- Ty się nie boisz? - zapytałam
- Czego?
- LUDZI! - krzyknęłam
- Ha, ha... oni dadzą nam jedzenie, picie i zapewnią schronienie.
- Super... czyli teraz nie mogę ci ufać..
- Dlaczego?
- Bo zadajesz się z ludźmi! Prawdziwe dzikie konie uciekają od nich.
Cześć! - krzyknęłam i kopnęłam z całej siły tego faceta w twarz, aż
poleciał kilka metrów dalej.
- Se podrywaj tamte klacze ze stajni! - jeszcze wykrzyczałam i uciekłam w kierunku stada.
<Killer?>