Po
spacerze postanowiłam udać się do swojej jaskini. Wracając zauważyłam
sporom grupę koni. W tym momencie postanowiłam skorzystać z mocy i
zmieniłam się w wiewiórkę, wspięłam się na drzewo oczekując aż sobie
pójdą. Gdy droga była wolna zeszłam z drzewa i przemieniłam się z
powrotem w konia. Cieszę się, że trafiłam do tego stada. Spokojnie
kłusując wąską ścieżką w końcu trafiłam do swojej jaskini. Nie była ona
zbyt duża. Mi to nie przeszkadzało, ponieważ mieszkałam sama. Zapadł
zmrok, a że byłam zmęczona dzisiejszym spacerem położyłam się na łóżku,
zawinęłam się kołdrą po uszy i zasnęłam.
Była może szósta rano a ja już wstałam. Na dworze powietrze było rześkie, a co lepsze o tej godzinie nie widziałam nikogo kto by wstał. Wykorzystałam okazje i udałam się na łąkę gdzie spokojnie się najadłam. Trawa była wyśmienita. Chyba trochę przesadziłam z jedzeniem, bo zasnęłam na łące. Nagle poczułam jak coś łaskocze mnie po nosie. Otworzyłam oczy, a obudził mnie kwiatek, którym poruszał wiatr. Po krótkim lenistwie wstałam i powoli udałam się nad wodospad gdzie wczoraj spotkałam Valentina. Wypiłam troszkę wody i udałam się do domu by wziąć prysznic. |
|