-Która godzina to?- spytałam sama siebie.- Spałam tylko kilkanaście minut?...Niemożliwe...-westchnęłam.
Wstałam. Obejrzałam się dookoła. Wszędzie było jakoś cicho. Nagle ujrzałam za sobą postać Kirke.
- Czyli jednak śpię...- powiedziałam z ironicznym uśmiechem.
Klacz podeszła bliżej. Ciekawiło mnie to o czym chce mi powiedzieć.
- Po co przylazłaś?- zapytałam się chłodno.
- Nadal go pamiętasz, co?- zaśmiała się.- Jak on miał na imię...- zamyśliła się.- Mhm, Kiler, czyż nie?
- Nie mam zamiaru o nim rozmawiać, a z resztą to było tak dawno...-zezłościłam się.
- Na pewno nie chcesz się zemścić?- uśmiechnęła się wrednie.
- Nie.
- Jesteś pewna?
Najwidoczniej chciała wyprowadzić mnie z równowagi, ale pokiwałam przecząco głową.
- Uparta jesteś.-przerwała.- Twój ojciec dobrze cię zabezpieczył, zbyt dobrze. Twoim przeznaczeniem nie było dołączenie do stada światłości. Tylko on tak zadecydował. Głupio jak o naszym losie decyduje ktoś inny, co nie? A Killer zranił wiele klaczy....-gwałtownie przerwała.
- NIE RÓB MI WODY Z MÓZGU!- krzyknęłam wściekła.
Ta tylko się zaśmiała. Tak, udało jej się. Powoli realizowała swój plan, podstępna żmija.
- Nie masz zamiaru przerwać jego szaleństw?- zaśmiała się.- Wiem, że chcesz. Przecież jestem twoją ciotką. Nie opieraj się, sprawisz sobie zbędny ból. Rób to co nakazuje ci instynkt. Dawno chciałaś to zrobić!
- Nie ! Nie! Nie! Zamknij się!!- krzyczałam, próbując stłumić nienawiść.
Pomimo wielu lat doświadczenia panowania nad emocjami nic nie pomagało, a znałam tak wiele sposobów! Wszystko się we mnie gotowało. Rozum się wyłączył, została wściekłość.
- Jak on mógł to zrobić?! Zranił mnie i inne klacze!- wybuchałam raz po raz.
- Rób co uważasz.- uśmiechnęła się, wiedząc, że przeciągnęła mnie na stronę mroku.
Od dawna zapewne o tym marzyła. Nagle obudziłam się.
- Która godzina to?- znów zapytałam sama siebie.
Pomimo końca snu cały czas byłam rozdrażniona. Chciałam się uspokoić, ale w lesie ujrzałam Kilera. Niefortunny łańcuch wydarzeń. Uknułam plan zaledwie w kilka sekund. Zabije go! Zabije go! Takim sposobem, którego świat jeszcze nie widział! Brutalnie! Nawet po śmierci będzie odczuwał ból jaki mu zadam! Oko za oko! Podeszłam do niego uśmiechnięta. Tak, aby nic nie przeczuwał.
- Cześć.- uśmiechnęłam się lekko.
- Siema.- powiedział.- Masz ochotę na małe co nieco? :3 Powtórka z rozrywki?- zaśmiał się.
- Raczej podziękuję.- właśnie w tej chwili miał się rozpocząć mój szatański plan.
Po chwili zaaplikowałam do jego organizmu truciznę. Miała go uspać na chwilę i zniszczyć jego odporność.
Przeteleportowałam siebie i ogiera do odludnej jaskini. Powiększyłam moc grawitacji, tak aby więzień nie mógł się ruszać. Teraz czekałam aż się obudzi.
- Wstałeś już, śmieciu?- kopnęłam go.- Nareszcie odpowiesz za swoje czyny. Kara jest i tak łagodna- śmierć.-uśmiechnęłam się.
<Killer? xD>