sobota, 17 maja 2014

Od Bullet Train'a CD opo Killer'a

Kiedy Costa, Killer i Horanem sobie gdzieś poszli, ja przyszedłem do Shanti.
- Cześć, jak tam?- zapytałem
- Dobrze.
- Może zrobić ci coś do picia, do jedzenia?
- Jakbyś mógł, to nalej mi wody...
- Okey
- Dzięki

Porozmawialiśmy trochę z Shanti. Widziałem, jak cierpi. Pewnie tęskniła za Killerem, tak jak ja za Costą.
- Eeeeej, co ci jest? Taka nie w humorze jesteś
- Nie... nic
- Widzisz, mamy taką samą sytuację. Ja nie ufam Killerowi.
Klacz milczała
- No. To ja ci włączę zabezpieczenie i idę poszukać tego gnojka co wam to zrobił. Chcesz coś jeszcze?
Klacz pokiwała głową, a ja wyszedłem.
Od razu spotkałem się z tym moim poje*** ' braciszkiem'
- Co ty sobie wyobrażasz?!
- O co ci znowu chodzi!?
- Odwal się od Shanti i od Costy! Jak mogłeś im to zrobić? - popchnąłem go na drzewo. Ogier przewrócił się i upadł na ziemię
- I co? Dobrze ci z tym co masz na sumieniu? DOBRZE?!
- Ale stary, o co ci chodzi?
- Nie udawaj głupka! Jesteś idiotą do sześcianu...
kopnąłem go z całej siły w nogę i nadepnąłem na żebra
- A to za to, że Shanti złamałeś żebro, a Costa ma złamaną nogę. Miłego dnia!

< The worst end? >