niedziela, 27 października 2013

Od Jack'a do Laury

Patrzyłem jak moja ukochana odchodzi w głąb jaskini. Była taka przybita. Nie wiedziałem co mam zrobić. Zacząłem nerwowo krążyć po jaskini. Co mam zrobić? Jak jej pomóc? Podszedłem do niej. Spała.
- Nie jesteś do niczego - wyszeptałem i ucałowałem ją w czoło. Wyszedłem przed jaskinię. Gwiazdy już świeciły na niebie. Usłyszałem kroki.
- Kto idzie? - przyjąłem bojową pozycję.
Z cienia wyszedł jakiś koń. Uśmiechał się chytrze.

Laura lub ktoś inny dokończy