Nie spałam jeszcze długo. Rozglądałam się po jaskini, ale nigdzie nie chodziłam. W końcu jednak zasnęłam, zmuszając się do tego.
Obudziłam się bardzo wcześnie. Słońce jeszcze nie wzeszło, panował
półmrok. Światło w jaskini jednak się paliło. Podniosłam głowę. Ogiera
nie było.
- Myślałem, że nie wstajesz tak wcześnie. - szepnął głos na przeciw mnie.
Wstałam i podeszłam do wyjścia.
- Nie znasz mnie na wylot. - oparłam się o wejście obserwując latające ptaki.
< Valentino? Brak pomysłu na cokolwiek... >