Gdy się rozdzieliliśmy postanowiłem tego gagatka co nas ciągle śledził zabić ale to nie w mojej naturze , więc tylko się dowiedzieć kto to był . Był to samiec alfa ze stada północnego , żeby nie narazić Carmen na atak z jego strony pozwoliłem mu się sponiewierać i udawałem zdechłego . Lecz gdy samiec odszedł ode mnie próbowałem wstać , niestety na daremno . Więc zarżałem , aby zwrócić uwagę Carmen . Jak podbiegła do mnie była strasznie przerażona .
-Co ci się stało ? - Spytała ze łzami w oczach .
- Nic . Małe starcie z samcem alfa innego stada . - Odpowiedziałem .
Carmen pomogła mi wstać i poszła ze mną do krypty gdzie Dastan wyleczył mnie za jednym dotknięciem . Potem poszliśmy dokończyć naszą misję .
- Wengrand ?...-Spytała się Carmen
-Co ?- Odpowiedziałem
- Czemu ten ogier jest taki na ciebie cięty ? Bo to na pewno nie jest taka nienawiść bo ich śledziłeś . Więc ?
- No bo jak uciekłem ze stajni tamtego tyrana to wędrowałem po okolicy i trafiłem właśnie na tamte stado , a los chciał , że samica alfa się we mnie zakochała . Ja odwzajemniałem to uczucie i spotykaliśmy się po kryjomu . Kiedyś samiec nas nakrył i wypędził mnie ze stada . Właśnie dlatego cały czas mnie próbuje zabić .
- Wow ... A co z tamtą klaczą ?
- Misza z tęsknoty za mną postanowiła się zabić , więc skoczyła z urwiska .
- Przykro mi , to dlatego jesteś taki oziębły .
- Dobra my tu gadu gadu , a robota się sama nie zrobi .
Poszliśmy więc i tak nie za bardzo pamiętam co my do końca dnia robili ...
Carmen dokończ