Byłem ogłuszony już tym fałszowaniem Rafała . Podszedłem do niego .
- O Eddie ... Ty kochany mój raperku ... Wiesz , że hip-hop kłamie ?
Gość mnie już mocno wpienił .
-O bery zetrę mimiczne zmarszczki z Twojej twarzy
Jeśli jeszcze raz powiesz, że hip-hop nie niesie prawdy
I nie panosz się już przy mnie, jeśli dawno mnie skreśliłeś
Co mi teraz kur** wmówisz, nagle jesteś mi coś winien?
Nie wiem co jest bardziej przykre, od osiedli bez ambicji
Bo patrzyli na nas z góry, żebyś tylko się ich wyzbył
Mogę mówić o zawiści, ale w ch*** mam ich bóle
Orły latają wysoko, nie po to by czuć skruchę
Wciąż bije piony z typami, od których bije prawdziwość
I Ty wiesz, gonie za snami, do góry ginie zawiłość
I śledź mnie, możesz nawet przez tą lornetkę
Niosę swoją prawdę, mikrofon jest moją kosą
Trzymam ją na Twoim gardle, dobrze radzę, milcz jak posąg
Uderzyła Ci sodówa? Pier**** twoje gwiazdorstwo
Wyłącz mikrofon i idź sobie wstrzyknij botoks
Zagrałem dwa koncerty, na których nie byłem w formie
Bo wypiłem zbyt dużo, wielu ludzi tym zawiodłem
Lecz znam swoje błędy, a ty nie jesteś święty
Wiem, że wiesz o czym mówię, więc spier*****
Bo jak powiem głośno to Twój statek nie popłynie dalej
Chyba, że wolisz beef to zjem Cię bez sentymentu
W życiu pełnym zakrętów trochę się zgubiłeś
Uwierz, nie chcesz żebym prawdę przyniósł na twoją mogiłę
Ee, słyszysz mocne bębny
Niesiemy swoją prawdę, choć diabły szczerzą zęby
I krzywią gęby słysząc moje słowa
Wiem gdzie, jak i którędy, nie mam potrzeb by się chować
Wysoko głowa, niech opuszczają podli
Za to będę dziękował zawsze, gdy będę się modlił
Vietnam, good morning, bit trwa jak twierdza Modlin
Nieprawdopodobni, jestem buntownik
Nie kur*** trefniś fartowniś, raczej rzemieślnik, zbrojownik
Gram prawdy, pieśni widowni
Wieści ze Szpadyzorni, wciąż silniejsi, bo wolni
Tu wiosennie w mieście nie boli
Ewo, nie rewolucja, to nie cytat z Nietzschego
Tak z niczego, wyrasta rap-drzewo, od reprodukcji na lewo
Niesiemy prawdę we własnym tempie
Co nagle to po diable
Ej, wobec starej szkoły już spłaciłem swoje długi
mam flow w małym palcu
we wskazującym pewność, wiesz
w środkowym punche mówiące - pier*** się
myślę, ty lepiej zmień nazwisko, brzmisz jak DJ Bobo
Kiedyś się liczyło, kto z czym biegał, kto dla kogo
Kto nie sprzedał, nie wymiękał, ten był spoko
Na osiedlach, na imprezach, rap i melanż, goście z flotą
Mogłem mieć tu każdą, która by mi wpadła w oko
A niektórzy tutaj już pod sobą dołki kopią
Całe szczęście w tym temacie zawsze byłem z boku
W rapie jest podobnie, hypokryci lub idioci
Wszystko się tu miesza, dzień z nocą, wóda z koką
Kodeks? jaki kodeks? który? ten fałszywy?
Bo oddałem hajs na czas lub nie tknąłem ci dziewczyny
I za kilka lat nie będą pamiętać, o czym mówimy
Mogą się z nas śmiać, lecz to wszystko było ważne
Wyjechałem na niego sklejając teksty z piosenek .
- Serio ?
- Sorki , że tak mocno , ale trzymaj się z daleka od mojej osoby bo nie ręczę za siebie .
- Rozumiem dobrze .
- To narka stary
Jak dobrze , że mnie zrozumiał .