- Dzięki i sorry za niego. To moja wina - powiedziałam do Costy i poszłam z Bullet Trainem do mnie.
- Sory za niego. Ostatnio się zrobił agresywny. Bardzo. Zaczynam się go bać
- Nie bój się go, taki jest jego cel - wyrozumiale powiedział Bullet
- Ale jak ja mam się go nie bać? On jest najsilniejszy w stadzie... co ja mam zrobić, co?
- Nie przejmuj się nim - uśmiechnął się lekko - zauważ, on zepsuł ci całe życie. To przez niego to wszystko.
- Ale, nie obwiniaj go o to. To...
- Znowu go bronisz - przerwał mi - nie wolno ci. Nawet o nim nie myśl. Zajmij się sobą.
- No, ale...
- Nie ma ale. Ja chcę ci pomóc.
- Ty to miałeś fajnie z Costą. Zazdroszczę.
- Dlaczego? Prawdziwa miłość, jednak dla mnie, a dla Costy nie
- Ale nie miałeś takich awantur.
- Ja jestem raczej spokojny, Killer już nie. Dlatego.
- Czemu on nie jest spokojny? Mam go już dosyć.
I nagle zza drzewa wyszedł jakiś koń
- On zawsze taki był - powiedział - jego ojciec gdy Killer był mały, nie
zaakceptował go. Wrócił do domu jako już dorosły ogier. Może źle się
wychował.
- Kim ty jesteś? - zapytał Bullet
- Matką Killera. Mówcie mi Malinka.
- Fajne imię - powiedziałam, a Bullet Mnie szturchnął
- Shanti. To jest Bullet Train
- Miło mi. Widzisz, ja zakochałam się za młodu w pewnym ogierze. Nie był
dla mnie dobry. Nie powiem co mi robił. Wręcz mnie wykorzystywał. Ja
jednak dzielnie trwałam i czekałam. Wiedziałam, że on kiedyś to
zrozumie. I tak się stało - Dark, czyli ojciec Killera dorósł by
zrozumieć jak jestem ważna w jego życiu...
- Wzruszająca historia - powiedział Killer podchodząc do nas
- Chodźcie od niego, proszę - powiedziałam idąc do siebie
- Dobrze, pójdę z tobą - powiedziała Malinka - ale jak z nim porozmawiam
Malinka przemawiała do Killera spokojnym głosem, on wrzeszczał jednak po
chwili się uspokoił. Uraził mnie nazywając mnie dziwk*ą i ochłapem,
ale... takie życie. Malina przeprosiła mnie i nagle zniknęła.
To było dziwne, ale zrozumiałam, że świat jeszcze mi się nie zawalił. Tylko jak ona mnie tu znalazła?