- Aha ... okey . No no myślałam , że może przejdziemy się , ale nie chcę cię potem nieść śpiącego
Klacz się zaśmiała i poszła , a ja poszedłem do siebie i położyłem się spać . Na dworze była burza , ale po mimo jej odgłosów udało mi się zasnąć . W śnie zobaczyłem pegaza na pustyni . Był strasznie poturbowany , ale odwrócił głowę w moją stronę i zawołaj jak dusza :
POMÓŻ MI
Usłyszałem śmiech i ukazał mi się koń , ale taki straszny .
Obudziło mnie to . Zobaczyłem , że pogoda jest podobna co w moim śnie . Z galopu ruszyłem na pustynię i zobaczyłem w oddali biały punkt , im bliżej niego byłem tym bardziej zaczął nabierać kształty pegaza ze snu.
Byłem kilka metrów od niego i pojawiło się te widmo .
- Hehe - zaśmiał się patrząc na pegaza - Nie zdążyłeś mu pomóc !
Czułem nie moc . Widmo się na mnie spojrzało przenikliwie i biały pegaz między nami walnął głową o ziemię. Widziałem jak się roztrzaskuje . Nagle zleciały się dzikie zwierzęta i zaczęły go rozszarpywać . Odwróciłem się i co sił w nogach uciekałem .
- Zobaczymy czy następne ofiary uratujesz ?
Serce mi biło jak oszalałe . Dostałem się po dość stromym zboczu do mojej jaskini . Nie mam pojęcia jak mi się udało wdrapać po tych skałach , ale byłem w jaskini . Otworzyłem oczy gdy serce zwolniło tępo . Na ścianie widniał napis :
W śnie dowiesz się o ofierze ... Jak nie spróbujesz to nie tylko one zginą , ale i bliscy ...
Po raz pierwszy w życiu nie wiedziałem co mam zrobić . Robiłem wszystko by nie zasnąć , ale
nie dało się . Powieki mi się same zamykały , ale chęć na sen zniknęła wraz z pojawieniem się tego widma u mnie w jaskini .
-Oj coś ci nie idzie ratowanie czyjegoś życia ... Idź na plaże , a zliczysz ile już w tak krótkim czasie pojawiło się ... a z resztą idź , a zobaczysz
Wstałem i pobiegłem na plażę ... Zobaczyłem tam mnóstwo ciał koni . Kilka z nich widziałem przy lekkim zdrzemnięciu .
Pojawił się widmo .
- Co ty im zrobiłeś ?!
- Ja ? To nie ja to ty ich zabiłeś ...
- Czego ode mnie chcesz ?
- Niczego
- To po co oni musieli za to zapłacić życiem ?
- Bo , żądam ofiar
- Po ci w tym ja ?
- Bo chcę widzieć jak się dla nich poświęcasz próbując ich ratować
- A co jeśli uda mi się dotrzeć na czas ?
- To wtedy możesz temu koniu pomóc , ale ja żądam krwawych ofiar. Na dziś masz spokój .
Wracałem do jaskini i dosłownie wszedłem na Horana .
- Stary co ci ? - Powiedział wstając
- Sorki ....
- Wyglądasz jak byś nieboszczyka zobaczył
- Nie jednego
- Co ?!
- Nic tak powiedziałem . Gdzie szedłeś ?
- Do ciebie bo Shanti się o ciebie martwi .
- A co nagle jej na mnie zależy ?! Po za tym kiedy się widzieliście , że o tym wiesz ?!
- No przyszła do mnie
- O to teraz z tobą kręci ! Myślałem , że jesteś moim przyjacielem
- Killer ja jestem twoim przyjacielem ! Ona się o ciebie martwi i przyszła do mnie z prośbą bym z tobą porozmawiał .
- Aha sory ...
- Nigdy bym nie przeleciał ci laski . Piwo ?
- Nie ! To znaczy nie dziękuję
- Okey ... też zaczynam się o ciebie martwić
- Może tylko coś zjemy i obejrzymy ?
- Nie podobne to do ciebie , ale ok
Odstresowałem się z Horanem przy różnych grach . Usnąłem i zobaczyłem kolejną ofiarę .Był to gniady ogier na łące bez jednego oka .
Gdy dotarłem na miejsce go tam nie było . Leżał na skale w jeziorze z wyciętym sercem .
- Coś ci nie idzie - Zaśmiał się
- Następnym razem się uda
- Wierzysz w to ? To tak jak by ci przeszła na zawsze chęć na ....
- Gdzie następna ofiara ?!
- Nad tobą
Spojrzałem w górę , a tam zlatywał jak kamień jakiś pegaz . Wzbiłem się w górę i zobaczyłem , że on już nie żyje . Do tego ma rozerwaną nogę .
- O w mordę ! - Przeraziłem się
- Ej Killer ... Kolejna ofiara tam płynie !
Rzeką do morza płyną też pegaz , ale postrzelony w skrzydło .
Już miałem go wyciągać gdy pożarło go coś . Odleciałem od wody . Oczekując kolejnej ofiary .
- Gdzie ?!
- Na bagnach
- Co ?!
Poleciałem na bagna , ale zobaczyłem konia już w pół martwego .
Byłem zły na samego siebie . To moja wina , że oni nie żyją .
- Dobra ... wygrałeś co mam zrobić by się od ciebie uwolnić ?
- Uratuj ostatnią ofiarę inaczej wymorduję całe stado
- Kto ?
- Costa - Zaśmiał się
- Wiesz co ?! Wal się !
- Uuu... trafiłem w słaby punkt
Poleciałem do Costy . W jaskini jej na pierwszy rzut oka nie było .
- Killer ! - Zawołała przyduszona
Nagle na moją głowę spadła kropla krwi . Szybko spojrzałem w górę . Na sznurze wysiała Costa ... Jej kończyny były naciągnięte i wyglądały jak by lada moment miały oderwać się od reszty ciała . Po nad to miała wiele ran . Chciałem do niej podlecieć , ale było na około niej pole . Wyleciałem z jaskini i zacząłem rozwalać górną część jaskini . Zdarłem sobie skórę , ale dotarłem do niej . Zacząłem przegryzać liny . Gy już ostatnią przegryzłem przyszło widmo . Costa ledwo żyła .
- Udało ci się mnie pozbyć , ale sumienia , że ją zabiłeś już się nie pozbędziesz !
Widmo rozpłynęło się , a Coście zaczęły się goić rany .
- Żyjesz !
Przytuliłem ze szczęścia Costę .
- Zostaw mnie !
- Ale
- Jeszcze masz jakieś ALE ?!! Porwałeś mnie , związałeś i zadałeś rany !!!! Wyjdź !
- Costa to ja cię uratow...
- WYJDŹ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Dobra ...
Wyleciałem z jaskini i wróciłem do swojej jaskini ze łzami w oczach i cały w krwi . Kilka dni bez snu też dawało popalić . Zaprosiłem Horana do mnie .
- Stary tym razem piwo - Powiedziałem
- No ja myślę
Popijałem z Horanem piwo gdy do jaskini wpadł jakiś kurier czy cuś i dał mi kosz z wilkiem .
- Proszę tu podpisać
- Okey
Doręczyciel dał mi list :
Drogi Killerze jest nam przykro , że tak wyszło , ale Andy nie żyje . W koszu masz jego prochy . On bardzo kochał SDG , że chciał by je tu rozsypano . Powiedział też przed śmiercią , że do ciebie mamy się zgłosić . Bo najwięcej o nim wiesz , a i jego ostatnie słowa to : Megan kocham cię !
Nie wiemy kto to , ale jeśli ją znasz to jej to przekaż i list od niego co pisał każdej nocy płacząc .
Otworzyłem kosz i znalazłem urnę z prochami i list , ale przy liście był zeszyt . W zeszycie były wiersze i takie tam pod adresem Megan . Uroniłem kilka łez .
- Co jest ? - Spytał się Horan
- Mój kuzyn nie żyje ...
- Przykro mi stary ... To ten Andy ?
- Tak ... Mój ziom . Muszę iść ... przypilnujesz małego ?
- Jasne
Poszedłem do Megan . Po drodze przeczytałem list :
Megan wiem , że między nami było różne , ale zawsze cię kochałem . Byłem tchórzem tylko w kwestii miłości . Tak stchórzyłem ci powiedzieć , że cię kocham i bardzo się cieszyłem na wieść o tym , że zostaniemy rodzicami . Tylko jak poroniłaś mój świat się rozsypał w drobny pył . Chciałem do ciebie wrócić , ale ty mnie nie chciałaś widzieć . Dlatego piszę ten list byś wiedziała , że byłaś tą jedyną miłością mojego życia . Nawet mój pierwszy raz i wszystkie inne były tylko z tobą . Chciałbym cię móc przytulić ...
Andy
Gdy dotarłem na miejsce wręczyłem list Megan .
- Proszę to od Andy'ego ...
- Aha . Jak coś to odpiszę i ci przekażę ! - Krzyknęła gdy odchodziłem
- Szkoda , że nie przeczyta już twojego listu ... - Powiedziałem sam do siebie
Wziąłem list który był do mnie i zaniosłem go Zoey i Eddeimu . Byli zdruzgotani . Zoey nie mogła otrzeć łez . Sam w to nie potrafiłem uwierzyć . Następnego dnia miał być pogrzeb , a racze pożegnanie i rozsypanie prochów . Rozniosłem wszystkim nawet Megan informację o rozsypaniu prochów Andy'ego .
Megan dokończ ( napisz jak się czułaś gdy przeczytałaś lis i czy na niego odpisałaś , oraz twoją reakcję na śmierć Andy'ego )