piątek, 21 marca 2014

Od Shanti

Poszłam na spacer do lasu. Ptaki ćwierkały, na trawie były jeszcze resztki porannej rosy. Bardzo wyraźnie było słychać szum wiatru. Ruszyłam kłusem. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Szybko zatrzymałam się i uważnie nasłuchiwałam. Wyjrzałam zza krzaków. Stała tam klacz. A z jakiego powodu wiem, że to klacz? Była zadbana... Odwróciłam się udając, że coś oglądam.
- Cześć - powiedziała klacz
Spojrzałam w kierunku tinkera
- Czego tu szukasz? - zapytałam wracając do swojego wcześniejszego ,,zajęcia''
- Jest tu może jakieś stado? - zapytała miło, jednak w jej głosie i po jej zachowaniu można było wywnioskować, że jest nieśmiała
- Może jest, może nie. Po co ci to?
- Już długo szukam stada i żadnego nie znalazłam
- Oah... fajnie. Ja też długo szukałam.
- To co, jest tu jakieś?
- Stado Dzikich Gór
- Zaprowadzisz mnie do przywódcy?
- ekhem...
- Hmmm? - zapytała ze zdziwieniem
- Przywódczyni - poprawiłam ją
- Aaaa.. okey. Zaprowadzisz mnie do przywódczyni?
- Chodź - powiedziałam i niechętnie ruszyłam galopem w stronę rzeki Nai, gdzie pewnie przesiadywała Costa
- Możesz zwolnić? - krzyknęła, jednak ja udałam że nie słyszę, bo przydałoby jej się trochę ruchu. Nie mówię, że jest gruba, ale cwałować nie umie?
- Uwaga! Przed nami przewalone drzewo! - wydarłam się i przyspieszyłam
Po skoczeniu zatrzymałam się i zaczekałam na towarzyszkę.
- Jak tam?
- Okey...
- Tam jest przywódczyni! - powiedziałam wskazując na Costę - chyba dalej to sobie poradzisz
- Pewnie, że sobie poradzę! Dzięki! - powiedziała i pogalopowała do Costy. Odprowadziłam ją wzrokiem i sama ruszyłam kłusem do Killera.

< Ipheriss ? >