Szłam polaną , nagle poczułam zimno i ciepło.
Zemdlałam. Obudziłam się w jakimś boksie. Jakiś koleś przyszedł po konia obok mnie. Jego fartuch był poplamiony krwią. - teraz twoja kolej - uśmiechnął się - Michał! zaraz będzie ta klacz obok - wskazał na mnie Przełknęłam ślinę. Gdy facet poszedł kopałam w drzwi boksu aż pękły. Uciekłam do pobliskiego lasku. Był mały ale bardzo piękny. Napotkałam na pewnej ścieżce pewnego starego konia. - witaj panienko , czy mogłabyś mi pomóc przeprawić się przez tamten labirynt? - spytał i wskazał na jasnozielony labirynt. - dobrze - uśmiechnęłam się Poszliśmy w stronę labiryntu. Błądziliśmy kilka godzin aż znaleźliśmy środek. - jeszcze tylko koniec - powiedziałam Chodziliśmy do nocy. Aż usłyszeliśmy dziki ryk. - musimy uciekać - powiedział staruszek - co to jest ? - minotaur - odpowiedział Potem usłyszeliśmy stuki kopyt. Ruszyliśmy w poszukiwaniu wyjścia. Po kilku minutach ucieczki przed minotaurem i w poszukiwaniu wyjścia znaleźliśmy je. Było kilka metrów przed nami. Ale minotaur był bliżej. - biegnij , powstrzymam go - powiedział - CO?! nie żartuj ty idź ja go powstrzymam ! - jeden z nas musi poświęcić się dla drugiego , ja i tak jestem stary i moje życie dobiegło końca IDŹ! masz jeszcze całe życie przed sobą! - powiedział i poszedł w kierunku minotaura. Z oka spłynęły mi kilka łez , po czym pobiegłam w kierunku wyjścia. Po labiryncie była rzeka. Przed nią był zniszczony most i jakiś inwalida. Inwalidą też był koń. Użalał się nad swoim losem. - co się stało? - spytałam - w tej rzece straciłem ukochaną mi osobę - płakał - kim ona była ? - moją partnerką , łowiła ryby gdy wpadła do rzeki i utopiła się - złapał się za głowę. - jak ona wyglądała ? Inwalida dokładnie opisał mi zmarłą. Jakimiś siłami wezwałam jej ducha i oddałam jej pół mojej duszy , dzięki temu mogła zostać na ziemi i żyć przy swoim partnerze , lecz nadal była duchem. - chodź tyle mogę zrobić - uśmiechnęłam się do nich - dziękuję Ci panienko! nie wiem jak mam Ci dziękować! - upadł przede mną. - wystarczą podziękowania - pomogłam mu wstać - dziękuję Ci ! dzięki Tobie na reszcie mogę zostać przy moim ukochanym, w niebie widzieli twoje czyny , będzie tam dla Ciebie miejsce - uśmiechnęła się - ja też dziękuję - przeskoczyłam z rozpędu zniszczony most i przedostałam się na drugą stronę. Szłam kilka minut gdy doszłam do rozstai dróg. Wybrałam drogę w prawo i nią doszłam do stada. Tam Umbreonowi opowiedziałam co mi się dzisiaj przydarzyło. Nie mógł w to uwierzyć i z chęcią , posłuchał jeszcze raz tej niesamowitej historii. W nocy spojrzałam w gwiazdy. Ukazał mi się gwiazdozbiór tego staruszka w labiryncie , był uśmiechnięty do mnie. Po policzku spłynęła mi łza . - mam nadzieję że jest tam szczęśliwy - uśmiechnęłam się
Czas : 10 ptk / Długośc : 10ptk / Ciekawa akcja : 9
|
|