Przechodząc spokojnie lasem zauważyłam krwawiącą klacz. Z jej piersi
krew lała się bardzo obficie. Przeszedł po mnie dreszcz po czym szybko
podbiegłam do klacz.
- Spokojnie. Zaczekaj sekundę.
Przywołałam telepatycznie Foxy'ego, który zjawił się w jednej chwili. Od
razu zgadł o co mi chodzi i zatamował krwotok. Sprawił też, że rana się
zrosła jakby nigdy nic. Zostało jeszcze tylko małe zadrapanie. Kiedy
klacz podniosła się lisek od razu uciekł.
- Dzięki - usłyszałam od klaczy - Revenge jestem...
- Shanti.
< Revenge? >