piątek, 30 maja 2014
Od Ray'a CD opo Nightmare
- Nie no proszę Cię chcesz żebym zemdlał?
- Hahah..nie. Idziemy?
- Jasne.
Poszliśmy nad morze. Akurat jeszcze był zachód słońca.
Biegliśmy kłusem..Ach..
Nightmare
- Hahah..nie. Idziemy?
- Jasne.
Poszliśmy nad morze. Akurat jeszcze był zachód słońca.
Biegliśmy kłusem..Ach..
Nightmare
Od Bullet Train'a - K3
Postanowiłem się wybrać na samotną wycieczkę. Zdobyłem pozwolenie od
Costy ( <3 ) i wyruszyłem w drogę. Po godzinie żmudnej wędrówki na
wschód, skręciłem na południe. Szedłem przez las, przez co nie
doskwierał mi skwar. Było chłodno i wiał wiatr. Nagle zauważyłem piękne
miejsce:
bardzo piękne. Jednak mój zachwyt minął, kiedy coś mi się wbiło w szyję. Niestety, nie mogłem zobaczyć co to więc zacząłem uciekać w popłochu
CDN
bardzo piękne. Jednak mój zachwyt minął, kiedy coś mi się wbiło w szyję. Niestety, nie mogłem zobaczyć co to więc zacząłem uciekać w popłochu
CDN
czwartek, 29 maja 2014
Od Shanti CD opo Venus
- Cześć. Nowa? - zapytałam znudzona
- Tak, nowa...
- Może cię zaprowadzić do przywódcy? Myślę, że jesteś z tych co se poradzą i się sami oprowadzą po terenach..
- Tak, jestem z tych.
Zaprowadziłam więc klacz do Costy i sobie poszłam.
- Tak, nowa...
- Może cię zaprowadzić do przywódcy? Myślę, że jesteś z tych co se poradzą i się sami oprowadzą po terenach..
- Tak, jestem z tych.
Zaprowadziłam więc klacz do Costy i sobie poszłam.
Od Shanti
Od
pewnego czasu siedzę sama w jaskini i rozmawiam czasami z One Day'em,
bo nikogo innego nie znam lub nie spotykam. Killer siedzi u siebie.
Czuję się opuszczona. Postanowiłam więc złożyć wizytę Killerowi. Ochrona
mnie wpuściła.
- Killer! - powiedziałam stanowczo patrząc mu się w oczy Ogier próbował mnie przytulić - Daj spokój! - odsunęłam się gwałtownie - czuję się opuszczona i samotna! Nie jest mi dobrze! Teraz, kiedy jesteś bogaty zrobiłeś się obojętny i nieuczuciowy! I dobrze się czuję, że ci to wygadałam, moje pseudo złotko! - A... - przerwałam mu słowami: - I wiem, że lubisz jak się denerwuję, ale jak kur** nie lubię jak się ma mnie w dupie! CDN |
|
Od Bullet Train'a CD opo Forest Night
Jeszcze się dałem namówić na tą pseudo randkę wczoraj. Dzisiaj kiedy
tylko zauważyłem Forest Night zacząłem skakać jak idiota i wrzeszczałem:
- Jestem świadomy tego co robię! - mogłem zrobić dosłownie wszystko żeby się ode mnie odczepiła. Kiedy już zniknąłem jej z oczu pobiegłem na polanę. Poskubałem trochę trawy. Kiedy skończyłem, zauważyłem FOREST NIGHT! CZY TERENY TEGO STADA SĄ TAK MAŁE, ŻE MUSZĘ JĄ CODZIENNIE WIDZIEĆ? Postanowiłem przesiadywać dniami i nocami na terenie stada mroku. Tam są moje klimaty i nie ma tej klaczy...No i jest Costa ( <3 )...
- Jestem świadomy tego co robię! - mogłem zrobić dosłownie wszystko żeby się ode mnie odczepiła. Kiedy już zniknąłem jej z oczu pobiegłem na polanę. Poskubałem trochę trawy. Kiedy skończyłem, zauważyłem FOREST NIGHT! CZY TERENY TEGO STADA SĄ TAK MAŁE, ŻE MUSZĘ JĄ CODZIENNIE WIDZIEĆ? Postanowiłem przesiadywać dniami i nocami na terenie stada mroku. Tam są moje klimaty i nie ma tej klaczy...No i jest Costa ( <3 )...
Od Forest Night
Był słoneczny dzień. Wczoraj byłam na spotkaniu z Bullet Train'em, ale
chyba nie jesteśmy w swoim typie. Czułam, że dzisiejszy dzień będzie
idealny na bieganie. Zaczęłam biegać słuchając swojej ulubionej
piosenki.
Bullet Train ?
Bullet Train ?
Od One Day'a CD opo The worst end
- Uważaj jak łazisz, krowo! Twoje sorry nic nie da!
Ogier się lekko skulił
- A! To ty! - kopnąłem go z całej siły - to ty! Jak można być tak głupim jak ty? Ja by nigdy klaczy nie skrzywdził!
Kopnąłem mu jeszcze raz i jeszcze raz... Miał dużo dużych ran..
- No -poprawiłem jeszcze raz - mam nadzieję, że to ci się zachowa w pamięci
Zostawiłem ogiera samego...
***
- Spotkałem tego idiotę, z którym byłaś w lesie...
- Oesu... znowu? - popatrzyła w moje oczy
- Znowu. A co, nęka cię?
- Strasznie. Łazi za mną jak cień... nie daje mi spokoju
- Ja się z nim rozprawiłem. Dostał trochę kopów w dupę i gdzie indziej. Może mu przejdzie.
- Wątpię. Nawet słowa Killera do niego nie przemówiły.
- Ciekawe czy nadal będzie taki mądry jak go zabiję...
- Już nie przesadzaj. Może jest natrętnym karaluchem, ale zasługuje na życie...
- Jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak mądrze mówiącą klaczą. Widać, że należysz do tych inteligentnych...
Shanti
Ogier się lekko skulił
- A! To ty! - kopnąłem go z całej siły - to ty! Jak można być tak głupim jak ty? Ja by nigdy klaczy nie skrzywdził!
Kopnąłem mu jeszcze raz i jeszcze raz... Miał dużo dużych ran..
- No -poprawiłem jeszcze raz - mam nadzieję, że to ci się zachowa w pamięci
Zostawiłem ogiera samego...
***
- Spotkałem tego idiotę, z którym byłaś w lesie...
- Oesu... znowu? - popatrzyła w moje oczy
- Znowu. A co, nęka cię?
- Strasznie. Łazi za mną jak cień... nie daje mi spokoju
- Ja się z nim rozprawiłem. Dostał trochę kopów w dupę i gdzie indziej. Może mu przejdzie.
- Wątpię. Nawet słowa Killera do niego nie przemówiły.
- Ciekawe czy nadal będzie taki mądry jak go zabiję...
- Już nie przesadzaj. Może jest natrętnym karaluchem, ale zasługuje na życie...
- Jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak mądrze mówiącą klaczą. Widać, że należysz do tych inteligentnych...
Shanti
Od The worst end'a
Obudziłem
się o 10. Postanowiłem udać się na krótki spacer. Kłusując przez
puszczę założyłyłem słuchawki i postanowiłem pobiegać. Nagle zderzyłem
się z ogierem.
- Sory - powiedziałem - jestem The worst end. One Day ? |
|
Od Venus
Niedawno dołączyłam do Stada Mroku. Podobne do mojego starego, bo
wszyscy tu są nie mili. Nie to co ci ze Stada Światłości. Dzień był
pochmurny więc poszła do jaskini. Usiadłam przed telewizorem na kanapie.
Okazało się że będzie leciał mój ulubiony serial więc weszłam do
kuchni. Zrobiłam popcorn i ponowie zasiadłam do telewizora. Po
skończeniu filmu wyszłam na dwór. Zrobiło się trochę cieplej, ale wiatr
wciąż wiał. Usiadłam na najbliższej ławce. Nagle usłyszałam kroki
jakiegoś konia. Odwróciłam się szybko.
Ktoś dokończy?
Ktoś dokończy?
środa, 28 maja 2014
Od Killera CD opo Semele
- No i ładnie go załatwiłaś ...
- A może jakaś nagroda panie ?
- Nagroda hymm... ?
Klacz uklękła i spuściła wzrok w ziemię .
-Yhym..
- A czyja jesteś ?
- Twoja ...
- No i dobrze
Semele
- A może jakaś nagroda panie ?
- Nagroda hymm... ?
Klacz uklękła i spuściła wzrok w ziemię .
***
- Podobała się nagroda ?-Yhym..
- A czyja jesteś ?
- Twoja ...
- No i dobrze
Semele
Od Bullet Train'a CD opo Semele
Myślałem jeszcze chwilę o tej klaczy. Poszedłem do pokoju. Unosił się w
nim zapach Costy. Był mi tak znany i kochany przeze mnie... działał na
mnie jak narkotyk. Jeśli już wezmę, to chcę więcej. Jednak muszę
uszanować decyzję Costy i się hamować. Położyłem się na łóżku i
schowałem głowę w pościel. Tak za nią tęskniłem. Zupełnie tak jak ona
tęskniła za wolnością...
Od Mascared - CD opo Valentina
- Ludzie na ogół są dziwi. Gdybyś nim był, pewnie na odwrót byś uważał. W
pewnych kwestiach jesteśmy podobni, ale może to tylko pozory... -
mówiłam.
Zastanawiałam się nadal nad nazwiskiem, gdy zorientowałam się, że związki u ludzi zawiera się inaczej...
- Wiesz, nie wiem jak to będzie z tymi nazwiskami. U nas w stadzie jest po prostu partner, a u ludzi natomiast można mieć np. dziewczynę, narzeczoną, żonę... Jeśli będziemy podawali się za małżeństwo, to musimy mieć takie same nazwiska, w innym wypadku - nie. - tłumaczyłam.
< Valentino? >
Zastanawiałam się nadal nad nazwiskiem, gdy zorientowałam się, że związki u ludzi zawiera się inaczej...
- Wiesz, nie wiem jak to będzie z tymi nazwiskami. U nas w stadzie jest po prostu partner, a u ludzi natomiast można mieć np. dziewczynę, narzeczoną, żonę... Jeśli będziemy podawali się za małżeństwo, to musimy mieć takie same nazwiska, w innym wypadku - nie. - tłumaczyłam.
< Valentino? >
Od One Day'a CD opo Semele
- Jeśli nie sprawia ci to kłopotu...
- No pewnie że mi nie sprawia...
- A chcesz???
Klacz rzuciła na mnie spojrzenie
- No pewnie, że chcę - uśmiechnęła się
Odwzajemniłem gest. Klacz pokazała mi mój pokój i poczęstowała ciastem. Była wyjątkowo gościnna. Była prawie chodzącym ideałem. Oczywiście, dostrzegałem w niej kilka ukrytych wad. Nie były one denerwujące, ani nic z tych rzeczy. Były wręcz niezauważalne, jednak ja je dostrzegłem poznając ją bliżej.
< Semele? >
- No pewnie że mi nie sprawia...
- A chcesz???
Klacz rzuciła na mnie spojrzenie
- No pewnie, że chcę - uśmiechnęła się
Odwzajemniłem gest. Klacz pokazała mi mój pokój i poczęstowała ciastem. Była wyjątkowo gościnna. Była prawie chodzącym ideałem. Oczywiście, dostrzegałem w niej kilka ukrytych wad. Nie były one denerwujące, ani nic z tych rzeczy. Były wręcz niezauważalne, jednak ja je dostrzegłem poznając ją bliżej.
< Semele? >
Od Valentina CD opo Mascared
- O Jezusie Chrystusie... jaki ja jestem brzydki - powiedziałem stając przed lustrem - masakra...
- To jakie to nazwisko?
I tu padło dużo nazwisk. Jak się Mascared podobało, to mi się nie podobało. Jak mi to nie jej...
- Ale dziwnie jest być człowiekiem... tak... jak człowiek się czuję...
< Masc? >
- To jakie to nazwisko?
I tu padło dużo nazwisk. Jak się Mascared podobało, to mi się nie podobało. Jak mi to nie jej...
- Ale dziwnie jest być człowiekiem... tak... jak człowiek się czuję...
< Masc? >
Od Mascared - CD opo Valentina
Cwałując na, tak właściwie moim partnerze, co jest nieco dziwne, jak ja,
czułam się wolna. Na tyle, że postanowiłam się puścić grzywy ogiera i
odrzucając ręce na boki, a potem podnosząc je oraz zamykając oczy. Moja
pewność siebie czasem mnie przeraża.
Maszerowaliśmy obok siebie w kierunku domu. Gdy do domu było już kilka kroków, Valentino się zatrzymał.
- Tu moja droga się kończy... - zaczął nieśmiało.
Obróciłam się w jego stronę i szepnęłam:
- Nie...
- Nie musisz mnie już pocieszać. - spojrzał mi wprost w oczy.
- Owszem, nie muszę.
Podeszłam bliżej do niego i zaczęłam kreślić znaki na nosie, potem wokół uszu.
- Poczekaj chwilę. Poczujesz się dziwnie, tak zawsze jest za pierwszym razem. - mówiłam oddalając się.
Po chwili ogier zmienił się w blondyna o niebieskich oczach. Para doskonała - rudzielec i blondyn.
- Wejdź. - uśmiechnęłam się otwierając drzwi. - Musisz się nauczyć balansować na dwóch nogach, ale to łatwe, a i gdybyśmy gdzieś poszli do ludzi, to musimy mieć jakieś nazwisko. No może jeszcze imię przybrać inne, ale nie wiem czy to takie ważne.
< Valentino? >
Maszerowaliśmy obok siebie w kierunku domu. Gdy do domu było już kilka kroków, Valentino się zatrzymał.
- Tu moja droga się kończy... - zaczął nieśmiało.
Obróciłam się w jego stronę i szepnęłam:
- Nie...
- Nie musisz mnie już pocieszać. - spojrzał mi wprost w oczy.
- Owszem, nie muszę.
Podeszłam bliżej do niego i zaczęłam kreślić znaki na nosie, potem wokół uszu.
- Poczekaj chwilę. Poczujesz się dziwnie, tak zawsze jest za pierwszym razem. - mówiłam oddalając się.
Po chwili ogier zmienił się w blondyna o niebieskich oczach. Para doskonała - rudzielec i blondyn.
- Wejdź. - uśmiechnęłam się otwierając drzwi. - Musisz się nauczyć balansować na dwóch nogach, ale to łatwe, a i gdybyśmy gdzieś poszli do ludzi, to musimy mieć jakieś nazwisko. No może jeszcze imię przybrać inne, ale nie wiem czy to takie ważne.
< Valentino? >
Od One Day'a CD opo Shanti
Nawet ładna była ta klacz. Zazdroszczę kolesiowi. Idąc do domu zauważyłem jeszcze ładniejszą klacz.
- Cześć - przywitała mnie
- Witam - uśmiechnąłem się - pięknie wyglądasz
- Dziękuję - zatrzepotała rzęsami
- Chyba będę sypał komplementami - uśmiechnąłem się
< Semele? >
- Cześć - przywitała mnie
- Witam - uśmiechnąłem się - pięknie wyglądasz
- Dziękuję - zatrzepotała rzęsami
- Chyba będę sypał komplementami - uśmiechnąłem się
< Semele? >
Od Semele CD opo Bullet Train'a
-
Dobra to ja już pójdę, nie będę ci zawracać głowy. Jakbyś coś chciał, w
co szczerze wątpię, jestem prawie cały czas w swojej jaskini.
Pożegnałam się i wyszłam. <Bullet, jak ci się chce to dokończ> |
|
Od Semele CD opo One Day'a
Ogier wydawał się bardzo miły. Polubiłam go i myślę, że on mnie też.
Długo rozmawialiśmy przed moją jaskinią. W końcu One Day powiedział:
- Jest dość późno, może ja już pójdę... Obiecuję, że odwiedzę cię też jutro.
- Jeśli chcesz, możesz zostać u mnie na noc. Mam dość dużą jaskinię, a nie chcę, żebyś po omacku wracał do domu. - zaproponowałam.
<One Day?>
- Jest dość późno, może ja już pójdę... Obiecuję, że odwiedzę cię też jutro.
- Jeśli chcesz, możesz zostać u mnie na noc. Mam dość dużą jaskinię, a nie chcę, żebyś po omacku wracał do domu. - zaproponowałam.
<One Day?>
Od Shanti CD opo One Day'a
- Dzięki - podziękowałam jeszcze raz
Ogier uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę. Ja wróciłam z Killerem do jaskini i siedzieliśmy tam razem przez resztę dnia. Już nawet nie pamiętam kiedy tak razem dzień spędziliśmy. Razem...
< One Day? >
Ogier uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę. Ja wróciłam z Killerem do jaskini i siedzieliśmy tam razem przez resztę dnia. Już nawet nie pamiętam kiedy tak razem dzień spędziliśmy. Razem...
< One Day? >
wtorek, 27 maja 2014
Od Bullet Train'a CD opo Semele
- Przyrodni. Mamy takiego samego ojca. Odziedziczyliśmy po nim szybkość,
jednak ja odziedziczyłem jeszcze wytrzymałość, a mój brat nie.
- Lubisz go?
- A co to jakiś wywiad?
Klacz zamilczała
- Nie no, powiem ci. Jest to najgorszy koń jakiego mogłem poznać...
< Semele>
- Lubisz go?
- A co to jakiś wywiad?
Klacz zamilczała
- Nie no, powiem ci. Jest to najgorszy koń jakiego mogłem poznać...
< Semele>
Od Semele CD opo Bullet Train'a
- Wiesz, ja nie z tych, których interesują miłostki w stadzie. - prychnęłam.
- Ok... spoko - odpowiedział, nie wiedząc co ma mówić.
- Nie szukasz teraz innej? - spytałam.
- Nie. Czemu pytasz?
- Aaa, tak z ciekawości.
- Dobra nie będę się dopytywał.
Nastała chwila ciszy.
- To ja może już pójdę... Chociaż nie, mam jeszcze jedno pytanie.
- ?
- The Worst End to serio twój brat? Sorry, ale nie jesteście ani trochę podobni...
<BT?>
- Ok... spoko - odpowiedział, nie wiedząc co ma mówić.
- Nie szukasz teraz innej? - spytałam.
- Nie. Czemu pytasz?
- Aaa, tak z ciekawości.
- Dobra nie będę się dopytywał.
Nastała chwila ciszy.
- To ja może już pójdę... Chociaż nie, mam jeszcze jedno pytanie.
- ?
- The Worst End to serio twój brat? Sorry, ale nie jesteście ani trochę podobni...
<BT?>
Od Bullet Train'a CD opo Forest Night
- Ta randka nie była fajna. Nie jestem zainteresowany. Myślę całymi
dniami o Coście, więc nie masz szans u mnie. Znajdź sobie innego -
spławiłem ją
Klacz sobie poszła, a ja wybrałem się na trening do lasu.
Klacz sobie poszła, a ja wybrałem się na trening do lasu.
Od One Day
W lesie było super. Promienie słońca nie zdołały przebić się przez grubą
osłonę zielonych liści. Był tam bardzo fajny klimat. Ponury i smutny.
Nagle usłyszałem krzyki. Była to klacz.
- Ratunku! Pomocy!
Od razu rzuciłem się do biegu. Dźwięk dobiegał ze strony zachodniej. Niestety, by się tam dostać musiałem przeskoczyć przez dość szeroką rzekę. No ale nie jestem chamem i nie zostawię klaczy, która woła o pomoc. Ogier to jeszcze sobie poradzi. Wziąłem rozbieg i przeskoczyłem nad rwącą rzeką. Dalej już pędziłem jak wiatr, a na moim szlaku nie było żadnych przeszkód. Byłem już coraz bliżej. Zobaczyłem ogiera. Rozpędziłem się jeszcze szybciej i skoczyłem na niego. Dostał z kopyta w łeb, przez co poleciał na kilka metrów. Pomogłem klaczy wstać i zaprowadziłem ją do domu.
- Dziękuję.
- Eeeej eeej eeej, co ty sobie wyobrażasz? - usłyszałem głos ogiera, który właśnie podchodził do klaczy
- Shanti, coś ci zrobił? - zapytał klaczy i przytulił ją
- On mi uratował życie. To znowu ten brat Bullet Train'a.
- Spoko. Sory... - przeprosił mnie
- To ja spadam - poszedłem do siebie
< Shanti? >
- Ratunku! Pomocy!
Od razu rzuciłem się do biegu. Dźwięk dobiegał ze strony zachodniej. Niestety, by się tam dostać musiałem przeskoczyć przez dość szeroką rzekę. No ale nie jestem chamem i nie zostawię klaczy, która woła o pomoc. Ogier to jeszcze sobie poradzi. Wziąłem rozbieg i przeskoczyłem nad rwącą rzeką. Dalej już pędziłem jak wiatr, a na moim szlaku nie było żadnych przeszkód. Byłem już coraz bliżej. Zobaczyłem ogiera. Rozpędziłem się jeszcze szybciej i skoczyłem na niego. Dostał z kopyta w łeb, przez co poleciał na kilka metrów. Pomogłem klaczy wstać i zaprowadziłem ją do domu.
- Dziękuję.
- Eeeej eeej eeej, co ty sobie wyobrażasz? - usłyszałem głos ogiera, który właśnie podchodził do klaczy
- Shanti, coś ci zrobił? - zapytał klaczy i przytulił ją
- On mi uratował życie. To znowu ten brat Bullet Train'a.
- Spoko. Sory... - przeprosił mnie
- To ja spadam - poszedłem do siebie
< Shanti? >
Od Forest Night
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo słoneczny. Na śniadanie zjadłam kanapkę, a
następnie udałam się na spacer. Po drodze zaóważyłam przystojnego
ogiera. Okazał się to Bullet Train. Postanowiłam się przywitać.
- Cześć - rzekłam uśmiechając się do ogiera.
Bullet Train ?
- Cześć - rzekłam uśmiechając się do ogiera.
Bullet Train ?
Od Valentina CD opo Mascared
Siedziałem na plaży wpatrując się w człowieka. Tak jakoś czułem że to Mascared. Podszedłem więc bliżej.
- Cześć Valentino
Nie odezwałem się
- Mam głupie pytanie... wręcz idiotyczne.
Mascared popatrzyła na mnie pytająco
- Możesz się na mnie przejechać? Chciałbym - uśmiechnąłem się
Mascared niepewnie wsiadła na mój grzbiet, a ja ruszyłem stępem
- Nie wiedziałam, że kiedykolwiek będę siedziała na koniu.. w końcu sama nim jestem
Po kilku minutach ruszyłem kłusem. Później galopem aż w końcu cwałem.
< Mascared? XD >
- Cześć Valentino
Nie odezwałem się
- Mam głupie pytanie... wręcz idiotyczne.
Mascared popatrzyła na mnie pytająco
- Możesz się na mnie przejechać? Chciałbym - uśmiechnąłem się
Mascared niepewnie wsiadła na mój grzbiet, a ja ruszyłem stępem
- Nie wiedziałam, że kiedykolwiek będę siedziała na koniu.. w końcu sama nim jestem
Po kilku minutach ruszyłem kłusem. Później galopem aż w końcu cwałem.
< Mascared? XD >
Od Ipheriss C.D opo Regresso
Zaprosiłam ogiera do jaskini, bo z natury jestem uprzejma, a poza tym...
wstyd się przyznać, ale wciąż jestem dziewicą. Prawie nikt nie gustuje w
zimnokrwistych koniach, a Regresso jest miły, i czuję, że mnie nie
zostawi, i że można mu zaufać.
-Ipheriss?
-Co?
-...
<Regresso?>
-Ipheriss?
-Co?
-...
<Regresso?>
poniedziałek, 26 maja 2014
Od Mascared - CD opo Valentina
Weszłam do domu i wszystko dokładnie obejrzałam. W końcu dotarłam do
salonu, utrzymanego w kolorystyce czerni. Usiadłam na kanapie na wprost
wielkiego lustra. Wpatrywałam się bezczynnie w swoje odbicie. Rude,
kręcone długie włosy i szare oczy. Kilka bruzd na szyi i pieprzyk po
prawej stronie ust. Twarz bez uczuć, moja twarz.
- Powinnam pomyśleć, zanim coś zrobię. - powoli opadłam na poduszki obok mnie. Myślałam o mamie, tacie, rodzinie, partnerze, który przeze mnie błąka się po nieznanych terenach. Ale... Nie. Nie mogę o tym myśleć. Wstałam i przebrałam się w krótkie szorty oraz bluzkę z krótkim rękawem. Wyszłam się przejść po drodze przechodząc obok jeziora, przez las, łąkę i plażę.
Zasiadłam na skraju wielkiego klifu z nogami opuszczonymi w dół przepaści. Od czasu do czasu machałam nimi bezwładnie rozglądając się. Na przeciw mnie zachodziło słońce. Założyłam okulary w kształcie koła podnosząc głowę do góry. Oparłam się rękami od tyłu. Dziś nie zasnę..., myślałam przez cały czas. Postanowiłam, że zostanę przy klifie. Często można mnie tam spotkać, tym bardziej, że łatwiej mnie wtedy znaleźć. Spojrzałam przed siebie, nieco w lewo. W tamtą stronę i trochę dalej były tereny Stada Dzikich Gór. Łatwo poznać kierunek po układzie gwiazd. Martwiłam się jednym, ba - wszystkim. O czym bym nie pomyślałam, od razu kojarzą mi się z tym kłopoty. Spojrzałam w prawo. Plaża, turkusowe morze, a na niej brak żywej duszy. Zeszłam z klifu podchodząc do brzegu zdejmując buty. Woda obmywała moje nogi. Czułam czyjąś obecność. Rozejrzałam się dokoła. Nic. Pewnie jakieś dusze mi towarzyszą., znalazłam sobie proste rozwiązanie. Użyłam mocy rozpoznawania duchów, ale nie zobaczyłam żadnego. A więc jest tu ktoś żywy... Jeszcze.
< Valentino? >
- Powinnam pomyśleć, zanim coś zrobię. - powoli opadłam na poduszki obok mnie. Myślałam o mamie, tacie, rodzinie, partnerze, który przeze mnie błąka się po nieznanych terenach. Ale... Nie. Nie mogę o tym myśleć. Wstałam i przebrałam się w krótkie szorty oraz bluzkę z krótkim rękawem. Wyszłam się przejść po drodze przechodząc obok jeziora, przez las, łąkę i plażę.
Zasiadłam na skraju wielkiego klifu z nogami opuszczonymi w dół przepaści. Od czasu do czasu machałam nimi bezwładnie rozglądając się. Na przeciw mnie zachodziło słońce. Założyłam okulary w kształcie koła podnosząc głowę do góry. Oparłam się rękami od tyłu. Dziś nie zasnę..., myślałam przez cały czas. Postanowiłam, że zostanę przy klifie. Często można mnie tam spotkać, tym bardziej, że łatwiej mnie wtedy znaleźć. Spojrzałam przed siebie, nieco w lewo. W tamtą stronę i trochę dalej były tereny Stada Dzikich Gór. Łatwo poznać kierunek po układzie gwiazd. Martwiłam się jednym, ba - wszystkim. O czym bym nie pomyślałam, od razu kojarzą mi się z tym kłopoty. Spojrzałam w prawo. Plaża, turkusowe morze, a na niej brak żywej duszy. Zeszłam z klifu podchodząc do brzegu zdejmując buty. Woda obmywała moje nogi. Czułam czyjąś obecność. Rozejrzałam się dokoła. Nic. Pewnie jakieś dusze mi towarzyszą., znalazłam sobie proste rozwiązanie. Użyłam mocy rozpoznawania duchów, ale nie zobaczyłam żadnego. A więc jest tu ktoś żywy... Jeszcze.
< Valentino? >
niedziela, 25 maja 2014
!!!
Przypominam o konkursach . Bo można szybko dorobić się eliksiru .
Niestety chwilowo zawieszam Killera , Costę i Horana ponieważ nie mam weny i czasu by napisać opo , ale wasze opo będą normalnie wklejane .
Niestety chwilowo zawieszam Killera , Costę i Horana ponieważ nie mam weny i czasu by napisać opo , ale wasze opo będą normalnie wklejane .
Od Valentina CD opo Mascared
- WTF?! - pomyślałem sobie - Budować dom.. koń buduje dom
Nagle zacząłem się śmiać - Jak chcesz... ja nie będę budować domu bo nie umiem... No więc poszliśmy do architekta coś tam coś bla, bla bla, ja se nuciłem piosenki i po 4 h już był domek... nasunęło mi się jedno pytanie - Jak się zmieścimy przez drzwiii!?!? - zapytałem - Upss... no tego nie przemyślałam... będziesz spał na dworze... - Dzięki... - powiedziałem zrezygnowany. Mascared weszła do domu po zmianie w człowieka, a ja polazłem na plażę ( była w miarę blisko ) i położyłem się smutny na piachu. < Masc? > |
|
Od Shanti CD opo Bullet Train'a
- No to fajnie - uśmiechnęłam się - ja idę
Nuciłam sobie moją ulubioną piosenkę ,, Best day of my life'' american authors.
I had a dream so big and loud
I jumped so high I touched the clouds
Wo-o-o-o-o-oh [x2]
I stretched my hands out to the sky
We danced with monsters through the night
Wo-o-o-o-o-oh [x2]
I'm never gonna look back
Woah, never gonna give it up
No, please don't wake me now
Oo-o-o-o-oo
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
Oo-o-o-o-oo
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
I howled at the moon with friends
And then the sun came crashing in
Wo-o-o-o-o-oh [x2]
But all the possibilities
No limits just epiphanies
Wo-o-o-o-o-oh [x2]
I'm never gonna look back
Woah, never gonna give it up
No, just don't wake me now
Oo-o-o-o-oo
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
Oo-o-o-o-oo
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
I hear it calling outside my window
I feel it in my soul (soul)
The stars were burning so bright
The sun was out 'til midnight
I say we lose control (control)
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
Oo-o-o-o-o
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
This is gonna be, this is gonna be, this is gonna be
The best day of my life
Everything is looking up, everybody up now
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
- Ładnie śpiewasz - usłyszałam głos Killera za moimi plecami. Przytuliłam go i pocałowałam namiętnie...
Killer?
Nuciłam sobie moją ulubioną piosenkę ,, Best day of my life'' american authors.
I had a dream so big and loud
I jumped so high I touched the clouds
Wo-o-o-o-o-oh [x2]
I stretched my hands out to the sky
We danced with monsters through the night
Wo-o-o-o-o-oh [x2]
I'm never gonna look back
Woah, never gonna give it up
No, please don't wake me now
Oo-o-o-o-oo
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
Oo-o-o-o-oo
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
I howled at the moon with friends
And then the sun came crashing in
Wo-o-o-o-o-oh [x2]
But all the possibilities
No limits just epiphanies
Wo-o-o-o-o-oh [x2]
I'm never gonna look back
Woah, never gonna give it up
No, just don't wake me now
Oo-o-o-o-oo
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
Oo-o-o-o-oo
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
I hear it calling outside my window
I feel it in my soul (soul)
The stars were burning so bright
The sun was out 'til midnight
I say we lose control (control)
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
Oo-o-o-o-o
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
This is gonna be, this is gonna be, this is gonna be
The best day of my life
Everything is looking up, everybody up now
This is gonna be the best day of my life
My li-i-i-i-i-ife
- Ładnie śpiewasz - usłyszałam głos Killera za moimi plecami. Przytuliłam go i pocałowałam namiętnie...
Killer?
Od One Day
Przechodziłem sobie lasem. Zatrzymałem się gwałtownie, bo ujrzałem kilka
kroków przed sobą ogromną przepaść. W dole zauważyłem kilka koni, w
oddali też konie, z prawej konie, z lewej też konie.
- Pewnie stado - pomyślałem
Poszedłem szukać przywódcy.
- Wiesz może gdzie jest przywódca? - zapytałem przypadkowego ogiera, który wskazał mi miejsce
- Witam - ukłoniłem się lekko - One Day
- Costa
- Chcę się szanownej pani zapytać, czy mogę dołączyć do waszego stada. Szukam już domu od wielu, wielu lat.
- Bez zastanowienia oznajmiam ci, iż wyrażam zgodę byś zamieszkał na moich terenach.
- Idź se wybierz jaskinię - dodała po chwili ze śmiechem
- Spoko. Miłego dnia życzę - pożegnałem się z klaczą
Wybrałem jaskinię blisko morza. Było z niej widać plażę i zachód słońca. Z drugiej strony było okienko na las. W środku znajdował się też uroczy wodospad:
Było też jacuzzi:
- Pewnie stado - pomyślałem
Poszedłem szukać przywódcy.
- Wiesz może gdzie jest przywódca? - zapytałem przypadkowego ogiera, który wskazał mi miejsce
- Witam - ukłoniłem się lekko - One Day
- Costa
- Chcę się szanownej pani zapytać, czy mogę dołączyć do waszego stada. Szukam już domu od wielu, wielu lat.
- Bez zastanowienia oznajmiam ci, iż wyrażam zgodę byś zamieszkał na moich terenach.
- Idź se wybierz jaskinię - dodała po chwili ze śmiechem
- Spoko. Miłego dnia życzę - pożegnałem się z klaczą
Wybrałem jaskinię blisko morza. Było z niej widać plażę i zachód słońca. Z drugiej strony było okienko na las. W środku znajdował się też uroczy wodospad:
Było też jacuzzi:
Wychodząc z jaskini na spacer, natknąłem się na pewną klacz. Była piękna. No ładniejszej klaczy nie widziałem.
- Witaj - przywitałem klacz - Cześć - przywitała mnie - Może pójdziesz ze mną na spacer? klacz skinęła głową na znak zgody. Po 30 minutach odprowadziłem ją do domu. Dowiedziałem się,że ma na imię Semele... < Semele? > |
|
Od Regresso cd opo Shui
Zauważyłem jakąś klacz. Zawołałem:
-Hej! Zatrzymała się zdziwiona. -Co ty tutaj robisz? - zapytałem. -Emm nie wiem, właściwie to nawet nie wiem gdzie jestem - powiedziała. -Na terenie Stada Światłości... - poinformowałem. -Stada? - zapytała z uśmiechem. -A co, chcesz dołączyć? - spytałem. Kiwnęła łbem, patrząc na mnie niepewnie. Zaśmiałem się. - Nie martw się, nic cie nie zrobię. Chyba że chcesz, w co wątpię. Tak w ogóle jestem Regresso. - skłoniłem się przed nią szarmancko. - Ja nazywam się Shui. - To może chodzmy do przywódcy? <Shui?> |
|
Od Regresso cd opo Ipheriss
Klacz chyba mnie polubiła. Przynajmniej tak mi się zdawało...
- Może przejdziemy się nad rzekę Nai?
- Chętnie.
Po spacerze odprowadziłem Ipheriss do jej jaskini.
- Dzięki, fajnie było. - powiedziała.
- Prawda. No to, do zobaczenia...
- Może wejdziesz na chwilę?
Zdziwiłem się. Mnie? Ktoś zaprasza do siebie?
- Ok...
<Ipheriss?>
- Może przejdziemy się nad rzekę Nai?
- Chętnie.
Po spacerze odprowadziłem Ipheriss do jej jaskini.
- Dzięki, fajnie było. - powiedziała.
- Prawda. No to, do zobaczenia...
- Może wejdziesz na chwilę?
Zdziwiłem się. Mnie? Ktoś zaprasza do siebie?
- Ok...
<Ipheriss?>
sobota, 24 maja 2014
Od Bullet Train'a
Byłem na treningu. Podeszła do mnie w miarę ładna klacz ( no od Costy była wiele brzydsza )
- Wiesz może, gdzie jest jakieś jezioro? Chciałabym się napić...
Postanowiłem zaprowadzić tą klacz. Była taka dobra i wgl. w sumie ja też jestem w stadzie światłości, ale jak widzę takie dobre koniki to mi się wymiotować chce... bleee. No więc z niechęcią zaprowadziłem klacz nad jezioro...
- Ojej, jak tu ciemno - przytuliła mnie, a po jej ciele przeszedł dreszcz
- Eeeej, mała... panuj nad sobą - powiedziałem patrząc z góry, bo jestem dość wysokim koniem, a ona raczej należała do tych małych
Klacz zmieszana odsunęła się gwałtownie
- Jak chcesz to tam jest mały wodospad. Jest dla tych koni co wolą jasne miejsca - pokazałem na położenie wodospadu
- Dziękuję - pokłusowała
Ja korzystając z okazji napiłem się wody, trochę popływałem i poszedłem dalej trenować.
- Bullet Train? - usłyszałem moje imię
- Tak, a skąd mnie znasz? - zapytałem obracając się
Moim oczom ukazała się piękna klacz. Wręcz dorównywała Coście. Westchnąłem zrezygnowany. Chyba to postanowienie nie ma sensu... masakra. Dzisiaj mnie otaczały same ładne klacze..
- Logika - uśmiechnęła się - znam twojego brata
- Nie mów, że jesteś z tym idiotą
- Nie, nie jestem
- To dobrze
- Słucham?
- Nie, nic...
- Forest Night - przedstawiła się
- Wiesz, może spotkamy się dzisiaj? Na plaży o 20:00
- Dobrze - uśmiechnęła się
- Muszę coś załatwić
i w tym momencie zniknąłem. Poleciałem do Costy.
- Costa?
- Hmmm?
- Zrywam to postanowienie, bo nie chcę być sam
- No dobrze... przecież ja ci pozwalam - uśmiechnęła się
- Ale jak będziesz chciała do mnie wrócić w co wątpię, to mów. Od razu zerwę z tą z którą będę - dodałem
Costa zachichotała
- To ja idę - odparłem i uciekłem
Przygotowałem się do randki i przybyłem na miejsce. Było do dupy... wgl cały czas milczałem i myślałem o Coście. Zmęczony myśleniem wróciłem do domu i zasnąłem. Rano włączyłem se powtórkę meczu. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi
-Jest Costa? - zapytała klacz
- To ty chyba na bieżąco nie jesteś. Killer cię nie poinformował?
Klacz popatrzyła na mnie jak na idiotę
- Tak, tak Costa ze mną zerwała. Jestem idiotą
< Semele? >
- Wiesz może, gdzie jest jakieś jezioro? Chciałabym się napić...
Postanowiłem zaprowadzić tą klacz. Była taka dobra i wgl. w sumie ja też jestem w stadzie światłości, ale jak widzę takie dobre koniki to mi się wymiotować chce... bleee. No więc z niechęcią zaprowadziłem klacz nad jezioro...
- Ojej, jak tu ciemno - przytuliła mnie, a po jej ciele przeszedł dreszcz
- Eeeej, mała... panuj nad sobą - powiedziałem patrząc z góry, bo jestem dość wysokim koniem, a ona raczej należała do tych małych
Klacz zmieszana odsunęła się gwałtownie
- Jak chcesz to tam jest mały wodospad. Jest dla tych koni co wolą jasne miejsca - pokazałem na położenie wodospadu
- Dziękuję - pokłusowała
Ja korzystając z okazji napiłem się wody, trochę popływałem i poszedłem dalej trenować.
- Bullet Train? - usłyszałem moje imię
- Tak, a skąd mnie znasz? - zapytałem obracając się
Moim oczom ukazała się piękna klacz. Wręcz dorównywała Coście. Westchnąłem zrezygnowany. Chyba to postanowienie nie ma sensu... masakra. Dzisiaj mnie otaczały same ładne klacze..
- Logika - uśmiechnęła się - znam twojego brata
- Nie mów, że jesteś z tym idiotą
- Nie, nie jestem
- To dobrze
- Słucham?
- Nie, nic...
- Forest Night - przedstawiła się
- Wiesz, może spotkamy się dzisiaj? Na plaży o 20:00
- Dobrze - uśmiechnęła się
- Muszę coś załatwić
i w tym momencie zniknąłem. Poleciałem do Costy.
- Costa?
- Hmmm?
- Zrywam to postanowienie, bo nie chcę być sam
- No dobrze... przecież ja ci pozwalam - uśmiechnęła się
- Ale jak będziesz chciała do mnie wrócić w co wątpię, to mów. Od razu zerwę z tą z którą będę - dodałem
Costa zachichotała
- To ja idę - odparłem i uciekłem
Przygotowałem się do randki i przybyłem na miejsce. Było do dupy... wgl cały czas milczałem i myślałem o Coście. Zmęczony myśleniem wróciłem do domu i zasnąłem. Rano włączyłem se powtórkę meczu. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi
-Jest Costa? - zapytała klacz
- To ty chyba na bieżąco nie jesteś. Killer cię nie poinformował?
Klacz popatrzyła na mnie jak na idiotę
- Tak, tak Costa ze mną zerwała. Jestem idiotą
< Semele? >
Od Shui
Na ziemie leżało pełno martwych koni a ogień powoli je pochłaniał.
Kuśtykałam obok nich ze łzami w oczach. Nigdzie nie mogłam znaleźć
swojej rodziny, nie było po nich śladu. Zarżałam spoglądając wokół
siebie, wydawało mi się że za płomieniami ognia widzę sylwetki wilków.
Jakby tylko czekały na to kiedy wywinę kopyto. Nagle zamarłam,
usłyszałam cichy pisk i głuchy łomot. Pobiegłam w tamtym kierunku i
zobaczyłam moją siostrę która nie mogła wstać. Cała się trzęsła a jej
skóra była cała wybrudzona.
-Haydie! - krzyknęłam i podbiegłam do źrebaka - Haydie! Nic ci nie jest?
-Mama...mama nie żyje, tatuś też - spojrzała na mnie a jej łzy zaczęły spływać po jej łebku
Spojrzałam w dal, nie, nie będę płakać. Teraz musimy uciekać, później będzie na to czas.
-Chodź.. - powiedziałam
-Ale!
-Chodź!
Pomogłam wstać źrebakowi i zaczęłyśmy uciekać. Bezpiecznie wbiegłyśmy do lasu, ale dopiero wtedy zauważyłyśmy że jesteśmy śledzone. Za nami biegło z 8 wilków, zaczęłyśmy uciekać. Jednak Haydie nie była aż tak szybka i po chwili wilki nas otoczyły głupio chichocząc.
-Ja rezerwuję sobie tego większego - powiedział jakiś basior oblizując się
-A dlaczego akurat ty? - wtrąciła się fioletowo oka wadera - czemu zawsze mam dostawać najgorsze ochłapy? - warknęła
Wilki zaczęły się kłócić ale po chwili jakiś stary wilk je uspokoił i z powrotem stałyśmy się ich obiektem zainteresowania. Zasłoniłam własnym ciałem swoją siostrę kiedy to 3 wilki skoczyły na nas. Krzyknęłam z bólu i strąciłam z siebie wilki, potem wszystko wydarzyło się tak szybko.. Kilka wilków zakradło się od tyłu i zaczęło ciągnąć Hyerin w kierunku drzew. Próbowałam jej pomóc ale nie dałam rady. Wilki zaczęły prowadzić mnie w kierunku skraju klifu. Kiedy stanęłam na jego krańcu spojrzałam przerażona wokół siebie, nie mogłam znaleźć drogi ratunku. W oddali słyszałam przeraźliwe wrzaski siostry, zaczęłam płakać. Po tym krawędź klifu się urwała i spadłam do morza.
<Kilka miesięcy później>
Słońce przyjemnie świeciło a fale obmywało moje kopyta. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam dalej. Od wczoraj jestem na tych pięknych terenach. Ciekawiło mnie czy są zamieszkane, ale na razie nic na to nie wskazywało. Jednak dziwne było to że tak piękne tereny mogły by być samotne. Zaczęłam kłusować po plaży, wiatr rozwiewał moją grzywę.
-Hej! - usłyszałam za sobą jakiś głos
Zatrzymałam się zdziwiona, za mną stał jakiś ogier. Spoglądał się na mnie z dziwną miną.
-Co ty tutaj robisz? - zapytał
-Emm nie wiem, właściwie to nawet nie wiem gdzie jestem
-Na terenie Stada Światłości..
-Stada? - zapytałam z uśmiechem
-A co, chcesz dołączyć?
Kiwnęłam łbem spoglądając niepewnie na ogiera.
(Regresso?)
-Haydie! - krzyknęłam i podbiegłam do źrebaka - Haydie! Nic ci nie jest?
-Mama...mama nie żyje, tatuś też - spojrzała na mnie a jej łzy zaczęły spływać po jej łebku
Spojrzałam w dal, nie, nie będę płakać. Teraz musimy uciekać, później będzie na to czas.
-Chodź.. - powiedziałam
-Ale!
-Chodź!
Pomogłam wstać źrebakowi i zaczęłyśmy uciekać. Bezpiecznie wbiegłyśmy do lasu, ale dopiero wtedy zauważyłyśmy że jesteśmy śledzone. Za nami biegło z 8 wilków, zaczęłyśmy uciekać. Jednak Haydie nie była aż tak szybka i po chwili wilki nas otoczyły głupio chichocząc.
-Ja rezerwuję sobie tego większego - powiedział jakiś basior oblizując się
-A dlaczego akurat ty? - wtrąciła się fioletowo oka wadera - czemu zawsze mam dostawać najgorsze ochłapy? - warknęła
Wilki zaczęły się kłócić ale po chwili jakiś stary wilk je uspokoił i z powrotem stałyśmy się ich obiektem zainteresowania. Zasłoniłam własnym ciałem swoją siostrę kiedy to 3 wilki skoczyły na nas. Krzyknęłam z bólu i strąciłam z siebie wilki, potem wszystko wydarzyło się tak szybko.. Kilka wilków zakradło się od tyłu i zaczęło ciągnąć Hyerin w kierunku drzew. Próbowałam jej pomóc ale nie dałam rady. Wilki zaczęły prowadzić mnie w kierunku skraju klifu. Kiedy stanęłam na jego krańcu spojrzałam przerażona wokół siebie, nie mogłam znaleźć drogi ratunku. W oddali słyszałam przeraźliwe wrzaski siostry, zaczęłam płakać. Po tym krawędź klifu się urwała i spadłam do morza.
<Kilka miesięcy później>
Słońce przyjemnie świeciło a fale obmywało moje kopyta. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam dalej. Od wczoraj jestem na tych pięknych terenach. Ciekawiło mnie czy są zamieszkane, ale na razie nic na to nie wskazywało. Jednak dziwne było to że tak piękne tereny mogły by być samotne. Zaczęłam kłusować po plaży, wiatr rozwiewał moją grzywę.
-Hej! - usłyszałam za sobą jakiś głos
Zatrzymałam się zdziwiona, za mną stał jakiś ogier. Spoglądał się na mnie z dziwną miną.
-Co ty tutaj robisz? - zapytał
-Emm nie wiem, właściwie to nawet nie wiem gdzie jestem
-Na terenie Stada Światłości..
-Stada? - zapytałam z uśmiechem
-A co, chcesz dołączyć?
Kiwnęłam łbem spoglądając niepewnie na ogiera.
(Regresso?)
Od Semele C.D opo Killera
Poszłam do "tego nowego". Zastałam go przed jaskinią.
- Witaj, jestem Semele, a ty? - zapytałam słodko.
- Regresso.
- Słyszałam, że jesteś niezły w tym. - zaakcentowałam ostatnie słowo.
- Już nie zaliczam. - odpowiedział zwieszajac głowę.
- Proszę, ten jeden raz! - zatrzepotałam rzęsami, a pod ogierem ugięły się nogi. Walczył z urokiem mojej sylwetki i swoim uporem. Wtedy wyczułam, że chce użyć swojej umiejętności. Szybko zamknęłam przed nim swój umysł. Trochę się zmieszał, bo teraz nie mógł poznać moich myśli.
- Ja na prawdę nie powinienem... - zaczął, ale podeszłam bardzo blisko niego i przeszłam mu powoli pod głową, aby poczuł mój zapach. Ledwo trzymał się na nogach.
- Ja nie...
- Ależ nalegam! - warknęłam, po czym mocą podniosłam go kilka metrów nad ziemią i uniemożliwiłam ruszenie skrzydłami. Ze słodkiej, niewinnej klaczki przeobraziłam się w zabójczą bestię. Było ciężko, bo chroniła go podobna do mojej własnej moc, ale ja mam dużo silniejszą od niego wolę. Ogier przeraził się.
- Zrobię co tylko chcesz...!
- W takim razie chodźmy - uśmiechnęłam się słodko. Ogier nadal patrzył na mnie jak na widmo. Zrobiłam jeszcze zdjęcie jego minie nie mogłam się powstrzymać...
W jaskini zamknęłam drzwi.
- No to teraz pogramy na moich zasadach. - oznajmiłam.
- Moja jaskinia, więc ja tu rządzę. - powiedział i zaczął mnie mocno całować.
- Ej! Bo zaraz będziesz wisieć pod sufitem! - krzyknęłam ostrzegawczo.
- Niby jak? - zakpił.
- Tak!
Dzięki mocy manipulowania innymi, Regresso nagle zawisnął głową w dół, z nogami obwiązanymi sznurem. Pstryknęłam kilka fotek.
- Będziesz grzeczny?
- Tak...!
Gra była mocna, i nawet nawet, ale ogier pod koniec ledwo zipał. Nie wspominając o kilku wpadkach... zapomniał się zabezpieczyć i zrobił awanturę. Zrobiłam też sporo krępujących zdjęć. Gdy już było po, zostawiłam ledwie żywego ogiera, pożegnałam się i wyszlam spokojnie, jakby nigdy nic. Poszłam do Killera.
<Killer>
- Witaj, jestem Semele, a ty? - zapytałam słodko.
- Regresso.
- Słyszałam, że jesteś niezły w tym. - zaakcentowałam ostatnie słowo.
- Już nie zaliczam. - odpowiedział zwieszajac głowę.
- Proszę, ten jeden raz! - zatrzepotałam rzęsami, a pod ogierem ugięły się nogi. Walczył z urokiem mojej sylwetki i swoim uporem. Wtedy wyczułam, że chce użyć swojej umiejętności. Szybko zamknęłam przed nim swój umysł. Trochę się zmieszał, bo teraz nie mógł poznać moich myśli.
- Ja na prawdę nie powinienem... - zaczął, ale podeszłam bardzo blisko niego i przeszłam mu powoli pod głową, aby poczuł mój zapach. Ledwo trzymał się na nogach.
- Ja nie...
- Ależ nalegam! - warknęłam, po czym mocą podniosłam go kilka metrów nad ziemią i uniemożliwiłam ruszenie skrzydłami. Ze słodkiej, niewinnej klaczki przeobraziłam się w zabójczą bestię. Było ciężko, bo chroniła go podobna do mojej własnej moc, ale ja mam dużo silniejszą od niego wolę. Ogier przeraził się.
- Zrobię co tylko chcesz...!
- W takim razie chodźmy - uśmiechnęłam się słodko. Ogier nadal patrzył na mnie jak na widmo. Zrobiłam jeszcze zdjęcie jego minie nie mogłam się powstrzymać...
W jaskini zamknęłam drzwi.
- No to teraz pogramy na moich zasadach. - oznajmiłam.
- Moja jaskinia, więc ja tu rządzę. - powiedział i zaczął mnie mocno całować.
- Ej! Bo zaraz będziesz wisieć pod sufitem! - krzyknęłam ostrzegawczo.
- Niby jak? - zakpił.
- Tak!
Dzięki mocy manipulowania innymi, Regresso nagle zawisnął głową w dół, z nogami obwiązanymi sznurem. Pstryknęłam kilka fotek.
- Będziesz grzeczny?
- Tak...!
Gra była mocna, i nawet nawet, ale ogier pod koniec ledwo zipał. Nie wspominając o kilku wpadkach... zapomniał się zabezpieczyć i zrobił awanturę. Zrobiłam też sporo krępujących zdjęć. Gdy już było po, zostawiłam ledwie żywego ogiera, pożegnałam się i wyszlam spokojnie, jakby nigdy nic. Poszłam do Killera.
<Killer>
Od Horana CD opo Melodi
No to jak mi kazała Melodia poszedłem z kwiatami do Felicity . Nie chciała mi otworzyć .
- Felicita skarbie ! Wiem zachowałem się okropnie , ale proszę wybacz mi
- Nie !
- Okey jak chcesz będę tu stał , aż do śmierci no chyba , że mi wcześniej wybaczyć
I jak powiedziałem stałem tam długo może z jakiś miesiąc ... straciłem rachubę
Felicita
- Felicita skarbie ! Wiem zachowałem się okropnie , ale proszę wybacz mi
- Nie !
- Okey jak chcesz będę tu stał , aż do śmierci no chyba , że mi wcześniej wybaczyć
I jak powiedziałem stałem tam długo może z jakiś miesiąc ... straciłem rachubę
Felicita
Od Costy CD opo Bullet Traina
- Ohh... mówi się trudno żyję się dalej . Nie możesz być taki miękki .
Pożegnałam się z Bullet Trainem i znowu zaczęłam u siebie sprzątać . Ach jak mi tego brakowało . Swobody , wolności , przestrzeni i mojej jaskini ...
Pożegnałam się z Bullet Trainem i znowu zaczęłam u siebie sprzątać . Ach jak mi tego brakowało . Swobody , wolności , przestrzeni i mojej jaskini ...
Od Bullet Train'a CDN
- Minęło już kilka dni od czasu Kiedy Costa ze mną zerwała. Nie czuję
się dobrze. Nie budzę się już pełen radości, nie robię nikomu już
śniadania do łóżka. Nie mam się o kogo troszczyć. Ale trudno. Nie
narzucałem się jej, ani nie chciałem więcej. Ale to była decyzja Costy i
trzeba ją uszanować. Przynajmniej ja tak sądzę. Osobiście czułem się
bardzo dobrze, jednak wiedziałem, że Costa ze mną zerwie. Wniosek z tego
taki, że nie mogę przewidywać złych rzeczy.
No więc przewiduję, że Costa do mnie wróci ( XD)
Wiem jednak, że to się nigdy nie stanie. Jestem dla Costy wielkim nudziarzem. No ale taki mam charakter... niestety... ( :< )
Mam nadzieję, że Killer nie zerwie z Shanti by być z Costą. Gdyby tak zrobił Shanti byłaby załamana - tłumaczyłem sobie po swojemu rozstanie z Costą, które przerwała Shanti na którą wpadłem
- Cześć Bullet - przywitała mnie z uśmiechem, była dziś widocznie szczęśliwa, bo rzadko widzę ją uśmiechniętą
- O, Cześć Shanti - odwzajemniłem uśmiech
- O czym tak myślisz?
- A o tobie właśnie myślałem
- A konkretnie?
- Nie wiem czy chcesz wiedzieć..
- A co, brzydka jestem
- No, nie... ale nie wiem czy nie sprawi ci to przykrości, albo nie będziesz zła na mnie, że tak myślę
- Nie lubię jak się coś przede mną ukrywa i nie obrażam się o byle gunwo... wal
- Myślałem co by się stało jakby Killer z tobą zerwał by być z Costą
- I co wymyśliłeś
- Nic...
< Shanti? >
No więc przewiduję, że Costa do mnie wróci ( XD)
Wiem jednak, że to się nigdy nie stanie. Jestem dla Costy wielkim nudziarzem. No ale taki mam charakter... niestety... ( :< )
Mam nadzieję, że Killer nie zerwie z Shanti by być z Costą. Gdyby tak zrobił Shanti byłaby załamana - tłumaczyłem sobie po swojemu rozstanie z Costą, które przerwała Shanti na którą wpadłem
- Cześć Bullet - przywitała mnie z uśmiechem, była dziś widocznie szczęśliwa, bo rzadko widzę ją uśmiechniętą
- O, Cześć Shanti - odwzajemniłem uśmiech
- O czym tak myślisz?
- A o tobie właśnie myślałem
- A konkretnie?
- Nie wiem czy chcesz wiedzieć..
- A co, brzydka jestem
- No, nie... ale nie wiem czy nie sprawi ci to przykrości, albo nie będziesz zła na mnie, że tak myślę
- Nie lubię jak się coś przede mną ukrywa i nie obrażam się o byle gunwo... wal
- Myślałem co by się stało jakby Killer z tobą zerwał by być z Costą
- I co wymyśliłeś
- Nic...
< Shanti? >
Od Ipheriss
Szlam przy brzegu małego
strumyka. Dalej rozmyślałam, jaka tu jestem głupia. Nic nie zrobiłam BT,
a on tak mnie potraktował. Albo inna sytuacja- z Killerem.
Nagle wpadłam na pewnego ogiera. Widziałam go pierwszy raz.
-Cześć, nieznajomy ogierze. Jestem Ipheriss.
-A ja Regresso.
Rozmawialiśmy przez parę chwili. Ogier zaproponował spacer, ja się zgodziam. Był miły i uprzejmy.
Od Mascared - CD opo Valentina
Rozejrzałam się niespokojnie dokoła. Martwiłam się moimi wrogami... Mam
ich tu mało, wręcz w ogóle, ale te trzy klacze... Co się stanie, to się
stanie.
- Musimy najpierw poszukać dogodnego miejsca. - odparłam po chwili zastanowienia. - Pierwszą noc możemy spędzić u moich znajomych, albo już teraz szukać domu.
Uśmiechnął się promiennie, a ja odwzajemniłam gest.
- Tylko wiesz... - mój wzrok stał się zabiegany. - Tu nie ma jak u nas, jaskiń i naturalnych schronień. Tu są stawiane domy, normalne jak u ludzi. Wszystkie konie z tego stada mają moc zmiany w człowieka, a gdy już raz zobaczy się, jak żyje człowiek, nie chce cię inaczej mieszkać. Przynajmniej w niektórych przypadkach. Tutaj stawia się konkretne domy, nie jakieś nie wiadomo jakie mieszkanka malutkie. - tłumaczyłam.
- No a klinika? Jest w jaskini.
- Jaskinia lepiej chłodzi, niż dom i nie jest tam duszno, nigdy. Jeśli chcesz, możemy sami postawić sobie dom. To proste. Musimy tylko iść do architekta i narysować swoje plany. Klika godzin i po sprawie. To jak wolisz?
< Valentino? >
- Musimy najpierw poszukać dogodnego miejsca. - odparłam po chwili zastanowienia. - Pierwszą noc możemy spędzić u moich znajomych, albo już teraz szukać domu.
Uśmiechnął się promiennie, a ja odwzajemniłam gest.
- Tylko wiesz... - mój wzrok stał się zabiegany. - Tu nie ma jak u nas, jaskiń i naturalnych schronień. Tu są stawiane domy, normalne jak u ludzi. Wszystkie konie z tego stada mają moc zmiany w człowieka, a gdy już raz zobaczy się, jak żyje człowiek, nie chce cię inaczej mieszkać. Przynajmniej w niektórych przypadkach. Tutaj stawia się konkretne domy, nie jakieś nie wiadomo jakie mieszkanka malutkie. - tłumaczyłam.
- No a klinika? Jest w jaskini.
- Jaskinia lepiej chłodzi, niż dom i nie jest tam duszno, nigdy. Jeśli chcesz, możemy sami postawić sobie dom. To proste. Musimy tylko iść do architekta i narysować swoje plany. Klika godzin i po sprawie. To jak wolisz?
< Valentino? >
piątek, 23 maja 2014
Od Bullet Train'a
Słuchy o tym, że Costa ze mną zerwała rozeszły się po całym stadzie.
- Hah, gratuluję - tymi słowami przywitał mnie Killer
Ja bez słowa przeszedłem dalej. Postanowiłem też sobie, że nigdy nie pozwolę nikomu skrzywdzić Costy, a sam nikogo mieć nie chcę.
- Cześć Bullet - obudziła mnie Costa z zamyślenia
- O, cześć Costa!
- O czym tak myślisz?
- A o tobie - uśmiechnąłem się
Costa odwzajemniła uśmiech
- Muszę iść
- Miłego dnia - pożegnałem się z dawną partnerką i poszedłem poćwiczyć na plaży.
CDN
- Hah, gratuluję - tymi słowami przywitał mnie Killer
Ja bez słowa przeszedłem dalej. Postanowiłem też sobie, że nigdy nie pozwolę nikomu skrzywdzić Costy, a sam nikogo mieć nie chcę.
- Cześć Bullet - obudziła mnie Costa z zamyślenia
- O, cześć Costa!
- O czym tak myślisz?
- A o tobie - uśmiechnąłem się
Costa odwzajemniła uśmiech
- Muszę iść
- Miłego dnia - pożegnałem się z dawną partnerką i poszedłem poćwiczyć na plaży.
CDN
Od Bullet Train'a CD opo Costy
Rano zauważyłem karteczkę od Costy. Poszedłem po kwiaty i zapukałem do drzwi. Costa otworzyła.
- Mogę?
- Pewnie...
Dałem jej kwiaty.
- Costa, mogłaś mi to powiedzieć wprost. Ja szanuję twoją decyzję i wiem, że nam się nie układało. Przewidywałem to od długiego czasu... mam tylko nadzieję, że nie będziesz mnie unikała
- Nie będę - uśmiechnęła się
- No... to ja nie będę ci zawracać dupy, idę już.
Costa?
- Mogę?
- Pewnie...
Dałem jej kwiaty.
- Costa, mogłaś mi to powiedzieć wprost. Ja szanuję twoją decyzję i wiem, że nam się nie układało. Przewidywałem to od długiego czasu... mam tylko nadzieję, że nie będziesz mnie unikała
- Nie będę - uśmiechnęła się
- No... to ja nie będę ci zawracać dupy, idę już.
Costa?
Od Valentina CD opo Mascared
- Chodź kochanie - dałem Mascared całusa
Klacze próbowały zagadać... - A wy mnie zostawcie - spławiłem je Kiedy już się od nas odczepiły zacząłem: - Wiesz Mascared... może zostaniemy tu w tym stadzie na kilka dni, żebyś była blisko matki - Ale.. - Mi to nie robi problemu... nawet bym chciał zostać, poznać nowe konie... Masc? |
|
Od Shanti CD opo Killera
- A ty co taki rozbawiony? - zapytałam widząc śmiejącego się Killera w towarzystwie Costy
- Znalazł się taki jeden co chce wszystkie klacze pozaliczać - powiedział Killer prawie się dusząc
- No to mu się nie uda...
Costa potwierdziła.
- Killer, weź się nie uduś...
Dałam mu jeszcze całusa i powiedziałam, że idę pobiegać.
- Cześć maleńka, co tutaj sama robisz? - zabrzmiał głos
Odwróciłam się powoli
- Chodź do mnie, napijemy się, odprowadzę cię później do domu
I znów zaczęłam się palić. Zapaliła się moja grzywa i ogon, a w oczach zamiast źrenic pojawiły się płomienie
- Słucham?! - powiedziałam powoli i stanowczo
- Panienko, pięknie wyglądasz
Moje spojrzenie stało się straszne
- Wypie*** stąd chu**!!!!
Kopnęłam go w nogę i uciekłam...
Po powrocie do domu opowiedziałam wszystko Killerowi
- Wiedziałem, że się nie dasz - uśmiechnął się
- Pamiętasz jak mnie wkurzałeś? Złotko - przypomniało mi się
Killer
- Znalazł się taki jeden co chce wszystkie klacze pozaliczać - powiedział Killer prawie się dusząc
- No to mu się nie uda...
Costa potwierdziła.
- Killer, weź się nie uduś...
Dałam mu jeszcze całusa i powiedziałam, że idę pobiegać.
- Cześć maleńka, co tutaj sama robisz? - zabrzmiał głos
Odwróciłam się powoli
- Chodź do mnie, napijemy się, odprowadzę cię później do domu
I znów zaczęłam się palić. Zapaliła się moja grzywa i ogon, a w oczach zamiast źrenic pojawiły się płomienie
- Słucham?! - powiedziałam powoli i stanowczo
- Panienko, pięknie wyglądasz
Moje spojrzenie stało się straszne
- Wypie*** stąd chu**!!!!
Kopnęłam go w nogę i uciekłam...
Po powrocie do domu opowiedziałam wszystko Killerowi
- Wiedziałem, że się nie dasz - uśmiechnął się
- Pamiętasz jak mnie wkurzałeś? Złotko - przypomniało mi się
Killer
czwartek, 22 maja 2014
Od Killera
Umówiłem się z Semele by przyszła do mnie . Miałem do niej sprawę . Zadzwoniłam do mojego informatyka .
- Hej możesz mi sprawdzić tego nowego ? ... Tak muszę mieć wszystko ... Może znajdzie się coś na tego leszcza ... Jak najszybciej ...
Paliłem cygaro i zerkałem jak się pałęta po terenach stada . Nie brałem go na poważnie . Przyszła wiadomość :
Słuchaj on nie jest , aż taki dobry . Zaliczał max. 3 klacze na stado bo przywódcy nie bardzo . Ty w porównaniu do niego to masz hordy zaliczeń hehe ... Tak po za tym to nic szczególnie ciekawego jak na już . Podeślę ci jego akta to sobie poczytasz
No to nie jest taki dobry , normalnie zero . Przyszła Semele .
- Uuu... dziś zabawy z ogniem ? - Miała błysk w oku
- Nie , jak już to z małym płomyczkiem co nawet nie potrafi się rozrosnąć w wielki ogień , a co dopiero jak ja w ognisko ... Pożar ... Ach dobra koniec tego . Mam dla ciebie misję . Spodoba ci się ... oj i to jak . Wiem jak jest w umowie , ale ja jestem panem więc ja mówię jak jest .
- Tak jest panie
- No i moja grzeczna dziewczynka się dziś zabawi ... Widziałaś tego nowego ? Ha ! Frajer co myśli , że zaliczy wszystkie klacze . Nigdy , no , ale postanowiłem to wykorzystać byś się zabawiła . Po prostu przeleć go zrób jakieś kompromitujące zdjęcia . Jak go zwiążesz lub coś innego . To ma być ostre , nie zawiedź mnie - Pocałowałem ją delikatnie
- Tak jest panie
Semele
- Hej możesz mi sprawdzić tego nowego ? ... Tak muszę mieć wszystko ... Może znajdzie się coś na tego leszcza ... Jak najszybciej ...
Paliłem cygaro i zerkałem jak się pałęta po terenach stada . Nie brałem go na poważnie . Przyszła wiadomość :
Słuchaj on nie jest , aż taki dobry . Zaliczał max. 3 klacze na stado bo przywódcy nie bardzo . Ty w porównaniu do niego to masz hordy zaliczeń hehe ... Tak po za tym to nic szczególnie ciekawego jak na już . Podeślę ci jego akta to sobie poczytasz
No to nie jest taki dobry , normalnie zero . Przyszła Semele .
- Uuu... dziś zabawy z ogniem ? - Miała błysk w oku
- Nie , jak już to z małym płomyczkiem co nawet nie potrafi się rozrosnąć w wielki ogień , a co dopiero jak ja w ognisko ... Pożar ... Ach dobra koniec tego . Mam dla ciebie misję . Spodoba ci się ... oj i to jak . Wiem jak jest w umowie , ale ja jestem panem więc ja mówię jak jest .
- Tak jest panie
- No i moja grzeczna dziewczynka się dziś zabawi ... Widziałaś tego nowego ? Ha ! Frajer co myśli , że zaliczy wszystkie klacze . Nigdy , no , ale postanowiłem to wykorzystać byś się zabawiła . Po prostu przeleć go zrób jakieś kompromitujące zdjęcia . Jak go zwiążesz lub coś innego . To ma być ostre , nie zawiedź mnie - Pocałowałem ją delikatnie
- Tak jest panie
Semele
Od Fristalii
Biegłam co sił, nadal uciekając. Marzyłam o stadzie w którym będę
bezpieczna. Nagle wbiegłam na jakąś polanę i padłam byłam wycieńczona
moim życiem. Zanim straciłam przytomność zobaczyłam sylwetkę jakiegoś
konia. Obudziłam się nad jakimś wodospadem a obok mnie siedział
przystojny ogier który wpatrywał się we mnie jak w mięso. Zaczęłam
rozmowę
- Przepraszam że ci przysporzyłam kłopotu jestem Fristalia, a ty?
Jakiś przystojny ogier?
- Przepraszam że ci przysporzyłam kłopotu jestem Fristalia, a ty?
Jakiś przystojny ogier?
Od Melodii C.D. opo. Horana
-Dobranoc.- Odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Całą noc nie spałam, przewracałam się z boku na bok. Wiedziałam, że nie tylko ja cierpię na bezsenność tego dnia, bo co parę chwil słyszałam westchnienia Horana. Wstałam z łóżka koło dziewiątej. Zrobiłam poranna toaletę i poszłam do kuchni.
- Co chcesz na śniadanie ?- Zapytałam
- Obojętnie.- Rzucił bez wyrazu.
- Czyli będą naleśniki z serem i z owocami.
- Może być.- Powiedział, a ja zabrałam się za robienie naleśników. Po piętnastu minutach wszystko było na stole gotowe do zjedzenia. Usiedliśmy do stołu. Horan wydawał się nie obecny, ciągle patrzył w jeden punkt.
- Horan ?
- Tak.- Powiedział wyrywając się z zamyślenia.
Wstałam od stołu podeszłam bliżej i pocałowałam go w policzek.
- Wiem, że nic z tego nie będzie, bo kochasz Felicitę, ale zrób coś dla mnie?
- Co ? - Zapytał zdezorientowany
- Pójdziesz teraz i będziesz błagał na kolanach Felicite, żeby Ci wybaczyła.- Powiedziałam, a ogier spojrzał na mnie i powiedział.
- Dobrze.
Horan wyszedł z jaskini i nie wracał przez jakieś sześć godziny. Po tym czasie wrócił ze zwieszonym łbem.
- I jak ?
- Nic tylko nawrzeszczała na mnie.
- Wiesz co jesteś jednym wielkim dupkiem!!!- Wrzasnęłam. Ogier popatrzył na mnie z szokowany.
- To że na Ciebie na krzyczała, nie oznacza, że Cię nie kocha. Mogłeś stać tyle pod jej drzwiami, aż by Cię nie wpuściła w dzień i w nocy, w deszcz i śnieg. Mogłeś ją złapać i pocałować, a ty zamiast to zrobić uciekłeś jak najdalej, żeby zrozumiała, że przyjąłeś to i nie będziesz o nią walczył. Jesteś jednym wielkim tchórzem!!!!!- Powiedziałam.
- Dziękuje Ci Melodio, ale to nic nie da.- Powiedział
- Jak chcesz. Tylko ty tracisz czas nie ja.
- A tak w ogóle czemu nie masz chłopaka ?
- Bo żaden się mną nie interesuje.- Powiedziała, a ogier zmierzył mnie wzrokiem i nic nie powiedział.
- Podrzucisz mnie do szpitala, mam jedną sprawę do Another'a.
- Jasne, a ja w tym czasie pojadę do Killera muszę z nim pogadać.
- Ok.
Wyjechaliśmy, kiedy auto horana z niknęło za zakrętem przy szpitalu, ruszyłam w stronę domu Felicity. Po piętnastu minutach doszłam, co zazwyczaj zajmowało mi siedem. Zapukałam, a po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich Felicita.
- Hej.- Powiedziałam.
- Cześć.
- Mogę wejść mam do ciebie jedna sprawę.
- Jasne.
Weszłam i usiadłam na kanapie, a obok mnie Felicita.
- Więc tak chodzi o Horana. Po pierwsze on bardzo Cie kocha i nie spojrzy na żadną inną klacz. Wiem bo sama próbował, ale się nie złość. Po drugie o n przez Ciebie nie może spać, jest ciągle nie obecny, znowu pije i bije się to w końcu go wykończy. On Cię kocha, ale jest zbytnim idiotą, aby walczyć o Ciebie.
- Ale..
- Żadne "ale" on Cię kocha. Nie pozwól stracić taki skarb.
Klacz się nie odzywał tylko siedziała na kanapie zamyślona.
- To może ja już sobie pójdę, a ty to przemyśl. - Powiedziałam, wyszłam i skierowałam się w stronę szpitala. Akurat kiedy doszłam auto Horana wyłoniło się za zakrętu.
- Hej i jak?- Powiedziałam i spojrzałam, na ogiera, który patrzył na mnie jakby chciał powiedzieć, że "Znalazłem dla Ciebie kogoś idealnego"
- Dobrze powiem Ci w domu.
- Ok. Powiedziałam, a ogier ruszył. Po kilku chwilach byliśmy przed domem. Kiedy weszliśmy ja usiadłam na kanapie, a Horan zrobił to samo.
- Słuchaj, weźmiesz tamte kwiaty z wazonu i pójdziesz do Felicity i będziesz tam stał, póki Cie nie wpuści.
- Dobra.- Ogier wstał i poszedł po kwiaty, zmierzał ku wyjściu, ale zatrzymał się w drzwiach.
- Znaleźliśmy dla ciebie partię idealną.
- Kogo ?- Zapytałam.
Horan
Całą noc nie spałam, przewracałam się z boku na bok. Wiedziałam, że nie tylko ja cierpię na bezsenność tego dnia, bo co parę chwil słyszałam westchnienia Horana. Wstałam z łóżka koło dziewiątej. Zrobiłam poranna toaletę i poszłam do kuchni.
- Co chcesz na śniadanie ?- Zapytałam
- Obojętnie.- Rzucił bez wyrazu.
- Czyli będą naleśniki z serem i z owocami.
- Może być.- Powiedział, a ja zabrałam się za robienie naleśników. Po piętnastu minutach wszystko było na stole gotowe do zjedzenia. Usiedliśmy do stołu. Horan wydawał się nie obecny, ciągle patrzył w jeden punkt.
- Horan ?
- Tak.- Powiedział wyrywając się z zamyślenia.
Wstałam od stołu podeszłam bliżej i pocałowałam go w policzek.
- Wiem, że nic z tego nie będzie, bo kochasz Felicitę, ale zrób coś dla mnie?
- Co ? - Zapytał zdezorientowany
- Pójdziesz teraz i będziesz błagał na kolanach Felicite, żeby Ci wybaczyła.- Powiedziałam, a ogier spojrzał na mnie i powiedział.
- Dobrze.
Horan wyszedł z jaskini i nie wracał przez jakieś sześć godziny. Po tym czasie wrócił ze zwieszonym łbem.
- I jak ?
- Nic tylko nawrzeszczała na mnie.
- Wiesz co jesteś jednym wielkim dupkiem!!!- Wrzasnęłam. Ogier popatrzył na mnie z szokowany.
- To że na Ciebie na krzyczała, nie oznacza, że Cię nie kocha. Mogłeś stać tyle pod jej drzwiami, aż by Cię nie wpuściła w dzień i w nocy, w deszcz i śnieg. Mogłeś ją złapać i pocałować, a ty zamiast to zrobić uciekłeś jak najdalej, żeby zrozumiała, że przyjąłeś to i nie będziesz o nią walczył. Jesteś jednym wielkim tchórzem!!!!!- Powiedziałam.
- Dziękuje Ci Melodio, ale to nic nie da.- Powiedział
- Jak chcesz. Tylko ty tracisz czas nie ja.
- A tak w ogóle czemu nie masz chłopaka ?
- Bo żaden się mną nie interesuje.- Powiedziała, a ogier zmierzył mnie wzrokiem i nic nie powiedział.
- Podrzucisz mnie do szpitala, mam jedną sprawę do Another'a.
- Jasne, a ja w tym czasie pojadę do Killera muszę z nim pogadać.
- Ok.
Wyjechaliśmy, kiedy auto horana z niknęło za zakrętem przy szpitalu, ruszyłam w stronę domu Felicity. Po piętnastu minutach doszłam, co zazwyczaj zajmowało mi siedem. Zapukałam, a po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich Felicita.
- Hej.- Powiedziałam.
- Cześć.
- Mogę wejść mam do ciebie jedna sprawę.
- Jasne.
Weszłam i usiadłam na kanapie, a obok mnie Felicita.
- Więc tak chodzi o Horana. Po pierwsze on bardzo Cie kocha i nie spojrzy na żadną inną klacz. Wiem bo sama próbował, ale się nie złość. Po drugie o n przez Ciebie nie może spać, jest ciągle nie obecny, znowu pije i bije się to w końcu go wykończy. On Cię kocha, ale jest zbytnim idiotą, aby walczyć o Ciebie.
- Ale..
- Żadne "ale" on Cię kocha. Nie pozwól stracić taki skarb.
Klacz się nie odzywał tylko siedziała na kanapie zamyślona.
- To może ja już sobie pójdę, a ty to przemyśl. - Powiedziałam, wyszłam i skierowałam się w stronę szpitala. Akurat kiedy doszłam auto Horana wyłoniło się za zakrętu.
- Hej i jak?- Powiedziałam i spojrzałam, na ogiera, który patrzył na mnie jakby chciał powiedzieć, że "Znalazłem dla Ciebie kogoś idealnego"
- Dobrze powiem Ci w domu.
- Ok. Powiedziałam, a ogier ruszył. Po kilku chwilach byliśmy przed domem. Kiedy weszliśmy ja usiadłam na kanapie, a Horan zrobił to samo.
- Słuchaj, weźmiesz tamte kwiaty z wazonu i pójdziesz do Felicity i będziesz tam stał, póki Cie nie wpuści.
- Dobra.- Ogier wstał i poszedł po kwiaty, zmierzał ku wyjściu, ale zatrzymał się w drzwiach.
- Znaleźliśmy dla ciebie partię idealną.
- Kogo ?- Zapytałam.
Horan
Od Regresso
Widziałem
się z przywódczynią, która powiedziała, że nie mogę sobie ot tak
zaliczać klaczy, bo tylko jeden taki ogier tak może. Jeden taki ogier co
ich jest kilku ... Nawet sam widziałem, jak gadali, a zresztą nie muszę
widzieć ani słyszeć, bo potrafię czytać z ich myśli jak z otwartej
książki. Pustaki i tyle, nic w nich nie ma. Stwierdziłem, że najlepszym
rozwiązaniem jest znaleźć sobie jakąś aktywną partnerkę. Nagle
zauważyłem klacz. Poszedłem do niej i zapytałem:
- Witaj, co tu robisz? - Nic szczególnego... <Dokończy jakaś wolna klacz? XD> |
|
Od Costy
Długo nad tym myślałam , ale klamka zapadła . Nie mogę się zmuszać do czegoś czego nie chcę . Pozbierałam się z jaskini Bullet Traina i zostałam mu karteczkę :
Kochany Bullet Trainie
Nie możemy być dłużej razem . To nie twoja wina tylko moja . Po prostu ten związek i tak był fikcyjny z mojego punktu widzenia . To były bardzo miłe chwile spędzone razem , ale wolność jest dla mnie .
Kochany Bullet Trainie
Nie możemy być dłużej razem . To nie twoja wina tylko moja . Po prostu ten związek i tak był fikcyjny z mojego punktu widzenia . To były bardzo miłe chwile spędzone razem , ale wolność jest dla mnie .
Costa
No i wróciłam do siebie . Matko jak tam brudno . Posprzątałam i położyłam się na łóżko . Przez okno widziałam wille Killera , że ja jej nie widziałam .
Bullet Train
Od Killera
Jak już teraz pilnują nas . To postanowiłem poćwiczyć trochę . Porozstawiałem kukły , przeszkody w lesie i to był no jak na mnie łatwy tor , ale trzeba to trzeba . Słyszałem o jakimś nowym bałwanie co bez niczego od tak zalicza klacze no i tu dołączył . Haha ! Ciekawe ciekawe ... Costa jak tylko dostanie pierwszą skargę to gość ma piekło ! No i o wilku mowa . Wiedziałem , że jak tylko zacznę ćwiczyć to Costa też będzie . No w sumie to nawet dobrze .
- Hej . Zamierzałeś ćwiczyć sam ?
- No miałem taką skrytą nadzieję , że jednak nie . No i proszę bardzo mam towarzyszkę .
- Dawaj nie gadaj
- Oj tam oj tam . Jak się podczas treningu rozmawia się to lepiej się ćwiczy
- Tylko , żebyś się nie potknął i tego działającego cuda języczka nie odgryzł
Zwolniłem lekko osłupiały . Costa jest taka oschła .
- Co ty dziś taka ?
- Ja ? To ty się nie odzywasz !
- Costa serio tylko o to chodzi ?
- Nie ... Chodzi o to , że Bullet Train może chcieć więcej ... a ja nie
- To go zostaw
Zatrzymaliśmy się
- Taka jest prawda nie oszukuj się , że go kochasz ! Tak na prawdę to jesteś z nim z litości , a wmawiasz sobie , że to cicha miłość
- Może ... - Zamyśliła się - Zmieńmy temat
- A no okey . Mam dla ciebie nowości - Powiedziałem podniecającym głosem
- Jakie ?
- Nowy co nie ?
- Nom
- Uważa się za mnie - Zaśmiałem się , a Costa dołączyła - No i sobie mówi , że pozalicza wszystkie klacze - Ciągle się śmiałem , no nie mogłem przestać
- Każdy wie , że tylko ty tak możesz tu bo mój tata przegrał z tobą zakład .
- No właśnie
- Coś z tym zrobię
- No ja myślę
Ruszyliśmy dalej , ale ja nadaj się śmiałem . Za kogo on się ma ! Zaraz dostanie reprymendę haha ! I tyle ! A jak to nie pomoże to i ja coś zdziałam . Ale jakie to zabawne , że on ... HAHAHA... nie nie mogę HAHAHAHHAHAHAHAHAHA!!!! Lałem się tak długo długo .
Shanti
- Hej . Zamierzałeś ćwiczyć sam ?
- No miałem taką skrytą nadzieję , że jednak nie . No i proszę bardzo mam towarzyszkę .
- Dawaj nie gadaj
- Oj tam oj tam . Jak się podczas treningu rozmawia się to lepiej się ćwiczy
- Tylko , żebyś się nie potknął i tego działającego cuda języczka nie odgryzł
Zwolniłem lekko osłupiały . Costa jest taka oschła .
- Co ty dziś taka ?
- Ja ? To ty się nie odzywasz !
- Costa serio tylko o to chodzi ?
- Nie ... Chodzi o to , że Bullet Train może chcieć więcej ... a ja nie
- To go zostaw
Zatrzymaliśmy się
- Taka jest prawda nie oszukuj się , że go kochasz ! Tak na prawdę to jesteś z nim z litości , a wmawiasz sobie , że to cicha miłość
- Może ... - Zamyśliła się - Zmieńmy temat
- A no okey . Mam dla ciebie nowości - Powiedziałem podniecającym głosem
- Jakie ?
- Nowy co nie ?
- Nom
- Uważa się za mnie - Zaśmiałem się , a Costa dołączyła - No i sobie mówi , że pozalicza wszystkie klacze - Ciągle się śmiałem , no nie mogłem przestać
- Każdy wie , że tylko ty tak możesz tu bo mój tata przegrał z tobą zakład .
- No właśnie
- Coś z tym zrobię
- No ja myślę
Ruszyliśmy dalej , ale ja nadaj się śmiałem . Za kogo on się ma ! Zaraz dostanie reprymendę haha ! I tyle ! A jak to nie pomoże to i ja coś zdziałam . Ale jakie to zabawne , że on ... HAHAHA... nie nie mogę HAHAHAHHAHAHAHAHAHA!!!! Lałem się tak długo długo .
Shanti
Od Horana CD opo Melodii
- Proszę , szczerze mówiąc nie wiem jak ja to zrobiłem , ale proszę
W końcu osłupienie minęło i podciąłem klacz do góry .
- O czym tak rozmyślałeś patrząc w gwiazdy ?
- O Felicicie ... nie wierze , że mnie zostawiła . Może to i dobrze , może nie jestem dla niej zbyt dobry . Nie zasługuję na nią
- Horan nie maltretuj się tak ...
- Dobranoc
Nie chciałem ciągnąć tematu . Bo chciałem tylko Felicity . Może pójdę do niej i i ... i co zrobię ?! Nic nie zrobię ? Bo co zrobię . Jak ja mogłem jej dać odejść , nie zawalczyć .
Melodia
W końcu osłupienie minęło i podciąłem klacz do góry .
- O czym tak rozmyślałeś patrząc w gwiazdy ?
- O Felicicie ... nie wierze , że mnie zostawiła . Może to i dobrze , może nie jestem dla niej zbyt dobry . Nie zasługuję na nią
- Horan nie maltretuj się tak ...
- Dobranoc
Nie chciałem ciągnąć tematu . Bo chciałem tylko Felicity . Może pójdę do niej i i ... i co zrobię ?! Nic nie zrobię ? Bo co zrobię . Jak ja mogłem jej dać odejść , nie zawalczyć .
Melodia
środa, 21 maja 2014
Od Melodii C.D opo Horana
Weszłam do domu i zapaliłam światło.
- Tam masz kanapę, rozściel sobie. Łazienka to te drzwi po lewo, a kuchnia znajduje się za tamtą ścianą.- Powiedziałam jednocześnie pokazując, gdzie co jest.- A i nie waż się wchodzić do mojego pokoju.
Ogier rzucił torbę na kanapę, a ja poszłam do swojego pokoju. Zostawiłam tam rzeczy i poszłam do kuchni.
- Jesteś głodny ?
- Nie, dzięki.
- Jak chcesz.- Powiedziałam i wzięłam się za robienie jajecznicy, która po przygotowaniu okazała się przepyszna. Horan pościelił sobie kanapę i poszedł spać. W związku, że dochodziła północ postanowiłam się położyć. Miałam okropny koszmar przez, który obudziłam się około drugiej. Wyszłam po cichu z pokoju i zobaczyłam jak Horan stoi przed oknem i ogląda gwiazdy, nie chciałam żeby mnie zobaczył, więc cichutko poszłam do kuchni i nalałam sobie wody, kiedy wracałam byłam na wysokość kanapy, kiedy potknęłam się o coś. Już myślałam, że upadnę, ale ogier nie wiem w jaki sposób, ale mnie złapał. Zastygliśmy na chwile w takiej pozycji, aż w końcu się odezwałam.
- Dziękuje.
Horan
- Tam masz kanapę, rozściel sobie. Łazienka to te drzwi po lewo, a kuchnia znajduje się za tamtą ścianą.- Powiedziałam jednocześnie pokazując, gdzie co jest.- A i nie waż się wchodzić do mojego pokoju.
Ogier rzucił torbę na kanapę, a ja poszłam do swojego pokoju. Zostawiłam tam rzeczy i poszłam do kuchni.
- Jesteś głodny ?
- Nie, dzięki.
- Jak chcesz.- Powiedziałam i wzięłam się za robienie jajecznicy, która po przygotowaniu okazała się przepyszna. Horan pościelił sobie kanapę i poszedł spać. W związku, że dochodziła północ postanowiłam się położyć. Miałam okropny koszmar przez, który obudziłam się około drugiej. Wyszłam po cichu z pokoju i zobaczyłam jak Horan stoi przed oknem i ogląda gwiazdy, nie chciałam żeby mnie zobaczył, więc cichutko poszłam do kuchni i nalałam sobie wody, kiedy wracałam byłam na wysokość kanapy, kiedy potknęłam się o coś. Już myślałam, że upadnę, ale ogier nie wiem w jaki sposób, ale mnie złapał. Zastygliśmy na chwile w takiej pozycji, aż w końcu się odezwałam.
- Dziękuje.
Horan
Od Horana CD opo Melodii
- Wiesz zawsze po pijaku mi idzie lepiej - Zaśmiałem się i oparłem o moje Audi R8
- Tak piękny samochód i tak głupi właściciel !
- Oj ... jak coś nie pasuje to z buta też dojdziesz
Klacz z fochem wsiadła , a ja jak mistrz kierownicy zawiozłem ją do niej .
- Mam do ciebie taką prośbę
- Ja też
- Mógłbym u ciebie przenocować ? Bo jakoś nie mam serca wracać do siebie . Złe wspomnienia
- Okey ...
- A ty ?
- No ja chciałam byś tu właśnie nocował bo ktoś ma mi pomagać
- A no to widzisz jak się złożyło
Melodiia
- Tak piękny samochód i tak głupi właściciel !
- Oj ... jak coś nie pasuje to z buta też dojdziesz
Klacz z fochem wsiadła , a ja jak mistrz kierownicy zawiozłem ją do niej .
- Mam do ciebie taką prośbę
- Ja też
- Mógłbym u ciebie przenocować ? Bo jakoś nie mam serca wracać do siebie . Złe wspomnienia
- Okey ...
- A ty ?
- No ja chciałam byś tu właśnie nocował bo ktoś ma mi pomagać
- A no to widzisz jak się złożyło
Melodiia
Od Melodii C.D opo Horana
- Ale się ciesze.- Powiedziałam
- Przepraszam Cie, ale muszę niestety już iść.- Powiedział, a ja trochę posmutniałam.
- Szkoda, ale trudno. To do zobaczenia,
- Pa.- Powiedział i wyszedł, a ja zostałam sama. Po dwóch godzinach przyszedł Another.
- No to czas do domu, ale po pierwsze musisz oszczędzać tą nogę, przychodzić raz w tygodniu na rehabilitacje i najlepiej jakbyś miała do pomocy w domu, a i czy ktoś może Cie zabrać do domu ?
- Jest problem z odbiorem i pomocom w domu.
- Jeśli chcesz zadzwonię po Horana, na pewno pomoże.
- Ok.- Powiedziałam, a ogier zadzwonił po Horana. Po dwudziestu minutach przyjechał samochód, a z niego wysiadł pijany ogier, który zaczął się do mnie przymilać. Spoliczkowałam go i wróciłam do szpital, żeby go nie oglądać w takim stanie. Another szedł korytarzem kiedy mnie zobaczył.
- Nie przyjechał jeszcze ?
- Przyjechał, ale pijany, że nie wiem.- Powiedziałam, a ogier wyszedł ze szpitala i zaczął się drzeć na Horana. Another przyszedł po chwili.
- Wiem, że nie powinien, ale jest załamany bo kilka dni temu zerwała z nim Felicita.- Powiedział
- Aha.- Powiedziałam i wyszłam, ze szpitala przed którym nadal czekał Horan.
Horan
- Przepraszam Cie, ale muszę niestety już iść.- Powiedział, a ja trochę posmutniałam.
- Szkoda, ale trudno. To do zobaczenia,
- Pa.- Powiedział i wyszedł, a ja zostałam sama. Po dwóch godzinach przyszedł Another.
- No to czas do domu, ale po pierwsze musisz oszczędzać tą nogę, przychodzić raz w tygodniu na rehabilitacje i najlepiej jakbyś miała do pomocy w domu, a i czy ktoś może Cie zabrać do domu ?
- Jest problem z odbiorem i pomocom w domu.
- Jeśli chcesz zadzwonię po Horana, na pewno pomoże.
- Ok.- Powiedziałam, a ogier zadzwonił po Horana. Po dwudziestu minutach przyjechał samochód, a z niego wysiadł pijany ogier, który zaczął się do mnie przymilać. Spoliczkowałam go i wróciłam do szpital, żeby go nie oglądać w takim stanie. Another szedł korytarzem kiedy mnie zobaczył.
- Nie przyjechał jeszcze ?
- Przyjechał, ale pijany, że nie wiem.- Powiedziałam, a ogier wyszedł ze szpitala i zaczął się drzeć na Horana. Another przyszedł po chwili.
- Wiem, że nie powinien, ale jest załamany bo kilka dni temu zerwała z nim Felicita.- Powiedział
- Aha.- Powiedziałam i wyszłam, ze szpitala przed którym nadal czekał Horan.
Horan
Od Horana CD opo Melodii
- Hej ... - Powiedziałem zawstydzony lekkomyślnością
- Co ci ?
- E..tam.. Tylko zadraśnięcia . Dziś chyba wychodzisz
- Tak ?
- No
- Jak się cieszę
Melodia
- Co ci ?
- E..tam.. Tylko zadraśnięcia . Dziś chyba wychodzisz
- Tak ?
- No
- Jak się cieszę
Melodia
Od Melodii C.D opo Horana
Usłyszałam czyjąś kłótnie, a potem poczułam jak ktoś wstrzykuje mi coś
dożylnie. Obudziłam się przy mnie ze strzykawką stała jakaś
pielęgniarka, kiedy skończyła zaczęła pchać łóżko, a mi kazała się
ułożyć. W tym momencie zobaczyłam białe światła lamp szpitalnych i
pomyślałam "Scena ja w filmie". Po chwili wjechałam na sale operacyjną.
Zostałam przeniesiona na stół. Jakiś koń założył mi maskę i kazał liczyć
na głos do dziesięciu. Po ostatnim słowie odleciałam. Po paru godzinach
zostałam wybudzona. Pierwszą osobą, którą ujrzałam był Horan.
- Witam wśród żywych !- Zaśmiał się.
- Dobrze tu znowu być. Jak przebiegła operacja?
- Bez żadnych komplikacji, ale czeka Ci długie leżenie w łóżku i rehabilitacja, ale dasz radę.- Powiedział.
Porozmawialiśmy jeszcze chwile, a potem wyszedł. Przez następne pięć dni przychodził co dziennie. Pewnego dnia nie wiem czemu, nie przyszedł i kolejnego tak samo. Zmartwiło mnie to trochę. Wreszcie przyszedł, ale miał na ciele siniaki i zadrapania.
Horan dokończ
- Witam wśród żywych !- Zaśmiał się.
- Dobrze tu znowu być. Jak przebiegła operacja?
- Bez żadnych komplikacji, ale czeka Ci długie leżenie w łóżku i rehabilitacja, ale dasz radę.- Powiedział.
Porozmawialiśmy jeszcze chwile, a potem wyszedł. Przez następne pięć dni przychodził co dziennie. Pewnego dnia nie wiem czemu, nie przyszedł i kolejnego tak samo. Zmartwiło mnie to trochę. Wreszcie przyszedł, ale miał na ciele siniaki i zadrapania.
Horan dokończ
Rangi
Rangi trzeba wybierać na nowo i oczywiście jeśli ktoś chce , a jak ktoś nie chce lub nie może się zdecydować to nie musi mieć rangi . Jest ona od dziś nieobowiązkowa . Ci którzy jednak chcą mieć rangę proszę mi wysłać na HOWRSE imię konia i obok rangę którą chcemy zająć . No i jeszcze jedno na ich temat : Jeśli ktoś nie będzie spełniać się w swojej randze zostanie on jej pozbawiony .
Od Costy CD opo Ipheriss
Ohh... Każdy chce bym coś zrobiła z ich życiem . Jedni chcą miłości inni szczęścia w związku . To , że mam róg na czole to nie znaczy , że jestem magicznym stworzeniem które spełnia życzenia , jak to sobie ludzie myślą . No cóż ciężko jest w życiu , ale musimy mu sprostać . Co ja mówię , wszystko się rozwala . Killer dostał co chciał i się nie odzywa . He... Chociaż go uszczęśliwiłam spełniając marzenie .
Od Ipheriss C.D Costy
Jestem brzydka, nikt mnie nie lubi, nie kocha, nikt za mną nie przepada,
no i jestem gruba. Kiedy tak sobie myślałam, do jaskini wparowała
Costa. Trochę niechętnie, ale powiedziałam jej, co myślę. Ona obiecała,
że coś z tym zrobi i wyszła.
(Costa?)
(Costa?)
Od Horana CD opo Felicity
Złość mnie opuściła
- Co ? - Powiedziałem załamanym głosem
- To ! ODCHODZĘ !!!
Stałem w miejscu i analizowałem jej słowa . O-D-C-H-O-D-Z-Ę . Nie , nie , nie . Świat się rozwalił na kilka kawałków , na kawałki wielkości mikro .Klacz wyszła . Miałem w ręce szklankę z środkiem na kaca . Rzuciłem nią o ścianę , ale to nie załatwiło sprawy . Czemu ona tak myśli ?! Pogrążyłem się , zacząłem nadmiernie pić , wdawałem się w ostre bójki . Zawsze z myślą czemu ona to zrobiła ?!
Felicita ( może ty się lepiej czujesz bo Horan lada moment popełni samobójstwo )
- Co ? - Powiedziałem załamanym głosem
- To ! ODCHODZĘ !!!
Stałem w miejscu i analizowałem jej słowa . O-D-C-H-O-D-Z-Ę . Nie , nie , nie . Świat się rozwalił na kilka kawałków , na kawałki wielkości mikro .Klacz wyszła . Miałem w ręce szklankę z środkiem na kaca . Rzuciłem nią o ścianę , ale to nie załatwiło sprawy . Czemu ona tak myśli ?! Pogrążyłem się , zacząłem nadmiernie pić , wdawałem się w ostre bójki . Zawsze z myślą czemu ona to zrobiła ?!
Felicita ( może ty się lepiej czujesz bo Horan lada moment popełni samobójstwo )
Od Horana CD opo Melodi
- Another słuchaj ! Jesteś KUR*A PIEPRZONYM LEKARZEM WIĘC ZRÓB WSZYSTKO CO JEST MOŻLIWE
Another wystraszył się i zabrał Melodię na operację . Czekałem , Czekałem , Czekałem ...No kurde ile można czekać ?!! Z każdą godziną byłem bardziej zdenerwowany . No i w końcu
- I co z nią ?
- Już wszystko dobrze , ale będzie jeszcze długo musiała poleżeć . Teraz musimy czekać , aż narkoza przestanie działać .
Melodia
Another wystraszył się i zabrał Melodię na operację . Czekałem , Czekałem , Czekałem ...No kurde ile można czekać ?!! Z każdą godziną byłem bardziej zdenerwowany . No i w końcu
- I co z nią ?
- Już wszystko dobrze , ale będzie jeszcze długo musiała poleżeć . Teraz musimy czekać , aż narkoza przestanie działać .
Melodia
Od Melodii C.D opo Horana
- Przepraszam Cię, ale jestem zmęczona i chciałabym się przespać.
- Ok jasne już wychodzę.- Powiedział ogier i skierował się do wyjścia.- Do zobaczenia- Rzucił w drzwiach.
- Pa.- Powiedziałam i przekręciłam się na drugi bok, ale zauważyłam, że cień Horana nie znika. Po jakimś czasie zasnęłam, ale jakimś cudem słyszałam wszystko co było mówione w realu, przy łóżku na, którym leżałam.
- Another wiem, że nie jestem medykiem, ale widzę, że z nią, a zwłaszcza z nogą nie jest najlepiej.
- .....
- Powiedz !!
- No dobra doszło do uszkodzenia nogi, bardzo poważnego uszkodzenia, więcej nie mogę powiedzieć, bo nie jesteś z rodziny.
- Ale będzie mogła cho...
- Nie wiem, zobaczymy czy będzie miała tyle siły, żeby wyzdrowieć.
Horan
- Ok jasne już wychodzę.- Powiedział ogier i skierował się do wyjścia.- Do zobaczenia- Rzucił w drzwiach.
- Pa.- Powiedziałam i przekręciłam się na drugi bok, ale zauważyłam, że cień Horana nie znika. Po jakimś czasie zasnęłam, ale jakimś cudem słyszałam wszystko co było mówione w realu, przy łóżku na, którym leżałam.
- Another wiem, że nie jestem medykiem, ale widzę, że z nią, a zwłaszcza z nogą nie jest najlepiej.
- .....
- Powiedz !!
- No dobra doszło do uszkodzenia nogi, bardzo poważnego uszkodzenia, więcej nie mogę powiedzieć, bo nie jesteś z rodziny.
- Ale będzie mogła cho...
- Nie wiem, zobaczymy czy będzie miała tyle siły, żeby wyzdrowieć.
Horan
Od Felicity CD opo Horana
-Co ty tu robisz!?- pytał Horan
- Prze-przepraszam- wyszlochałam- Nie ty mnie nie kochasz, zrozum nie kochasz mnie nie zależy Ci na mnie, jestś ze mną na przymus!
Mówiłam długo a ogier tylko przewracał oczami.
Zaczęła nagle:
-Posłuchaj ty mnie nie kochasz, ty też masz być szczęśliwy, więc przepraszam ale to nie ma sensu ale to koniec...
Horan ?
- Prze-przepraszam- wyszlochałam- Nie ty mnie nie kochasz, zrozum nie kochasz mnie nie zależy Ci na mnie, jestś ze mną na przymus!
Mówiłam długo a ogier tylko przewracał oczami.
Zaczęła nagle:
-Posłuchaj ty mnie nie kochasz, ty też masz być szczęśliwy, więc przepraszam ale to nie ma sensu ale to koniec...
Horan ?
wtorek, 20 maja 2014
Od Horana CD opo Melodii
- Miałaś pewnie ciężki dzień . Co się stało ? - Spytałem
Klacz mi opowiedziała wszystko ze szczegółami
- No i tak to było
- Uuu... masakra . Ludzie to , ale nie wszyscy .
I nastała cisza .
Melodia
Klacz mi opowiedziała wszystko ze szczegółami
- No i tak to było
- Uuu... masakra . Ludzie to , ale nie wszyscy .
I nastała cisza .
Melodia
Od Horana CD opo Felicity
- Kilka całusów i seks nie załatwi sprawy ! - Powiedziałem zatrzymując się
- Ale umili - Mówiła słodko
- Niby , ale jestem na ciebie zbyt zły by się kochać , albo pieprzyć
Wszedłem z jaskini i poszedłem się napić z Killerem . No i tak trafiliśmy w nasze stare rejony . Kluby , panie lekkich obyczajów . No i to ja rozumiem . Ach tu nawet się nie trzeba martwić , że któraś zajdzie w ciąże . To kocham . Wróciłem późno nad ranem . Ledwo stałem na nogach . Chciałem się położyć do mojego łóżka , ale w nim była Felicita . Ona w mojej jaskini , w moim łóżku ?! Ohh... i ja muszę spać na kanapie . Do czego to doszło . No nic przynajmniej szybko zasnąłem .
Felicita
- Ale umili - Mówiła słodko
- Niby , ale jestem na ciebie zbyt zły by się kochać , albo pieprzyć
Wszedłem z jaskini i poszedłem się napić z Killerem . No i tak trafiliśmy w nasze stare rejony . Kluby , panie lekkich obyczajów . No i to ja rozumiem . Ach tu nawet się nie trzeba martwić , że któraś zajdzie w ciąże . To kocham . Wróciłem późno nad ranem . Ledwo stałem na nogach . Chciałem się położyć do mojego łóżka , ale w nim była Felicita . Ona w mojej jaskini , w moim łóżku ?! Ohh... i ja muszę spać na kanapie . Do czego to doszło . No nic przynajmniej szybko zasnąłem .
Felicita
Od Anothera - CD opo The Worst End'a
- Musisz nosić je około dwóch tygodni. W pierwszym nie możesz się
przemęczać, a potem, stopniowo rozruszać się na nowo. Czasem jest też
tak, że mogą spuchnąć nieco nogi, jak klaczy w ciąży, ale to tylko u
niektórych. - mówiłem zakładając białe rękawiczki i przygotowując się do
zabiegu.
- Weź głęboki wdech i spróbuj zasnąć. - poradziłem ogierowi przykładając mu do nosa gaz, który miał go uśpić.
Przy zabiegu towarzyszyła mi Lara oraz Orsay. Po zaśnięciu pacjenta, przystąpiłem do zabiegu.
Operacja trwała dosyć długo, wiele krwi upłynęło. Cały ubabrany, poszedłem na zaplecze zdjąć maskę, rękawiczki... Po tym, poszedłem na salę, gdzie leżał ogier. Rzuciłem okiem na szwy, gdy on się obudził.
- Już po? - zdziwił się.
- Na szczęście. Dwie długie godziny wszystko zakładałem. - mówiłem oglądając ranę.
- Kiedy się zagoi?
- Po miesiącu lub trochę dużej, rany powinno nie być. Możesz do mnie przyjść po wyjściu ze szpitala, a ja dam ci listę ćwiczeń, które musisz wykonywać. Oczywiście nie teraz.
< The Worst End? >
- Weź głęboki wdech i spróbuj zasnąć. - poradziłem ogierowi przykładając mu do nosa gaz, który miał go uśpić.
Przy zabiegu towarzyszyła mi Lara oraz Orsay. Po zaśnięciu pacjenta, przystąpiłem do zabiegu.
Operacja trwała dosyć długo, wiele krwi upłynęło. Cały ubabrany, poszedłem na zaplecze zdjąć maskę, rękawiczki... Po tym, poszedłem na salę, gdzie leżał ogier. Rzuciłem okiem na szwy, gdy on się obudził.
- Już po? - zdziwił się.
- Na szczęście. Dwie długie godziny wszystko zakładałem. - mówiłem oglądając ranę.
- Kiedy się zagoi?
- Po miesiącu lub trochę dużej, rany powinno nie być. Możesz do mnie przyjść po wyjściu ze szpitala, a ja dam ci listę ćwiczeń, które musisz wykonywać. Oczywiście nie teraz.
< The Worst End? >
Od Felicity CD opo Horana
Wieczorem postanowiłam wrócić i przerosić Horana...
-Przepraszam Cię Horan, jesteś mim pierwszym partnerem i naprawdę cię kocham....
Zaczęłam go namiętnie całować i skierowaliśmy się do łóżka...
Horan?
-Przepraszam Cię Horan, jesteś mim pierwszym partnerem i naprawdę cię kocham....
Zaczęłam go namiętnie całować i skierowaliśmy się do łóżka...
Horan?
Od Mascared - CD opo Valentina
- Matka na pierwszym miejscu. - odparłam cicho nieco zawstydzona. - Przepraszam za to pytanie.
- Oj tam, oj tam. - podleciał bliżej do mnie i pocałował w ganasz.
Uśmiechnęłam się do niego wesoło, a on odwzajemnił gest.
- Gdy z mamą będzie już dobrze, pomyślimy o wakacjach. - odparł ogier.
Droga bała długa i żmudna. Owszem, dotarliśmy na miejsce, gdzie prawdopodobnie znajdowało się stado Soul, jednak te tereny były niezwykle rozległe. Wylądowaliśmy na ziemi i maszerowaliśmy żwawo. Gleba miała specyficzny, pomarańczowy kolor oraz była popękana.
- Jest tu zupełnie jak w Wielkim Kanionie Kolorado... - rozglądałam się z ciekawością.
- A ty znów o wakacjach. - zaśmiał się nieśmiało.
- Gdybyś chociaż raz odwiedził ludzki świat, też byś tak rozmyślał. - spojrzałam na niego.
Valentino podszedł bliżej do mnie i objął ramieniem.
Nastała noc. Nadal dążyliśmy do calu, chociaż wcale nie wiedzieliśmy gdzie on jest. Nagle zobaczyłam kilka światełek i usłyszałam odgłos kopyt.
- To chyba oni! - zawołałam.
Wyrwałam się ze stępu w cwał biegnąc wprost na ich obóz. Nie myliłam się - od razu rozpoznałam znajomych.
- Mascared! - zawołał głos za mną.
Obejrzałam się. Pośród koni ujrzałam mojego przyjaciela.
- Jackob! - uradowałam się podbiegając do niego i wpadając w ramiona. - Długo się nie widzieliśmy.
- Za długo. - zaśmiał się.
Niedługo potem dołączył do mnie Valentino.
- Kim on jest? - ogier zapytał patrząc na srokatego nieznajomego.
- Mój stary przyjaciel - Jackob. Nie musisz się martwić, nigdy nie byliśmy sobą zainteresowani. Tum bardziej, że Jackob jest homoseksualny.
Valentino spojrzał nerwowo to na mnie, to na niego.
- Jak ci się wiedzie? - przerwałam cisze.
- Znalazłem już sobie partnera. Jest ok. - uśmiechnął się.
Zaśmiałam się tajemniczo.
- Potem mi go przedstawisz. - odparłam. - Przybyliśmy tu, aby zobaczyć się z moją matką, więc raczej nie zabawimy tu długo...
- Rozumiem... Idźcie, bo Soul się pogarsza. - pożegnał się machnięciem głowy.
Odeszliśmy. Chwilę potem Tino zapytał cicho:
- Widziałaś jak on się na ciebie patrzył?
- H-O-M-O, homseksualny koń to taki, który nie kocha płci przeciwnej, nie martw się już tak.
- Trzymaj się mnie, czasem można się tu zgubić. - szepnęłam przedzierając się przez tłum.
Tino kroczył bardzo blisko mnie, więc niektórzy zdążyli się już zorientować, że nie jest on przypadkowym koniem. Niektórzy się uśmiechali, a najbardziej starsze konie. Dobrze się z niki dogadywałam, a najbardziej z przyszywanymi dziadkami, ale ich akurat tu nie było. Dostali pewnie misje, gdyż zażyli oni specyfik, dzięki któremu koń się nie starzeje. Nagle zobaczyłam trzy znienawidzone klacze... Przewróciłam oczyma na ich widok i próbowałam jakoś je wyminąć, ale się nie udało. Zauważyły Valentina, a jak wiadomo, one kleją się do każdego ogiera, który jest z ich wrogiem.
- Cześć Mascared. - zaczęła miło Cornelia, ich ''przywódczyni''.
- Witam. - odparłam sucho przystając.
Cornelia przyjrzała się badawczo ogierowi i odepchnęła mnie, aby bliżej mu się przyjrzeć.
- Hej... - zatrzepotała rzęsami wpatrując się w oczy samca.
Stał nieruchomo nie wiedząc co zrobić, bo po chwili okrążały go jeszcze dwie adoratorki - Agneis oraz Lily. Wstałam wściekła z ziemi i z całej siły powaliłam Cornelię na glebę.
- Zostaw go! - krzyknęłam prowadząc ogiera daleko od nich. - Pewnie jeszcze się z nimi spotkamy. - mówiłam z grymasem.
- Kim one były? - zdziwił się.
- Trzy pośmiewiska stada. Corlelia, Agneis oraz Lily. Od małego się nie dogadywałyśmy, a teraz chcą odbić każdego ogiera, bez wyjątku i dobrze im to wychodzi. Raz już odebrały mi chłopaka, Maksa...
- Pan życzy sobie towarzyszyć Mascared? - zapytał medyk, gdy dotarliśmy do niego.
- Oczywiście. - odparł bez zająknięcia.
- W takim razie, zapraszam. - ogier poprowadził nas do oddzielnego pokoju.
Przez ''szybę'' ujrzałam moją matkę leżącą pod kroplówkami. Od razu zadałam pytanie:
- Czy można się z nią porozumiewać?
- Tak, dziś się wybudziła ze śpiączki. Proszę wejść, zawołam was gdy czas na wizytę się skończy.
Weszłam szybko do środka i usiadłam obok jej łóżka. Podniosłam jej bezwładne kopyto i zaczęłam je gładzić.
- Dzień dobry mamo. - przywitałam się. - Wszystko będzie dobrze mamo... - powtarzałam czując, że do oczu napływają mi łzy.
Valentino podszedł do mnie i objął znów ramieniem stojąc. Soul spojrzała na mnie pustym wzrokiem płytko oddychając.
- Ogier... - próbowała podnieść kopyto i pokazać na niego.
- To jest Valentino. Jesteśmy razem. - odpowiedziałam szybko, spoglądając na niego.
Kiwnął głową uśmiechając się blado, a Soul zrobiła to samo z trudem.
- Myślałam... że.... nie znajdziesz... już... partnera. Tak kochałaś Maksa... - z każdym słowem mówienie przychodziło jej z trudem.
- Też tak myślałam... - zwiesiłam głowę.
Rozmawiałyśmy tak z 10 minut. Starałam się mówić jak najwięcej, aby mama nie musiała zadawać dużo pytań, bo to jeszcze bardziej ją wycieńczyłoby. Wtem wszedł medyk.
- Wizyta niestety się zakończyła. - zaczął. - Soul możecie odwiedzić po kilku dniach. Będę was informował szybką pocztą o postępach klaczy, jeśli musicie wrócić.
Wyszliśmy z pokoju i z kliniki od razu spotykając trzy wrogo nastawione samice.
< Valentino? >
- Oj tam, oj tam. - podleciał bliżej do mnie i pocałował w ganasz.
Uśmiechnęłam się do niego wesoło, a on odwzajemnił gest.
- Gdy z mamą będzie już dobrze, pomyślimy o wakacjach. - odparł ogier.
Droga bała długa i żmudna. Owszem, dotarliśmy na miejsce, gdzie prawdopodobnie znajdowało się stado Soul, jednak te tereny były niezwykle rozległe. Wylądowaliśmy na ziemi i maszerowaliśmy żwawo. Gleba miała specyficzny, pomarańczowy kolor oraz była popękana.
- Jest tu zupełnie jak w Wielkim Kanionie Kolorado... - rozglądałam się z ciekawością.
- A ty znów o wakacjach. - zaśmiał się nieśmiało.
- Gdybyś chociaż raz odwiedził ludzki świat, też byś tak rozmyślał. - spojrzałam na niego.
Valentino podszedł bliżej do mnie i objął ramieniem.
Nastała noc. Nadal dążyliśmy do calu, chociaż wcale nie wiedzieliśmy gdzie on jest. Nagle zobaczyłam kilka światełek i usłyszałam odgłos kopyt.
- To chyba oni! - zawołałam.
Wyrwałam się ze stępu w cwał biegnąc wprost na ich obóz. Nie myliłam się - od razu rozpoznałam znajomych.
- Mascared! - zawołał głos za mną.
Obejrzałam się. Pośród koni ujrzałam mojego przyjaciela.
- Jackob! - uradowałam się podbiegając do niego i wpadając w ramiona. - Długo się nie widzieliśmy.
- Za długo. - zaśmiał się.
Niedługo potem dołączył do mnie Valentino.
- Kim on jest? - ogier zapytał patrząc na srokatego nieznajomego.
- Mój stary przyjaciel - Jackob. Nie musisz się martwić, nigdy nie byliśmy sobą zainteresowani. Tum bardziej, że Jackob jest homoseksualny.
Valentino spojrzał nerwowo to na mnie, to na niego.
- Jak ci się wiedzie? - przerwałam cisze.
- Znalazłem już sobie partnera. Jest ok. - uśmiechnął się.
Zaśmiałam się tajemniczo.
- Potem mi go przedstawisz. - odparłam. - Przybyliśmy tu, aby zobaczyć się z moją matką, więc raczej nie zabawimy tu długo...
- Rozumiem... Idźcie, bo Soul się pogarsza. - pożegnał się machnięciem głowy.
Odeszliśmy. Chwilę potem Tino zapytał cicho:
- Widziałaś jak on się na ciebie patrzył?
- H-O-M-O, homseksualny koń to taki, który nie kocha płci przeciwnej, nie martw się już tak.
- Trzymaj się mnie, czasem można się tu zgubić. - szepnęłam przedzierając się przez tłum.
Tino kroczył bardzo blisko mnie, więc niektórzy zdążyli się już zorientować, że nie jest on przypadkowym koniem. Niektórzy się uśmiechali, a najbardziej starsze konie. Dobrze się z niki dogadywałam, a najbardziej z przyszywanymi dziadkami, ale ich akurat tu nie było. Dostali pewnie misje, gdyż zażyli oni specyfik, dzięki któremu koń się nie starzeje. Nagle zobaczyłam trzy znienawidzone klacze... Przewróciłam oczyma na ich widok i próbowałam jakoś je wyminąć, ale się nie udało. Zauważyły Valentina, a jak wiadomo, one kleją się do każdego ogiera, który jest z ich wrogiem.
- Cześć Mascared. - zaczęła miło Cornelia, ich ''przywódczyni''.
- Witam. - odparłam sucho przystając.
Cornelia przyjrzała się badawczo ogierowi i odepchnęła mnie, aby bliżej mu się przyjrzeć.
- Hej... - zatrzepotała rzęsami wpatrując się w oczy samca.
Stał nieruchomo nie wiedząc co zrobić, bo po chwili okrążały go jeszcze dwie adoratorki - Agneis oraz Lily. Wstałam wściekła z ziemi i z całej siły powaliłam Cornelię na glebę.
- Zostaw go! - krzyknęłam prowadząc ogiera daleko od nich. - Pewnie jeszcze się z nimi spotkamy. - mówiłam z grymasem.
- Kim one były? - zdziwił się.
- Trzy pośmiewiska stada. Corlelia, Agneis oraz Lily. Od małego się nie dogadywałyśmy, a teraz chcą odbić każdego ogiera, bez wyjątku i dobrze im to wychodzi. Raz już odebrały mi chłopaka, Maksa...
- Pan życzy sobie towarzyszyć Mascared? - zapytał medyk, gdy dotarliśmy do niego.
- Oczywiście. - odparł bez zająknięcia.
- W takim razie, zapraszam. - ogier poprowadził nas do oddzielnego pokoju.
Przez ''szybę'' ujrzałam moją matkę leżącą pod kroplówkami. Od razu zadałam pytanie:
- Czy można się z nią porozumiewać?
- Tak, dziś się wybudziła ze śpiączki. Proszę wejść, zawołam was gdy czas na wizytę się skończy.
Weszłam szybko do środka i usiadłam obok jej łóżka. Podniosłam jej bezwładne kopyto i zaczęłam je gładzić.
- Dzień dobry mamo. - przywitałam się. - Wszystko będzie dobrze mamo... - powtarzałam czując, że do oczu napływają mi łzy.
Valentino podszedł do mnie i objął znów ramieniem stojąc. Soul spojrzała na mnie pustym wzrokiem płytko oddychając.
- Ogier... - próbowała podnieść kopyto i pokazać na niego.
- To jest Valentino. Jesteśmy razem. - odpowiedziałam szybko, spoglądając na niego.
Kiwnął głową uśmiechając się blado, a Soul zrobiła to samo z trudem.
- Myślałam... że.... nie znajdziesz... już... partnera. Tak kochałaś Maksa... - z każdym słowem mówienie przychodziło jej z trudem.
- Też tak myślałam... - zwiesiłam głowę.
Rozmawiałyśmy tak z 10 minut. Starałam się mówić jak najwięcej, aby mama nie musiała zadawać dużo pytań, bo to jeszcze bardziej ją wycieńczyłoby. Wtem wszedł medyk.
- Wizyta niestety się zakończyła. - zaczął. - Soul możecie odwiedzić po kilku dniach. Będę was informował szybką pocztą o postępach klaczy, jeśli musicie wrócić.
Wyszliśmy z pokoju i z kliniki od razu spotykając trzy wrogo nastawione samice.
< Valentino? >
Od Melodii C.D opo Horana
Byłam pół przytomna z powodu utraty krwi. Horan uwolnił mnie z od tego
przeklętego sznura i zarzucił mnie na plecy. Po jakimś czasie doszliśmy
do stada. Horan zaniósł mnie do lekarza, kiedy zostałam zbadana. Another
zaczął rozmawiać z Horanem, ale ja nic nie usłyszałam. Później Another
wyszedł, a Horan został ze mną.
- Dziękuje.- Szepnęłam prawie bez dźwięcznie.
- Ciiiii nic nie mów.
Horan
- Dziękuje.- Szepnęłam prawie bez dźwięcznie.
- Ciiiii nic nie mów.
Horan
Od Horana CD opo Felicity
- Felicita ... ja tylko ... to nie tak jak myślisz ...
- Ach tak ?!
Felicita mi uciekła , a ja zaniosłem Melodię i popędziłem za nią . Uciekła mi i nie wiem gdzie . No kurde te klacze w związkach są naprawdę do dupy . Nie dają dupy , ciągle się o coś sapią . No lol nie chcę takiego związku . Felicita jest strasznie niedojrzała ! Inne moje partnerki były potulne i nienasycone , a tu to fochliwe .
Felicita
- Ach tak ?!
Felicita mi uciekła , a ja zaniosłem Melodię i popędziłem za nią . Uciekła mi i nie wiem gdzie . No kurde te klacze w związkach są naprawdę do dupy . Nie dają dupy , ciągle się o coś sapią . No lol nie chcę takiego związku . Felicita jest strasznie niedojrzała ! Inne moje partnerki były potulne i nienasycone , a tu to fochliwe .
Felicita
Od Felicity
Przechodziłam obok jaskini Anotera, kiedy zauważyłam że nadchodzi Horan z jakąś klaczą na grzbiecie.Podeszłam bliżej.
- Melodia- szepnęłam
- Felicita...
- Ej wy się znacie?
- Kochanie właśnie o to chodzi, że nie...
Horan dokończ
- Melodia- szepnęłam
- Felicita...
- Ej wy się znacie?
- Kochanie właśnie o to chodzi, że nie...
Horan dokończ
Od Horana CD opo Melodii
- Jezu co ci jest ?!
Byłem przerażony . Masakra no nie nie ... Nie lubię jak znajomi mają jakieś zadrapania , a z nich się sączy krew . No , aż mnie odrzuca . Widziałem , że klacz ma jeszcze sznur który ją blokuje . Powoli i ostrożnie go zdjąłem , a klacz przerzuciłem przez grzbiet i ruszyłem dość powolnym krokiem do stada . Jakoś nie bardzo mi się spieszyło .
Melodia
Byłem przerażony . Masakra no nie nie ... Nie lubię jak znajomi mają jakieś zadrapania , a z nich się sączy krew . No , aż mnie odrzuca . Widziałem , że klacz ma jeszcze sznur który ją blokuje . Powoli i ostrożnie go zdjąłem , a klacz przerzuciłem przez grzbiet i ruszyłem dość powolnym krokiem do stada . Jakoś nie bardzo mi się spieszyło .
Melodia
Od Melodii
Kiedy słońce było w zenicie poszłam do lasu świetlików, który jest moim
ulubionym miejscem. Dziś też zaczęłam śpiewać, ale z tym wyjątkiem, że
zaśpiewałam moją własną piosenkę. Zamknęłam oczy, ale po kilku chwilach
poczułam coś na mojej szyi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wokół mnie
pełno ludzi, którzy zarzucali pętle na moją szyje, a później na nogi,
kiedy znieruchomiano mnie z przymusu jakiś człowiek podszedł do mnie i
założył mi jakiś worek na głowę. Tego już było za wiele zaczęłam się
miotać na wszystkie strony, strzelać baranki i dębować. Wreszcie liny,
które były przytwierdzone do mokrych od deszczu drzew zsunęły się po
nich. Zaczęłam biec w jakąś stronę przy okazji zdejmując worek z głowy.
Byłam już daleko od ludzi, kiedy pętla od sznura, który nadal ciągnęłam
za sobą zaczepił się o potężne zwalone drzewo. Rozpędzona ja przez
fiokowałam w powietrzu i runęłam na ziemię tracąc świadomość na kilka
dobrych godzin, bo kiedy się obudziłam słońce już zachodziło. Moja noga
była cała we krwi. Spróbowałam się podnieść, ale sznur mi na to nie
pozwalał. Przeleżałam kilka chwil, bo nawet nie miałam siły, żeby
krzyczeć. Wreszcie ktoś przyszedł. Był to Horan, który kiedy mnie
zobaczył cały zbladł.
Horan dokończ
Horan dokończ
Od Costy CD opo Atari
- A ja może jednak zostanę - Uśmiechnęłam się tak by zirytować Atari co mi się mistrzowsko udało
- Wejdź - Powiedziała podirytowana
- No to więc skoro tak bardzo jest dobrze to czemu cię nie widuję na łące , albo gdziekolwiek ?
- Bo nie wychodzę
- Och to źle , bardzo źle . Błagam cię nie możesz się zamykać ... - Urwałam i wspomniała mi się Lady Lien
- No okey , ale co mi to da ?
- Jedzenie to po pierwsze , mizernie wyglądasz
- Wejdź - Powiedziała podirytowana
- No to więc skoro tak bardzo jest dobrze to czemu cię nie widuję na łące , albo gdziekolwiek ?
- Bo nie wychodzę
- Och to źle , bardzo źle . Błagam cię nie możesz się zamykać ... - Urwałam i wspomniała mi się Lady Lien
- No okey , ale co mi to da ?
- Jedzenie to po pierwsze , mizernie wyglądasz
Od Costy CD opo Lady Lien
- Co ty sobie kur** myślisz ?! Zamkniesz się i co ? Problemy nie znikną ! Ogarnij się
- Dobrze ... Przepraszam
- No i to rozumiem . Co tobie ?
Klacz tylko kiwała nerwowo głową
- Już pójdę bo widzę , że się denerwujesz , a nie chcesz zostać moim posiłkiem
- Hehe... to był żart prawda ?
Wstałam z poważną miną
- Prawda ? - Spytała już niespokojna
- Po części żart . Pa
- Pa.. - Powiedziała osłupiała
- Dobrze ... Przepraszam
- No i to rozumiem . Co tobie ?
Klacz tylko kiwała nerwowo głową
- Już pójdę bo widzę , że się denerwujesz , a nie chcesz zostać moim posiłkiem
- Hehe... to był żart prawda ?
Wstałam z poważną miną
- Prawda ? - Spytała już niespokojna
- Po części żart . Pa
- Pa.. - Powiedziała osłupiała
Od Atari C.D opo Costy
Przyszła do mnie Costa.
- Co tu robisz? - spytałam, zdziwiona jej obecnością.
- A co miałabym robić? - prychnęła. - Nie mogę już zobaczyć, co słychać u innych? Jako przywódca mam obowiązek...
- Dobrze! U mnie wszystko ok, jak chcesz możesz wyjść.
<Costa, jeśli ci się chce to dokończ>
- Co tu robisz? - spytałam, zdziwiona jej obecnością.
- A co miałabym robić? - prychnęła. - Nie mogę już zobaczyć, co słychać u innych? Jako przywódca mam obowiązek...
- Dobrze! U mnie wszystko ok, jak chcesz możesz wyjść.
<Costa, jeśli ci się chce to dokończ>
Od Lady Lien - CD opo Costy
Od kiedy przeniosłam się, a raczej przeniesiono mnie do Stada
Światłości, nic się nie zmieniło. Konie niczym się nie różnią. Weźmy
taką... Reikę. W Stadzie Mroku są konie zazwyczaj złośliwe i wredne, a
ona wcale taka nie jest. Może i jestem wredna w tym momencie, ale kogo
już interesuje moje zdanie? Tylko mnie. Z wiekiem staje się coraz to
gorsza..., pomyślałam, ale chwilę potem w zaczęłam cicho nucić pod
nosem:
Don't bless me Father for I have sinned
Father did you miss me? I've been locked up a while.
I got caught for what I did but took it all in style.
Laid to rest all my confessions I gave way back when.
Now I'm versed and so much worse. So I am back again.
And he said
For the lines that I take. I'm going to hell!
For the love that I make. I'm going to hell!
Gettin' heavy with the devil, you can hear the wedding bells.
Father did you miss me? Don't ask me where I've been.
You know I know. Yes, I've been told. I redefine a sin.
I don't know what's driving me to put this in my head.
Maybe I wish I could die, maybe I am dead
And he said
For the lives that I fake. I'm going to hell!
For the vows that I break. I'm going to hell!
For the ways that I hurt, while I'm hiking up my skirt.
I am sitting on a throne while they're buried in the dirt.
For the man that I hate. I'm going to hell!
Gettin' heavy with the devil, you can hear the wedding bells.
Please forgive me father.
I didn't mean to bother you.
The devil's in me father.
He's inside of everything I do.
For the live that I take. I'm going to hell!
For the laws that I break. I'm going to hell!
For the love that I hate. I'm going to hell!
For the lies that I make. I'm going to hell!
For the way I condescend and never lend a hand.
My arrogance is making this head buried in the sand.
For the souls I forsake. I'm going to hell!
Gettin' married to the devil, you can hear the wedding bells.
Wtem ktoś zapukał cicho do prowizorycznych drzwi. Podeszłam do nich z grymasem i otworzyłam.
- Czego? - zapytałam, nim zorientowałam się, że to Costa. - Sorry, jeśli cię to uraziło. - podniosłam na nią wzrok chrząkając głośno.
- Nie. - ucięła krótko. - Jako iż pełnię role przywódczyni, powinnam wiedzieć co nie co o koniach w stadzie, a przynajmniej wiedzieć co się dzieje. - odparła.
- Nie mam partnera, jestem samotna, nie mam do kogo ''gęby'' otworzyć, nikt się ze mną nie kontaktuje, nudzę się, słucham ciężkiej muzyki... No, to tyle. A co do kontaktów z innymi, to czasem przychodzę na Pola i tam spotykam moją dawną znajomą. Jeśli mam cię nadal zanudzać, to nazywa się Ciriban i jest karym pegazem. Chcesz wiedzieć coś więcej? Sądzę, że nie bo kogo to interesuje. - ciągnęłam jak najęta.
Chciałam zamknąć jej drzwi przed nosem, lecz ona je przytrzymała.
< Costa? >
Don't bless me Father for I have sinned
Father did you miss me? I've been locked up a while.
I got caught for what I did but took it all in style.
Laid to rest all my confessions I gave way back when.
Now I'm versed and so much worse. So I am back again.
And he said
For the lines that I take. I'm going to hell!
For the love that I make. I'm going to hell!
Gettin' heavy with the devil, you can hear the wedding bells.
Father did you miss me? Don't ask me where I've been.
You know I know. Yes, I've been told. I redefine a sin.
I don't know what's driving me to put this in my head.
Maybe I wish I could die, maybe I am dead
And he said
For the lives that I fake. I'm going to hell!
For the vows that I break. I'm going to hell!
For the ways that I hurt, while I'm hiking up my skirt.
I am sitting on a throne while they're buried in the dirt.
For the man that I hate. I'm going to hell!
Gettin' heavy with the devil, you can hear the wedding bells.
Please forgive me father.
I didn't mean to bother you.
The devil's in me father.
He's inside of everything I do.
For the live that I take. I'm going to hell!
For the laws that I break. I'm going to hell!
For the love that I hate. I'm going to hell!
For the lies that I make. I'm going to hell!
For the way I condescend and never lend a hand.
My arrogance is making this head buried in the sand.
For the souls I forsake. I'm going to hell!
Gettin' married to the devil, you can hear the wedding bells.
Wtem ktoś zapukał cicho do prowizorycznych drzwi. Podeszłam do nich z grymasem i otworzyłam.
- Czego? - zapytałam, nim zorientowałam się, że to Costa. - Sorry, jeśli cię to uraziło. - podniosłam na nią wzrok chrząkając głośno.
- Nie. - ucięła krótko. - Jako iż pełnię role przywódczyni, powinnam wiedzieć co nie co o koniach w stadzie, a przynajmniej wiedzieć co się dzieje. - odparła.
- Nie mam partnera, jestem samotna, nie mam do kogo ''gęby'' otworzyć, nikt się ze mną nie kontaktuje, nudzę się, słucham ciężkiej muzyki... No, to tyle. A co do kontaktów z innymi, to czasem przychodzę na Pola i tam spotykam moją dawną znajomą. Jeśli mam cię nadal zanudzać, to nazywa się Ciriban i jest karym pegazem. Chcesz wiedzieć coś więcej? Sądzę, że nie bo kogo to interesuje. - ciągnęłam jak najęta.
Chciałam zamknąć jej drzwi przed nosem, lecz ona je przytrzymała.
< Costa? >
Od Nightmare CD opo Ray'a
Na plaży zaczęłam szukać bursztynów.
Złote słońce odbijało się w karmazynowej tafli wody na tle fioletowo - różowego nieba.
Ogier położył się na żółtym piasku i ogrzewał się w zachodzących promieniach słońca.
( Ray ? XD )
Złote słońce odbijało się w karmazynowej tafli wody na tle fioletowo - różowego nieba.
Ogier położył się na żółtym piasku i ogrzewał się w zachodzących promieniach słońca.
( Ray ? XD )
Od Costy "Każdy czyt."
Obchód jak zwykle . He ... ostatnio jestem w miarę szczęśliwa więc postanowiłam odwiedzinki zrobić , a takie niespodziewane . No skoro mam być dobrą przywódczynią to muszę wiedzieć co u członków . Nie będę oczywiście zaglądać do tych co i tak dzień w dzień wiem co u nich .
Opo mają dokończyć następujące konie : North , Ipheriss , Melodia , Zoey , Lady Lien , Zuma , Naides , Jaspers , Megan , Orsay , Blackdid , Atari , Devil , Jack , Cora , Valixy , Shandy Kill , Ruth , Shine
Opo mają dokończyć następujące konie : North , Ipheriss , Melodia , Zoey , Lady Lien , Zuma , Naides , Jaspers , Megan , Orsay , Blackdid , Atari , Devil , Jack , Cora , Valixy , Shandy Kill , Ruth , Shine
Opo
Możecie w każdej chwili jak coś zapytać mnie o stan waszych opo . Bo jak widać niektórzy najpierw piszą po 20 opo na tydzień , a jak mają już to co chcieli to bimbają , a nawet jednego opo nie napiszą . Tak więc macie taką możliwość bo ja już nie mam zamiaru spamować wam skrzynek , że nie napisaliście opo .
PS Jak komuś zależy na dokończeniu swojego opo to są przy formkach podane loginy z Howrse nic nie szkodzi napisać do właściciela -,-
PS Jak komuś zależy na dokończeniu swojego opo to są przy formkach podane loginy z Howrse nic nie szkodzi napisać do właściciela -,-
chat
Na chacie możecie mnie spotkać no o każdej godzinie chyba , że będę spać XD
Potem ustalimy o której możliwe , że będziemy
Potem ustalimy o której możliwe , że będziemy
poniedziałek, 19 maja 2014
Nowu kuń *o*
Shine jest klaczą ze stada światłości i zajmuje rangę Strażnika granicznego . Więcej info w jej formularzu
niedziela, 18 maja 2014
Od Bullet Train'a
Rano wstałem dość wcześnie. Costy jeszcze nie było w domu. Kiedy zrobiłem śniadanie, ukochana pojawiła się w domu.
- Cześć - przywitałem ją całusem - jak tam było?
- Fajnie - uśmiechnęła się, ale po chwili jej twarz nabrała smutnego wyglądu
- Kootku, co się dzieje?
< Costa? >
- Cześć - przywitałem ją całusem - jak tam było?
- Fajnie - uśmiechnęła się, ale po chwili jej twarz nabrała smutnego wyglądu
- Kootku, co się dzieje?
< Costa? >
Od Valentina CD opo Mascared
- Wiesz.. ja i tak zawsze jestem odizolowany od reszty... jestem taki nieobecny - zażartowałem
- To co, chcesz, czy nie?
- No chcę.... ale myślę, że teraz ważniejsza jest twoja mama...
No więc polecieliśmy dalej...
< Masc? >
- To co, chcesz, czy nie?
- No chcę.... ale myślę, że teraz ważniejsza jest twoja mama...
No więc polecieliśmy dalej...
< Masc? >
OD The worst end'a CD Another'a
- Jasne dzięki, a kiedy operacja ? - spytałem.
- Dzisiaj o 18. Nigdzie nie pójdziesz będziesz tu leżał i czekał na operacje. Po niej zostaniesz na obserwacji przez 1 dzień, następnie będziesz mógł sobie iść, ale nie obejdzie się bez wizyt kontrolnych. Teraz odpocznij sobie, a ja muszę zjeść obiad bo od rana nie jadłem - powiedział i zniknął za drzwiami. Leżałem tak do 17:50 rozkoszując się muzyką, która płynęła z głośnika. Po chwili w drzwiach stanął Another. - Zanim zaczniesz operacje... - zacząłem - ile będę nosił te szyny ? - spytałem. Another ? |
||
Od Mascared - CD opo Valentina
Wyszliśmy z jaskini Mustanga. Od razu skręciłam na wschód, bo tam
znajdowało się obecnie stado Soul. Maszerowaliśmy w milczeniu, chociaż
bardzo blisko siebie. Gdy wyszliśmy na Pola, odezwałam się w końcu:
- Musimy lecieć do Gór Skalistych. Inaczej droga będzie trwała co najmniej tydzień.
- No a gdybyśmy lecieli?
- 2-4 dni, jeśli tępo będzie szybkie. - odparłam cicho.
- Nie ma na co czekać, czas się liczy. - rzekł wzbijając się w powietrze, a ja chwilę po nim.
Doskwierał nam upał, a lecieliśmy dość wysoko. Pod nami rozpościerał się widok na plaże i turkusowe morze. Wtedy przypomniałam sobie o wakacjach, jakie kiedyś zaproponowałam. Podleciałam bliżej do Valentina.
- Pamiętasz, jak pokazywałam ci miejsca na mapie do zwiedzenia? - zapytałam niemal krzycząc.
- No... tak. - pokiwał głową.
- Wiem, że to nie na miejscu, ale nadal chcesz spędzić gdzieś kilka dni lub tydzień gdzieś, gdzie nie ma koni z naszego stada?
< Valentino? Propozycja wakacji nadal aktualna xd >
- Musimy lecieć do Gór Skalistych. Inaczej droga będzie trwała co najmniej tydzień.
- No a gdybyśmy lecieli?
- 2-4 dni, jeśli tępo będzie szybkie. - odparłam cicho.
- Nie ma na co czekać, czas się liczy. - rzekł wzbijając się w powietrze, a ja chwilę po nim.
Doskwierał nam upał, a lecieliśmy dość wysoko. Pod nami rozpościerał się widok na plaże i turkusowe morze. Wtedy przypomniałam sobie o wakacjach, jakie kiedyś zaproponowałam. Podleciałam bliżej do Valentina.
- Pamiętasz, jak pokazywałam ci miejsca na mapie do zwiedzenia? - zapytałam niemal krzycząc.
- No... tak. - pokiwał głową.
- Wiem, że to nie na miejscu, ale nadal chcesz spędzić gdzieś kilka dni lub tydzień gdzieś, gdzie nie ma koni z naszego stada?
< Valentino? Propozycja wakacji nadal aktualna xd >
Od Anothera - CD opo The Worst End'a
- Jasne, siadaj. - skinąłem głową pokazując na biały stół. - Najpierw powiedź, co dokładniej się stało.
- Em... ''Pobiłem się'' z Bullet Train'em... - rozglądał się nerwowo dokoła.
- Połóż się. - podszedłem bliżej do ogiera. - Powiedź, kiedy zacznie boleć.
Zacząłem uciskać jego podbrzusze. Natrafiłem na ''zapadnie'' w kościach, a gdy na nie nacisnąłem, ogier syknął z bólu.
- Jak widać, masz stłuczone żebro, w najgorszym przypadku złamane. - podałem mu diagnozę. - Potrzebna będzie operacja, która polega na umieszczeniu kilku szyn. Będziesz mógł normalnie się poruszać, lecz nie wolno będzie ci szybko biegać czy broń boże bić się z kimś. Musisz chodzić ostrożnie, bo niewłaściwy krok może sprawić ci ból. - mówiłem wpisując wyniki badania. - Myślę, że nie chcesz leżeć cały w gipsie przez dwa tygodnie...
< The Worst End? >
- Em... ''Pobiłem się'' z Bullet Train'em... - rozglądał się nerwowo dokoła.
- Połóż się. - podszedłem bliżej do ogiera. - Powiedź, kiedy zacznie boleć.
Zacząłem uciskać jego podbrzusze. Natrafiłem na ''zapadnie'' w kościach, a gdy na nie nacisnąłem, ogier syknął z bólu.
- Jak widać, masz stłuczone żebro, w najgorszym przypadku złamane. - podałem mu diagnozę. - Potrzebna będzie operacja, która polega na umieszczeniu kilku szyn. Będziesz mógł normalnie się poruszać, lecz nie wolno będzie ci szybko biegać czy broń boże bić się z kimś. Musisz chodzić ostrożnie, bo niewłaściwy krok może sprawić ci ból. - mówiłem wpisując wyniki badania. - Myślę, że nie chcesz leżeć cały w gipsie przez dwa tygodnie...
< The Worst End? >
sobota, 17 maja 2014
Od Killera
Kocham biegać to właśnie mi uświadomił mój były trener ze szkoły. Pan Kępa he .. kazał mi biegać z książką i podczas biegania uczyć się . No i jakoś mi tak dobrze . Teraz jak idę biegać to biorę książkę i podczas biegania sobie czytam to pomaga zaoszczędzić mi czas . Mam go mało no , ale dla znajomych zawsze go znajdę . No i tak biegałem czytając książkę i wpadłem na kogoś . Z początku jak upadłem to moje oczy zasłoniła książka
- Ała ... - Poznałem ten głos to Costa
- Costa ?
- Nie, biała fala . No ja ...
- Przepraszam ... książka mnie wciągnęła
- Wiesz postanowiłam sobie pobiegać , a jak widać sama już nie mogę . Pobiegamy razem ?
- No jasne
Biegaliśmy tak razem długo . Było fajnie i to tylko dlatego , że była tak blisko . Stanęliśmy by się porozciągać i odpocząć .
- Jak tam ? - Spytałem
- Dobrze
- Bullet Train już cię przeleciał ?
- To było nie miłe . Po za tym jesteśmy parą i jak uznamy , że chcemy współżyć to to zrobimy i się nie musisz dowiedzieć .
Costa opierała się o wielki kamień , a ja położyłem przednie kopyta tak , że nie miała jak uciec . Jej głowa znajdowała się między tymi kopytami . Byliśmy gdzieś na plaży .
- Zawsze się dowiem !
- Co jesteś taki na to cięty ?
- Nie ważne
- Jeśli cię to uspokoi to nawet z Bullet Trainem nie śpię w tym samym pokoju .
- Trochę mnie to uspokoiło , ale tylko TROCHĘ
- Wiesz czasem zdaje mi się , że specjalnie to wszystko ustawiasz byś ty tylko mnie rozdziewiczył !
- To źle myślisz - Powiedziałem poważnie
Haha ! No pewnie , że to robisz ! Bo może ją kochasz ?! - Krzyczała do mnie podświadomość
- Killer nie musisz się o mnie martwić - Costa chwyciła mnie za głowę i dała całusa w policzek , ale tak na skraju ust .
Zamknąłem oczy i rozluźniłem się lekko . Wciągnąłem powietrze .
- Jakoś nie mogę przestać !
- Ale czemu ci tak zależy ?
- Bo jesteś jedyną przyjaciółką ... mądrą , piękną i tak jak by traktuję cię jak siostrę
- Ja ciebie też , ale jesteś coraz dziwniejszy . Chwila ...-Spiąłem się już wiedziałem , że poskładała wszystko w całość - Upierasz się bym była z tobą , nie dopuszczasz by ktoś się ze mną przespał , Killer ty .. ty ... się ... we ... mnie ... nie to niemożliwe .
- Tak kocham cię ! Możliwe ! Albo już tak długo chciałem cię zaliczyć , że jakoś stałaś się świętością ! Po prostu nie potrafię przy tobie użyć mocy , nie potrafię cię od tak przelecieć !!!
- A gdybym ci się oddała ?
- Co ? Nie możesz ...
- Wiesz to żadnej różnicy nie zrobi , a ty zdobędziesz to czego od samego początku ode mnie nie możesz dostać .
- Jesteś tego pewna ?
- Nie , ale co tam . Ufam ci
- Ale ja sam sobie nie ufam ... Jestem popieprzony na pięćdziesiąt sposobów . Jestem niebezpieczny .
Usiadłem na piasku ,a Costa usiadła na mnie okrakiem
- Wierzę , że nie zrobisz mi krzywdy. Błagam nie zniosę tego , że ciągle muszę się pilnować ... Ty jesteś doświadczony i wiesz co i jak .
- Tylko ja nie potrafię się kochać . Ja tylko się pieprzę
- Trudno ... u ciebie ?
- No dobrze . O 20 ?
- Będę niby na obchodzie
- Będę czekał
Uśmiechaliśmy się do siebie jak głupi . Nie wierzę ... uda mi się ! Zaliczę Costę . Zaraz po tym jak się rozstaliśmy pobiegłem do Semele i odwołałem nasze spotkanie . Potem wróciłem do siebie i upewniłem się , że zamknąłem pokój zabaw na klucz . Nie chciałbym , żeby Costa go zobaczyła . Z niecierpliwością czekałem na Costę . Ja wybiła równa 20 rozbrzmiał dzwonek od drzwi co mnie wystraszyło . Otworzyłem , a Costa weszła niepewnie . Zamknąłem cały system . Costa trzymała jakiegoś szampana .
- Wole się najpierw upić
- Lepiej nie ...
- Dobra ty tu rządzisz
- Nie ... ty musisz
- Czemu ?
- Bo ja w roli pana jestem straszny ... raz zabiłem jedną
- Killer - Krzyczała - Nie pomagasz
- Przepraszam ... tylko jak coś pójdzie nie tak to się zabiję
- Wszystko będzie dobrze
Costa odstawiła butelkę na aneks kuchenny . Nieśpiesznie podszedłem do niej . Zaczęliśmy się całować ona targała lekko moje włosy . Tak całując szliśmy do sypialni . Popchałem ją na łóżko , a chwilę później dołączyłem do niej i znowu się całowaliśmy .
- Będziesz pierwszą na tym łóżku ... - Powiedziałem w przerwie między pocałunkami
Założyłem zabezpieczenie i bardzo , ale to bardzo powoli w nią zacząłem wchodzić .
- Jak coś to przestanę
- Nie ... jest dobrze ! AA! - Jęk jej mnie speszył . No po raz pierwszy - Jest dobrze ... uwierz . Tylko nie wiedziałam , że to tak boli i jest takie fajne
Wróciłem do tego co zacząłem . No i jednak się z nią kochałem . Bardzo rozkosznie , powoli .... Ona jęczała i to był znak dla mnie , że doszła więc też to zrobiłem . Przytuliłem ją do siebie gdy tylko skończyliśmy . Ona miała łzy w oczach . Jeszcze mocniej ją przytuliłem i pocałowałem w głowę .
- Cii... jestem przy tobie
Ona zaczęła się trząść . Ja też prawie zacząłem się trząść , ale to opanowałem . Przykryłem nas kołdrą i zgasiłem światło .
- Nie płacz ... już po wszystkim .
- Killer to było tak wspaniałe , a za razem tak bolesne . Nie chcę już więcej tego ... Nigdy
- Rozumiem ... teraz śpij
- Będziesz ze mną całą noc ?
- Nie śmiem się z tond ruszać . Nie zostawię cię
- Killer - Costa spanikowała - Ja krwawię
- Wiem ... to normalne
- Killer !...
- Na prawdę to normalne . Śpij ...
Costa się we mnie mocno , ale to bardzo mocno wtuliła , a ja ją przytuliłem i schowałem chrapy w jej grzywie . Czuwałem tak całą noc . W moich ramionach spała Costa po tym jak przespała się ze mną , nie mogę w to uwierzyć . Rano Costa poszła się przemyć , a ja dałem pościel do prania .
- Ała ... - Poznałem ten głos to Costa
- Costa ?
- Nie, biała fala . No ja ...
- Przepraszam ... książka mnie wciągnęła
- Wiesz postanowiłam sobie pobiegać , a jak widać sama już nie mogę . Pobiegamy razem ?
- No jasne
Biegaliśmy tak razem długo . Było fajnie i to tylko dlatego , że była tak blisko . Stanęliśmy by się porozciągać i odpocząć .
- Jak tam ? - Spytałem
- Dobrze
- Bullet Train już cię przeleciał ?
- To było nie miłe . Po za tym jesteśmy parą i jak uznamy , że chcemy współżyć to to zrobimy i się nie musisz dowiedzieć .
Costa opierała się o wielki kamień , a ja położyłem przednie kopyta tak , że nie miała jak uciec . Jej głowa znajdowała się między tymi kopytami . Byliśmy gdzieś na plaży .
- Zawsze się dowiem !
- Co jesteś taki na to cięty ?
- Nie ważne
- Jeśli cię to uspokoi to nawet z Bullet Trainem nie śpię w tym samym pokoju .
- Trochę mnie to uspokoiło , ale tylko TROCHĘ
- Wiesz czasem zdaje mi się , że specjalnie to wszystko ustawiasz byś ty tylko mnie rozdziewiczył !
- To źle myślisz - Powiedziałem poważnie
Haha ! No pewnie , że to robisz ! Bo może ją kochasz ?! - Krzyczała do mnie podświadomość
- Killer nie musisz się o mnie martwić - Costa chwyciła mnie za głowę i dała całusa w policzek , ale tak na skraju ust .
Zamknąłem oczy i rozluźniłem się lekko . Wciągnąłem powietrze .
- Jakoś nie mogę przestać !
- Ale czemu ci tak zależy ?
- Bo jesteś jedyną przyjaciółką ... mądrą , piękną i tak jak by traktuję cię jak siostrę
- Ja ciebie też , ale jesteś coraz dziwniejszy . Chwila ...-Spiąłem się już wiedziałem , że poskładała wszystko w całość - Upierasz się bym była z tobą , nie dopuszczasz by ktoś się ze mną przespał , Killer ty .. ty ... się ... we ... mnie ... nie to niemożliwe .
- Tak kocham cię ! Możliwe ! Albo już tak długo chciałem cię zaliczyć , że jakoś stałaś się świętością ! Po prostu nie potrafię przy tobie użyć mocy , nie potrafię cię od tak przelecieć !!!
- A gdybym ci się oddała ?
- Co ? Nie możesz ...
- Wiesz to żadnej różnicy nie zrobi , a ty zdobędziesz to czego od samego początku ode mnie nie możesz dostać .
- Jesteś tego pewna ?
- Nie , ale co tam . Ufam ci
- Ale ja sam sobie nie ufam ... Jestem popieprzony na pięćdziesiąt sposobów . Jestem niebezpieczny .
Usiadłem na piasku ,a Costa usiadła na mnie okrakiem
- Wierzę , że nie zrobisz mi krzywdy. Błagam nie zniosę tego , że ciągle muszę się pilnować ... Ty jesteś doświadczony i wiesz co i jak .
- Tylko ja nie potrafię się kochać . Ja tylko się pieprzę
- Trudno ... u ciebie ?
- No dobrze . O 20 ?
- Będę niby na obchodzie
- Będę czekał
Uśmiechaliśmy się do siebie jak głupi . Nie wierzę ... uda mi się ! Zaliczę Costę . Zaraz po tym jak się rozstaliśmy pobiegłem do Semele i odwołałem nasze spotkanie . Potem wróciłem do siebie i upewniłem się , że zamknąłem pokój zabaw na klucz . Nie chciałbym , żeby Costa go zobaczyła . Z niecierpliwością czekałem na Costę . Ja wybiła równa 20 rozbrzmiał dzwonek od drzwi co mnie wystraszyło . Otworzyłem , a Costa weszła niepewnie . Zamknąłem cały system . Costa trzymała jakiegoś szampana .
- Wole się najpierw upić
- Lepiej nie ...
- Dobra ty tu rządzisz
- Nie ... ty musisz
- Czemu ?
- Bo ja w roli pana jestem straszny ... raz zabiłem jedną
- Killer - Krzyczała - Nie pomagasz
- Przepraszam ... tylko jak coś pójdzie nie tak to się zabiję
- Wszystko będzie dobrze
Costa odstawiła butelkę na aneks kuchenny . Nieśpiesznie podszedłem do niej . Zaczęliśmy się całować ona targała lekko moje włosy . Tak całując szliśmy do sypialni . Popchałem ją na łóżko , a chwilę później dołączyłem do niej i znowu się całowaliśmy .
- Będziesz pierwszą na tym łóżku ... - Powiedziałem w przerwie między pocałunkami
Założyłem zabezpieczenie i bardzo , ale to bardzo powoli w nią zacząłem wchodzić .
- Jak coś to przestanę
- Nie ... jest dobrze ! AA! - Jęk jej mnie speszył . No po raz pierwszy - Jest dobrze ... uwierz . Tylko nie wiedziałam , że to tak boli i jest takie fajne
Wróciłem do tego co zacząłem . No i jednak się z nią kochałem . Bardzo rozkosznie , powoli .... Ona jęczała i to był znak dla mnie , że doszła więc też to zrobiłem . Przytuliłem ją do siebie gdy tylko skończyliśmy . Ona miała łzy w oczach . Jeszcze mocniej ją przytuliłem i pocałowałem w głowę .
- Cii... jestem przy tobie
Ona zaczęła się trząść . Ja też prawie zacząłem się trząść , ale to opanowałem . Przykryłem nas kołdrą i zgasiłem światło .
- Nie płacz ... już po wszystkim .
- Killer to było tak wspaniałe , a za razem tak bolesne . Nie chcę już więcej tego ... Nigdy
- Rozumiem ... teraz śpij
- Będziesz ze mną całą noc ?
- Nie śmiem się z tond ruszać . Nie zostawię cię
- Killer - Costa spanikowała - Ja krwawię
- Wiem ... to normalne
- Killer !...
- Na prawdę to normalne . Śpij ...
Costa się we mnie mocno , ale to bardzo mocno wtuliła , a ja ją przytuliłem i schowałem chrapy w jej grzywie . Czuwałem tak całą noc . W moich ramionach spała Costa po tym jak przespała się ze mną , nie mogę w to uwierzyć . Rano Costa poszła się przemyć , a ja dałem pościel do prania .
Od Killera CD opo Reiki
- Haha ! I dlatego przychodzicie tu i się kłócicie ?
- Yyy... nom
- Ale jesteście Poje*** . Ohh... wynoście się z tond bo zawołam ochronę i już nie będzie śmiesznie
Klacze się pozbierały i poszły . Semele jeszcze przed wyjściem na mnie spojrzała i puściliśmy sobie oczko . Ohh... do czego ona jest zdolna w łóżku . Ahh... dobra koniec muszę wrócić do pracy
- Yyy... nom
- Ale jesteście Poje*** . Ohh... wynoście się z tond bo zawołam ochronę i już nie będzie śmiesznie
Klacze się pozbierały i poszły . Semele jeszcze przed wyjściem na mnie spojrzała i puściliśmy sobie oczko . Ohh... do czego ona jest zdolna w łóżku . Ahh... dobra koniec muszę wrócić do pracy
Od Killera CD opo Semele
- Ohh.. o tyle dobrze . To teraz nie musimy się pilnować
- Na to wychodzi
Klacz uśmiechnęła się .
- To kiedy się zobaczymy ? - Spytała
- Wiesz jak dłużej się nie widzimy tym bardziej to przeżywasz . No , a ja przy tym też mam wielką przyjemność . No i się spotykam z Costą to może jutro ? Tak 22 ?
- Jasne
- Ale będziesz mnie błagać bym cię przeleciał
Semele
- Na to wychodzi
Klacz uśmiechnęła się .
- To kiedy się zobaczymy ? - Spytała
- Wiesz jak dłużej się nie widzimy tym bardziej to przeżywasz . No , a ja przy tym też mam wielką przyjemność . No i się spotykam z Costą to może jutro ? Tak 22 ?
- Jasne
- Ale będziesz mnie błagać bym cię przeleciał
Semele
Od Semele C.D opo Killera
Nie mnie tu coś o tym mówić. Powiem tak: doskonałe pod każdym względem i
nie do przebicia. Było świetnie, ale też potwornie wyczerpująco. Ten to
ma kondycję...
Rozmawiałam też z doktor Green o lekach, prawdopodobieństwu zajścia w ciążę, płodności itp. Pokazywała mi kilka środków oraz ich działanie. W końcu wybrałam jeden i poszłam do Killera.
- Chyba mam rozwiązanie. - oznajmiłam.
Ogier spojrzał na mnie znad gazety pytającym wzrokiem.
- Doktor Green zaleciła mi specjalne zioła. Po zażyciu jestem prawie całkowicie bezpłodna, na 99,9% nie zajdę w ciążę. Jest to tyle lepsze od zwykłych leków, że nie trzeba za każdym razem się pilnować.
Uśmiechnęłam się do niego.
<Killer dok.>
Rozmawiałam też z doktor Green o lekach, prawdopodobieństwu zajścia w ciążę, płodności itp. Pokazywała mi kilka środków oraz ich działanie. W końcu wybrałam jeden i poszłam do Killera.
- Chyba mam rozwiązanie. - oznajmiłam.
Ogier spojrzał na mnie znad gazety pytającym wzrokiem.
- Doktor Green zaleciła mi specjalne zioła. Po zażyciu jestem prawie całkowicie bezpłodna, na 99,9% nie zajdę w ciążę. Jest to tyle lepsze od zwykłych leków, że nie trzeba za każdym razem się pilnować.
Uśmiechnęłam się do niego.
<Killer dok.>
Od Killera CD opo Semele
- A na co masz ochotę ? - Powiedziałem lekko schrypniętym głosem
- Zaskocz mnie
- U mnie w Willi o 20 . Mam nadzieję , że jesteś pełna sił ...
- No jasne
Wróciłem do Willi i przygotowałem się trochę . Nie miałem co do robienia więc poćwiczyłem troszkę . Po treningu wskoczyłem pod prysznic i punktualnie o 20 byłem gotowy . Wszystko dopięte na ostatni guzik . Zapaliłem świeczki od drzwi do pokoju zabaw / bólu , zależy jak uległa jest posłuszna to pokój zabaw , a jak niegrzeczna to bólu . Wszystkie zamki zostaną zamknięte dokładnie 5 minut po 20 . Szyby przyciemnione jak zawsze wieczorem . Dzwonki wyłączone , a system otwierający tylko ja mogę uaktywnić. Gdy przyszła Semele była lekko speszona , a że jeszcze willa była tak owo otwarta postanowiłem porozmawiać z Semele .
- Napijesz się wina ?
- Poproszę
- Wiesz musimy porozmawiać o antykoncepcji
- No mów
- Nie lubię gumek . Szczerze nienawidzę , ale nie możesz zajść w ciążę . No i mogę cię umówić z doktor Green by przepisała ci jakieś tabletki antykoncepcyjne
- No okey
- Nie chcemy by coś nam przeszkadzało co nie ?
- Tak
- Naszym celem jest sprawianie sobie przyjemności panno Semele . Gotowa ?
- Tak
- Tak ? - Powiedziałem groźnie
- Tak panie
- I żeby było jasne ... w pokoju zabaw bądź bólu nie spoglądasz na mnie jeśli ci nie pozwolę , nie robisz nic czego ci nie każę i zawsze zwracasz się do mnie z szacunkiem .
- Zrozumiano ... panie
- Grzeczna dziewczynka
Złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek i w tym momencie system pozamykał wszystkie wejścia i wyjścia do czasu , aż nie otworzę ich . Po pocałunku uśmiechnąłem się groźnie i pociągnąłem do pokoju zabaw Semele .
- Wiesz nie wiem jak bardzo jesteś wygimnastykowana , więc nie będzie ostro
- Nie mogę się doczekać proszę pana
Wziąłem gumkę do włosów i splotłem Semele warkocz za który na koniec jego robienia ją pociągnąłem . Z głośników zaczęła wydobywać się miła spokojna piosenka .
- Doznanie zwiększa się jak nic nie widzimy ... - Po tych słowach na jej oczy założyłem opaskę by nic nie widziała . - Pochyl się
Klacz pochyliła się niepewnie , a ja włożyłem w nią kulki ana*** . Przy każdej wydawała z siebie jęk .
- Wyprostuj się
Tak też zrobiła . Wciągnęła gwałtownie powietrze .
- Przyjemnie ?
Klacz się nie odzywała z rozkoszy .
- Hehe... widać , że tak . No to teraz trochę zasad
- Jeszcze ? Panie
- Tak , to dla twojego dobra . Są hasła bezpieczeństwa . Żółte jak już wiesz , że to coś cię przerasta , ale jednak spróbujesz wytrzymać , ale to dla mnie znak by było łagodniej jak to jest możliwe . No i czerwone jak już na pewno nie podołasz . Wtedy od razu zaprzestanę . Jasne ?
- Jasne panie
- Grzeczna dziewczynka ...
Związałem ją tylko z przodu i przywiązałem do jednej z nóg baldachimu .
- Nogi szerzej ... dobrze
- Yy.. - Jęknęła gdy rozszerzyłem jej nogi mocniej
- Teraz cię zerżnę i pamiętaj o hasłach bezpieczeństwa . Jak one brzmiały ?
- Żółty ... emmm... czerwony
- I tak trzymaj
- Zaskocz mnie
- U mnie w Willi o 20 . Mam nadzieję , że jesteś pełna sił ...
- No jasne
Wróciłem do Willi i przygotowałem się trochę . Nie miałem co do robienia więc poćwiczyłem troszkę . Po treningu wskoczyłem pod prysznic i punktualnie o 20 byłem gotowy . Wszystko dopięte na ostatni guzik . Zapaliłem świeczki od drzwi do pokoju zabaw / bólu , zależy jak uległa jest posłuszna to pokój zabaw , a jak niegrzeczna to bólu . Wszystkie zamki zostaną zamknięte dokładnie 5 minut po 20 . Szyby przyciemnione jak zawsze wieczorem . Dzwonki wyłączone , a system otwierający tylko ja mogę uaktywnić. Gdy przyszła Semele była lekko speszona , a że jeszcze willa była tak owo otwarta postanowiłem porozmawiać z Semele .
- Napijesz się wina ?
- Poproszę
- Wiesz musimy porozmawiać o antykoncepcji
- No mów
- Nie lubię gumek . Szczerze nienawidzę , ale nie możesz zajść w ciążę . No i mogę cię umówić z doktor Green by przepisała ci jakieś tabletki antykoncepcyjne
- No okey
- Nie chcemy by coś nam przeszkadzało co nie ?
- Tak
- Naszym celem jest sprawianie sobie przyjemności panno Semele . Gotowa ?
- Tak
- Tak ? - Powiedziałem groźnie
- Tak panie
- I żeby było jasne ... w pokoju zabaw bądź bólu nie spoglądasz na mnie jeśli ci nie pozwolę , nie robisz nic czego ci nie każę i zawsze zwracasz się do mnie z szacunkiem .
- Zrozumiano ... panie
- Grzeczna dziewczynka
Złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek i w tym momencie system pozamykał wszystkie wejścia i wyjścia do czasu , aż nie otworzę ich . Po pocałunku uśmiechnąłem się groźnie i pociągnąłem do pokoju zabaw Semele .
- Wiesz nie wiem jak bardzo jesteś wygimnastykowana , więc nie będzie ostro
- Nie mogę się doczekać proszę pana
Wziąłem gumkę do włosów i splotłem Semele warkocz za który na koniec jego robienia ją pociągnąłem . Z głośników zaczęła wydobywać się miła spokojna piosenka .
- Doznanie zwiększa się jak nic nie widzimy ... - Po tych słowach na jej oczy założyłem opaskę by nic nie widziała . - Pochyl się
Klacz pochyliła się niepewnie , a ja włożyłem w nią kulki ana*** . Przy każdej wydawała z siebie jęk .
- Wyprostuj się
Tak też zrobiła . Wciągnęła gwałtownie powietrze .
- Przyjemnie ?
Klacz się nie odzywała z rozkoszy .
- Hehe... widać , że tak . No to teraz trochę zasad
- Jeszcze ? Panie
- Tak , to dla twojego dobra . Są hasła bezpieczeństwa . Żółte jak już wiesz , że to coś cię przerasta , ale jednak spróbujesz wytrzymać , ale to dla mnie znak by było łagodniej jak to jest możliwe . No i czerwone jak już na pewno nie podołasz . Wtedy od razu zaprzestanę . Jasne ?
- Jasne panie
- Grzeczna dziewczynka ...
Związałem ją tylko z przodu i przywiązałem do jednej z nóg baldachimu .
- Nogi szerzej ... dobrze
- Yy.. - Jęknęła gdy rozszerzyłem jej nogi mocniej
- Teraz cię zerżnę i pamiętaj o hasłach bezpieczeństwa . Jak one brzmiały ?
- Żółty ... emmm... czerwony
- I tak trzymaj
***
Skończyliśmy około 6:50 . Semele była padnięta .
- Taylor !
- Tak Panie Killer ?
- Zabierz panią Semele do jej jaskini .
- Dobrze
Ahh.. Jak dobrze . Mam tak opłaconą ochronę , że wszystko na 100% zostanie w tajemnicy umowy , a inaczej trzeba zabić tego kto się o tym dowie . No niestety to nie ja mam na to wpływ . Prawnicy są zaciekli prawa .
Ahh.. Jak dobrze . Mam tak opłaconą ochronę , że wszystko na 100% zostanie w tajemnicy umowy , a inaczej trzeba zabić tego kto się o tym dowie . No niestety to nie ja mam na to wpływ . Prawnicy są zaciekli prawa .
Semele
Od Semele
NUUUDYY!!!! Koń nie ma co że sobą zrobić. Postanowiłam pójść do Killera.
W willi go nie było, dlatego szukałam go i znalazłam dopiero nad rzeką
Nai.
- Killer, jestem głodna - poskarżyłam sie. - Ograniczasz mnie, więc poświęć mi trochę czasu. Inaczej już dawno znalazła bym sobie kogoś na kilka godzin...
<Killer>
- Killer, jestem głodna - poskarżyłam sie. - Ograniczasz mnie, więc poświęć mi trochę czasu. Inaczej już dawno znalazła bym sobie kogoś na kilka godzin...
<Killer>
Od Lary
Ostatnio
mało czasu spędzałam z Jaspersem...Bardzo mi przykro,ale muszę
pracować. Nie może być tak, że on jest najważniejszy. Jestem młoda, chcę
się dobrze wykształcić. Zresztą dostałam propozycję od Anothera, abym
zastąpiła go. Miał urlop czy coś. Bardzo się z tego ucieszyłam. Wreszcie
mogłam się wykazać.
- Another...Weź sobie długi urlop. Pojedź gdzieś z rodziną. Odpręż się. W końcu tyle czasu spędzasz pracując..Proszę Cię...Klinika da radę bez Ciebie... - No dobrze...Ale na 2 tygodnie i tyle! - Jasne... I tak zasiadła tymczasowo na miejscu Anothera. Miała być to Orsay, ale ona jest w ciąży i nie może. Więc zostałam tyko ja. Uff..Pierwszy dzień. Wstałam o 5.00 rano. Ogarnełam się i dałam Jaspersowi całusa. Spał.. No to tak: Pierwsze poszłam się przebrać. Potem odebrałam karty dzisiejszych pacjentów. O 8.00 czekałam już w moim gabinecie na pierwszego pacjenta..To tak w streszczeniu. Tak wygląda każdy dzień.. Umordowana, wróciłam do domu. Powiedziałam lekko "Cześć" i ciężko opadłam na łóżko. CDN... |
|
Od Ray'a CD opo Nightmare
- WOW!
- I co podoba się?
- No jasne - odpowiedziałem po chwili, nie mogąc się nacieszyć, że spotkałem taką piękną klacz.
Uśmiechnęła się do mnie.
- To.. idziemy na plażę? Powinien być tam jeszcze zachód słońca..
- Jasne.
Nightmare?
- I co podoba się?
- No jasne - odpowiedziałem po chwili, nie mogąc się nacieszyć, że spotkałem taką piękną klacz.
Uśmiechnęła się do mnie.
- To.. idziemy na plażę? Powinien być tam jeszcze zachód słońca..
- Jasne.
Nightmare?
Od Anothera - CD opo Kirke
- Każdy z nas się starzeje. - szepnąłem po chwili. - Z każdym dniem
nabieramy lat i doświadczenia w życiu. Jeśli chcesz poczuć się lepiej,
uwierz w to. Często pomaga. A jeśli coś ci dolega, przyjdź do kliniki
lub po prostu powiedź. Mogę się urwać z pracy, nie tylko ja jestem
medykiem, inni lekarze też sobie radzą... - mówiłem ciągle.
Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym wątpliwości. Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało. Ujrzałem na jej ''twarzy'' blady uśmiech w moją stronę.
- Wszystko będzie dobrze... - wyszeptałem.
< Kirke? >
Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym wątpliwości. Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało. Ujrzałem na jej ''twarzy'' blady uśmiech w moją stronę.
- Wszystko będzie dobrze... - wyszeptałem.
< Kirke? >
OD The worst end'a Cd Bullet Train'a
- Ale ja tego nie zrobiłem - krzyczałem w stronę brata.
- Ehe, bo ci uwierze! - darł się Bullet.
No nic postanowiłem, że lepiej będzie iść do Anothera, by sprawdził co mi jest.
- Cześć - powiedziałem cały obolały.
- Witaj - odpowiedział.
- Mógłbyś sprawdzić co mi jest ? -spytałem.
Another ?
- Ehe, bo ci uwierze! - darł się Bullet.
No nic postanowiłem, że lepiej będzie iść do Anothera, by sprawdził co mi jest.
- Cześć - powiedziałem cały obolały.
- Witaj - odpowiedział.
- Mógłbyś sprawdzić co mi jest ? -spytałem.
Another ?
Od Valentina CD opo Mascared
- Kotku, co się stało...
- Nie patrz na mnie! - krzyknęła
- Kochanie - usiadłem obok mnie - mi możesz powiedzieć...
Mascared pokazała mi list
- Mascared - powiedziałem stanowczo - teraz idziemy do Mustanga załatwić mały wypad poza stado. Idziemy szukać twojej matki.
- Ale...
- Nie ma ale! Już! Idziemy!
Deszcz przestał padać. Wyszło słońce. Szedłem równym krokiem do Mustanga, a za mną wlokła się Mascared.
- Mustang!
- Tak?
- Wiesz... możemy na kilka dni opuścić tereny stada?
- Dlaczego?
Tutaj opowiedziałem całą historię...
- Dobrze, pozwalam wam.
- Dziękujemy
- Chodź Mascared...
< Mascared? >
- Nie patrz na mnie! - krzyknęła
- Kochanie - usiadłem obok mnie - mi możesz powiedzieć...
Mascared pokazała mi list
- Mascared - powiedziałem stanowczo - teraz idziemy do Mustanga załatwić mały wypad poza stado. Idziemy szukać twojej matki.
- Ale...
- Nie ma ale! Już! Idziemy!
Deszcz przestał padać. Wyszło słońce. Szedłem równym krokiem do Mustanga, a za mną wlokła się Mascared.
- Mustang!
- Tak?
- Wiesz... możemy na kilka dni opuścić tereny stada?
- Dlaczego?
Tutaj opowiedziałem całą historię...
- Dobrze, pozwalam wam.
- Dziękujemy
- Chodź Mascared...
< Mascared? >
Od Bullet Train'a CD opo Killer'a
Kiedy Costa, Killer i Horanem sobie gdzieś poszli, ja przyszedłem do Shanti.
- Cześć, jak tam?- zapytałem
- Dobrze.
- Może zrobić ci coś do picia, do jedzenia?
- Jakbyś mógł, to nalej mi wody...
- Okey
- Dzięki
Porozmawialiśmy trochę z Shanti. Widziałem, jak cierpi. Pewnie tęskniła za Killerem, tak jak ja za Costą.
- Eeeeej, co ci jest? Taka nie w humorze jesteś
- Nie... nic
- Widzisz, mamy taką samą sytuację. Ja nie ufam Killerowi.
Klacz milczała
- No. To ja ci włączę zabezpieczenie i idę poszukać tego gnojka co wam to zrobił. Chcesz coś jeszcze?
Klacz pokiwała głową, a ja wyszedłem.
Od razu spotkałem się z tym moim poje*** ' braciszkiem'
- Co ty sobie wyobrażasz?!
- O co ci znowu chodzi!?
- Odwal się od Shanti i od Costy! Jak mogłeś im to zrobić? - popchnąłem go na drzewo. Ogier przewrócił się i upadł na ziemię
- I co? Dobrze ci z tym co masz na sumieniu? DOBRZE?!
- Ale stary, o co ci chodzi?
- Nie udawaj głupka! Jesteś idiotą do sześcianu...
kopnąłem go z całej siły w nogę i nadepnąłem na żebra
- A to za to, że Shanti złamałeś żebro, a Costa ma złamaną nogę. Miłego dnia!
< The worst end? >
- Cześć, jak tam?- zapytałem
- Dobrze.
- Może zrobić ci coś do picia, do jedzenia?
- Jakbyś mógł, to nalej mi wody...
- Okey
- Dzięki
Porozmawialiśmy trochę z Shanti. Widziałem, jak cierpi. Pewnie tęskniła za Killerem, tak jak ja za Costą.
- Eeeeej, co ci jest? Taka nie w humorze jesteś
- Nie... nic
- Widzisz, mamy taką samą sytuację. Ja nie ufam Killerowi.
Klacz milczała
- No. To ja ci włączę zabezpieczenie i idę poszukać tego gnojka co wam to zrobił. Chcesz coś jeszcze?
Klacz pokiwała głową, a ja wyszedłem.
Od razu spotkałem się z tym moim poje*** ' braciszkiem'
- Co ty sobie wyobrażasz?!
- O co ci znowu chodzi!?
- Odwal się od Shanti i od Costy! Jak mogłeś im to zrobić? - popchnąłem go na drzewo. Ogier przewrócił się i upadł na ziemię
- I co? Dobrze ci z tym co masz na sumieniu? DOBRZE?!
- Ale stary, o co ci chodzi?
- Nie udawaj głupka! Jesteś idiotą do sześcianu...
kopnąłem go z całej siły w nogę i nadepnąłem na żebra
- A to za to, że Shanti złamałeś żebro, a Costa ma złamaną nogę. Miłego dnia!
< The worst end? >
Od Killera CD opo Shanti
- Gotowa na wypad ? - Spytałem Costy
- No pewnie
- Z czego ty taka szczęśliwa ?
- A nic
- Bullet Train ?
- Nie... ale nie mogę być szczęśliwa , że spędzę trochę czasu z dala od problemów ?
- Nie no możesz . To idziemy
Costa pożegnała się z Bullet Trainem i poszliśmy po chłopaków . Horan jak zwykle zwarty i gotowy , ale Lorda jakaś choroba złapała . No cóż nie można być zawsze na 100% . Udaliśmy się w moje prywatne góry gdzie nikt się nie zapuszcza . No oprócz mnie . To był dość duży skrawek pięknych i majestatycznych gór . Mieliśmy rozbić obóz zaraz przy źródle .
- Wow jak tu pięknie - Podziwiała Costa - A co to za rzeka idzie z tego źródła
- Ha! Nie dasz wiary . To jest początek rzeki Nai
- Co ?
- No widzisz rzeka zamienia się w mroczną dopiero w miejscu gdzie zginęła Nai . Właśnie dlatego kupiłem to miejsce .
- Jak je znalazłeś
- Z ciekawości szukałem początku rzeki Nai i ona w pewnym miejscu kończy się mroczna i zaczyna źródlana czysta i jak widać urzekająca . No , ale nie dałem za wygraną i dalej szukałem źródła i dotarłem tu. Nikt oprócz mnichów tu nie był .
- Co się z nimi stało ?
- Ponoć śmierć ich zabrała , ale jak czasem się wpatrzysz to zobaczysz jak medytują przy drzewach , nad źródłem . To miejsce jest magiczne i do puki nie będziemy zakłócać życia naturze jesteśmy tu bezpieczni .Horan rozpal ognisko . - Spojrzałem na Costę - Po pieczemy pianki
Wieczór był piękny , ciepły . Piekliśmy pianki przy Muniek - Nobody's Perfekt .
- Nie za głośno ? - Spytała Costa
- Nie .. możemy głośno słuchać . Nie możemy zrywać roślin itd . Zabijać
- Ale można ściszyć
Gwiazdy migotały mam nad głowami . Horan się od czasu do czasu odezwał i strzelił żartem . Pił z nami , ale jakoś nie bardzo się odnajdywał w naszym towarzystwie . Zabrałem go na bok .
- Ej co jest ? Jakiś nieobecny jesteś
- No wiem , ale jakoś tak dziwnie
- Słuchaj ja zabieram Costę , ale to jest wypad
- Zrób imprezę
- Wiesz to nawet dobry pomysł , ale nie w willi .
- Kumam
- Nie tylko to . Jeszcze w willi nie mam sprzętu takiego jak w mojej dawnej jaskini
- To jakoś coś ?
- Może
- Kiedy tak w ogóle zaliczysz Costę
Tylko spojrzałem na Horana i wróciłem do ogniska . Nocą było w miarę ciepło z ogniska , ale od tyłu zawiewało chłodem . Leżałam razem z Costą , a Horan jak to on gdzieś znikł . Rano pozbieraliśmy się i wróciliśmy do domu .
- To do zobaczenia - Przypadkiem pocałowałem Costę
- Killer ...
- No sorry mam okazję to korzystam . Nie potrafię nad tym zapanować .
- Ja już pójdę
Bullet Train
- No pewnie
- Z czego ty taka szczęśliwa ?
- A nic
- Bullet Train ?
- Nie... ale nie mogę być szczęśliwa , że spędzę trochę czasu z dala od problemów ?
- Nie no możesz . To idziemy
Costa pożegnała się z Bullet Trainem i poszliśmy po chłopaków . Horan jak zwykle zwarty i gotowy , ale Lorda jakaś choroba złapała . No cóż nie można być zawsze na 100% . Udaliśmy się w moje prywatne góry gdzie nikt się nie zapuszcza . No oprócz mnie . To był dość duży skrawek pięknych i majestatycznych gór . Mieliśmy rozbić obóz zaraz przy źródle .
- Wow jak tu pięknie - Podziwiała Costa - A co to za rzeka idzie z tego źródła
- Ha! Nie dasz wiary . To jest początek rzeki Nai
- Co ?
- No widzisz rzeka zamienia się w mroczną dopiero w miejscu gdzie zginęła Nai . Właśnie dlatego kupiłem to miejsce .
- Jak je znalazłeś
- Z ciekawości szukałem początku rzeki Nai i ona w pewnym miejscu kończy się mroczna i zaczyna źródlana czysta i jak widać urzekająca . No , ale nie dałem za wygraną i dalej szukałem źródła i dotarłem tu. Nikt oprócz mnichów tu nie był .
- Co się z nimi stało ?
- Ponoć śmierć ich zabrała , ale jak czasem się wpatrzysz to zobaczysz jak medytują przy drzewach , nad źródłem . To miejsce jest magiczne i do puki nie będziemy zakłócać życia naturze jesteśmy tu bezpieczni .Horan rozpal ognisko . - Spojrzałem na Costę - Po pieczemy pianki
Wieczór był piękny , ciepły . Piekliśmy pianki przy Muniek - Nobody's Perfekt .
- Nie za głośno ? - Spytała Costa
- Nie .. możemy głośno słuchać . Nie możemy zrywać roślin itd . Zabijać
- Ale można ściszyć
Gwiazdy migotały mam nad głowami . Horan się od czasu do czasu odezwał i strzelił żartem . Pił z nami , ale jakoś nie bardzo się odnajdywał w naszym towarzystwie . Zabrałem go na bok .
- Ej co jest ? Jakiś nieobecny jesteś
- No wiem , ale jakoś tak dziwnie
- Słuchaj ja zabieram Costę , ale to jest wypad
- Zrób imprezę
- Wiesz to nawet dobry pomysł , ale nie w willi .
- Kumam
- Nie tylko to . Jeszcze w willi nie mam sprzętu takiego jak w mojej dawnej jaskini
- To jakoś coś ?
- Może
- Kiedy tak w ogóle zaliczysz Costę
Tylko spojrzałem na Horana i wróciłem do ogniska . Nocą było w miarę ciepło z ogniska , ale od tyłu zawiewało chłodem . Leżałam razem z Costą , a Horan jak to on gdzieś znikł . Rano pozbieraliśmy się i wróciliśmy do domu .
- To do zobaczenia - Przypadkiem pocałowałem Costę
- Killer ...
- No sorry mam okazję to korzystam . Nie potrafię nad tym zapanować .
- Ja już pójdę
Bullet Train
Od Mascared - CD opo Valentina
Podniosłam łeb patrząc na niego pustym wzrokiem.
- Ona może umrzeć... - wyszeptałam, a po chwili poczułam, jak do oczu napływają mi kolejne łzy.
- Kto? - spytał podchodząc bliżej.
- Gdybym przy niej została to by się nie stało! - wyrzuciłam z siebie. - To moja wina! - darłam się przez łzy. - Soul na to nie zasługiwała...
Valentino patrzył na mnie ze współczuciem. Objął mnie ramieniem, ale ja go odepchnęłam.
- Muszę zostać sama. A potem powiem ojcu...
Po tych słowach rzuciłam się do szybkiego galopu, wręcz cwału.
Nagle zaczął lać deszcz. Przyroda za mnie płacze..., myślałam próbując znaleźć schronienie. Okropnie padało. Nic nie było widać. Idąc tak cała przemoczona, wpadłam na skałę. Okrążyłam ją i znalazłam małą jaskinię. Wzięłam kilka kłód drewna z zewnątrz i położyłam w środku schronienia. Rozpaliłam ogień za pomocą czarów. Całe pomieszczenie się rozświetliło. Obok mnie leżało szkło. Najwyraźniej byli tu ludzie... Wypolerowałam je i uzyskałam lustro. No, nie było najlepsze, ale metalu znaleźć nie mogłam. Po chwili ujrzałam siebie. Oczy podkrążone, w grzywie pełno liści. Zabrałam się do jej oczyszczania.
Było około północy. Starałam się być silna i nie płakać na zewnątrz, lecz w środku ciągle płakałam oraz wrzałam ze złości. Gdybym nie szukała ojca, Soul by nie była w ciężkim stanie... Dowiedziałam się o tym z listu, który otrzymałam wczoraj. Jego treść:
Droga Mascared!
Mam dla Ciebie złe wieści. Życie twej matki, Beautiful Soul, jest zagrożone. Próbowała się z Tobą skontaktować, lecz zaatakowały ją gobliny z Doliny Snów. Odniosła wiele obrażeń. Nie będę obwijał w bawełnę - nie wiem czy przeżyje. Jeśli chcesz, skontaktuj się z nią, przybądź do naszego stada. Obecnie żyjemy trybem koczowniczym i znajdujemy się w Górach Skalistych, niedaleko Rzeki Adun.
Z poważaniem, główny medyk Stada Żywej Duszy - Kalandor.
Zaczęłam znów płakać. Tym razem dość głośno. Ciągle siebie obwiniałam...
- Mascared? - zapytał cichy głos.
W wejściu ujrzałam zarys postaci. Weszła ona do środka, a w świetle ognista ukazał się Valentino.
< Valentino ? >
- Ona może umrzeć... - wyszeptałam, a po chwili poczułam, jak do oczu napływają mi kolejne łzy.
- Kto? - spytał podchodząc bliżej.
- Gdybym przy niej została to by się nie stało! - wyrzuciłam z siebie. - To moja wina! - darłam się przez łzy. - Soul na to nie zasługiwała...
Valentino patrzył na mnie ze współczuciem. Objął mnie ramieniem, ale ja go odepchnęłam.
- Muszę zostać sama. A potem powiem ojcu...
Po tych słowach rzuciłam się do szybkiego galopu, wręcz cwału.
Nagle zaczął lać deszcz. Przyroda za mnie płacze..., myślałam próbując znaleźć schronienie. Okropnie padało. Nic nie było widać. Idąc tak cała przemoczona, wpadłam na skałę. Okrążyłam ją i znalazłam małą jaskinię. Wzięłam kilka kłód drewna z zewnątrz i położyłam w środku schronienia. Rozpaliłam ogień za pomocą czarów. Całe pomieszczenie się rozświetliło. Obok mnie leżało szkło. Najwyraźniej byli tu ludzie... Wypolerowałam je i uzyskałam lustro. No, nie było najlepsze, ale metalu znaleźć nie mogłam. Po chwili ujrzałam siebie. Oczy podkrążone, w grzywie pełno liści. Zabrałam się do jej oczyszczania.
Było około północy. Starałam się być silna i nie płakać na zewnątrz, lecz w środku ciągle płakałam oraz wrzałam ze złości. Gdybym nie szukała ojca, Soul by nie była w ciężkim stanie... Dowiedziałam się o tym z listu, który otrzymałam wczoraj. Jego treść:
Droga Mascared!
Mam dla Ciebie złe wieści. Życie twej matki, Beautiful Soul, jest zagrożone. Próbowała się z Tobą skontaktować, lecz zaatakowały ją gobliny z Doliny Snów. Odniosła wiele obrażeń. Nie będę obwijał w bawełnę - nie wiem czy przeżyje. Jeśli chcesz, skontaktuj się z nią, przybądź do naszego stada. Obecnie żyjemy trybem koczowniczym i znajdujemy się w Górach Skalistych, niedaleko Rzeki Adun.
Z poważaniem, główny medyk Stada Żywej Duszy - Kalandor.
Zaczęłam znów płakać. Tym razem dość głośno. Ciągle siebie obwiniałam...
- Mascared? - zapytał cichy głos.
W wejściu ujrzałam zarys postaci. Weszła ona do środka, a w świetle ognista ukazał się Valentino.
< Valentino ? >
Od Reiki CD opo Semele
- Jestem rasy andaluzyjskiej, potwierdzam imię ojca. A matka zwała się Remila Symila Ventres Melanai II
Klacz patrzyła na mnie zdziwiona.
- To jak siostro?
- Normalnie...heh mooże zrobimy sobie bekę z Killera....
- Jasne!
Kiedy stałyśmy pod jego willą zaczęłyśmy się wyzywać.... Po chwili wyszedł Killer:
- Co się tutaj wyprawia!?
- Ona jest głupią psychopatką!- krzyknęłam
- A ona puerdzieloną idiotką!
- Reika, Semele nie jesteście aż takie złe....
Zaczęłyśmy się śmiać.
- O co wam chodzi dziewczyny?
- haha bo my jesteśmy bliźniaczkami!
Killer, Semele?
Klacz patrzyła na mnie zdziwiona.
- To jak siostro?
- Normalnie...heh mooże zrobimy sobie bekę z Killera....
- Jasne!
Kiedy stałyśmy pod jego willą zaczęłyśmy się wyzywać.... Po chwili wyszedł Killer:
- Co się tutaj wyprawia!?
- Ona jest głupią psychopatką!- krzyknęłam
- A ona puerdzieloną idiotką!
- Reika, Semele nie jesteście aż takie złe....
Zaczęłyśmy się śmiać.
- O co wam chodzi dziewczyny?
- haha bo my jesteśmy bliźniaczkami!
Killer, Semele?
Od Forest Night
Po
spacerze postanowiłam udać się do swojej jaskini. Wracając zauważyłam
sporom grupę koni. W tym momencie postanowiłam skorzystać z mocy i
zmieniłam się w wiewiórkę, wspięłam się na drzewo oczekując aż sobie
pójdą. Gdy droga była wolna zeszłam z drzewa i przemieniłam się z
powrotem w konia. Cieszę się, że trafiłam do tego stada. Spokojnie
kłusując wąską ścieżką w końcu trafiłam do swojej jaskini. Nie była ona
zbyt duża. Mi to nie przeszkadzało, ponieważ mieszkałam sama. Zapadł
zmrok, a że byłam zmęczona dzisiejszym spacerem położyłam się na łóżku,
zawinęłam się kołdrą po uszy i zasnęłam.
Była może szósta rano a ja już wstałam. Na dworze powietrze było rześkie, a co lepsze o tej godzinie nie widziałam nikogo kto by wstał. Wykorzystałam okazje i udałam się na łąkę gdzie spokojnie się najadłam. Trawa była wyśmienita. Chyba trochę przesadziłam z jedzeniem, bo zasnęłam na łące. Nagle poczułam jak coś łaskocze mnie po nosie. Otworzyłam oczy, a obudził mnie kwiatek, którym poruszał wiatr. Po krótkim lenistwie wstałam i powoli udałam się nad wodospad gdzie wczoraj spotkałam Valentina. Wypiłam troszkę wody i udałam się do domu by wziąć prysznic. |
|
piątek, 16 maja 2014
Od Semele C.D opo Reiki
- Powiedz jeszcze, dlaczego Alma i Marana? - spytałam.
- Po dwu babciach. Byłam oszołomiona. Że dopiero TERAZ znalazłam siostrę?! Postanowiłam jeszcze się upewnić. - Jakiej jesteś rasy? Jak nazywała się matka? Ojciec to Elenai Vesso Santiago Estra III. Czy potwierdzasz? <Reika?> |
|
Subskrybuj:
Posty (Atom)