam.
- Naprawdę? - zapytała ze zdziwieniem.
- Tak... Jesteśmy razem od jakiegoś czasu... Mam nadzieję że kiedyś z nim złożę szczęśliwą rodzinę... - powiedziałam i odwróciłam się z powrotem do Sihne.
- To fajnie... - powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
- To prawda. Mam nadzieję że wszystko jakoś się w końcu ułoży i będziemy razem ze sobą na zawsze. - powiedziałam i się do niej uśmiechnęłam.
- Jest tu teraz dużo przystojniaków... - powiedziała nagle.
- To prawda ale Silver jest jest no... - nie mogłam znaleźć słowa i nagle Shine za mnie dokończyła...
- Jest wyjątkowy.... - powiedziała i się uśmiechnęła. Ja zrobiłam to samo... Chciałam jeszcze dogonić Silvera więc pożegnałam się z Shiną i pobiegłam za Silverem.
- Naprawdę? - zapytała ze zdziwieniem.
- Tak... Jesteśmy razem od jakiegoś czasu... Mam nadzieję że kiedyś z nim złożę szczęśliwą rodzinę... - powiedziałam i odwróciłam się z powrotem do Sihne.
- To fajnie... - powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
- To prawda. Mam nadzieję że wszystko jakoś się w końcu ułoży i będziemy razem ze sobą na zawsze. - powiedziałam i się do niej uśmiechnęłam.
- Jest tu teraz dużo przystojniaków... - powiedziała nagle.
- To prawda ale Silver jest jest no... - nie mogłam znaleźć słowa i nagle Shine za mnie dokończyła...
- Jest wyjątkowy.... - powiedziała i się uśmiechnęła. Ja zrobiłam to samo... Chciałam jeszcze dogonić Silvera więc pożegnałam się z Shiną i pobiegłam za Silverem.
piątek, 1 maja 2015
Od Shine CD opo Sonii
- Ja jestem Shine, niedawno dołączyłaś tak? - zapytałam
- Tak, skąd wiesz?
- Zapamiętałabym Cie
- Byłaś już tu kiedyś?
- Tak, ale musiałam odejść na jakiś czas - odpowiedziałam
Przed nami przebiegł kłusem Silver Gold.
Sonia popatrzyła w jego stronę z rozmarzonym wyrazem twarzy.
- Podoba Ci się? - szturchnęłam ją lekko uśmiechają się
( Sonia? dok. )
- Tak, skąd wiesz?
- Zapamiętałabym Cie
- Byłaś już tu kiedyś?
- Tak, ale musiałam odejść na jakiś czas - odpowiedziałam
Przed nami przebiegł kłusem Silver Gold.
Sonia popatrzyła w jego stronę z rozmarzonym wyrazem twarzy.
- Podoba Ci się? - szturchnęłam ją lekko uśmiechają się
( Sonia? dok. )
czwartek, 30 kwietnia 2015
Od Vivene cd opo Killera
Kiedy Killer wyszedł pobiegać pożyłam się spać. Przed zaśnięciem
duuuużo myślałam o tym co powiedział ten smok. Byłam na niego tak zła że
poszłabym tam i zrobiła z niego sushi. Co on sobie myślał ? Rozmyślałam
tak póki nie zasnęłam. Rano obok mnie leżał Killer. Pomyślałam że nie
będę go budzić. Zeszłam do kuchni. Po domu krzątała się służba. Stół był
elegancko nakryty dla dwóch osób. Biała porcelanowa zastawa połyskiwała
w słońcu a obrus w kolorze kwiatów rzepaku był gładki niczym jedwab.
Przygotowałam grzanki i na stół położyłam różne dżemy i w ogóle... Na
środku ustawiłam dzbanek z kawą. Przyszedł Killer....
Killer ?
Killer ?
Od Soni cd opo Shine
Właśnie skończyłam swój codzienny trening czyli bieg przełajowy po
terenach naszego stada. Zgłodniałam trochę i postanowiłam że coś sobie
przekąszę... Stanęłam po wielkim drzewem i zaczęłam skubać pyszną
wiosenną trawę... Było wspaniale. Wolałam stać w cieniu niż w słońcu bo
dzisiaj było wyjątkowo gorąco a ja byłam zgrzana po treningu więc
chciałam też trochę ochłonąć...
Nagle poczułam że jakiś koń we mnie uderzył.... Sama się tym zdziwiłam bo raczej byłam widoczna... No ale mnie kiedyś też się coś takiego zdarzyło więc nie miałam pretensji... Nagle usłyszałam przeprosiny jakiejś klaczy:
- Ach! Przepraszam - powiedziała nagle do mnie klacz i spojrzała na mnie dziwnie...
- Nic nie szkodzi... - powiedziałam miłym głosem.
Widziałam ją pierwszy raz i dlatego zdziwiłam się na jej widok.
- Pierwszy raz cię tu widzę... - powiedziałam ze zdziwieniem... Jednak klacz wydawała mi się miła więc postanowiłam się jej przedstawić.... Ja mam na imię Sonia a ty?
< Shine ? >
Nagle poczułam że jakiś koń we mnie uderzył.... Sama się tym zdziwiłam bo raczej byłam widoczna... No ale mnie kiedyś też się coś takiego zdarzyło więc nie miałam pretensji... Nagle usłyszałam przeprosiny jakiejś klaczy:
- Ach! Przepraszam - powiedziała nagle do mnie klacz i spojrzała na mnie dziwnie...
- Nic nie szkodzi... - powiedziałam miłym głosem.
Widziałam ją pierwszy raz i dlatego zdziwiłam się na jej widok.
- Pierwszy raz cię tu widzę... - powiedziałam ze zdziwieniem... Jednak klacz wydawała mi się miła więc postanowiłam się jej przedstawić.... Ja mam na imię Sonia a ty?
< Shine ? >
Od Shine
Przechodziłam koło łąki. Chciałam się jakoś dopasować po długiej nieobecności.
Widziałam mnóstwo nowych koni jakich nie było wcześniej. Nie było też koni które kiedyś znałam. Idąc i rozmyślając co się zmieniło w stadzie niechcący wpadłam na jakiegoś konia.
- Ach! Przepraszam - odpowiedziałam
( ktoś dokończy? :c )
Widziałam mnóstwo nowych koni jakich nie było wcześniej. Nie było też koni które kiedyś znałam. Idąc i rozmyślając co się zmieniło w stadzie niechcący wpadłam na jakiegoś konia.
- Ach! Przepraszam - odpowiedziałam
( ktoś dokończy? :c )
Subskrybuj:
Posty (Atom)