Poszedłem za nią. Byłem niewidzialny, i nie było słychać jak stąpam po 
ziemi, a więc Raven nie miała szans mnie zobaczyć. Będąc niewidzialny 
czułem się.... lekki? Nie wiem jak to powiedzieć. Mimo, że wyprzedziłem 
ja mega-szybkim-cwałem o kilkadziesiąt metrów (ale nie straciłem jej z 
pola widzenia) to nie byłem ani trochę zmęczony. Ale teraz, przechodząc 
do chwili obecnej, ona ślizgała sie po jeziorze, a ja siedziałem na 
brzegu. Robiła to zwinnie, jakby normalnie poruszala się po lodzie bez 
najmniejszego problemu. Robiła zakręty, uniki, slalomy. Podczas jednego 
ostrego zakrętu nie wyrobiła sie, poślizgnęła sie na lodzie i wpadła na 
mnie. Mimo, że byłem niewidzialny, to mimo wszystko byłem 'ciałem'.
Klacz była zdezorientowana. Wpadła na.. nic. Nie wiedziała, że to ja.
- No, no, no. - zaśmałem się - Jednak starsi też są czasami nieogarnięci jak młodzi.
<Raven?>