-No, to, ten...Eee...Ja, już idę... -Powiedziałam i ruszyłam lekko ignorując klacz.
-Zaczekaj, może porozmawiamy czy coś...Uratowałam ci życie a ty co?! -Fuknęła na mnie niezadowolona -Sorry...Chciałam iść do domu odpocząć, jestem zmęczona... -Powiedziałam przecierając oczy -Aaa, ok to idź... -Pa... -Pa... -Powiedziała, a ja znów ruszyłam do jaskini. Weszłam do środka, swojej odludnionej i położonej jak najdalej od innych jaskini. Do najbliższej jaskini było coś ok. 1 km...Jaskinia była mała, przytulna i umazana krwią...Położyłam się i zaczęłam wspominać, to, co już nie wróci... |
|