Wstałam o nświcie jak zawsze, dziś miały być moje 2 urodziny i miałam
zająć należne mi miejsce - zabójcy...Marzyłam i tym od lat! Wyszłam
dumnie z uniesioną głową, myśląc że wszyscy na mnie czekają. Niestety
nie było nikogo...Pokręciłam ze złośliwą miną mówiąc:
-C, c, c, c...To się źle dla nich skończy...-Gdy to powiedziałam ruszyłam galopem za śladem ich zapachu.
Biegłam i biegłam, na myśl o spustoszeniu jakie sprawię po drodze
dodawałam sobie sił. Biegłam po ich śladzie już prawie pół roku, nagle
daleko przed sobą ujrzałam 2 martwe konie. Przyspieszyłam i szybko je
dogoniłam. Gdy tylko im się przyjrzałam ujrzałam w nich swoich rodziców!
Chcąc wiedzieć co się stało napiłam się ich krwi, w niej są zawarte
wszystkie wspomnienia, każdy koń to wie. W mojej ,, Wizji " ujrzałam ich
walkę z demonami, stado zostawiło ich na pastwę losu i uciekło, a oni
nie dali rady z tak licznymi wrogami. Wizja się skończyła...
-K***! -Przeklęłam głośno.
Nagle ktoś spróbował zwalić mnie z nóg. Odtrąciłam go z taką siłą, że sam upadł.
-Kto ty? -Warknęłam na niego
-Killer. A ty? -Fuknął ogier
-Revenge...-Mruknęłam niechętnie
-Należysz do tego stada?
-Nie, nie należę do żadnego!
-A może chcesz dołączyć? -Uśmiechnął się zalotnie
-Najpierw zaprowadź mnie do alfy...-Zmierzyłam go ostrym wzrokiem
Killer? A i nie licz na nic...