Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech i spojrzał na chmury nad sobą.
- Zobacz. - pokazałam na niebo. - Wygląda jak koń.
- A to... - zamyślił się ogier. - Drzewo jakieś?
Zaśmiałam się cicho i zamknęłam oczy. Wiatr delikatnie głaskał moją
grzywę i szyję. Poczułam lekki pocałunek w ganasz. Zaśmiałam się i
otworzyłam oczy.
- Jestem ciekawa, dlaczego akurat to my się tak dobraliśmy...
< Valentino? >