Nazajutrz postanowiłem głębiej zapoznać nową klacz należącą do stada z terenami. Oprowadziłem ją po łące. Podziwiała małe stworzonka takie jak motylki i zające. Potem przyszła pora na las. Gdy ona oglądała drzewa, ja zauważyłem jakiś nieznany mi krzak. Dopiero jak wsadziłem łeb zauważyłem jakieś nowe tereny jakich dotąd nie znałem. Były urocze i przepięknie. Przedstawiłem je Miranie.
- Jak tu cudownie! - galopowała i rżała z radości.
Zauważyliśmy jakieś gliniane tabliczki, które nie wyglądały zbytnio sympatycznie.
Dalej, dalej za tym pięknym kątkiem rozciągała się jakaś mroczna granica. Można było z daleka ujrzeć cmentarz i opuszczoną kapliczkę. Cierniami ogrodziłem dobrą stronę od złej, a na tą złą zabroniłem wstępu.
Nie byłem pewny co zamieszkuje tamte tereny.... Obawiałem się zmor i duchów, ale nagle z kaplicy wyszły jakieś straszne potwory, ale póki granica jest odgrodzona nie przejdą do naszego świata.
Mirana wszystkiemu bacznie się przyglądała, a ja trzęsłem się ze strachu... nie na zewnątrz, lecz w duszy.
< Mirana dokończ>