No
trudnoo.- pomyślałam. - nie chcą mnie, to nie- powiedziałam po czym się
rozpłakałam. Dlaczego oni mnie nie chcą? Trudno... Trzeba żyć dalej.
Może i nie pasuję do stada światłości, ale cóż. Cały dzień chodziłam
przygnębiona. Podszedł do mnie tata.
- Kochanie, co się stało?- zapytał troskliwie - Nie chcą mnie przyjąć do stada mroku- powiedziałam - To nie fair!- dodałam - No, widocznie mają powody, a ja nic na to nie poradzę. - Zabij ich - Nie chcę. Nawet nie mogę... - Dlaczego? - Powiedziałem ci. - Ja już idę - Pa - powiedział, a ja zniknęłam. Poszłam nad rzekę Nai i siedziałam tam godzinami. Zrobiłam się głodna. Poskubałam trochę trawy z brzegu rzeki, gdy się najadłam, nagle z rzeki wyszła jakaś postać. To była Nai'a! - Kto ty jesteś!- zapytałam zdenerwowana - Nai'a!- powiedziała po czym zaczęła mnie szarpać. Kopnęłam ją w brzuch i zdążyłam uciec. Na szczęście nic mi się nie stało... no oprócz złamanej nogi. Pokuśtykałam do Anothera. - Kto ci to zrobił?- zapytał - Nai'a - Dlaczego? - Nie wiem... Nagle się na mnie rzuciła. Poszłam do Kirke. Znalazłam ją nad rzeką z Na'i. Klacz znów się na mnie rzuciła. (Kirke?) |
|