Wstałem z ziemi i ruszyłem cwałem. Nie myślałem gdzie biegnę ale nic mnie nie bolało...
Widziałem tylko światło i krew, bardzo dużo krwi...
Pomyślałem sobie, że umieram i bardzo się z tego cieszyłem...
Nagle się obudziłem i zobaczyłem obok siebie Killera stał nade mną i się gapił...
- Na co się kur** gapisz!
- Na ciebie!
- Tylko, że w ogóle na mnie nie patrzysz!
Patrzył na Coste, wiem to bo wyczytałem z jego myśli.
- Skąd wiesz...
- Bo wiem, ale może pomożesz mi chociaż wstać?!
- Już...
Pomógł mi a następnie zaczęliśmy gadać...
- Sory za to, że zarywałem do twojej dziewczyny...
- Ale to nie jest moja dziewczyna.
- A kto?
- Koleżanka, ja chodzę z Shanti...
- Nie widać tego...
- Wiem...
- Wiesz co, może przestaniemy się kłócić i zostaniemy przyjaciółmi?
Co ty na to Killer?