Szłam lasem. Byłam załamana. Szafira. Ona nie żyję i to przez jakąś
idiotkę ! Szłam zapłakana przez las. Czułam w sobie potężną moc. Taką
jakiej wcześniej nie widziałam. Wtem ukazał mi się duch Szafiry.
- Moja moc jest teraz twoją - powiedziała i zniknęła
- Zaczekaj - powiedziałam, ale nic się nie stało. Chciałam wszystko
zniszczyć. Jak ja coś źle zrobię to jest afera. Jak Costa coś źle zrobi
to głaszczą ją po główce jak małe dziecko i mówią, że nic się nie stało.
Wtem zobaczyłam jakiegoś feniksa.
Przecież one są rzadko spotykane. Jest ich niewiele, są bliskie wyginięciu, więc nikomu się nie pokazują - pomyślałam
- Witaj jestem Feniksa - przedstawiła się
- Ta Feniksa ? Bogini wszystkich feniksów. Najpotężniejsza magiczna istota, silniejsza nawet od smoków ? - zdziwiłam się
- Tak ta sama - uśmiechnęła się
- Co tu robisz ? - spytałam
- Chcę ci towarzyszyć. Widziałam co zrobiła Costa i jak cierpisz. Nie chcę jednak aby komuś się stała krzywda - odpowiedziała
- Na pewno ? - spytałam z niedowierzaniem
- Tak
- Tylko proszę cię. Nie pokazuj się Coście. Nie chcę stracić kolejnego towarzysza - powiedziałam smutnym głosem
- Jeśli uwierzysz i Szafirę odzyskasz - odpowiedziała tajemniczo
- Jak ? - spytałam niedowierzając
- W swoim czasie się dowiesz - powiedziała i wróciłyśmy do stada
Costa dokończ