Szedłem lasem z Flow i słyszałem jakieś jazgotanie i nie spójność wyrazów , a mnie rapera to boli jak słyszę nie czyste śpiewanie . Podążałem za odgłosem i wyglądałem nie trzeźwo . Zobaczyłem jakiegoś mikrusa .
- Kim ty jesteś ?
- Rafał - Koń mi śpiewająco odpowiedział
- Jezu zamknij się ! Nie śpiewaj !
- Dobra ....
Nagle ktoś mocno na mnie wpadł i mnie wyglebił ... Przeturlałem i uderzyłem w drzewo . Świat mi zawirował w bani i zauważyłem tylko jak Rafał uciekał . Wstałem i nikogo nie widziałem z Flow .
- Eddie ... ty draniu . Jak mogłeś ...
- Co ci ?! Kim jesteś ?
- Jak myślisz braciszku ?
- Spadaj z tego stada !
- Oj nie bardzo bo będę należał do tego stada już nie długo ...
Po tych słowach pojawił mi się przed oczami i znikł ...