Bolało mnie i to bardzo. Postanowiłam wyjść na dwór, żeby się
przewietrzyć. Poszłam nad wodospad. Napiłam się tam wody, pokąpałam.
Nagle z wody wyłoniła się foka .
Od razu zobaczyłam że ma ranną płetwę.
- Pomóż mi, proszę - wołała cieniutkim głosem.
- Spokojnie zbliż się. - powiedziałam.
Na drzewie zobaczyłam kawałek jakiegoś materiału.
- Zaczekaj tu, dobrze? - foka pokiwała głową.
- Dobrze, dasz radę? - zapytałam po tym jak wróciłam.
- Tak - odpowiedziała.
Zawinełam jej materiał wokół jej płetwy.
- Dziękuje ci - przytuliła mnie gdy było już po wszystkim.
- Nie ma za co. - wymusiłam na sobie uśmiech.
- Czego jesteś smutna?
- Bo mój... - rozpłakałam się.
- W porządku. Czytam w myślach, nie jestem taką zwykłą foką...
- Aha... przepraszam, nie moge przestać, cały czas...
- Wiem, wiem. Nie moge przywrócić mu życia...
Rozpłakałam się i w tym momencie poczułam kopnięcie źrebaka.
- Jesteś źrebna? - zapytała.
- Tak... z nim
- Oj przepraszam
- Nic się nie stało. Przejdziemy się?
- Dobrze.
Poszłyśmy.
- A tak w ogóle to jestem Megan.
- Ja Libi.
- Ładne imię.
- Twoje też.
- Ała! - krzyknęłam.
- Co się stało?
- Skurcz.
- Spokojnie. Daj mi chwile.
Nie wiem co robiła, ale skurcz przeszedł.
- Dziękuje.
- Musisz się położyć.
- Ale...
Nie wiem jak ale znalazłam się w mojej jaskini.
Czas :8 ptk / Długość : 7ptk / Ciekawa akcja : 6 ptk