- Oh... - westchnąłem - czemu Costa nie jest moja? Ona jest taka ładna, taka piękna taka...
- Nie rozmarz mi się tutaj. Marzenia se zostaw na później.
- Ah... przestań - popchnąłem go lekko
Nagle zobaczyłem Costę. Zmierzała w moim kierunku
- Ja już muszę lecieć! - puścił oczko i szybko uciekł
- Co on tak nagle uciekł? - zapytała zdziwiona Costa
- Nie wiem. Pewnie miał coś do załatwienia
- Może...
Nagle zapadła cisza. Costa patrzyła w niebo, a ja na jej oczy. W końcu mnie przyłapała.
- Bullet? Czemu się tak na mnie gapisz?
- No, wiesz... ja się nie gapię, lecz zapatrzyłem się w te twoje piękne oczęta. Są tak błękitne. I piękne. Nigdy nie widziałem tak ładnych oczu. Ani tak ładnej klaczy.
- Ani ogiera - dodałem ze śmiechem
- Heh... wiesz, muszę już lecieć.
- Mam nadzieję, że cię nie przestraszyłem - uśmiechnąłem się
- Nie, po prostu mamy w stadzie nowego członka i wiesz, muszę trochę spraw pozałatwiać
- Cześć! - pożegnałem się
- Do zobaczenia! - odpowiedziała
~ Hmm... czyli jednak chce się ze mną jeszcze spotkać ~ pomyślałem sobie po cichu. Byłem bardzo zadowolony. Po kilku godzinach siedzenia pod drzewem poszedłem na spacer na łąkę. Byłem tak zamyślony ( oczywiście myślałem o Coście ), że wlazłem na jakąś klacz.
- Oj, sorry. Jestem taka niezdara - powiedziałem z nutą ironii w głosie
- Nic się nie stało, a tak wgl to jestem Ipheriss
- Co prawda, o imię cie nie pytałem, ale miło mi - uśmiechnąłem się - Bullet Train
- Może spacer? - zaproponowała
- Wiesz... to chyba bardziej wypada, żebym to ja zaprosił na spacer, ale ok. Tylko na chwilę.
- No dobrze
No więc pospacerowaliśmy z 30 minut i poleciałem do domu. Rano obudziłem się, a przed wejściem do mojej jaskini stała Ipheriss.
- Co ty tu robisz? - zapytałem przeciągając się
- Przyszłam w odwiedziny
- Tak się składa, że zaraz wychodzę
- Okey - powiedziała ze smutkiem w głosie - To może później się spotkamy?!
- No... nie wiem
< Ipheriss? >