środa, 29 stycznia 2014

Od Anothera CD opo Kirke

W zimę nic ciekawego się nie dzieje. Pada tylko śnieg i jest zimno... Postanowiłem, że zrobię sobie spacerek dla dobrej formy. Wyszedłem z domu rozglądając się. Nikogo nie było. Bez powodu zacząłem się śmiać i patrzeć się w niebo. Spojrzałem przed siebie. Przechodziła tamtędy kara klacz. Jakoś nie mogłem jej rozpoznać. Bez obaw pogalopowałem do lasu. Ostatnio znalazłem tam ślady łap... Nagle ''zajechałem'' drogę samicy.
- Uważaj jak łazisz... - mruknęła.
- Przepraszam. - odparłem ślizgając się.
Z trudem ruszyłem z miejsca. Warczałem coś pod nosem na temat jej pory roku, nie lubię jej aż tak bardzo jak innych.

W lesie słyszałem ciche popiskiwanie. Kłusowałem w jego stronę, lecz za każdym razem miałem wrażenie, iż jest ono w innym miejscu. W końcu dotarłem. Przy drzewie leżał dziwny wilk. Miał pół przymknięte oczy, a one same były krystalicznie błękitne. Jego ciało przykrywały skrzydła, a nad głową unosiła się aureola. Patrzyłem się na niego, jednak po chwili zorientowałem się, że jest ranny. Wziąłem go na grzbiet i wróciłem do kliniki. Znów spotkałem tą klacz.

< Kirke? Brak weny... >