- Nie będę natrętny i pójdę do siebie - uśmiechnąłem się tylko i
wróciłem do siebie. Posprzątałem trochę i się ogarnąłem. Było bardzo
gorąco. Tak, że nie chciało mi się wyłazić z domu... MASAKRA. Wieczorem
kiedy zaczęło się ściemniać poszedłem na plażę. Siedziałem tam i gapiłem
się w słońce.
- Bullet? - usłyszałem głos Costy
Przypomniały mi się dawne czasy...
Klacz usiadła obok mnie. Westchnąłem, a ona powiedziała:
< Costa? Co powiedziałaś? >