Klacz jakby posmutniała i położyła się na śniegu
- Uśmiechnij się.
- No weź... Uśmiechnij się - powtórzełm
Klacz sztucznie się uśmiechnęła
- Weź no... dziś bez życia jesteś.
- Ach taaak? - zapytała
- Tak
- Ach taaak?
- Tak
- Ach taaaaaak?
- Tak!
- Ach taaaak?
- Taaak!
Nagle dostałem ze śnieżki w pysk.
( Mariss? )